Skocz do zawartości

Seigaku

Użytkownicy
  • Postów

    526
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Seigaku

  1. NGS znudzil mnie po 2 godzinach - kretynska fabula, bossowie podobnie sensowni... Zero motywacji by w ogole konczyc te gre... Nie wrocilem do niej do dzis, czeka wciaz na polce i pewnie sie nie doczeka...

    Nawet nie będę bronił w/w elementów, fabuła w obu grach ssie pałę. Dla mnie motywacją do ukończenia NGS'a był wysoki stopień trudności, w przypadku HS wręcz na odwrót - niski stopień trudności tylko mnie zniechęcał do dalszego brnięcia w grę. W zasadzie przez cały czas wystarczy mashować, a przeciwnicy padają jak muchy (wyjątek stanowią bossowie). Oczywiście, widowiskowe kombosy też można kręcić, tylko po co? Gra jakoś do tego specjalnie nie zachęca, wystarczy kilka razy pacnąć "x" i plansza czysta.

     

     

     

     

  2. Raczej nie. System walki, który przypadnie do gustu wyłącznie niedzielnym (czyt. mało wymagającym) graczom (czysty mashing), fabuła z jednym ciekawym zwrotem, postacie bez charyzmy (nie licząc Nariko), kiczowaci bossowie, 7 godzin potrzebnych na ukończenie, do tego niemalże zerowe replay-ability i wdzierająca się po pewnym czasie monotonia. Do dziś nie potrafię zrozumieć tak wysokich ocen dla gry, którą nawet zwykły port z pierwszego Xbox'a zżera na śniadanie (mowa oczywiście o NGS). Dla mnie gra na 7+, i nic więcej.

  3. jak widac pojedynki moga sie tez sposobać ;p

    IMO dużo lepiej rozwiązana sprawa niż w przypadku poprzednich części gdzie po wykryciu nie groziły większe konsekwencje (zawsze dało się gdzieś spieprzyć i schować), tutaj jak cię wyczają to jesteś już praktycznie martwy. Szkoda tylko, że checkpointy są tak częste i co chwilę następuje respawn.

  4. Gra całkiem, całkiem. Ostatnio właśnie brakowało mi jakiejś porządnej skradanki, a Tenchuj elegancko wypełnił tą lukę. Nie żeby zaraz jakiś mega hicior (takim jak dotąd była jedynie część pierwsza), ale gra się naprawdę przyjemnie. Na plus zaliczam świetne QTE podczas pojedynków, pewną dowolność w przechodzeniu niektórych partii leveli i - jak na razie - niezłą fabułę. Na minus - dość niski poziom trudności (nawet na Hell nie ma zbyt dużego wyzwania), irytującą momentami muzykę oraz brak linki (niby pierdoła, a jednak). Na razie widzi mi się gra na porządną ósemeczkę.

  5. Dzisiejsze Hajd Parki to już nie to samo co parę lat temu. Kiedyś HP służył do opisywania ciekawych przeżyć minionego miesiąca, zgredzi naprawdę fajnie i z jajem opisywali swoje przygody, teraz skupiają się głównie na pisaniu jakich to gier nie ukończyli itp. jakby o samych grach było mało na innych stronach magazynu.

     

    And the winner is Loki, który chyba jako jedyny swoimi dyrdymałami potrafi mnie rozbawić.

  6. Skoro przeleciałeś grę na pałę to się nie dziw, że było krótko.

    Ja też się trochę zawiodłem na MGS4, ale potrafiłem docenić drobne smaczki zawarte w grze, a uświadczyłem ich właśnie poprzez powolną eksplorację terenu.

    Nie będę ściemniał, że lizałem wszystkie ściany i każdą sekcję przechodziłem cichaczem, nawet mi się nie chciało. Inna sprawa, że gra oferując pokaźny arsenał broni do tego specjalnie nie zachęca. Jednak jak na hard i w miarę bez pośpiechu to tytuł i tak pękł dość szybko. A filmików jest stanowczo za dużo, zakończenie obrazuje ten mankament aż za dobrze.

  7. Akurat do sterowania z czasem można przywyknąć.

     

    Sorry, ale pół godziny to mimo wszystko zbyt krótko, żeby od razu oceniać jakąś grę. Tym bardziej w tak krytyczny sposób jak zrobił to bart-blank.

  8. No jasne , Snake jest ''skopany'' jako główny bohater. To ja niewiem kto byłby lepszy od niego , może Master Chief , albo ten prymityw o 50 cm w ramieniu?

    Sam Snejk byłby w porządku gdyby nie jego najnowszy imejdż . Nie wiem jak wy, ale ja podobnie jak z ciotowatym Raidenem jakoś nie potrafię utożsamić się z sypiącym się dziadem. W dodatku z wąsem a'la Stalin.

     

    -Bossowie nie robią takiego wrażenia jak ci z MGS1 & 3 , co nie zmienia faktu , że walki z nimi są REWELACYJNE ! 3 ostatnie walki z bossami w grze rządzą na całej linii , z walką kończaca 4 akt na czele.

    Jedynie walka

    mechów pod koniec aktu 4 i ostatnia potyczka z Liquidem

    zrobiły na mnie jako takie wrażenie, reszta jest po prostu słaba. Najgorsze są walki z Bestiami, łatwe (nawet na wyższych poziomach trudności), oklepane i mało widowiskowe. Po finałowym emgieesie spodziewałem się czegoś znacznie mocniejszego. Pomijam już sam charakter/przedstawione historie występujących w grze bossów, bo te po prostu są mdłe i wzbudzają jedynie uśmiech politowania (tak , znowu czepiam się Bestyjek).

     

    -Ja na 10 h oglądania filmików z gry miałem 15 h czystego gameplayu, to wystarczająca ilość

    Mi więcej czasu poszło na oglądanie wstawek. Wiadomo, że MGS od zawsze charakteryzuje się przesadną filmowością, jednak moim zdaniem gra to jednak gra i gameplay powinien znacznie przeważać nad oglądaniem filmików.

  9. a pózniej przepotężne Guns of the Patriots , które naprawiają błędy związane z MGS2.

    Podstawowe zarzuty wobec Sons of Liberty:

    - za dużo filmików (mało gry w grze)

    - animacja postaci

    - skopany główny bohater

    - skopani bossowie i walki z nimi

    - inteligencja przeciwników

     

    ...i takie same wobec GotP, więc nie. Chyba jednak tych błędów nie naprawiają.

     

  10. No właśnie w tym problem, że nie chce mi się w to grać. Nie ma w tej grze dla mnie nic ciekawego. Poprzednie części kończyłem po 4-5 razy a tu taki kibel...

    W zasadzie to wolę obejrzeć wszystkie cut-scenki i mieć fabułę z głowy niż męczyć się z tą grą...

    Nie do wiary jak bardzo ugruntowaną opinię można sobie wyrobić o jakimś tytule grając w niego zaledwie parę minut. Może jednak pograj jeszcze trochę, co?

     

    Dla mnie, game designerzy z Capcomu, próbowali po prostu zrobić nową grę, posługując się znaną nazwą (inaczej nikt by tego nie kupił).

    Wydaje mi się iż RE5 jest na tyle dobrą grą, że nawet gdyby nazywał się "Burdel w Afryce" sprzedawałby się równie dobrze, to samo tyczy się zresztą RE4. Gry jakże odmienne od swoich poprzedników, ale mające jedną cechę wspólną - genialną grywalność. Stratę klimatu IMO da się przeboleć.

  11. IMO z tym professional (i w ogóle z całym systemem new game +) zje'bali sprawę na maksa. Powinno być tak jak w Re4, że zaczynasz od początku z czystym kontem, bez kapuchy, bez żadnego infinite ammo, bez wracania do poprzednich chapterów po naboje. Ciekawe ile osób by wtedy go przeszło. Mnie jakoś nie kręcą te ecziwmenty (zabicie przeciwnika zgniłym jajem, lol co za wyzwanie), więc chyba daruję sobie przy 50% i w ramach eksperymentu spróbuję zaliczyć pro na powyższych warunkach. Ciekawe czy się w ogóle da, próbował już ktoś?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...