Skocz do zawartości

Kazuo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 656
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez Kazuo

  1. Kazuo

    Parufki

    ale tylko rosyjska, (pipi)a
  2. Idiotyzm, to jest to kiedy idziesz rano po bu?ki, a wracasz z owczarkiem niemieckim. Wierz mi.

  3. Kazuo

    Lokalizacje PL

    Jak do tej pory jedynymi tytułami, w które grałem z polskim dubbingiem były Uncharted:2 i Heavy Rain. Dla porównania w każdą z tych gier zagrałem jeszcze raz, tym razem z oryginalnymi głosami aktorów. I co mogę powiedzieć? Że dopie'rdolić, to się można zarówno do jednego jak i drugiego, tak samo jak o obu można powiedzieć kilka dobrych słów. W takim HR w wersji polskiej np. kiepsko wypadli Norman oraz Ethan, ale już detektyw Shelby czy Lauren po stokroć przebili swoje oryginały. Co do U:2 jeszcze, to dla mnie akurat Boberek spisał się na medal albo i nawet dwa - wprawdzie kolo ustępował trochę Northowi, ale głosowo i tak bardzo dobrze wpasował się w swoją postać. No i w ogóle nie przeszkadzało mi to, że strun głosowych głównemu bohaterowi użyczał "policjant z Rodziny Zastepczej", bo żadnego takiego nie słyszałem. Słyszałem tylko Nathana Drake'a.
  4. Kazuo

    Parufki

    Chrzan to tylko z kiełbasą, do parówek średnio się nadaje. A rosyjska musztardówa na pewno nie jest dla ci'pek.
  5. Kazuo

    W co teraz grasz?

    Uncharted 2 przez internet.
  6. Z tym Vagrantem to Ci prawie współczuję. W naprawdę wiele erpegów już grałem, ale ten chyba sprawił mi najwięcej trudności :wink:
  7. Nie wiem czy to taki cwany pomysł, bo mnie na przykład zarówno recenzja Walkiewicza, jak i krytyka co poniektórych na tym forum jedynie do tego filmu zniechęciły. I nie tylko mnie zapewne. Myszaq, wracaj szybko do regionu dvd, bo jakoś smutno i sucho bez Ciebie.
  8. Kazuo

    Silent Hill: Downpour

    Dla mnie będzie wystarczyć jeżeli będzie przynajmniej na poziomie Homecoming <dobry w kit Silent> Chociaż nie obrażę się jeżeli będzie na wyższym.
  9. zwyzywaj ich matki od najgorszych, to Ci usuną konto
  10. Kazuo

    Resonance of Fate

    Też właśnie grałem w RoF'a podczas urlopu. Gierka pękła w niecałe 60 godzin wliczając w to wszystkie wykonane sub-questy - fakt, nieco mało (sam tryb fabularny to max 15 h), ale bynajmniej nie żałuję tego czasu, bo choć względnie krótko, to bawiłem się przy niej rewelacyjnie. Dopracowany system, dynamiczne walki, zaskakująco nie-japoński design versus biedota fabularna i ubóstwo lokacji. Nomen omen, mojej opinii jest to najlepsze jRPG tej generacji konsol, a na pewno na PS3. 8+/10 Z terminalami Ci nie pomogę, bo sam się w nie nie bawiłem.
  11. Ze względu na przytłaczające pokłady fanserwisu ten ep jest IMO najgorszy ze wszystkich. Szkoda, że w ogóle takie durne akcje mają tutaj miejsce, tym bardziej w takim natężeniu, bo ewidentnie widać, że kiedy twórcy nie robią sobie jaj, to anime wspina się na wyżyny zajebistości.
  12. Kazuo

    Silent Hill: Downpour

    No, ja i tak się nastawiam na dobrego Silent Hilla, najwyżej sobie podetnę żyły na odbycie jeżeli ta gra zawiedzie.
  13. Kazuo

    Persona 5

    Czwórka miała świetnych bohaterów, ale IMO ekipa z trójki była od nich ciekawsza. Przede wszystkim laseczki wypadły lepiej - taka Chie czy Yukiko na tle charyzmatycznej Mitsuru, przebojowej Yukari oraz niesamowicie ludzkiej (jak na ) Aegis prezentowały się po prostu blado. Przynajmniej w moim odczuciu. Co do zgrai z P5, to absolutnie nie mam nic przeciwko żeby choć jedna znana postać z serii zasiliła ich szeregi. Podobnie nie mam nic przeciwko odwiedzaniu znanych miejsc czy innych, bardziej subtelnych smaczków (wizyta w starej szkole w czwartej Personie to był bardzo fajny, wspominkowy motyw, ale w żadnym wypadku fanservice).
  14. Kazuo

    Zejście 2

    Jedynka była dobra, ale tylko do momentu kiedy pokazali te potworki. Potem była komedia.
  15. Może coś a'la "7" Finchera? Albo chociaż w 1/10 tak dobre? Znacie coś takiego?
  16. Kazuo

    Zejście 2

    Obejrzałbym, ale się boję. Boję się, że to będzie takie same gówno jak jedynka.
  17. Kazuo

    Silent Hill: Homecoming

    Ubiegłej nocy ostatecznie ukończyłem to brakujące ogniwo w mojej kolekcji SH. W końcu, gdyż co tu dużo ukrywać, na Homecoming ostrzyłem zęby od naprawdę dawien dawna, w zasadzie to od samej premiery tego tytułu, jednak z racji braku posiadania odpowiedniego sprzętu musiałem obejść się smakiem. Przez ten czas zdążyłem zapoznać się z wieloma opiniami na temat tej gry, głównie jednak nastawionymi nieprzychylnie, mocno krytycznie a często wręcz do przesady negatywnie. Nie zniechęcało mnie to jednak i dalej z niecierpliwością oczekiwałem momentu, kiedy w końcu położę łapska na pudełku z grą. No i w końcu położyłem. I jak się okazało - absolutnie nie było się czym zniechęcać. Zamówienie gry -> przelew -> nerwowe oczekiwanie na kuriera. W końcu dojechał obibok. Noc -> wszyscy domownicy śpią -> słuchawki na łeb -> ostro podkręcony dźwięk. Klimat jest. Rozerwanie folii -> odpalenie konsoli -> umieszczenie płytki w otworze. Wszystko to przy trzęsących się rekach, bijącym sercu i... ogromnych pokładach nadziei, że jednak gra mnie nie zawiedzie. Tylko dwie serie gier potrafią sprawić, że cały się spocę jeszcze zanim zobaczę menu główne ;] Tak to właśnie wyglądało w dzień rozpoczęcia Homecominga. Niesamowita podjara, krótko rzecz ujmując. Teraz przygodę mam już jednak za sobą, a skoro emocje zdążyły opaść, to chętnie podzielę się z Wami swoją opinią na temat tej chyba najbardziej niedocenianej odsłony Cichego Wzgórza. Na pierwszy ogień pójdzie w zasadzie najmniej istotna kwestia, czyli oprawa wizualna. Bez owijania w bawełnę - to nie jest mocna strona tej części SH. Lokacje nie porażają ilością polygonów, podobnie postacie, tekstury lubią się często powtarzać, a do tego animacja naszego protagonisty trąci sztywnością. Potencjał tkwiący w potężnych maszynach najnowszej generacji zdecydowanie nie został należycie wykorzystany, co zaowocowało grą wyglądającą zwyczajnie przeciętnie, a momentami nawet brzydko. Inaczej ma się natomiast sprawa z oprawą audio - o doskonałej muzyce nie ma nawet sensu wspominać, bo to oczywista oczywistość, niemalże standard jak na tą serię, ale za to nie wypada nie pochwalić w tym momencie świetnego voice actingu - w zasadzie wszyscy aktorzy spisali się wyśmienicie. Scenariusz - nie czarujmy się, powtórki z SH2 chyba nikt nie oczekiwał? Jednak darując sobie tak druzgocące porównania, to i tak Homecoming na tym polu wypada całkiem porządnie. Tradycyjnie jest nutka tajemniczości wisząca w powietrzu, mroczna tajemnica związana z głównym bohaterem, jak zawsze pojawia się pakiet niejednoznacznych postaci (brakuje tym razem jednak naprawdę zapadających w pamięci charakterów) oraz parę mocniejszych scen (vide ta z matką Alexa). Plusy należą się za ciekawie i nie-na-siłę wpleciony wątek Zakonu oraz wiarygodnego protagonistę (w końcu). Bardzo do gustu przypadł mi też motyw z wyborami, od których to zależne jest zakończenie oraz gościnny występ znanego skądinąd kata. W każdym razie o żadnym geniuszu nie ma tu mowy, chociaż nie zmienia to faktu, że fabułka ma swoje momenty i potrafi wciągnąć. Przechodząc do mięska właściwego, czyli do gameplay'u zacznę od systemu walki. W tym momencie autentycznie nie rozumiem narzekania na ten chyba najbardziej dopracowany element gry, bo...nawet nie wiem na co tu można psioczyć. Raz, że walka z wykorzystaniem wszelakiej broni białej sprawdza się nad wyraz komfortowo (tym bardziej biorąc na porównanie żenujące wymiany ciosów z poprzednich Sajlentów), to jeszcze do tego jest niesamowicie intuicyjna i fajnie nastawiona na skilla. W skrócie - walki zamiast irytująco losowe, stały się w końcu, w pełni kontrolowane, a co za tym idzie znacznie przyjemniejsze. Seriously, na ten motyw narzekać mogą chyba tylko osoby, które nie potrafiły tego systemu ogarnąć. Tak naprawdę bezpodstawnie oczywiście. Lokacje. Kolejny bardzo mocny punkt tej odsłony, gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie druga połowa gry, to Homecoming miałby najlepsze miejscówki w serii. Już same ulice Shepherd's Glen swoim niepokojącym feelingiem potrafią zjeżyć włosy pod pachami, a przecież jest jeszcze ponury cmentarz, rewelacyjny hotel, zdemolowany posterunek policji oraz sam dom Alexa (który zwłaszcza w odmienionej wersji potrafi skopać mózg). Później wprawdzie jest dużo gorzej, ale musiałbym chyba mieć coś z głową żeby nie wymienić jeszcze TEGO widoku przed wejściem do kościoła w odmienionej rzeczywistości (już w Silent Hill) - teraz naprawdę wygląda to jak piekło. Przeciwnicy - podobnie jak lokacje, tak straszące maszkary trzymają fason. Nie wszystkie oczywiście, ale takie Verale na przykład prezentują się niezwykle demonicznie, podobnie pająkowate Needlery, pojawiające się zawsze znienacka Lurkery czy niektórzy bossowie (zwłaszcza pierwszy). Nawet wyskakujący się w późniejszych rozdziałach gry żołnierze Zakonu potrafią napędzić stracha. Zagadki - coś czego brakowało w SH od czasu "trójki". Nie licząc przegiętej układanki w domu Shepherdów łamigłówki cieszą pomysłowością i poziomem skomplikowania (bez przesady, ale bez ruszenia mózgownicą się nie obejdzie). Na koniec zostawiłem najważniejszą rzecz, mianowicie klimat. Niektórzy mogą narzekać, że to już nie "ten" Silent, że nie jest strasznie, że zbyt "amerykańsko", że wprowadzono sporo niepotrzebnych zmian, że srutututu. IMO: pieprzenie. To prawda, że im dalej w las tym Homecoming bardziej spuszcza z tonu, a konćowka, to już w ogóle przegięcie, ale jako całość gra i tak prezentuje się bardzo klimatycznie. Przede wszystkim pierwsza połowa przygody, która odbywa się w Shepherd's Glen wypada genialnie. Homecoming świetnie radzi sobie z utrzymywaniem atmosfery strachu/niepewności, na co niemały wpływ ma na pewno ograniczenie liczby napotykanych przeciwników (można zapomnieć o 5 kreaturach naraz w jednym ciasnym korytarzu). Za cholernie dużego plusa uznaję też wszelakie nawiązania do filmowego Silent Hilla, spod ręki Christophe Gansa: świat przemieniający się w wersję piekielną w czasie rzeczywistym (mega efekt), pałętające się wszędzie robactwo, bardziej zwalisty design Piramidogłowego (kolo w końcu przestał wyglądać jak worek ziemniaków). Jak dla mnie pod względem wczówki, wypływającej z gry atmosfery amerykański Silent nic, a nic nie ustępuje poprzednim częściom made in Japan. Jeżeli już bym się czegoś miał czepiać, to do worka minusów na pewno wrzuciłbym loadingi, ostatnich bossów oraz finałowy etap. Ewidentnie widać, że końcówka robiona była w pośpiechu. Reasumując - Silent Hill:Homecoming pomimo kilku potknięć wciąż jest świetną grą, a nawet - w moim osobistym mniemaniu - na tyle dobrym kawałkiem Silenta, żeby zestawić go zaraz obok pierwszej trylogii. Nic a nic się nie zawiodłem. 8+/10
  18. Jak widzę jakie gry niektórzy polecają świeżakowi na start, to mnie normalnie LOL łapie. Resonance of Fate? Final Fantasy XII? Xenosaga? Chcecie żeby się chłopak zniechęcił na starcie? Tales of the Abyss i seria Kingdom Hearts (ps2), ewentualnie Crisis Core lub Jeanne d'Arc (psp) - nie ma lepszych, bardziej przystępnych tytułów dla początkującego erpegowca.
  19. No, ale w sumie mają rację, nie licz na to że Walkiewicz Ci tu odpisze. Najlepiej wyślij mu wiadomość przez gg, albo na naszą klasę (nie zapomnij też dodać do czarnej listy). Albo jeszcze lepiej - nie cackaj się tylko od razu nap*erdol mu jak będzie wracaj z pracy. Może dzięki temu poczujesz się lepiej.
  20. Kazuo

    Jaką grę wybrać?

    U:1 może nie jest zdecydowanie gorszy, ale różnica w jakości zarówno oprawy wizualnej jak i samej grywalności i tak jest dość mocno zauważalna. Szczerze, to gdybym najpierw zagrał w Among Thieves, to nie wiem czy przy Drake's Fortune bawiłbym się równie dobrze. Są na chlebaku jakieś dobre jRPGi poza FFXIII i RoFem? Warto inwestować w Star Ocean 4 czy lepiej kupić nowy czajnik?
  21. Kazuo

    Jaką grę wybrać?

    A lepiej zacząć czytać Drużynę Pierścienia czy Dwie Wieże? A może lepiej od razu ostatni rozdział Powrotu Króla? IMO trochę głupota. Lepiej zacznij od podstaw, czyli GoW:Collection i Uncharted 1, a kolejne ich części spokojnie sobie zaliczysz kiedy spadną cenowo.
  22. No, ale jedno nie ulega wątpliwości - zarówno oceny Walkiewicza, jak i same jego recenzje trudno do końca brać na serio. Kolo zdążył już nieraz udowodnić jak niesamowicie specyficzny ma gust. W przypadku recek takiego Myszaqa w zasadzie zawsze po przeczytaniu już wiedziałem czy rzeczywiście warto brać się za dany film czy nie, natomiast u Walkiego jest to jeden wielki "chybił-trafił".
  23. Kazuo

    PS3 Quiz

    Pure? E: shit, już było
  24. Kazuo

    Tales of Vesperia

    Nie, bo RoF...no, w każdym razie na pewno nie FFXIII.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym prosimy o zapoznanie się ze zaktualizowaną Polityką prywatności Polityka prywatności.