Skocz do zawartości

Kazuo

Użytkownicy
  • Postów

    1 656
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Odpowiedzi opublikowane przez Kazuo

  1. Headhunter: Redemption - totalny średniak i jednocześnie zwyczajna profanacja kultowej jedynki. Pomimo tego, że od początku zapowiadało się na niezłą kichę liczyłem, że z czasem się rozkręci. Ni ch*uja. Cały gameplay opiera się w zasadzie na bieganiu po monotonnych, niemalże identycznych lokacjach (jakieś hangary, ścieki, laboratoria - zero inwencji ze strony designerów), przełączaniu panelów na ścianach i oczywiście na strzelaniu (starcia choć dynamiczne to jednak szybko zaczynają wiać nudą), i tak od jednej cut-scenki do drugiej. O świetnym dodatku z jedynki jakim był motor można oczywiście zapomnieć. Fabuła nie poraża, pod koniec wręcz poraża idiotyzmem, Wade'a za to spieprzyli na całej linii (wygląda jak Ron Perlman), a przez 70% gry sterujemy jakąś idiotką. Najbardziej jednak ubolewam nad stroną muzyczną, część pierwsza miała jeden z najlepszych soundtracków w historii gier (można go ze spokojem postawić obok OST'a z MGS3), dwójka i pod tym względem ssie okrutnie. Generalnie czuje się okropnie zawiedzony. Jedynkę z marszu zaliczyłem 11 razy, w przypadku dwójki jeden raz to dla mnie i tak za dużo. 6/10

     

     

    Shadow Hearts - odlschoolowy erpeg tylko dla twardzielów. Zarówno system rozwoju postaci jak i walki są strasznie banalne (plus za Judgemend Ring, bardzo fajny patent), fabuła choć mroczna to jednak wyświechtana (oczywiście wszystko w końcu sprowadza się do uratowania świata), a grafikę ze spokojem pociągnąłby starusieńki Psx. Tytuł ten zaliczyłem niejako z obowiązku, w końcu nie wypada zagrać w sequel nie znając pierwowzoru. 5+/10

     

     

    Fatal Frame II: Crimson Butterfly - porządny kawał giery dla amatorów dobrego horroru. Względem jedynki trochę za mało tu zmian (albo inaczej - nie ma żadnych), a czas gry oraz replay-ability pozostawiają wiele do życzenia to jednak tytuł broni się przegenialnym klimatem i kilkoma naprawdę schizującymi motywami (grając w nocy na podkręconych słuchawkach można...wyzionąc ducha). 7/10

  2. Ciekawe jakby uargumentowali swój wybór.

     

     

    Sugerujesz, ze luz w PE wyklucza pelny profesjonalizm?

     

    Może nie do końca. Taki 'luz' jaki panuje obecnie jest w porządku, ale wyobrażasz sobie żeby dzisiaj, w tym szanującym się, największym, najbardziej profesjonalnym magazynie o grach w Polsce panował klimat rodem z pierwszych 40 numerów? Wiesz, wesoła kamera, wykrzywianie ryjów w HP, komiksy z cyckami i Crashem wołającym "k*rwa" itp. To by po prostu nie pasowało do wizerunku gazety, którą dzisiaj czytamy. Zwróć uwagę chociażby na ostatnie relacje z imprez growych, kompletnie odarte z chumoru, z którego to przecież słynęły wypady zgredów. Teraz liczy się rzetelność, nie ma miejsca żeby pisać o głupotach. PE ewidentnie dąży do coraz większego profesjonalizmu, widać to po każdym aspekcie pisma, począwszy od szaty graficznej (która cały czas ewoluuje) na recenzjach i felietonach bynajmniej nie kończąc. Sami zgredzi nieraz na łamach pisma przyznawali, że aby utrzymać pewien 'poziom' muszą zerwać ze starymi nawykami (nie pamiętam kiedy ostatnio HIV pisał w Hyde Parku o spalaniu korów).

    Mi osobiście taki stan rzeczy średnio się podoba, chumor zawsze był bardzo ważnym elementem i zarazem jednym z dwóch powodów dla których kupowałem PE, dzisiaj niestety jest już na wymarciu. Nie da się ukryć, że spory wkład w tym mieli nowi redaktorzy: Butcher, Zax czy KOMODO to świetni, utalentowani pismacy, ale niestety bez jaj starej ekipy.

     

    Dobrze, że PE ewoluuje, stając się coraz bardziej profesjonalnym magazynem. Szkoda tylko, że jak widać ten profesjonalizm nie za bardzo idzie w parze z luzem. Nie zdziwiłbym się gdyby za parę lat miało go w ogóle zabraknąć.

  3. Nie ma za bardzo o czym dyskutować, każdy kto w ostatnich miesiącach miał do czynienia z N+ wie jak bardzo stoczył się ten magazyn i raczej nie opowie sie po jego stronie. Mi osobiście Neo nigdy nie podeszło, zarówno samym redaktorom jak i ich tekstom zawsze brakowało tej najbardziej charakterystycznej cechy PE - klimatu, do tego recenzje były suche i często wybitnie nieobiektywne (przesadnie zawyżane oceny), a chumor wciskany nieco na siłę (jakby nie mogli się zdecydować czy chcą robić bardziej lajtowy, w stylu PE czy w pełni profesjonalny magazyn). Jedyne co mi się tak naprawdę podobało to felietony Chmielarza.

  4. Do dzisiaj nie rozumiem po co komu japońskie głosy w grze z angielskim tekstem, nie nauczycie się z tego dobrze japońskiej gramatyki tak samo jak się nie nauczycie z oglądania anime. Chcecie japońskie głosy- kupcie japońską grę z japońskimi napisami i całą resztą. Narzekanie na brak oryginalnych głosów w grze gdzie wszystko inne jest po angielsku to jakieś nieporozumienie.

    W większości przypadków japoński dubbing wypada zdecydowanie lepiej od amerykańskiego, dlatego kiedy tylko jest taka możliwość sam wolę z niego korzystać. Jasne, w przypadku tak dużych serii jak Final Fantasy czy Shin Megami Tensei nie wychwycisz specjalnej różnicy, jednak spróbuj zagrać w jakąś bardziej niszową produkcję, a dyskomfort odczujesz natychmiast (ostatnio miałem tak chociażby z trzecim Star Oceanem). Już nawet nie mówię tutaj o serialach anime czy grach na ich podstawie, w których to amerykański dubbing wypada tragicznie i po prostu nie da się go słuchać (za przykład niech posłuży jakakolwiek odsłona Dragon Ball lub Naruto). Dlatego czasami przełącznik między dwiema wersjami dubbingu okazuje się bardzo dobrym rozwiązaniem (vide Yakuza II).

  5. Z tym stwierdzeniem trudno się do końca nie zgodzić. Zarówno RE4 jak i RE5 to świetne gry, mega miodne, genialne wizualnie, dopracowane jak na Capcom przystało. Z jednym małym "ale" - to już nie są TE Residenty. Zmień tytuł i bohaterów, wyrzuć green herby i masz całkowicie nową grę. Wychodząc z tego założenia RE rzeczywiście skończyło się na części "O".

     

    Dla mnie wystarczyłoby gdyby wróciły zombiaki, a wraz z nimi stary dobry klimat. Kamera, QTE, pakowanie broni i reszta "pierdół" wprowadzonych przy czwórce mogłaby zostać, te elementy spokojnie wpasowałyby się w całość. Biorąc pod uwagę zapowiedzianą przez Capcom RE5: Alternative Edition będzie okazja przekonać się jak taki miks wypadnie.

  6. Od ponad miecha piłem Cole Oryginal z biedronki , praktycznie codziennie i sporadycznie Cherry Coke.Jakiś czas temu wstając rano zaczęły mnie bebechy napierniczać , mulić itd , postanowiłem

    skończyć z tym gównem

    :potter:

    Piłem to przez jakieś 5 lat (nie codziennie) i jakoś nigdy nie skarżyłem się na bebechy. Ostatnio przerzuciłem się na Freeway z Lidla, jak na siki to nawet niezłe.

  7. Ostatnio wzięła mnie chcica na horrory, co byście polecili z tego gatunku?

     

    Obcykane: wszystkie Silenty i Residenty, trylogia Fatal Frame, Hounting Ground, The Suffering 1 i 2. Zastanawiam się teraz nad Sirenem albo Rule of Rose.

  8. Pierwszy odcinek fajny (i tylko fajny), każdy kolejny zalicza spadek w dół. Postacie są strasznie nijakie, fabuła ciągnie się jak flaki z olejem, brakuje mocnych zwrotów. O ile do końca listopada się nie rozkręci to chyba sobie odpuszczę ten serialik.

  9. Sorry czterykropki za małe nieporozumienie, po prostu nie doczytałem Twojego poprzedniego postu do końca. Shame on me.

     

     

     

    Zmiencie tytul tematu - "Napisz jakiego fenomenu gry nie rozumiesz, a my ci wytlumaczymy dlaczego sie mylisz" i bedzie po klopocie.

    Wystarczy zmienić na "Jakiej gry nie lubisz", wtedy wszystkie posty w tym temacie nabiorą sensu.

  10. Czyli na jakim? IMO Time Splitters 2, który przecież ukazał się zaledwie kilka miechów później kosił na splicie równie ostro.

    tak, ale kij tm z ts, ktory wyszedl po halo wiec zostal zrobiony i zyskal popularnosc tylko dzieki halo

    Trudno się zgodzić z powyższym stwierdzeniem. Powiedziałbym nawet, że to totalny bullshit. TS:2 zrobiony na pewno nie został dzięki Halo, przypominam, że część pierwsza ukazała się w roku dwutysięcznym czyli jeszcze na długo zanim Master Chief przestał w ogóle fajdać się w pieluchę, i jak już sequel czemuś zawdzięcza swoją popularność to właśnie swojemu pierwowzorowi. Pomijając już, że te dwie gry są niejako odmienne od siebie (Halo - taktyczne planowanie, Time Splitters - czysty arcade), to jednak IMO grywalność w multi mają na tym samym poziomie.

    rece mi opadaja

    No, mi już od ciebie to nawet odpadły.

  11. Czyli na jakim? IMO Time Splitters 2, który przecież ukazał się zaledwie kilka miechów później kosił na splicie równie ostro.

    tak, ale kij tm z ts, ktory wyszedl po halo wiec zostal zrobiony i zyskal popularnosc tylko dzieki halo

    Trudno się zgodzić z powyższym stwierdzeniem. Powiedziałbym nawet, że to totalny bullshit. TS:2 zrobiony na pewno nie został dzięki Halo, przypominam, że część pierwsza ukazała się w roku dwutysięcznym czyli jeszcze na długo zanim Master Chief przestał w ogóle fajdać się w pieluchę, i jak już sequel czemuś zawdzięcza swoją popularność to właśnie swojemu pierwowzorowi. Pomijając już, że te dwie gry są niejako odmienne od siebie (Halo - taktyczne planowanie, Time Splitters - czysty arcade), to jednak IMO grywalność w multi mają na tym samym poziomie.

  12. Śmieszna rzecz ostatnio przydarzyła się mojej konsolce. Otóż po dłuższej przerwie zachciało mi się grać w Bioszczoka, tak więc po podpięciu wszystkich kabli odpaliłem pleja, a tu na wstępie mały zonk - nie ma obrazu. Od razu pomyślałem, że może coś się popieprzyło w ustawieniach, jednak po zresetowaniu konsoli obraz się nie pojawił. Dalej - stwierdziłem, że może coś jest nie tak z kablem albo wejściem od TV. Ni ch'uja, sprawdziłem kilka różnych kabelków na różnych telewizorach i obraz wciąż się nie pojawił. Tutaj więc z mojej strony pojawia się pytanie do znawców tematu:

     

    - o co kurna biega

     

    i ile ewentualnie może kosztować naprawa.

     

     

    sorry jeżeli kogoś powtarzam, ale jakoś nie ciągnie mnie do przeglądania 100 stron tematu ;)

  13. Czyli na jakim? IMO Time Splitters 2, który przecież ukazał się zaledwie kilka miechów później kosił na splicie równie ostro.

     

    Ten temat powinien się nazywać "gry, które was wkur.wiają tym że sprzedały się tak dobrze". Mnie np. wkur.wia to że takie coś jak Wii sprzedaje się lepiej od Xa i PS3 razem wziętych, albo że pastelowe Halo wywarło trwałą traumę na gatunku FPP. Ale to nie znaczy, że nie pojmuje obiektywnie ich fenomenu.

     

    Grigori oczywiście ma racje, a niektórzy mogliby się ostro zastanowić zanim wpiszą tutaj jakąś grę. GTA? Tekken? Final Fantasy? Guitar Hero? Sorry, ale to już trzeba być naprawdę Maćkiem z Klanu, żeby nie rozumieć fenomenu tych gier.

  14. No nie lubie i nie rozumiem jak miliony ludzi może to podniecać. Gdzie napisałem, że nie miałem kontaktu z grą od 98? Próbuje się przekonać do tej gry za każdą czescią, własnie dlatego, że gra w to miliony osob, a od 98 to ja nie widzialem części, która nie miałaby problemu z klatkami animacji.

     

    w dodatku nie widziałem, żadnej czesci tej gry poza London, ktora chodziłaby płynnie

    Teraz cała Twoja wypowiedź nabrała sensu. No, prawie cała.

  15. Old shit is old. Ja nie jestem karłem, a też mnie to wkurza.

     

     

    Co do Ojczulka i Hohenhajma, być może podtytuł Brotherhood odnosi się nie tylko do małego blondyna i jego gadającej konserwy? Byłoby ciekawie gdyby staruszkowie okazali się braćmi (bo na ojca i syna to raczej nie wyglądają).

×
×
  • Dodaj nową pozycję...