Skocz do zawartości

okoolarnik

Użytkownicy
  • Postów

    183
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez okoolarnik

  1. gdzie sienie ruszę to Dante-histeria, internet zwariował a ja kompletnie nie kumam dlaczego nagle wszyscy wolą grać gościem który wygląda jak tleniony Piotr Rubik niż Maleńczukiem na głodzie.

  2. No ja bym powiedział że mam mieszane odczucia co do sterowania movem w HR, z jednej strony fajnie że poprawili chodzenie postacią[nie dało się tak od razu?], niektóre akcje wychodzą fajnie[wyciąganie kasy i rzucanie na stół, pukanie do drzwi, gest skanowania który wykonuje Norman, bójka w sumie też spoko wyszła], z drugiej strony przy słynnym przechodzeniu koło śmnietnika to nie wiem właściwie co to za figura była co ją wykonałem, wdrapywanie sie na zbocze też kompletnie nie do skumania, otwieranie drzwi samochodu podobnie... no zdarzają sie takie wtf koszmarne że kompletnie nie wiem co autorzy mieli na myśli[przekręcić kontroler z pozycji pionowej do horyzontalnej żeby przejść pod taśmą policyjną? wtf?] ;<

  3. w pierwszej części było dość podobnie: były odpicowane lokacje z misji[nawet trasy przejazdu w mieście podczas misji były dodatkowo urozmaicone różnymi pozornie randomowymi wydarzeniami typu samobójca na moście] a miasto było tak naprawdę wypełniaczem, tłem dodającym klimatu a nie pełonprawnym sandboxem, który ma dawać radość z samej zabawy w piaskownicy. W drugiej części pewnie będzie podobnie.

  4. Wczoraj miałem okazję skończyć HR, idealna gra dla ludzi, którzy tak się emocjonują oglądaniem filmów ze krzyczą do ekranu.

    Podoba mi sie ze w końcu powstała wysokobudżetowa gra skupiająca sie na fabule, ze jest połączeniem dramatu i kryminału, ze tak bardzo się w niej liczą emocje i przeżycia bohaterów.

    Jest fajna wczujka jak trzeba machnąć padem żeby komuś w ryj przywalić, ogólnie HR jest momentami mocno emocjonującym filmem.

     

    Przyczepił bym się do tego że z jednej strony mówi nam sie o rzekomych wyborach jakich możemy dokonywać w trakcie gry, z drugiej strony tak naprawdę wszystko możemy zrobić po prostu źle albo dobrze, nigdzie tak naprawdę nie musimy podejmować żadnej ciężkiej decyzji, możemy jedynie zaniechać czegoś i przesunąć sie tym samym w stronę negatywnego zakończenia, albo wykorzystać wszystkie opcje i zrobić wszystko w danej scenie i przesunąć się w stronę pozytywnego zakończenia

     

     

    o ile ciekawiej by było gdyby np Ethan podczas jednej z prób miał zabić np Lauren albo inną znacząca dla fabuły postać a każda decyzja miała by zarówno negatywne jak i pozytywne skutki? Ale nie, tu jest tylko jedna dobra decyzja: zabicie dilera przynosi wyłącznie pozytywne efekty. BTW wszystkie te próby Ethana do mnie kompletnie nei przemowiły: długaśne czołganie się po szkle - zbyt dosłownie pokazane żeby działać na wyobraźnie, zbyt syntetyczne żeby ręce bolały od samego patrzenia, ucinanie palca też zbyt groteskowe, wszystko to jednocześnie za bardzo kojarzące się z tą idiotyczną "piłą"

     

     

    zawiodła też momentami technologia: animacja twarzy nie zawsze daję radę, kiepsko tez jest gdy postacie mają się dotykać[pocałunki to już wyglądały totalnie idiotycznie]

     

    Nie chciałbym oceniać Hr w skali od 1-10 z jednaj strony doceniam unikatowość tej produkcji, i cieszę sie ze taka gra powstała i ogólnie miło spędziłem czas z drugiej strony nie wszystko do końca zagrało: niektóre akcje wyszły trochę za mało przekonująco, w fabule zostało kilka dziur

    Lauren nigdy nie zainteresowała sie kto zlecił Scottowi śledztwo; co dalej z dziurami w głowie Ethana, które były i się skończyły; gdy ja przechodziłem grę Madison(?) nigdy nie spotkała Normana(który swoją drogą jest przyjezdny i pojawia się w mieście juz w czasie gry)

     

    a to jak dobre zakończenie zobaczymy zależy głównie od tego czy na czas naciśniemy wszystkie guziki i wykorzystamy wszystkie opcje dialogowe.

  5. Remedy mogło się pewnie długie lata utrzymywać z kasy jaką natrzaskali na sprzedaży maxa payne.

    Choć przyznam że finanse wielu wydawców i firm produkujących gry to dla mnie ciągle spora zagadka patrząc na sprzedaż kontra wydatki na produkcję i reklamę, ale co ja tam wiem ._.

    choć z drugiej strony patrząc na sequele, szybkość ich produkcji[dwa lata?] podobieństwo do pierwowzorów oraz to że sprzedaja się zwykle lepiej to może też nie jest to wszystko aż takie dziwne.

  6. Muszę jeszcze zagrać w RDR z puszczoną z pena muzyką Eddie Veddera z into the wild http://www.youtube.com/watch?v=IWgxntibBtE

     

    wczoraj skończyłem, poza spoilerem napiszę że ręka podniesiona na ostatnie godziny gry powinna być odrąbana! mistrzowska końcówka.

     

    TURBO SPOILER!

     

     

     

    Byłem pewien że cała część na farmie z rodziną[swoją drogą idealny czilaut] to cisza przed burzą, cały czas zastanawiałem się jak na końcu autorzy rozdzielą Marstona z rodziną, bo wiedziałem że po przejściu gry można działać dalej, więc byłem pewien że John nie zginie, a tu niespodzianka. Prawie do ostatniej chwili autorzy dawali nam odrobinę nadziei że jakoś z tego wybrnie, więc emocje przy samym końcu były ogromne bo spodziewałem się absolutnie wszystkiego ale nie tego że po zakończeniu fabuły będziemy grali Jackiem. Genialne jak dla mnie, bardzo odważne i przede wszystkim bardzo dojrzałe, mam wrażenie że każde inne zakończenie trąciło by lekkim banałem.

    oczywiście zadanie z zemstą nieco spieprzyłem bo najpierw dowiedziałem sie o nim z sieci, potem próbowałem rozbroić agenta, zabiłem go za drugim razem więc cały suspens szlag trafił ;<

    I wcale mi nie przeszkadza że muszę teraz grać Jackiem bo jest to tak grubo osadzone w fabule że nie wyobrażam sobie aby było inaczej

     

     

  7. Antares, chyba nie do końca jesteś świadomy tego, że kinect nie jest skierowany do graczy tylko do dzieciaków i ich rodziców, z gier dla graczy, które będą wspierać kinecta wyjdzie ledwie parę tytułów ale bardziej dla eksperymentu i na odczepne niż dla zaspokojenia jakichś naszych oczekiwań.

    Problem tylko w tym że rynek już zdążył się nasycić nintendo, jak zestaw xbox+kinect będzie za drogi a HD i slogany o byciu kontrolerem nie okażą się wystarczająco zachęcające to nic z tego nie wyjdzie.

    Jak na razie ciekawiej[dla nas] działa chyba Sony, bo jak narazie na move pokazano chyba więcej dojrzalszych gier niz MS[na kinecta ma byc fable, pokazuja star warsy, coś jeszcze?], widać że sony celuje też w hardkorowych graczy ze swoim kontrolerem, z kolei MS chce tylko podebrać klientów Nintendo.

     

    Obie firmy sporo ryzykują ze swoimi sprzętami: Sony nie dość że gra na dwa fronty to wiadomo że hardkorowi gracze są wybredni i takie gadżeciarstwo może nas wcale nie zainteresować, za to MS chce walczyć na zdominowanym od lat przez nintendo terenie.

  8. ale gram od co najmniej 20 kliku lat i tak przehypeowanego tytułu i straconego potencjału dawno nie widziałem.

    oj, to widocznie mimo tych 20 lat niewiele widziałeś albo masz bardzo słabą pamięć.

    Alan Wake padł ofiarą własnej legendy, która sie wytworzyła przez te wszystkie lata produkcji. Przez pierwsze lata produkcji nawet nie zapowiadano tego jednoznacznie jako grę akcji, wizerunek gry akcji zaczął być budowany dopiero przez ostatnie półtora roku, kiedy pokazano świecenie latarką i strzelanie. Pamiętam że po tych latach produkcji te pierwsze trailery z latarką to było lekkie wtf, no bo to ma być ten psychologiczny thriller, przecież to przypomina raczej Resident Evil.

    Nie wiem jaka miała by być ta gra żeby spełnić te kosmiczne oczekiwania jakie narosły przez lata, trzeba przyznać że marketingowcy przeholowali ze sloganami, jak się zapowiada inną grę to tak to się kończy, podobnie było z Brutal Legend - ta gra na pewno lepiej by sie sprzedała gdyby wcześniej przyznano że spora część gry to strategia, Alan by się lepiej sprzedał gdyby nie pieprzenie o psychologicznym thrillerze akcji, już samo to że niektórzy doszukują się porównania do Heavy Rain świadczy o kiepsko poprowadzonej promocji i nietrafionym budowaniu wizerunku tej gry przed premierą.

     

    Alanowi najbliżej do survival horroru i w tym gatunku to chyba najlepsza produkcja ostatnich lat.

  9. ej, to jak to w końcu jest z tymi dodatkowymi misjami do coopa, w recenzji na poly zooltar pisze:

    Jej integralną częścią są bowiem Denied Ops, czyli zestaw misji do trybu kooperacji. To kolejnych 5 godzin zabawy, więc Conviction wcale nie jest tak krótką grą, jak mogłoby się wydawać.(...) To dwóch niezależnych agentów, którzy czasem muszą coś zrobić razem, a nie nierozerwalny tandem, który do funkcjonowania wymaga ścisłej współpracy. Najlepszym na to dowodem jest to, że wszystkie misje z Denied Ops można przejść samemu i różnią się od swoich kooperacyjnych wersji głównie ilością przeciwników i kilkoma detalami.

     

    ?

  10. niczego nie krytykuje, ideologii raczej tez nie dorabiam, po prostu interpretuje.

    Żeby było jasne: wcale nie uważam że wszelkie metafory pojawiły sie tam celowo, wręcz przeciwnie, wychodzę po prostu z założenia że człowiek niczego tak naprawdę od podstaw nie wymyśla, za podstawy wszelkiej fikcji służy otaczający nas świat, bez inspiracji nie jest w stanie powstać żadna fikcja, fikcja to mieszanie pomysłów z różnych dziedzin, wyolbrzymianie, deformowanie, zabawa proporcjami lub kontrastami. U podstaw każdej fikcji leży świat realny, nie uda się też autorom gry stworzyć fikcyjnego społeczeństwa nie mającego swojego odpowiednika w realnym świecie ludzi lub zwierząt.

    W ciężkim s-f takim jak ME, gwiezdne wojny albo star trek wszelkie takie odniesienia bywają bardzo czytelne[klimat planet odpowiada różnym klimatom na ziemi, czy to nie zabawne że w s-f tak mało jest planet o tak zróżnicowanym klimacie jak ziemia? pustynna planeta, lodowa planeta, bagienna planeta(Gwiezden Wojny) etc.]. Jednak Gwiezdne wojny i Star trek trzeba by odnieść do swoich czasów, ale i tak zobacz jak różni sie podjeście do mocy z Gwiezdnych wojen, w starej trylogii moc była mocą, i nikt nie próbował jej racjonalizować, w nowej trylogii moc jest już całkiem blisko mocy biotycznej z ME, w pierwszym epizodzie już się tłumaczy moc jakimiś cząsteczkami, to znak czasów, wpływ rozwoju techniki na postrzeganie świata, rozwój techniczny wpływa na rozwój kulturowy a więc i na trendy w fantastyce naukowej.

     

    tak samo Wy teraz łatacie na siłe wszelkie dziury koncepcyjne, które oczywiście muszą istnieć bo nie da się tak od podstaw wyprodukować fikcyjnego świata, fikcja może być jedynie mniej lub bardziej wiarygodna, ta z ME jest całkiem niezła, choć jak pogra się dłużej to wychodzą babole, ale to mi nie rujnuje iluzji, jak widzę że gość w filmie wystrzelił 37 razy z karabinu co mieści przecież tylko 30 nabojów w magazynku to nie wyłączam filmu w cholerę.

    Zastanawia mnie Twój brak dystansu Gooral.

  11. Troche naiwne mi sie wydaje traktowanie świata ME jako spójnego, wiarygodnego uniwersum, zawsze patrzyłem na to jak na metaforę naszych czasów. Znaczy ludzkość to amerykanie, inne gatunki są odpowiednikami innych ziemskich nacji: Kroganie to Rosjanie, Quarianie i Gethy to walczące ze sobą nacje bliskiego wschodu[przy czym Gethy to dodatkowo islamscy terroryści], Turianie to Brytyjczycy[tego też jestem prawie pewien] a reszta to jacyś bliżej nieokreśleni Europejczycy[obawiam się że te okrągłe, przedsiębiorcze pokurcze to Polacy].

    Najbardziej w świecie ME brakuje mi samic, bardziej zróżnicowanych strojów i sztuki[raz jest o niej mowa w lojalce Samary więc istnieje, ale nie widać jej na ulicach], bawia mnie monochromatyczne monitory[kompletnie niepraktyczne]. Inna sprawa że tak naprawdę brak tych elementów jest usprawiedliwiony jedynie budżetem i czasem produkcji gry. Podobnie technologia pozostawiona po Pretorianach to wygodne tłumaczenie[nie trzeba wyjaśniać jak udało sie porozmieszczać przekaźniki masy w takich odległościach]. Bzdurne jest latanie między układami planetarnymi[jeden taki lot to wiele lat nawet przy prędkości światła]. Wizyta we flotylli quarian też wygląda jak wygląda[wszyscy noszą kombinezony choć powietrze niby jest sterylne, Shepard nawet ma możliwość grożenia że zdejmie hełm i rozprzestrzeni trochę zarazków], bo Quarianie *muszą* nosić maski - inaczej zawaliła by się wizja artystyczna[poza tym nikomu nie chciało sie projektować i robić osobnych modeli i tekstur Quarian w innych strojach dla 15 minut wizyty we fotylli]

     

    Nie chodzi mi o to że to wszystko, te nielogiczności i niedoróbki świata są złe, chce tylko powiedzieć że wbrew pozorom wizja świata w ME jest bardziej romantyczna niż to się wydaje i wymaga raczej przymykania oczu niż tłumaczenia sobie wszystkiego na siłę.

     

    Ciągle jednak nie mam pewności co symbolizuja żniwiarze, w wyrobach popkulturowych uwidaczniają sie nasze aktualne lęki zakodowane w masowej podświadomości, w latach '70 i '80, w czasie zimnej wojny w filmach amerykanie walczą z komunistami, w filmach s-f z tamtego okresu uwidaczniał się strach przed rozwojem technologicznym[blade Runner, Odyseja kosmiczna] ten trend po Matrixie już nieco osłabł, ostatnio bardziej boimy się końca świata i kosmicznej katastrofy[Armageddon z Brucem Willisem się kłania]. Najnowszy jest trend nawiązujący do religii, mający wiele wspólnego zapewne z ekspansją chrześcijaństwa w USA[z jednej strony Constantine, z drugiej Anioły i Demony i Kod Leonarda da Vinci]. Aha - w Crisis 2 terror... sry, kosmici atakują Nowy Jork[to też bardzo czytelna metafora]

    Żniwiarze to takie trochę dziwaczne połączenie: z jednej strony to asteroida z kosmosu wybijająca całą ludzkość, z drugiej zagrożenie ze strony obcej kultury, ale nei takie zagrożenie jak ze strony Krogan - przed Żniwiarzami musi sie zjednoczyć cała galaktyka - czyli ludzkość. Najprostsza interpretacja jaka mi się teraz nasuwa, to że żniwiarze symbolizują kosmitów[tych ze świata realnego], a strach przed spotkaniem z nimi jest strachem przed, obecną już niegdyś w świecie ME ale będącą jakby tematem tabu, wojną pierwszego kontaktu z Turianami.

  12. to ja mam tez pytanie dotyczące ostatniej misji:

     

     

     

    jeśli olałem statystów z załogi i nie poleciałem ich ratować od razu to da się zrobić tak żeby moja ekipa herosów przezyła? dziś znowu kończyłem grę, wszyscy lojalni, za pierwszym podejściem puściłem Tali do szybu, Garrusa jako drugi dowódce dwa razy, potem Thane wraca odeskortować panią doktor, Samara robi biotarczę a Legion z Gruntem idą ze mną napi@!#alać, no i prawie wszystko spoko tylko niespodzianka: na samym końcu psor Mordin leży gdzieśtam na ziemi i zdycha. WTF!? - krzyczę, laduje sejva i tym razem biorę Mordina i grunta ze sobą a jako dowódce daje Mirandę, Garrusa puszczam jako eskortę pani doktor i tym razem na glebie w samej końcówce zamiast Mordina leży Tali ;( no i własnie myślę sobie że to może przez to że nie poleciałem od razu i statyści pomarli, komuś się udało że olał załogę a fantastyczna ekipa i tak przetrwała?

     

     

    Tak poza tym to polecam przejść grę panią szepardową, dużo fajniej zagrana od pana szeparda, który jest koszmarnym bubkiem jakimś[ang wersja BTW], pani szepardowa ma głos taki że aż się chce te renegade odpowiedzi wybierać, no i jakoś znacznie przyjemniej to wygląda jak

    wali dziennikarkę po ryju.

     

  13. Dużo lepiej sa te romanse zrobione niż w jedynce gdzie na koniec wlazła mi do łóżka ta niebieska, której nawet nie lubiłem[nawet nie pamiętam jak się nazywa] i nie wiem w którym momencie dałem jej do zrozumienia że jestem nią niby zainteresowany.

    Choć i tak jest to turbo płytkie, Tali da sie chyba zaciągnąć do łóżka po kilku zdaniowym "romansie".

    Miałem nadzieję że przejdę ME2 i sobie zaraz wymienie na cos nowego a tu dupa, gram drugi raz i nawet mnie wciąga drugie przechodzenie, co w jedynce było nie do pomyślenia bo wymiękałem w cytadeli gdzie nie miałem najmniejszej ochoty robić tej całej bieganiny i gadaniny po raz drugi.

  14. A, wrażliwym na spojlery radzę trzymać się z daleka od recenzji na Valhalli, znajdziecie tam ten spojler z kilku postów wyżej a recenzent wspomniał jeszcze o kilku innych niespodziewanych elementach gry żeby opisać jak bardzo fajny, zaskakujący i urozmaicony jest AC2, no cóż, po przeczytaniu recenzji na V juz taki zaskakujący nie będzie. Szkoda że w przedpremierowych gameplayach pokazali lotnie bo to mogła by być naprawdę niezła niespodzianka dla graczy.

  15. etam, to żaden spojler, autorzy gry jedynie pootwierali sobie trochę furtek coby mieć wieksze pole do popisu w następnej części, ale zakończenie wcale niczego konkretnego nie sugerują, tego że

     

    desmond potrafi więcej niż w poprzedniej części i będzie potrafił pewnie coraz więcej

     

    dowiadujemy sie juz w pierwszej godzinie rozgrywki.

    Mi wydajesię że akcja następnej części będzie dziać sie gdzieś w XVIII-XIXw coby zachować mniej więcej równe odstępy czasowe między kolejnymi częściami i wsadzić rozgrywkę w czas przed epoką motoryzacji bo inaczej musieli by pójść w kierunku GTA albo Mafii, ewentualnie ograniczyć się do zamkniętych pomieszczeń a wszyscy oczekują gry o bieganiu po dachach.

    Podoba mi sie jaki progress Ubi poczyniło do czasów pierwszej części, wtedy musiałem sobie robić tygodnioe przerwy w połowie gry bo nie mogłem juz na nią patrzeć, grałem po kilka godzin na tydzień a jak juz wymęczyłem to przed koncówką spasowałem bo i tak miałem gdzieś jak to się kończy, w drugą część grałem po nocach, przeszedłem w niecały tydzień i żałuje że to juz koniec[ale jeszcze jakieś znajdzki i zadania poboczne zostały]. Pierwsza naprawdę dobra piaskownica od ubi, to dobrze wróży.

     

    Po przejsciu AC2 jeszcze bardziej szkoda pierwszego AC, to była piękna gra z potencjałem, osadzona w unikatowych, egzotycznych realiach, z tak spartoloną warstwą fabularna jak to tylko możliwe.

  16. no niby podobny gameplay ale jak traktowałeś fallouta jak sptrzelanine to trochę współczuje, w falloucie strzelanie bez vatsa to była mordęga tu strzela sie rewelacyjnie, praca kamery działa bardo przyjemnie, broni jest dużo i czuć między nimi różnicę.

    Oczywiście mamy bardzo fajny, miejscami bardziej miejscami mniej falloutowo-westernowy klimat: pustynie, brud, baraki, fikuśne formacje skalne i miejscami szkielety gigantycznych zwierząt[i obozy zbudowane na tych szkieletach] do tego potwory i masa niezłych świrów za przeciwników. Z materiałów filmowych jakie widziałem jak dotąd najlepiej specyfikę tej gry oddaje recenzja na gametrailers[żadne tam trailery], przynajmniej ja sie po tej recenzji nakręciłem i nie zawiodłem się.

     

    A, bo i w przeciwieństwie do F3 tu swiat podzielony jest na strefy, więc nie ma tego specyficznego poczucia wolności, tu do każdego miejsca prowadzi z grubsza jedna droga.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...