Skocz do zawartości

Renton

Użytkownicy
  • Postów

    284
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Renton

  1. Nie widzę nic złego w przebieraniu się za ulubione postacie z gier czy anime, nawet jeżeli są to przychlasty w stylu Clouda czy Tidusa. Ot, chwila zapomnienia ;] Zresztą, warto dobitnie zaznaczyć, że męski cosplay nie kończy się na przebierankach za japońskich bishounenów.

  2. Mi w sumie też wyczyny tych umarlaków jakoś szczególnie nie przeszkadzają, ostatnie filmy podejmujące tematykę zombie wystarczająco mnie do tego typu akcji przyzwyczaiły (kto by tam się przejmował jakąkolwiek logiką ;] ). Mogą sobie biegać, pływać, ba - niech sobie nawet między sobą gadają, grunt żeby rozbiły niezły rozp'iździel i z impetem zgarniały kolejne headshoty. Zresztą, w przypadku tego serialu design maszkar i tak nadrabia wszystko.

  3. Co więcej, current-geny tymczasem wcale nie dają szczególnie dobrego przykładu, bo poza grafiką nie słyszałem o jakichś większych rewolucjach w ostatnich latach. Na pewno nie takich, które wynikałyby z czegoś więcej niż oprawa.

     

    O rewolucjach w tym przypadku raczej mowy być nie może, jednak jakiś tam krok na przód widać, tym bardziej względem poprzedniej generacji, że o uwstecznionych w rozwoju kieszonsolkach nie wspomnę. I bynajmniej nie mam u na myśli tylko oprawy wizualnej, ale też znaczące (te trochę mniej też) elementy gameplayu. Sporych rozmiarów światy (nie mylić z ułomnym, przerywanym loadingami skakaniem od miejscówki do miejscówki i całe planety składające się z czterech lokacji), wypełnione masą NPCów z którymi można zamienić kilka słów oraz ogromem przeróżnych, najrozmaitszych questów. Nieliniowość, która nie zna granic - od samego początku do końca tylko gracz decyduje jaką ściężkę sobie obierze, gdzie się najpierw uda i czy w ogóle skupi się na wykonywaniu głównego wątku fabularnego czy utonie w morzu zadań pobocznych, a fabułę zostawi sobie na "deser". Pełna customizacja postaci (wybór rasy, edytor twarzy, dobór ciuchów i tym podobnych głupotek). Rozbudowane opcje dialogowe pozwalające m.in. kształtować charakter swojego bohatera, wpływać na relacje z innymi ludźmi (nie tylko z członkami swojej drużyny), a także mające znaczenie czysto fabularne (wykraczające daleko poza oklepane "good ending/bad ending"). Pewnie coś jeszcze by się znalazło, ale na tym poprzestanę. A teraz chciałbym od Ciebie, Suavek, dostać odpowiedź na pytanie - czy erpegi na kieszonsolki oferują takie "bajery"?

  4. na razie nikt nie powiedział, że to są zombiaki. Zombiaki, podobnie jak bog to fantastyka więc mogą sobie być w ilu osobach chcą i robić co chcą

    Chyba mniejsza z tym co to jest, w każdym razie jest martwe - a skoro jest martwe, to się rozkłada, a to oznacza, że gniją mu ścięgna, mięśnie i te sprawy, co z kolei znaczy, że po jakimś czasie może mieć problemy z bieganiem, skakaniem i tym podobnymi zadaniami. Przynajmniej według odgórnie przyjętych norm. No, chyba że to jednak nie jest martwe, chociaż utrzymywanie się przy życiu będąc w połowie rozchlastanym wydaje mi się mało prawdopodobne...

  5. Ta, tylko pytanie ile tych stunów możesz mieć naraz w ekwipunku i czy ta liczba ci wystarczy, żeby dojść na samą górę ;]

     

    przyznam, że o ile na normalu schody przechodzi się jeszcze w miarę bez większych problemów, tak na Expercie jest to najbardziej miażdżący kawałek

    (nie polecam Ci raven-raven)

  6. Jeżeli trójka Ci się nie spodobała, to raczej mierne szanse, żeby New Vegas zmieniło ten stan rzeczy. NV, to właśnie taki Fallout 3 na sterydach - niby bardziej dopakowany, ale jednak w wielu miejscach cholernie podobny (i nie mam tu na myśli tylko kwestii graficznej).

  7. Nom, trzeba przyznać, że obecne odcinki nieźle gniotą kulki. A jak odpalili ten kozacki kawałek muzyczny kiedy Aizen

    siekał kapitanów

    , to poziom zaj'ebistości już w ogóle sięgnął maksimum. Power.

     

    Nie da się ukryć, że co większe walki w tym animcu powalają epickością (Byakuya, Grimmjow, Ulquiorra), jednak od finałowej batalii z tym skurczybykiem oczekuję kompletnego zmasturbowania mojego mózgu :] Ostatnio złapałem się na tym, że nawet za nowym odcinkiem One Piece'a (gdzie zresztą jest nie mniejsza rozwałka) już tak nie czekam jak za Bleachem.

  8. Tylko Kratos to masywny czołg i nie do końca wyobrażam sobie milion combo na sekundę w jego wykonaniu jak w DMC, Bayonetta, czy Ninja Gaiden. I tak też jest w grze, uderza mniejszą ilością, ale mocniejszych szlagów.

    A czy cały system walki kończy się na szybkości walk i impecie ciosów?

     

     

     

    Btw, mieliśmy pisać w sąsiednim temacie.

  9. No jasne, bo przecież grafika W OGÓLE się nie liczy. Najlepiej wróćmy do czasów ZX Spectrum i udawajmy, że rozpikselowane ludziki bez jakiejkolwiek mimiki nam nie przeszkadzają, a nieprzerwane ramki z tekstami w miejsce zwykłych filimików są wręcz genialne :wink:

     

    Wprawdzie sam jestem graczem, który oprawę wizualną traktuje drugo (o ile nie trzecio)-rzędnie, ale mimo to nie mam zamiaru sam siebie oszukiwać, że poziom graficzny niektórych handheldowych gier oraz (a może raczej - przede wszystkim) związane z tymi konsolkami ograniczenia kompletnie mi nie przeszkadzają. Strzelę prosto z mostu - nie podoba mi się to, że kieszonkowe erpegi wyparły tytuły z tego gatunku na dużych konsolach. Jestem graczem od wielu lat, przez ten czas skończyłem całe mnóstwo erpegów (zresztą nie tylko tych, ale również produkcji innych typów) i jak zapewne większość innych graczy chciałbym, żeby mój ulubiony gatunek rozwijał się dalej - a nie cofał w rozwoju. Chcę ogromnych, rozbudowanych, pięknych światów, nieliniowości, mnogości wyborów, możliwości kształtowania własnego bohatera, jak najbardziej filmowego przedstawienia historii, w skrócie - wszystkiego tego co oferują najnowsze konsole. Nie znaczy to oczywiście, że przy takim DeeSowym The World Ends With You nie będę się bawił świetnie, jednak osobiście nie stawiałbym tego tytułu obok nowoczesnego molocha w stylu Fallouta 3 albo Mass Effect 2. Ramki z tekstami są irytujące, pikseloza nie pieści oczu, a totalna liniowość i brak wielkich, trójwymiarowych światów w żadnym wypadku nie działają na korzyść kieszonkowych produkcji.

     

    Pocket-RPG jest ok, ale nic ponad to. Skatujcie mnie, nazwijcie przyzwyczajoną do nowoczesnych "luksusów" dziwką, ale zdania nie zmienię.

  10. Wiesz, ja tu nie mówię o jakiejś mega-rewolucji na skalę gatunku, tylko zmianach w obrębie danej serii. Sam przyznasz, że LoS ze swoimi prymitywnymi poprzedniczkami zbyt wiele wspólnego nie ma - albo w najgorszym wypadku stanowi jakieś rozwinięcie trójwymiarowych LoI i CoD. I to by mi w zasadzie wystarczyło w nowym GoW'ie.

  11. No trudno, żeby GOW sam siebie nie kopiował. Poza tym tak jest z większością serii, jak np MGS, czy w sumie wszystkie FPS-y. Jedna wielka kalka Wolfensteina. :]

    Skoro takie wytłumaczenie Cię zadowala, to ok - ja jednak wychodzę z założenia, że jeżeli jakaś seria przestaje się rozwijać (lub co gorsza, nie rozwija się w ogóle od samego początku), do us'rania powtarza wciąż te same motywy, to w pewnym momencie najzwyczajniej w świecie staje się niegrywalna. Tak było dawniej chociażby z Residentami (kto już nie rzygał od nadmiaru schematyczności w Outbreakach ręka do góry) i Tomb Raiderami (pamiętne Chronicles oraz Angel of Darkness), tak jest obecnie ze wspomnianym przez Ciebie Metal Gearem (GotP, to już był w moim mniemaniu totalny średniak, jeno z ładnymi filmikami) oraz wałkowanym tu God of Warem. Na szczęście niektórzy twórcy zdają sobie sprawę z "czerstwości" swoich produkcji, dzięki czemu dzisiaj gramy w rewelacyjne rebooty takich serii jak Silent Hill (Shattered Memories anyone?) i Castlevania, a na horyzoncie majaczy już kompletnie nowy zarys Devil May Cry. No właśnie, a co z tym nieszczęsnym GoW'em? Czyżby na jakieś większe zmiany trzeba było czekać do dziesiątej odsłony? Chylę czoła przed wszystkimi fanami Kratosa, którzy dadzą radę czerpać frajdę z jego przygód do tego czasu.

     

    Jeżeli chodzi natomiast o strzelaniny, to już dawno temu przestałem interesować się tym gatunkiem właśnie z powodu tej "kopiowalności". Wszędzie biegający z blasterkami kosmici, odpierający ich ataki gracz w skórze twardego wojskowego madafaki, nudnawe stalowe konstrukcje pełniące rolę lokacji i multum tych samych patentów. Oczywiście czasem trafią się prawdziwe rodzynki jak np. Uncharted albo Portal (no, to już nie do końca strzelanina) ale....no właśnie rodzynki. Killzone, Resistance, Halo? Sorry my nigga, za stary jestem żeby powtarzać w kółko to samo.

  12. Hitem, to z pewnością był podczas epoki ps2, teraz jednak jest już tylko odcinaniem kuponów oraz pokazem możliwości graficznych. Naprawdę nie ogarniam jak bardzo co poniektórzy potrafią spuszczać się nad kolejną kalką tej samej gry.

     

     

    - a żeby nie było, to napawa mnie OST do drugiego Silenta, który przed chwilą sobie zapuściłem - mistrzostwo świata

  13. Sado Yasutora - tak się nazywa. Chad to przydomek.

    Dzięki za info.

     

     

    W sumie te najnowsze openingi cholernie spoilerują, strach oglądać. Inna sprawa, że pod względem muzyki i montażu prezentują się tak za(pipi)iście, że aż szkoda nie oglądać :sweat:

  14. Konwencja noir to jedno, a sam gameplay to drugie. Twórcy bez dwóch zdań powinni dziesięć razy zastanowić się nad konstrukcją rozgrywki, bo jeżeli ma ona być zwykłą kalką poprzedniczek, to niech lepiej darują sobie ten projekt i wezmą się chociażby za kontynuację Canis Canem Edit. Seria ma już prawie 10 lat, od tego czasu wyszło w cholerę i jeszcze trochę strzelaninek TPP, tyle samo gier korzystających z motywu slow-motion i przynajmniej ja nie wyobrażam sobie, żeby zaserwowano mi po raz kolejny to samo - tym bardziej, że z perspektywy czasu wydawałaby się to wszystko okropnie sztampowe i oklepane. O ile patenty pokroju cover-system czy kamerki "znad ramienia" wydają się być niemalże obowiązkowe, tak osobiście chętnie zobaczyłbym w nowym Maxie otwarty świat na modłę Alana Wake'a oraz oczywiście większe rozbudowanie motywu bullet-time. Fajnie też jakby wbudowano jakieś opcje dialogowe (pozwalające kształtować postać Payne'a na własne widzimisię), bo mocno psychologiczny charakter fabuły poprzednich części aż się o to prosi.

  15. Najbardziej kozackimi jRPG tej generacji są Tales of Vesperia i Resonance of Fate, cała reszta to już tylko gry dobre i niżej. No, chyba że coś przeoczyłem.

     

    Ogólnie obecne stacjonarki leżą jeżeli chodzi o ten podgatunek RPG - już nawet nie liczę na kolosy w stylu dawnego Chrono Trigger czy Vagrant Story, ale chociaż jakieś większe kontynuacje tych nowszych marek - Persony czy Kingdom Hearts. No, ale tak długo jak developerzy będą ładować całą swoją flotę w kieszonsolki, to raczej nie mamy co liczyć na zmianę tego stanu rzeczy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...