Farmer

San Andreas (2015) - Bekowy film. I to niestety nie w ten dobry sposób. Ilość debilizmów jakie film posiada przekracza 10 w skali Rihtera. Przykład z brzegu: Innych równie wybornych motywów jest więcej. A trzęsienie ziemi? Wciąż króluje "2012". Scenariusz to kopia "Pojutrza" z Denisem Quaid. Tak wysoką ocenę końcową daję tylko za piersi Alexandry Daddario i najazdy kamery na dupę Carli Gugino (zjawiskowa jak zawsze) Ocena: 2/6 Hobbit: The Battle of Five Armies/Hobbit: Bitwa Pięciu Armii (2014) - No nie wiem co tak słabo. A nie wróć, wiem. Tak się dzieje jak próbujesz zrobić trylogię z cienkiej noweli. "Bitwa" jest mocno bezpłciowa i nie porywa rozmachem jak chociażby "Władca Pierścienia". Albo za dużo już widziałem albo nawet CGI słabsze aniżeli w poprzedniej trylogii Jacksona. W ogóle nie czuć tutaj tej przygody. Aktorzy grają czasem na jedno kopyto. No zbyt rozwleczone to było. Ocena: 3/6 Foxcatcher (2014) - Już po pierwszym trailerze zapowiadało sztos i się napaliłem na obraz. Może nawet zbyt mocno. Film wydaje się być nierówny w dawkowaniu napięcia. Pierwsze sceny ładnie budują klimat. A po pojawieniu się "Trenera" można wieszać siekierę. Taka gęsta atmosfera. Ale potem coś nie zagrało. Napięcie rozmywa się i dopiero po pojawieniu się drugiego brata temperatura znów rośnie. Sama pora roku jak i lokacja posiadłości dodają klimatu. Ale klimat to jedna strona medalu. Drugą są aktorzy. I tu gromkie brawa należą się trio Ruffalo-Tatum-Carell. Zwłaszcza dla Steva Carella. Faceta znacie z komedyjek. Nic odkrywczego. Ale tutaj go nie poznacie. Świetnie napisana i zagrana postać. Ma coś w sobie z hrabiego Drakuli. No i postawa Carella. Zawsze głowa podniesiona. Zaznacza, że on jest samcem alfa (w jego mniemaniu). Nie pozwala sobie na dyskredytację swojej persony. Steve mocno mnie zaskoczył. Szacun. Ruffalo to dobry aktor. Jego rola polega na supporcie i doskonale sobie z tym radzi. Zaś Tatum choć na początku wpadł przekonująco (zwłaszcza przygotowaniem technicznym, świetne ruchy zapaśnicze) tak później wydawał mi się nieco zbyt przekoloryzowany. Ale musiałbym zobaczyć jakiś dokument o braciach Schultz bo może tak właśnie miało być. Miller jak na razie nie popełnił błędu przy kastingach. A o czym jest tak w ogóle Foxcatcher? Przede wszystkim o ambicjach. Tych niespełnionych i tych do których dążą bohaterowie. Pytanie co jesteś w stanie poświęcić dla owych ambicji? Gorąco polecam Foxcatchera, a do listy "do obejrzenia" dołączam "Capote". Ocena: 5/6

I cameo Gottfrieda. Uwielbiam gościa i już nie pamiętam kiedy ostatnio go widziałem na ekranie.

Może być tak, że jak Barry Pewno będzie uciekał przed nim przez cały sezon, a sama "Śmierć" będzie się pojawiać okazyjnie. Głównym bad guy'em może być ktoś zupełnie inny. A co do zapewniania, że wśród meta był przeciwnik Flasha w 3 sezonie, to pewnie tylko wcisną kit, że stał gdzieś z boku i na fotach go nie ma. Mogliby wrzucić Spectre i gościnny występ Constantine'a.

Nie sądzę. Jeśli prześledzić wszystkich złych speedsterów to mają jeszcze towaru na kilka sezonów: Interia,The Rival, Future Flash, Johnny Quick (Earth-3)...

Czyżby miano głównego złego w 3 sezonie znów należało do speedstera?

Wiem, że wychodzę na rasistę ale nie trawię tego choć kostium klasa. Wally West w kostiumie. Czyli już oficjalnie będzie biegał w 3 sezonie obok Barry'ego. Czekam na foty Jesse Quick

No masz sporo racji w tym co piszesz. Chyba rzeczywiście źle się do tego zabieram. Punkty ładuję atak i znaki (głównie w Igni). Trzeba będzie przemyśleć ustawienie postaci. Największy problem robi właśnie grupka przeciwników, którzy często zadają ciężki cios ogłuszający, a reszta dobija. Co do petard to mało miałem z nimi do czynienia bo słabo się je używa (albo ja kaleczę). Przeciwnicy szybcy, a rzuca się tym wolno i niedokładnie.

O, też poluję na platynę ale jak na razie tragicznie mi idzie. Najwyższy poziom trudności daje w kość. No i system jakiś dziwny bo praktycznie nie ma zadań, zleceń na moim poziomie tylko wszystko wyższe. A nabijanie expa na potworkach to syzyfowa praca. Na razie zaciskam poślady i jadę dalej ale napis "wczytaj poprzedni stan" wrył mi się w korę mózgową przez cholernie długie loadingi po zgonie. Koń też nie ratuje sytuacji.

Jak Killer Shark to razem z Killer Frost. Wyrzucić Zapałkę i Winnetou w dwójce i gra. Co do Jokera to jestem zatwardziałym konserwatystą w tej sprawie. Może gadać jak Joker, ruszać się jak Joker nawet śmiać się jak Joker ale to nic nie zmienia. Bo wygląda jak Marilyn Manson. Jak kiedyś zobrazują porządnie Dark Knight Returns to chciałbym Marka Hamilla w roli Klauna. To byłoby ukoronowanie jego wkładu w tą postać. Wtedy starego Bruce'a mógłby zagrać Stephen Lang

Tak, tak. Baltimore tylko czeka na taki pretekst.

Ależ szanuję mocno. Muszę kiedyś nadrobić komiksy z nią.

Mnie również nie pasuje motyw z Arseface'em w ostatnim odcinku. Swoją drogą w tym tempie przedstawiania historii z komiksów możemy spokojnie spodziewać się 5 sezonów. Zarąbista scena w motelu

Iron Girl? Chyba nawet mniej kontrowersyjne niż laska popylająca z młotem Thora. Zresztą jeśli przeanalizować wszystkie źródła przygód Iron Mana to w zbroi biegali już chyba wszyscy (łącznie z prezydentem USA). No może oprócz Hulka bo się nie mieści, a Hulkbustera woli rozwalać.

Stary Sulu też się cieszy ale uważa ten zabieg za strzał w kolano.

Chyba nie. Ale lektor jest inteligentny jak na polskie standardy. Jakość streamu też zależy od łącza. Nie ma bezpośredniego ustawienia jakości. Ani tym bardziej opcji download

Mnie się podoba, że wreszcie przeszkody większe 1,5 m da się sforsować górą. No i te krople wody na broni

Udało mi się w końcu nadrobić Powers od Sony. Gdyby ktoś nie wiedział to serial oparty jest na komiksie o "mocach", gdzie głównym protagonistą jest ex bohater, a obecnie gliniarz wydziału do walki z mocami. Pierwszy sezon jest momentami mocno słaby, CGI tanie, a aktorstwo czasem przypomina Disney'owski poziom (mowa o młodych aktorach). Ale zdarzają się konkretne i mocne motywy chociaż serial nie potrafi określić się czy iść w bardziej dosadny ton czy może w kierunku typowych tv series. Na duży plus zasługują Sharlto Copley jako Walker oraz Noah Taylor jako Royalle Obaj nie są typowymi czarno-białymi postaciami. Posiadają wiele odcieni szarości (zwłaszcza Royalle). To są dwie najlepiej rozpisane postacie w pierwszym sezonie. Spory zawód sprawił za to główny zły - Wolf. Choć początek zwiastował konkretnego i niebezpiecznego psychola to skończyło się jednak na zmarnowanym potencjale i źle napisanej postaci. Jego motywacje nie przekonują. Wkurza też postać przydupaski Walkera, czyli Pilgrim graną przez Suzan Heyward. Nie wiem czemu ale pojawia się na ekranie to mam w głowie obraz dzieciaka ze starego filmu z Burtem Reynoldsem. Chodzi o "Gliniarza i Pół". Serio wzrost, zachowanie i twarz przypomina mi Normana D. Golden II. Troszkę lepiej jest w drugim sezonie ale to raczej nie poprawia sytuacji. Pierwszy sezon ma też tragiczny scenariusz. W ogóle nie ruszają mnie perypetie postaci oprócz dwóch panów wspomnianych powyżej. Z drugim sezonem jest sporo lepiej. CGI wciąż kuleje, a kostiumy kupione w biedronce ale fabuła oraz aktorstwo mocno się poprawiły. A to dzięki zatrudnieniu znanych aktorów trzecioplanowych. Colantoni (Elias z Person of Interest) czy Mapother (Ethan z Lostów) dają radę choć za dużo do zagrania nie mają ale to pryszcz przy Michaelu Madsenie, który wciela się w SuperShocka jednego z legendarnych herosów. Widok Madsena w kostiumie niezapomniany A byłbym zapomniał o głównej dupie, która ma przyciągać do ekranu. Olesya Rulin. Dziewczyna znana jest głównie z Disney'owskiego (a jakże!) High School Musical i jakiś słabych filmów. No ale ma przyciągać do ekranu i robi to całkiem dobrze. Laska ma na karku już 30 lat, a wygląda jakby skończyła dopiero liceum. No ruchałbym jak jednorożec Południcę. Serial do wybitnych nie należy ale ma parę na prawdę dobrych motywów i jeśli miałbym być szczery to proponowałbym przeboleć pierwszy sezon bo drugi dostarcza. Fabuła raczej przewidywalna ale i tak przyjemnie się ogląda. No i są zmasakrowane zwłoki, i podkreślone biusty.

https://twitter.com/mguggenheim/status/750328398430343168/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw Ekipa Arrow zaczyna kręcić 5 sezon. Podobno Flashpoint z Flasha wpłynie mocno na uniwersum łucznika. Zobaczymy czy krytyka dała efekty czy dalej lecą w kulki.

3.23 no o tym pisałem. A tak w ogóle beka troszkę.

Teoretycznie scenę z Knightmare można by pominąć ale wciąż...

Też niedługo obejrzę i chętnie porównam trzęsienia ziemi bo w "2012" trzęsienie było zarąbiste.

No z respawnami to śmieszna sprawa. Dziś odrodziło mnie na granacie. Bum, i down. BTW, awansowałem do II srebrnej

Za rankingowe oprócz właśnie awansu do kolejnej ligi są bonusy w postaci czapek adekwatnych do twojej rangi, które dostajesz po zakończeniu ligi czyli na dzień dzisiejszy za 55 dni. Co do poziomu trudności to powiem ci, że to kwestia resetu po ostatnim patchu. Zakończyli ligę i wszyscy zaczynają od zera łącznie z zespołami koksów. Kilka dni po premierze dość szybko doczłapałem się do diamentowej III ligi i tam utknąłem ale samemu dałem radę aż tam dotrzeć. Teraz nawet z ogarniętą drużyną jest ciężko. Problemem jest też sam patch. Przed nim za wygrany mecz w srebrnej lidze dostawało się 40 pkt, a teraz jest tylko 20. Od kilku dni walczę by wyjść z III srebrnej. Jak na razie bezskutecznie. Zapewne pod koniec sezonu pójdzie łatwiej bo wymiatacze dawno będą już na szczycie. No i trzeba się liczyć z faktem, że po prawie dwóch miesiącach od premiery gracze nabrali wprawy.

Nie omieszkam tak uczynić. Chociaż teraz robię sobie przerwę od wszelakiego multi na rzecz Wieśka (jak poczta raczy dostarczyć). No i plus mi się skończył, a jakoś niespecjalnie chce mi się go przedłużać teraz. W Battlefielda 1 na pewno będę grał chociaż nie w dniu premiery.

No ja też bez ustawek robię. Bo nie mam z kim