Skocz do zawartości

Renton

Użytkownicy
  • Postów

    284
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Renton

  1. Nom, ja też zaliczyłem BG&E na 100% i żeby nie było - gierka bardzo mi się spodobała, ale mimo wszystko mogę wymienić przynajmniej z tuzin innych tytułów, znacznie bardziej zasługujących na miano genialnych.

     

    A film Resident Evil jest dla Ciebie genialny ? :)

    Nie, a skąd w ogóle takie przypuszczenie? Tylko nie mów mi, że z mojej sygnatury. :smile: Filmowy RE wprawdzie (jedynka oczywiście) jest jak dla mnie najlepszą ekranizacją gry wideo (ever), ale musiałbym chyba solidnie upaść na głowę, żeby nazwać go geniuszem.

  2. Od dłuższego już czasu rozważam zakup tej gry, jednak sztampowość strasznie mnie od niej odstrasza. Identyczna mechanika rozgrywki, przestarzałe patenty, zerżnięte z poprzedniczek miasto (o zgrozo, po raz kolejny!, lenistwo twórców aż wali po oczach), ten sam czerstwy bohater - ile można? Yakuza ewidentnie zatrzymała się w miejscu i obok God of War jest to obecnie chyba najbardziej schematyczna seria na konsolach. Dobrze chociaż, że nadchodzący spin-off z zombiakami zapowiada upragnioną bryzę świeżości.

  3. Same here. Mam cichą nadzieję, że Bioware wzorem Enixa i ich FFXIV przejedzie się jednak na tym swoim MMO i pójdzie po rozum do głowy tworząc normalnego, pełnoprawnego KotOR'a z numerkiem 3. Z racji tego, że jedynka po dziś dzień stanowi dla mnie najlepszą grę opartą na uniwersum SW (i w ogóle jedno z najlepszych RPG w jakie dane mi było kiedykolwiek zagrać) nie byłoby dla mnie zwyczajnie lepszej wieści.

  4. A kurze znoszącej złote jaja umrzeć nie dadzą niestety

    Od razu "niestety". Przecież od czasu FFX widać wzrost formy: bardzo dobry, o ile nie rewelacyjny FFXII, wyśmienity Crisis Core i całkiem niezły (tutaj pewności już nie mam) FFXIII, czemu więc ucinać łeb kurze znoszącej tak dorodne jajka? Jasne, że są na rynku lepsze, bardziej wartościowe tytuły, które w większym stopniu zasługują na rozgłos (mam tu na myśli głównie produkcje zespołu tri-Ace, po częsci też Atlusa), ale jednak Fajnale w dalszym ciągu utrzymują dosyć wysoki poziom i zachwyty nad nimi są w pełni zasłużone.

  5. No dobrze, ale tu (w odniesieniu do tworzenia kostiumów z gier) poza odrobiną krawieckiego skilla wydaje mi się, że potrzeba jeszcze czegoś więcej. Chociażby wyobraźni.

    Btw, widziałem Twoje kostiumy i przyznam, że robią naprawdę niezłe wrażenie. :thumbsup:

     

    Całkiem fajna Chloe i zawodowo wykonany Nemesis:

     

    2739368.jpg

     

    1941652.jpg

  6. Vaan natomiast (idąc Twoim tokiem rozumowania) wzbudza u Ciebie negatywne emocje, bo nie możesz się przemóc do kierowania kiepsko rozwiniętym ludzikiem - w jaki niby sposób jest on tutaj "gorszy" od Tidusa? Też o Vaanie mogę powiedzieć, że miał wzbudzać emocje i Square się to udało.

    No właśnie nie. Vaan jako postać sama w sobie nie wzbudza we mnie żadnych emocji - on nawet nie wkurza mnie swoją osobowością. No, bo jak może wkurzać mnie/wywoływać jakiekolwiek negatywne emocje czymś czego nawet nie posiada? :smile: Raczej denerwuje mnie jego obecność/rola w grze niż sama postać jaką on jest, kompletnie niesprecyzowana i bezsensowna. Po prostu uważam go za kiepską (raczej beznadziejnie kiepską) postać, ale to właśnie przez to, że tych emocji we mnie nie budzi, a dodatkowo kompletnie nie liczy się dla fabuły. Powtarzam - wolałbym najbardziej denerwującego mnie gówniarza z jakimś większym epizodem w scenariuszu, niż pustą, totalnie obojętną mi kukłę, której równie dobrze mogłoby tu nie być.

     

    Nie mam zamiaru się rozpisywać na ten temat raz jeszcze. Vaan nie jest "herosem" XII. Kropka.

    Więc ta rola przypada albo charyzmatycznemu Balthierowi, albo nie mniej ciekawemu Baschowi. Kompletnie nie rozumiem w tym momencie zamierzania kolesi z S-E, którzy zamiast oddać nam w ręce jedną z tych dwóch postaci, w zamian dali nam jedynie możliwość oglądania ich historii niejako z boku, jako kawałek drewnicha. Dziwny motyw i całe szczęście - bardzo rzadko spotykany w grach.

     

    Fabuła nie jest AŻ taka beznadziejna. Prawda. Sam mówisz, że to jest bajka, a te są głównie dla dzieci. Ja po prostu nie pojmuję ludzi, którzy się nią zachwycają i podają jako przykład arcydzieła w dziedzinie gier wideo, bo równie dobrze można się rozklejać nad wydarzeniami 4366 odcinka Klanu.

    Również nie pojmuję ludzi, którzy się zachwycają fabułą dziesiątki i uznają ją za arcydzieło, to już jest spora przesada. Z drugiej strony jednak tak samo nie pojmuję gości gnojących ją na każdym kroku, za niemal każdy element, jakby była nie wiem jak spaszczona. To co Ty robisz, to już nie jest zwykłe wyrażanie dezaprobaty na temat fabuły tej gry, to już się wręcz ociera o swoistą krucjatę przeciwko niej (krytyczne "felietony" i wrzucanie wideo komentarzy jakichś furiatów z internetu zdają się to potwierdzać), a to też jest spora przesada.

     

    Aczkolwiek jako gra FFX też mnie nie porwał. Ja naprawdę jestem skłonny przeboleć fabułę jeśli gameplay jest wciągający, ale ten w FFX niestety nie wciągnął mnie tak jak np. w "monotonnej" dwunastce. Ale o tym już pisałem setki razy dawno temu, więc powtarzać się nie będę.

    Na koniec, żeby nie było, że jestem jakimś mega-zaślepionym fanem przygody Tidusa dodam jeszcze:

    gameplay FFXII>>>>>>>>>gameplay FFX :wink:

  7. O ile trailery i grywalne demka serwuję sobie wyłącznie w przypadku co bardziej interesujących mnie tytułów (ciekawość zwycięża), tak już z newsami i recenzjami staram się być zawsze na bieżąco. Nigdy w życiu (nie licząc totalnych pewniaków) nie kupiłbym w ciemno gry, nie zapoznając się zawczasu z opiniami zaufanych redaktorów pism tematycznych. Całkowicie za to stronię od jakichkolwiek najmniejszych nawet spoilerów dotyczących fabuły gry, tak więc nieoficjalnymi filmikami przestawiającymi wycinki gameplay'u (z youtube'a czy skądśtam) nawet sobie nie zawracam głowy.

  8. Oby tylko szanowny pan Nomura nie przegiął z "dostosowywaniem" systemu gry do dzisiejszych standardów. Osobiście wolałbym PE bliższe części pierwszej, niż drugiej, chociaż na to jednak niestety nie ma co liczyć.

  9. No cóż, jedni wolą typ urody bliższy naturalnemu pięknu, a inni wymalowane, wysilikonowane, zbotoksowane sztuczne lale :tongue: Ja przepadam za tym pierwszymi, dlatego wyżej sobie stawiam taką Elenę Fisher czy April Ryan od lasek z Dead or Alive i Lary Croft.

  10. Nie, to nie jest argument. Emocje wzbudza wszystko, nawet taki Vaan.

    Vaan wzbudza jakieś emocje? Jak postać, która po prostu "jest" i nic poza tym może wzbudzać jakieś emocje? Dla mnie to zagadka. Zresztą...dla Ciebie chyba też, skoro zaraz dodałeś:

    Vaan nie jest protagonistą, co zaznaczam po raz trzeci. A nawet jeśli, to nie wzbudza on większych emocji, gdyż "po prostu jest".

     

     

    Warto jednak zaznaczyć, że mówimy w tym momencie o grze - medium, które charakteryzuje z założenia interaktywność. Tym sposobem, jeśli dana produkcja pragnie opowiedzieć konkretną historię, to albo powinna stworzyć ona postać, z którą gracz się zidentyfikuje, albo też postać w miarę logiczną i spójną dla danej fabuły, której gracz będzie jedynie obserwatorem. Tidus podpada raczej pod tę drugą kategorię, w wyniku czego cierpi przez niego (ale i nie tylko) całość gry.

    A pod jaką kategorię podpada wypucowany heros dwunastki? Na pewno nie pod pierwszą, no, chyba że ktoś potrafi identyfikować się z ładnie oteksturowaną kłodą drewna, której nie może ani nadać imienia, ani wpływać na jej najmniejsze chociażby losy. W drugiej kategorii wypada jeszcze gorzej niż Tidus, bo poza byciem obserwatorem nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla fabuły. Oczywiście jeżeli komuś nie przeszkadza granie cieniem ciągnącym się za resztą drużyny, to może i takie rozwiązanie przypasować, ja jednak lubię czuć, że gram postacią, która odgrywa jakąś rolę w tej historii (niekoniecznie kluczową), która choć trochę się liczy, a nie stanowi jedynie piąte koło u wozu. Tak, wolę już nawet grać tą bezmózgą małpą.

     

    A że gra ma w tytule "Final Fantasy", posiada śliczną grafikę, dobrą muzykę oraz niezły system, a także wydana została dość wcześnie na PS2, wprowadzając przy tym mnóstwo innowacji do gatunku, to najwyraźniej wiele osób zostało tym zaślepionych i nie potrafi spojrzeć obiektywnie na właściwą treść gry. Tak jak spora część społeczeństwa nie potrafi pojąć osób oglądających telenowele brazylijskie, tak ja nie potrafię pojąć osób zachwalających fabułę i postacie FFX. Przykro mi bardzo.

    Tak, dziesiątka pełna jest idiotyzmów, ckliwych, głupawych scenek i porąbanych postaci. To prawda. FFX, to jest jednak przede wszystkim BAJKA, nie żadna poważna historia aspirująca do miana drugiego Vagrant Story czy kolejnego Dragon Age'a, przez co z pewnymi głupotami trzeba się liczyć i po prostu przymykać na nie oko (np. na naiwny romans, który przecież jest domeną bajek, a poza tym...to jednak romans - jak to może nie być naiwne?). Mimo to scenariusz ma kilka mocnych nie-naciąganych zwrotów, potrafi zaskoczyć, wciągnąć, a do tego oferuje logiczny, ciekawie przedstawiony świat - na pewno fabuła nie jest tak beznadziejna jak to usilnie próbujesz nam przekazać w swoich krytycznych wypowiedziach.

     

    Sorry, ale nadal uważam, że Tidus nie dorasta mu nawet do pięt, nawet jeśli miał on większy udział w swojej (nędznej) gierce.

    FFX jest nędzną gierką? Rozwiń szybko co dla Ciebie oznacza to pojęcie, bo mi się tylko kojarzy z jakąś totalną kaszaną, którą FFX na pewno nie jest.

    Odnosząc to do innego przykładu, wolę sobie przeczytać krótką, acz treściwą książkę skupiającą się bardziej na historii niż protagoniście, aniżeli wielotomową, długą i nudną opowieść, ni to dla dzieci, ni to dla starszych, nie wiedzącą co właściwie chce przedstawić, a w dodatku skupiającą się na jakimś totalnie antypatycznym i beznadziejnie rozwiniętym bohaterze i jego wymuszonym romansie z innym ćwierćmózgiem.

    No to jest nas dwóch. Dobrze jednak, że to stwierdzenie o "długiej, nudnej, nic nie przedstawiającej opowieści" tylko trochę odnosi się do FFX.

  11. W moich oczach gameplay, który w 50% opiera się na monotonnym skradaniu się po szaroburych ściekach automatycznie dyskwalifikuje grę jako genialną. Fakt, produkcja Ubisoftu poprzez wymienione przez Ciebie patenty rzeczywiście aspirowała do bycia czymś więcej niż tylko bardzo dobrą grą, jednak podobnie jak w przypadku najnowszego tytułu Ninja Theory - ambicje zwyczajnie przerosły twórców, którzy nie potrafili wycisnąć z gry maksa. Mogę się zgodzić, że geniuszem jest takie ICO, ale B&G? W żadnym wypadku.

  12. genialnego Beyond good & evil :)

    Od kiedy ta gra jest genialna? :blink:

     

     

    NT natomiast to studio niesamowicie kreatywne i bez dwóch zdań robiące dobre gry. Gry krótkie, z błędami, dalekie od doskonałości, ale jednak dobre. Na pewno bym po nich nie płakał, ale trochę szkoda by było.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...