Skocz do zawartości

Kazuo

Użytkownicy
  • Postów

    1 656
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Odpowiedzi opublikowane przez Kazuo

  1. Nie przepadam za:

     

    - chipsami

    - zupami (wyjątki: pomidorowa, grochowa)

    - grzybami

    - rybami <śledź, makrela ok>

    - praktycznie wszystkimi warzywami

     

    Rzygam po:

     

    - piwie

    - alko, w jakiejkolwiek odmianie

    - ziemniakach (frytki zjem)

    - brokułach, kalafiorze, marchwi

    - kotletach z wieprzowiny

  2. nawet jeszcze dzis ludzie wciąz grają w necie, mozna spotkac prawdziwych twardzieli, granie na PRO bez INFINITTE AMMO i z włączonymi zranieniami.

    Ano..., tru pro. zwłaszcza ze zranieniami :teehee:

    Rozumiem, że ironizujesz ;) Jak już to prawdziwym twardzielstwem jest przejście tej gry na PRO bez pomocy drugiego gracza.

     

     

    A z tą wersją reżyserską to Capcom po prostu leci sobie w kulki. Co jest już zresztą u nich normą.

  3. W sumie marka SMT chyba od zawsze była "ekskluziw" dla konsol Sony, jednak ostatnio wydany Devil Survivor daje pewne nadzieje miłośnikom innych konsol. Enyłej, ja mam na to wyebane czy będzie ex czy nie będzie, grunt żeby mój chlebak mógł w końcu pociupciać jakiegoś porządnego jRPG'a.

  4. One Piece - fajna i lekka seria. Trochę głupawego humoru, kilka zabawnych postaci, jakaśtam fabuła, no i oczywiście mnóstwo walk. Obecnie jestem na 70 epie i nie powiem żebym był znudzony, ale jakoś strasznie wciągnięty to też nie za bardzo. Do obejrzenia pomiędzy kolejnymi odcinkami Naruto i Fullmetal.

     

    RahXephon - kalka Evangeliona, jak komuś się spodobała przygoda emo dzieci w wielkich mechach to może sprawdzić. Mi w każdym razie się nie spodobała więc i przy RahXephonie szybko wymiękłem.

     

    Persona: Trinity Soul - jestem dopiero w połowie więc trudno oceniać. Na pewno nie jest to anime zbyt podobne do gry. Postacie są maksymalnie jałowe, Persony wyglądają jak roboty, walki pojawiają się okazyjnie, a za to dużo jest gadania z którego niewiele wynika, do tego dochodzi dziwny klimat. Od połowy robi się ciekawiej, więc może coś z tego serialu jeszcze będzie.

  5. Nom, nieźle się to rozkręca. Nadchodząca apokalipsa, rosnący w siłę Lucyfer, czterej jeźdźcy i cała reszta motywów biblijnych, jest miodzio. Do tego wątek skłóconych braci i starcie z aniołami, zapowiada się pełen atrakcji sezon.

  6. Szkoda czasu. Flaki z olejem jakich mało, dawno tak nie wynudziłem się przy anime. Historia rozkręca się strasznie wolno, przez większość czasu po prostu nic się nie dzieje (dosłownie, są odcinki w których potrafią pieprzyć non stop o pupie maryny), a dramatu w tym tyle co kot napłakał. W zasadzie po pierwszych dwóch odcinkach można ze spokojem przeskoczyć na końcówkę, bez obawy, że przegapiło się coś ciekawego. Mocarny początek zapowiadał porządny dramat, ale to co się dzieje później bardziej przypomina wesołą wycieczkę krajoznawczą niż smutną wędrówkę przez pogrążone w zniszczeniu miasto. Żeby nie było, co Bones to Bones i oprawa wizualna prezentuje dość wysoki poziom (przyczepić można się co najwyżej do oszczędnego wyglądu postaci), a końcowy twist daje radę (chociaż jest do przewidzenia). Można się wzruszyć. Mogę się zgodzić, że jest to najlepsze anime tego sezonu. Tylko, że ta najlepszość wynika raczej z cholernie niskiego poziomu prezentowanego przez inne serie niż z wysokiego jaki to niby miał oferować Tokyo Magnitude. 6/10

     

     

    Ed: Tak jak ktoś tam u góry - polecam Honey and Clover, pomimo początkowych debilizmów wciąga i jako dramat wypada świetnie. Ponoć w podobnych klimatach (też twórców H&C) jest Nodame Cantabile.

  7. Genesis pojawił się w formie japońskiego pederasty w alternatywnym zakończeniu Dirge of Cerberus

     

    że tak się wtrące

    Łe, a taką ładną miałem teorie ;/

     

     

    czyli chyba możemy spodziewać się jakiegoś rozwinięcia.

  8. Ending przegenialny, też się popłakałem. W ogóle cała gra jest rewelacyjna, począwszy od walk i systemu przez oprawę wizualną i stronę audio (dubbing nieco ssie, przynajmniej jeżeli porównać go z wersją jap., za to muzyka powala) na fabule i postaciach kończąc (Zacka zwyczajnie nie da się nie lubić). Zdecydowanie moja ulubiona gra na PSP i zarazem jedna z najlepszych w jakie w ogóle grałem.

     

    Zaciekawiła mnie scena zaraz po ostatnim bossie, kiedy przylatuje helikopter z dwoma członkami SOLDIER i zabierają Genesisa. Czyżby byli to Yazoo i Loz? Na podstawie przeprowadzonego dialogu można chyba wysunąć taką tezę. To by oznaczało, że Genesis=Kadaj, chociaż nie pokazano co się później dzieje z ciałem Genesisa (zakładam, że trafiło ono w ręce doktora Hojo) i pewnie na zawsze pozostanie to w sferze domysłów.

  9. Świetne są te najnowsze fillery. Na pewno znacznie lepiej się zapowiadają od tego szajzu z kapitanem Amagaim (o Bounto już nawet nie wspomnę) czy nawet od ostatnich wydarzeń z Karakura Town (te denne walki z Arancarami już mi bokiem zaczęły wychodzić). Ciekawa intryga, w końcu pokazane prawdziwe postacie Zanpaktou no i znaczne osłabienie kapitanów co może się przełożyć na ciekawsze walki (koniec z Byakuyą masakrującym przeciwników senbon-sakurą).

  10. Też nie jestem za nowym kierunkiem jaki obrała sobie seria. RE4 był jeszcze poprawny, ale to co nawymyślali przy piątce to już przesada. Tryb co-op? Cover system? Podział na misje i jakieś rankingi? Kelner, przepraszam, czy ja zamawiałem Gears of War? Zmiany zmianami, ale w granicach rozsądku.

     

    Złotym środkiem w przypadku RE6 byłoby zastosowanie obecnego systemu (kamera znad ramienia, celowniczek) przy zachowaniu najlepszych cech pierwszych części (klimat, fabuła, zombiaki). Do tego okazyjne QTE, całkowite zrezygnowanie z cover systemu i wyłącznie tryb single. Wydaje mi się, że takie rozwiązanie usatysfakcjonowałoby zarówno fanów starszych odsłon jak i miłośników nowych rozwiązań.

  11. Z DDS jest ten problem, że nawet jeżeli nie chcesz za specjalnie grindować to po prostu i tak nie masz wyboru; przeciwnicy pojawiają się dosłownie co dwa kroki, a walk nie opłaca się unikać, bo próba ucieczki często kończy się zgonem drużyny (technika quick escape ssie laskę). Chcąc nie chcąc po skończeniu kolejnego przydługawego dungeona i dojściu do bossa już i tak ma się porządnie naładowane postacie, bez konieczności dodatkowego kręcenia się w kółko i zbierania expu. To chyba jedyna rzecz, która mi się w tej grze nie podoba, ponieważ cholernie zaniża poziom trudności. Jasne, zawsze można chomikować mantrę i olać kupowanie skilli, ale chyba nie w tym rzecz. Cała reszta jednak bardzo mi się podoba; oprawa A-V, system i walki, klimat, fabuła oraz postacie. Kiedy w Personie do większości z tych elementów musiałem się długo przekonywać w DDS wszystko to podeszło mi z miejsca. Do tego czysty gameplay, niezmącony jakimiś naciąganymi (niech będzie "IMO" ;) ) chwytami w stylu sołszyl links czy innymi pierdołami stopującymi akcję. No, ale wszystko to kwestia gustu. Chyba.

  12. Scenek anime i tak było jak na lekarstwo, a ta cała zabawa w zwiedzanie miasta i sołszyl linki władowane nieco na siłę. Najmocniejszymi punktami P3 były walki oraz fuzje person, więc jak tego nie spieprzą to będzie gut.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...