-
Postów
2 102 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Odpowiedzi opublikowane przez ciwa22
-
-
Ekwadorczy są szybsi niż przelewy bankowe na konta sędziów.
- 1
-
Otwarcie giga, z klasycznymi maksotkami, Ekwador też giga spoko. Świetny turniej!
-
Ja czuję, bo to coś innego, nowego - przyszło nowe i nie trzeba się tego bać, trzeba wyciągnąć do tego rękę na znak zgody.
- 1
-
No i fajnie - przesłanie jest klarowne - lepiej nam pójdzie jeśli porzucimy różnice i zjednoczymy się na czas dobrej zabawy oraz piłkarskiego święta.
-
Z polskich kanałów na polecam na początek NAUCZ SIĘ GRAĆ. Anglojęzyczne JUSTINGGUITAR, MARTYMUSIC/GUITARJAMZ, ANDYGUITAR, LEE JOHN BLACKOMORE. Najlepiej na początku odpalić na tych kanałach jakiś film dla kompletnych begginersów i uczyć się jakichś podstawowych akordów (z tych lekcji dowiedzie się miedzy innymi co to są te akordy). Zaczynać od nylonowca to dobra wiadomość dla palców które nie będą zdarte, ale trzeba wiedzieć, że gitara klasyczna ( to ta nylonowymi strunami) ma większe odstępy między progami w porównaniu z akustyczną czy elektryczną, więc żeby prawidłowo coś chwycić trzeba się trochę bardziej nagimnastykować. Początki będą nie aż takie trudne ale na pewno czasami nudno żmudne, bo trzeba mantrować te akordy dopóki coś się nie zacznie kleić. Jak przebrnie się przez podstawowe, to potem nadchodzi prawdziwa ściana czyli akordy barowe. Generalnie spoko sprawa i fajna zabawa ale jeśli chce się widzieć postępy i czuć satysfakcję to trzeba sporo ćwiczyć.
A jeśli chce się zacząć bardziej konkretnie z jaśniej sprecyzowanym celem (co chce się grać) to chyba najlepiej zapisać się na fizyczne lekcje w jakiejś szkole. To pomaga utrzymać zajawkę i nie zniechęcić się do instrumentu kiedy przyjdą chwile zwątpienia w kwestii tego w którą stronę chce się dalej podążać. Kontakt z gitarą jest jak ścieżka życia - każdy powinien wybrać swoją a ich mnogość może spowodować zwątpienie i niechęć. -
To może być to Ten historyczny mundial, który będziemy wspominać latami. Osobiście mocno kibicuję Katarowi skoro jest w stanie wszystkich kupić. Trudniej może być z piłkarzami, którzy grają na co dzień w Barcelonie czy Realu, ale kto wie? Każdy ma swoją cenę. Czujecie to? Puchar Świata dla Azji
-
Fajnie jest być rudym i się tym cieszyć zamiast być mobbingowanym.
-
Też się czaję, sprawdzałem dzisiaj składy i jeszcze nie wszystkie teamy podały ostateczne ekipy więc na pewno jeszcze żadnego nie ma, a kto ma w ogóle puścić to nie wiem.
Co do szans Orłów, to martwi mnie trener Saudyjczyków - solidna firma, 2 razy ugrał Puchar Afryki, w tym raz z naprawdę afrykańskim średniakiem. -
Miętowe to dla mnie raczej prawie, że ostateczność jeśli chodzi o smak. Po czasie się przyzwyczajam ale powrót do mięty nigdy nie jest dla mnie przyjemny. W ogóle po około dwuletnich doświadczeniach bardzo polubiłem brazyliany - green mate, bardzo smaczny Yukuy. W kwestii tego drugiego rewelacyjnie wjechała bordowa Terere Energia, a aktualnie raczę się tym cudem
jednakże ( to pierwszy taki przypadek w mojej karierze siorbacza) jest strasznie cienko zmielona i zatyka mi bombillę, czy to norma? Pozdrawiam. -
Ja już bardzo dawno temu powiedziałem sobie "dość" w kwestii jakichkolwiek backlogów, bo wiem dokąd by to zaczęło zmierzać. Do odbębniania bo jest na liście ale nie ma ochoty - nie na tym to ma polegać. Więc niby jakiś tam backlog mam, ale nie jest nigdzie spisany w fizycznej formie - bez excelowej listy, która z czasem zrobiłaby się jakiś obowiązkiem/kulą u nogi. Jak coś mi się przypomni, wróci zajawka to wtedy siadam do konsolki i pykam. Ostatnio wzięła mnie chętka na jakąś niszę z PSX, kilka rzeczy, w które kiedyś chciałem zagrać ale nie było okazji lub angielskiego patcha. Skończyłem te kilka gierek sprzed 20 lat (których przez ten czas byłem mega ciekawy i gdzieś tam zawsze wracały z tyłu głowy) z bananem na facjacie i czuję się zdrowo nasycony. Bez żadnych list obowiązków czy zaległości. Moim zdaniem dużo zdrowsze podejście z gatunku "nic nie muszę".
- 3
- 1
-
-
Ja bym chętnie obejrzał bo mundial to zawsze święto, a jak okazjonalnie odchodzą takie ekscesy jak tegoroczna lokalizacja, to tym lepiej bo jest o czym mówić, kogo nie lubić i że pieniądze rządzą futbolem itd itp no ale panowie szejki mi nie pozwolą bo faza grupowa to 4(!) spotkania dziennie, a pierwsze o 11... Chyba że coś źle doczytałem. BTW, mam ochotę pokibicować w tym roku Ekwadorowi. Jakaś mnie chętka naszła pod nieobecność Peru. Awans z grupy realny.
-
29 minut temu, grzybiarz napisał:
No łatwo nie jest. Ale chyba głównym sprawca tego celu, byl program launchbox w którym robię listę gier i tam sobie zaznaczam „ukończone”. Fajnie to wyglada, jak w menu masz różne konsole, a obok tytuł gry, screeny, gameplay… Tylko trochę przeraża ze zebrałem tam coś ponad 900 gier…
Z tego co mi wiadomo jesteś typem archiwisty, ale nie myślałeś kiedyś, żeby przestać zliczać i zacząć grać w to na co akurat masz ochotę/kaprys? Lecieć z gamingowym wiatrem tam gdzie cię poniesie?
- 1
- 1
-
Dla mnie Dave Mirra to król - czuć było w tej gierce wagę bike'a, była bardziej techniczna. Jak odpaliłem Mata to pomyślałem, że grałem już w Tony Hawka, a tu fizyka była identyczna mimo, że rower to nie deska.
-
Z braku PS2 łoiłem w 3 i 4 na PS1 jako wściekły. Co tu dużo mówić - miodek dwóch poprzednich odsłon z Pierwszej Plejstacji zachowany. Lubię twoje specyficzne zakupy retro, Quake'u - ciekawość miast biadolenia/plusy miast minusów. Tak trzymaj.
- 1
-
Miast bojkotować, lepiej jechać na to wspaniałe piłkarskie wydarzenie na koszt organizatorów. Podobno w Polsce też werbują chętnych, ktoś z forumka się załapał?
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
SHOTGUN FARMERS (#72) - W dobie wszechobecnej cyfryzacji, postępującego rozwoju technologii coraz częściej oddalamy się od jakże bliskich nam wszystkim - konserwatywno -tradycyjnych wartości. Ewolucja naszej codziennej egzystencji potrafi jednakże przytłoczyć i wtedy z nadmiaru otaczającego nas zgiełku szukamy ukojenia, resetu wśród, łąk, pól, traw, pól kukurydzy. W miejscach gdzie dorastaliśmy, tam gdzie spokój oraz kontemplacja kontaktu z naturą mogą zostać zakłócone jedynie przez wystrzał strzelby lub kwik zaganianego do chlewika prosiaka. Taka forma relaksu pozwala spojrzeć na pewne sprawy z dystansem i zrozumieniem nie popadając naprędce w nazbyt naiwne, stresujące przepełnione chwiejnymi emocjami wnioski na ich temat. Ja tego potrzebowałem.
Pochodzę z mniejszej miejscowości. Z obszarów galicyjskiej pampy gdzie słońce wschodzi a potem zachodzi, gdzie wychodząc z chaty uśmiechasz się na myśl o ulubionym bujanym fotelu rezydującym od zawsze na werandzie, a przed twoimi oczyma rozciągają się niezmierzone, lśniące niczym najczystsze złoto - pola kukurydzy. A gdy siadasz na wspomnianym fotelu z fajką w ustach i ulubioną strzelbą dziadka na kolanach, uzmysławiasz sobie, że kiedy załatwił ci bliznę na policzku przy pomocy siekiery gdy miałeś 6 lat, to nie było tak tylko przez przypadek ale także z miłości. Tak, Shotgun Farmers to powrót do domu. FPS z klimatem bezbłędnym, w formie ogólnej jak i każdej z dziewięciu map do trybu multi. Mimo, że indyk, to skonstruowany z pasji do tradycyjnych wartości południowego wschodu. Broń otrzymujesz z plonów które zasiejesz, np shotgun z kukurydzy. Gdy zabraknie amunicji, pozostaje łopata, której nie od dziś zawierzasz całe swoje życie. Swojego konserwatystę możesz dowolnie custumowizować, ale chyba nikt kto ceni sobie przytoczone tu realia nie pokusi się o gaming nikim innym jak siwobrodym dziadkiem w spodniach na szelkach. Wystrzał z broni słychać w całej stodole i na okolicznych farmach ale muzy tu niewiele podczas samej rozgrywki - to można uznać za minus. Grafa nieco karykaturalna ale spełniająca zadanie. Tryb Hordy dość monotonny, raczej nie polecam. Postacie nie mają ramion i nóg ale mają zasady. Twarde zasady. Ogólnie? Za podjętą tematykę - humorystycznie ale i całkiem grywalnie przedstawione konsekwencje kłótni sąsiadów o kolor płotu oddzielającego ich terytoria - 8/10.
Platyna to ultra rzadkość ale nie przez 3 kill streak, ugranie trybu hordy, kopanie się z koniem, skakanie w formie rocket, trąbieniu traktorem czy zebranie 100 kransali ogrodowych. Kille poszczególnymi broniami to jest dość wymagający czasowo grind, da się na szczęście odbębnić z botami (po patchu) ale i tak trzeba się trochę namachać, bo niezbyt chętnie podchodzą pod twoją lufę. Wszystko pękło w 27H, więc dla fanów ambitnych tematycznie ale całkiem niedługich gier - powinno być w sam raz. Trudność/grindowalność - 4/10 i jak to mawiają u mnie na Galicji: "Long hair dont cover that redneck, boy".- 8
- 2
-
Czuję, że może być super bo giga egzotycznie ( lubię igrzyska w każdym tego słowa znaczeniu) ale szkoda, że zabraknie Inków
-
@SebaSan1981Ło kuźwa - SENKJU za info! Jestem prostym konsolowcem, czasami poziom skomplikowania rodowitych pecetówek mnie przytłacza.
- 1
-
@SebaSan1981Po 30 godzinach udało mi się oswoić triceratopsa więc chyba wiem co i jak. Nie wiem tylko dlaczego kiedy chciałem oswoić drugiego to go po prostu zaorałem. Nie można mieć dwóch takich samych zwierząt naraz? BTW, jak się rusza z miejsca kiedy wsiądziesz już na dino? Serio nie wiem, jak ruszyć
-
No trochę zaniepokoiłeś bo na jesień mam zamiar wrócić na pełnej.
-
Dobra gra.
- 1
-
30 minut temu, Konsolite napisał:
Właśnie w SB/E nie grałem dawno, więc wolałem sobie sprawdzić niż pisać z wspomnień, zresztą wszystkie gierki sobie odpaliłem by nie było głupot.
Odpaliłeś w jakiej formie? Oryginały/piraty uruchomione na PS1? Bo chyba tylko taka opcja jest rzetelna w kwestii oceny gierki. Wbrew pozorom nie pytam złośliwie, kieruje mną czysta ciekawość.
- 1
-
2 godziny temu, Konsolite napisał:
Z oceną Soul Edge/Blade to chciałem być uczciwy, bo wspomnienia to jedno, a rzeczywistość to inna bajka. Możesz mentalnie dodać sobie jeden punkt w ocenie, ba nawet sam ci markerem poprawię.
Akurat w moim przypadku nie istnieje to rozróżnienie. Regularnie wracam do PSXowych klimatów, więc szwankująca na starość pamięć w kwestii wspomnień nie ma tu nic do rzeczy. Ba! Jeśli coś podobało mi się kiedyś, podoba się i dziś. Powrót po bardziej aktualnych gamingowo klimatach do czasów pierwszej plejki nie jest jakimś szokiem itp. Może czasami muszę przyzwyczaić się do grafy, co trwa około 15 minut. Jeśli coś wzmagało radochę kiedyś robi to nadal - proste. Dlatego np bardzo sobie cenię też twoją reckę Battle Arena Toshinden. Zgadzam się z nią. Ale jest to dla mnie średniak nie dlatego, że przejrzałem po latach na oczy, tylko nawet za czasów świetności PS1 to była dla mnie przeciętna gameplayowo gra. Inne aspekty były bardzo spoko np chara design, muzyka, 3D ale gameplay jest mocno toporny. W Tekkena 1 np lubię pograć nawet dziś, bo kiedyś też dawał radę. BAT jednak zawsze był w tym aspekcie co najwyżej przeciętny. W sumie idąc tym tokiem myślenia SFTM jest lepszym tytułem niż BAT.
- 2
Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2022
w Kącik Sportowy
Opublikowano
Zabieraj tego minusa, Sprite, bo cię zgłoszę gdzie trzeba. Co ty sobie myślisz, użytkowniku?