Jak najbardziej zgadzam się z Pomezzem.
Tak się gra, jakie ma się możliwości, które daje produkt i umiejętności, które się nabywa.
I nawet niech przeciwnik leci na mnie z kawałkiem tynku odłupanego w kanałach, skoro mu tak wygodniej i sądzi, że tym rozwali mi łeb.
A do tego mimo, że nie jestem "francuskim pieskiem" unikam osób, których zalew bluzgów "okraszony" jest normalnym słownictwem. I błagam nie wyjeżdżajcie z pytaniem - a jak miał powiedzieć: o, jejku jak strasznie go postrzelił w głowę - bo nie o to mi chodzi.