Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Postów

    11 637
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Treść opublikowana przez Wredny

  1. Wredny

    własnie ukonczyłem...

    Może nie "właśnie", bo już tydzień temu, ale ukończyłem (i splatynowałem, bo pucharki praktycznie same wpadają i ciężko cokolwiek przegapić). Polskie studio TEYON znalazło sobie pewnego rodzaju niszę na rynku i w formie gier ożywia niegdyś kultowe licencje branży filmowej - z Rambo im "trochę" nie pykło , ale już Terminator Resistance (którego przeszedłem jakoś 2 lata temu) to bardzo fajna gra i najlepsze, co przydarzyło się temu uniwersum od zamierzchłych czasów drugiej części filmu (przyjmijmy, że ostatniej, bo reszta jest raczej mierna, może za wyjątkiem Salvation, który jakoś ujdzie, zwłaszcza na tle tych ostatnich crapów). Mimo drewna, oprawy momentami zahaczającej o PS2 i ogólnego braku umiejętności programistycznych, czuć było również ogromne serducho i szacunek oddany materiałowi źródłowemu. Kupując RoboCopa wiedziałem więc w co się pakuję, bo niewielki budżet i niezbyt utalentowane (choć oddane sprawie) studio mają pewien limit, powyżej którego raczej się nie wybiją. Muszę jednak przyznać, że widać pewien progres, a momentami udało się im przekroczyć te swoje limity, powodując, że Rogue City jest zdecydowanie najlepszą, dotychczasową produkcją krakowskiego studia. Postać "RoboGliny" każdy zna, więc przedstawiać nie trzeba, a akcja gry ma miejsce pomiędzy drugą, a trzecią częścią filmu. Dwójkę pamiętam, jak przez mgłę, z trójki kojarzę jedynie zmianę głównego aktora, ale jedyneczkę znam na pamięć i cieszy mnie niezmiernie, że tak dobrze oddano klimat tego klasyka kina SF. Do zagrania naszego protagonisty udało się "naszym" zatrudnić Petera Wellera, dzięki czemu znów możemy podziwiać zarówno jego fizjonomię, jak i charakterystyczny głos, a także usłyszeć kilka kultowych tekstów wprost z filmowych scen Cieszy również, że komisarz Reed i nasza partnerka Lewis również dostali swoje filmowe twarze, choć już niestety nie głosy. Gameplayowo znów mamy do czynienia z FPSem i to takim staroszkolnym, przywodzącym na myśl tytuły z ery PS2 (tym razem nie tylko graficznie), gdzie oprócz rozpierduchy liczyła się także fabularna ekspozycja. A rozpierducha jest tu soczysta, jak dawno nie była w żadnej grze - znów mam skojarzenia z czasami PS2 i grami BLACK oraz Soldier of Fortune np - sypiące się elementy otoczenia, soczyście pękające "arbuzy" po celnych headshotach, a także odrywane kończyny i jucha zachlapująca ściany, podłogi i sufity - to wszystko powoduje, że morda sama cieszy się na myśl o kolejnym starciu i czasem wręcz czujemy niedosyt, gdy okazuje się, że to był już ostatni przeciwnik w okolicy (co komunikuje nam efektowne slo-mo i Robo, kręcący spluwą na palcu). Nasz "blaszak" nie jest jakoś specjalnie dynamiczny, więc strzelanko wyglada tak, że przemy przed siebie, czasem chowając się za osłoną w celu regeneracji utraconego zdrowia (baterie, pełniące rolę apteczek), jesteśmy odporni, ale nie niezniszczalni, choć później, wraz z rozwojem naszych możliwości, będziemy mogli przyjąć na klatę więcej, a mniejszy kaliber będzie od nas rykoszetował, zadając obrażenia pobliskim zwyrolom. Oprócz strzelania mamy tu także trochę elementów eRPeGowych (jak wspomniane wyżej drzewko rozwoju postaci), ubranych w szaty symulatora chodzenia - dostajemy do eksploracji całkiem spory kawałek dzielnicy Detroit, na którym mamy szereg policyjnych aktywności do zaliczenia - rozwiązujemy śledztwa, łącząc wskazówki, przesłuchujemy świadków/podejrzanych, a także upominamy lub wystawiamy mandaty. To wszystko pozwala nam bardziej poznać naszego bohatera i zobaczyć, że nie tylko nie jest on zwykłą maszyną, ale także ma bardzo cięte, sarkastyczne poczucie humoru i niejednokrotnie uśmiechniecie się pod nosem, słysząc jak Murphy "dosrywa" jakiemuś menelowi, albo innemu cwaniakowi, który myślał, że "władzy" może bezkarnie odpyskować. Technicznie to ciut wyżej niż poprzednia produkcja "krakowiaczków" i choć ma kilka notorycznych niedociągnięć to widać postęp (choć porównuję do Terminatora z PS4 - w wersję PeeSpiątkową nie grałem). Najbardziej irytującym technicznie babolem jest dziwna pikseloza na postaciach (a konkretniej na krawędziach ich sylwetki) podczas każdorazowej zmiany ujęcia w cut-scenkach. Same postacie to wciąż pięta achillesowa studia Teyon i znów mamy do czynienia z dziwnie zbudowanymi manekinami, trzema twarzami na krzyż oraz brzuchomówcami, bo czasem mówią do nas bez otwierania ust. No i oczywiście spadki płynności - grałem w 60fps, ale gra raczej bardzo rzadko osiąga ten pułap. Żeby nie było to są miejsca, gdzie RoboCop potrafi zachwycić wizualnie - te wycinki dzielnic Detroit mają bardzo fajne oświetlenie, modele zaparkowanych fur, podobnie jak wszechobecne kałuże, odbijają otoczenie, sprawiając bardzo pozytywne wrażenie zastosowania jakiejś lepszej technologii (choć oczywiście to tylko sprytnie użyte SSR). Fabularnie na początku byłem mocno wkręcony, ale później całość trochę "siada", a następnie osiąga kreskówkowy poziom skomplikowania - główny zły jest śmieszny z tym swoim ciągłym "ok, to ja sobie pójdę, a moje przydupasy cię zabiją", a całość robi się bardzo naiwna i prostolinijna (choć to też można by uznać za wierność materiałowi źródłowemu). Podsumowując... Grę oceniam na 7/10, bo ogólnie to dobry tytuł, a momentami nawet bardzo - wciąż drewno, ale znów z duszą i zdecydowanie polecam fanom RoboCopa, jednocześnie wypatrując, za co tym razem weźmie się Teyon.
  2. Wredny

    Atomic Heart

    Spoko, już ogarniam i nawet doceniam ten element zaszczucia Uwielbiam eksplorować, a ta gra cholernie do tej eksploracji zachęca, bo wciąż coś znajdujemy, więc trochę mnie na początku zabolała ta ilość przeszkadzajek w open-world. Ale teraz się skradam, przemykam cichaczem, zaliczam budynek za budynkiem, chwilkę odsapnę i lecę dalej - znów ocena leci w górę, wystarczyło poznać trochę mechanik. Kurde, strasznie przemyślana i dopieszczona pod wieloma względami produkcja, której nie powstydziłoby się dużo bardziej renomowane studio - jakbym wcześniej przeszedł to póki co pewnie wrzuciłbym AH do mojego Top 5 2023.
  3. Wredny

    A Plague Tale: Requiem

    To kupuj czym prędzej, bo dwójeczka to kilka poziomów wyżej pod praktycznie każdym względem
  4. Wredny

    Atomic Heart

    Bo tu nie ma sprintu i postać biega jak mocniej gałkę do przodu wychylisz - jak w jakimś QUAKE np - oldschoolowo. Tak jak pisałem - dzięki temu jest dynamicznie i bardzo eFPeeSowo. Strzelanko jest spoko, choć trzeba pogrzebać w czułości, bo ciężko się namierza z jakiegoś pistolecika np. Troszkę obniżę ocenę chyba, bo po tym pierwszym kompleksie to 9/10, ale wychodzimy na powierzchnię i za chooya nie można sobie pozwiedzać - wszędzie te cholerne kamery, a jak taką rozwalisz to przylatuje chmara robocików. Da się jakoś wyłączyć te ule, z których pszczółki wylatują? I największa wada, której można było całkowicie uniknąć, więc w sumie trochę głupi błąd designerski. Smutne jest to, że po zrobieniu jakiegoś questa w tym pierwszym kompleksie, automatycznie odcinany jest dostęp do jakiegoś jego wycinka i lecisz dalej, a później znów - za plecami zamykają się drzwi, tamto już zwiedziłeś, więc teraz to skrzydło poproszę. Ja rozumiem, że jakbyśmy tam coś wysadzili, by wybuchło i dupa, ale w takim przypadku to trochę niezrozumiała decyzja, bo fajnie byłoby sobie wrócić i poszperać już bez przeciwników - tam jest tyle ukrytych rzeczy, że aż się prosiło o możliwość rewizyty.
  5. ATOMIC HEART (PS5) Po skończeniu RoboCopa zapragnąłem zostać w pierwszoosobowych klimatach i padło na "ruskiego Bioshocka". Faktycznie, początek przypomina trochę Infinite, a później też jest mocno klimatycznie. Póki co zajebiście mi się podoba - immersive sim typu PREY, a nawet lekko residentowo jest momentami. Uwielbiam projekty lokacji, eksplorację, wiele opcjonalnych odnóg i ukrytych pomieszczeń, a także otwieranych skrótów typu Dark Souls, dzięki którym nagle znajdujemy się tam, gdzie zaczynaliśmy. Wciąż eksploruję pierwszy kompleks badawczy, zaglądam w każdy kąt, czytam każdą notatkę i słucham każdego audiologa - fabuła jest intrygująca, co po dość naiwnych AVATARze i RoboCopie, które ostatnio kończyłem, jest zdecydowanie miłą odmianą. No i technicznie póki co bez zarzutu - pięknie wygląda i śmiga bardzo płynnie, przez co z jednej strony jest klimatycznie i immersyjnie, a z drugiej bardzo dynamicznie i nowocześnie.
  6. Wredny

    A Plague Tale: Requiem

    Próbowałem po francusku, ale niestety zerkanie na napisy skutecznie psuje mi odbiór gierki. Angielski dublaż jest świetny, do głosów naszego rodzeństwa przyzwyczaiłem się już w części pierwszej, a zresztą to on jest właśnie tym podstawowym, bo to po angielsku aktorzy nagrywali mo-cap i to oni są "głosami" postaci, a francuz to tylko lokalizacja. Wiem, że dla klimatu pewnie lepszy francuski, ale to w sumie dość uniwersalne średniowiecze, więc mi języka żabojadów nie brakowało. To nie Kingdom Come Deliverance, gdzie wszechobecny słowiański klimat strasznie gryzie się z mową Szekspira.
  7. Wredny

    Zakupy growe!

    W większości gier działało od zawsze. Grałem w ich sporo (m.in. Gearsy 2,3, Judgment, Dead Space, Operation Flashpoint, Saints Row, Alan Wake, Fable, Forza Horizon, Risen, Condemned, Blue Dragon, RDR) i póki co tylko w oryginalnym PREY wyskakiwał mi jakiś error i się nie dało. Reszta normalnie.
  8. Przypuszczam, że dla nich niedostateczny zysk to właśnie "problem finansowy". Przyszła nowa miotła i stwierdziła, że dość sentymentów, mieliście swój czas na romantyczną walkę z Sony, ale koniec zabawy, bo jesteśmy korpo, mające przynosić zyski. Trochę jak z Konami - od lat mają w dupie swoje najbardziej znane IP, bo to są koszta produkcji i niewspółmiernie małe zyski, więc skupiają się na tym, co ten zysk im przynosi - możemy (a nawet musimy) ich za to hejtować, ale tutaj można wstawić gifa z Woody'm Harrelsonem, wycierającym łzy dolarami, bo oni mają to gdzieś.
  9. Zaraz pewnie przyjdą tu jakieś racjonalizujące sobie jednostki, że przecież "co mi szkodzi, że ktoś inny sobie zagra", albo "dajcie spokój z tą tożsamością", ale wbrew ich pseudo-obiektywnemu spojrzeniu, ta mityczna "tożsamość" budowana przez kojarzące się z marką tytuły to najważniejsza sprawa w wyborze sprzętu (jeśli musimy wybierać, bo np stać nas tylko na jedną taką fanaberię i żonie nie damy rady wytłumaczyć). Można sobie wmawiać, że to lepiej, że więcej osób zagra i w ogóle "keine grentzen" jak to charczał Wiśniewski, ale gdyby XBOX nie miał gier (chociażby tylko konsolowo) ekskluzywnych to ja bym w życiu nie kupił zarówno XSX, jak i X360 chwilę później. Sporo osób, które nie są uwiązane profilem (bo cyfrowe zakupy, gamerscore) oleje kolejną iterację XBOXa (jeśli takowa będzie) sprawiając, że ten sprzęt sprzeda się w jeszcze skromniejszej liczbie egzemplarzy, a to z kolei spowoduje, że wydawcy third party będą ten segment rynku olewać, bo po co się spinać, jak liczba posiadaczy tego sprzętu będzie tak nieznacząca, że sprzedane kopie nie zwrócą nam nawet kosztów produkcji Dojdzie do tego, że wersje xboxowe będą wychodzić później, albo będą leniwie portowane przez jakichś wyrobników, albo nawet będą kasowane. Oczywiście to tylko czarny scenariusz w sytuacji, gdy te wszystkie plotki się potwierdzą i Microsoft pójdzie w full SEGA mode - trzeba poczekać, co Knur powie w przyszłym tygodniu.
  10. Wredny

    Zakupy growe!

    @Suavek A faktycznie, to w takim razie tylko Homecoming i Downpour chyba wyleciały - ale HD Collection w cyfrze aktualnie po 99zł i pewnie też spadnie z rowerka za jakiś czas. Poza tym ja lubię pudełeczka
  11. Czemu na forumka wróciła cenzura i te wszechobecne (pipi) nawet przy jakichś słabszych wyrażeniach?
  12. Wredny

    Zakupy growe!

    Trailer remake'u skutecznie mnie przestraszył , więc zapragnąłem nadrobić klasyka. Co prawda mam już tę kolekcję na PS3, ale tę wersję mogę odpalić na XSX, pstrykać screenshoty itp. Od czasu usunięcia z dystrybucji cyfrowej, po(pipi)ało ludzi z cenami pudełek, ale udało się trafić stan idealny za 150zł na allegro lokalnie. Wiem, że coś z nią podobno nie tak, ale gorzej niż u Blooberów nie będzie na pewno
  13. Wredny

    A Plague Tale: Requiem

    Ale niewymaksowanie jakiejś ścieżki nie powoduje, że gry nie można przejść, czy że robi się jakoś trudniejsza i nie fair, więc nie wiem, po co o tym wspominać w kontekście innym niż szeroko pojęte "completion"
  14. Wredny

    A Plague Tale: Requiem

    K#rwa, ale rozdzielajmy takie pojęcia jak gra sama w sobie i trofea A podobno to ja jestem (pipi)nięty na punkcie pucharków
  15. Całe szczęście jest też opcja, żeby w ogóle tego nie kupować, którą serdecznie polecam
  16. Wredny

    Death Stranding 2 On The Beach

    Nadal nie przeszedłem Pisząc "moje ukochane" miałem na myśli jedynkę i trójkę
  17. Wredny

    Death Stranding 2 On The Beach

    Że niby co? Czy Ty właśnie porównałeś grę singlową, nastawioną na fabułę i narrację (co do której chyba mogę mieć jakieś wymagania, skoro tym się reklamuje) do granka w online'ową strzelankę z ziomkiem? Zostań lepiej przy wklejaniu tweetów i filmików z YT, bo najwyraźniej pisanie nie jest Twoją najmocniejszą stroną.
  18. Wredny

    Death Stranding 2 On The Beach

    Ale dziwactwa na zasadzie "tak i ch#j, diluj z tym" to żadna fabuła tylko właśnie to, co zawarłem w cudzysłowie. Kojima siedzi na kiblu i nagle "damy gadającą kukiełkę i autonomiczne rękawiczki", będzie fajnie. No i może będzie, ja tego akurat nie neguję tylko nazywam po imieniu - dziwactwa. Ty możesz nazywać to kreatywnym umysłem wizjonera i też spoko, przynajmniej dzięki takim ludziom nie ma nudy i stagnacji. Problem istnieje wtedy, gdy nie ma jakichś określonych zasad, albo wytłumaczenia dlaczego tak to działa, a tylko dorzucamy kolejne głupotki, bo możemy. I znowu - nie byłoby to problemem w tytule wybitnie kreskówkowym, odjechanym i pełnym absurdów, ale jak dają mi znane aktorskie mordy i fotorealistyczną grafikę, jednocześnie próbując w niezwykle górnolotny i przepełniony cringe'owym patosem sposób, przedstawić prostacką fabułkę o łączeniu ludzi i zjednoczeniu USA (co samo w sobie było grubymi nićmi szytą alegorią do wyborów w Stanach) to mamy tzw "dysonans ludonarracyjny". Chciałbym też powtórzyć po raz kolejny, że jesteś jedną z tych osób, które najwyraźniej nie potrafią oddzielić fabuły od lore czy settingu i nie rozumiesz między nimi różnicy -pisząc "fabuła jednak nie jest płytka, bo można ją interpretować na różne/swoje sposoby" tylko to potwierdzasz. Na końcu poprzedniego akapitu dokładnie napisałem, o czym jest fabuła i tu nie ma żadnego pola do interpretacji, bo jest prosta, jak budowa cepa. Dziwactwa i głupotki natomiast to są takie gimmicki, które tę prostotę mają za zadanie zamaskować i ozdobić - Tobie to wystarczyło, a mnie tylko bawi ta próba obudowywania aurą tajemniczości czegoś tak zwykłego i z tym mam problem. Zwłaszcza jak ktoś do tego dorzuca gościa z sercowymi problemami i nazywa go Heartman, albo jakiegoś ciężkiego do zajebania ex-wojaka z ksywką "Die-Hardman" - jak tutaj nie widzisz infantylności i nie łapią Cię ciareczki żenady to skończmy tę dyskusję, bo nigdy nie znajdziemy wspólnego mianownika. Dla mnie same dziwactwa też nie były problemem, ale gameplay był akurat największą zaletą DS, choć o to miałem największe obawy przed premierą (no bo przecież Kojima, więc fabularnie musi być dobrze - nawet nie wiedziałem, że tak bardzo się przejadę, choć w sumie powinienem się domyślać, bo nawet odwiedzając ponownie moje ukochane MGSy widzę, jak bardzo wyrosłem ze sposobu, w jaki Hideo opowiada historyjki). W każdym razie też chciałbym jakieś rozwinięcie gameplayowych patentów i na bank takie dostaniemy, ale tym razem liczę przede wszystkim na ten gameplay, bo wiem, że fajnej, angażującej opowieści na pewno nie dostanę.
  19. Kurde, nawet fajne to, taki trochę God of War dla ubogich, ale jak klimacik i historyjka dowiozą to może być spoczko.
  20. Wredny

    Silent Hill 2 Remake

    O MGSa to raczej nie ma się co bać, bo zaprezentowany gameplay to było tak naprawdę 1:1 z oryginałem - te same animacje, ujęcia kamery, dźwięki, tyle że w super ostrym 4K i z nowymi teksturkami, gęstszą roślinnością i tyle - póki co to wyglądało na kosmetykę, więc jeśli tak samo będzie z cut-scenkami to po prostu dostaniemy MGS3 po raz kolejny.
  21. Wredny

    Death Stranding 2 On The Beach

    Tak, to podobnie jak z tą "sztuką współczesną", gdzie ludzie doszukują się "głębi przekazu" w skórce banana, przyklejonej taśmą do ściany. Kojima bardzo proste założenia fabularne (świat w rozsypce, połączmy ludzi i w ogóle "Make America Great Again") lubi ubierać w jakieś górnolotne, grafomańskie formy, które niestety ani nie są subtelne, ani nawet dojrzałe - choćby te dziecinne nazwy postaci (Die-Hardman, Deadman, Fragile, Mama), które brzmią jak jakiś placeholder, ale ktoś zapomniał i tak zostało.
  22. Wredny

    Death Stranding 2 On The Beach

    Ilość dziwactw wywaliło poza skalę, ale jeśli gameplayowo i klimatycznie będzie przynajmniej tak dobrze jak w jedynce to wyjebane - będzie grane z uśmiechem na mordzie. Bo też widzę, że niektórzy nie potrafią rozdzielić intrygującego lore i ciekawego pomysłu od fabuły samej w sobie, a ta... była zwyczajnym grafomańskim, infantylnym bełkotem bez żadnego sensu i nie ma co się w tym jakiegoś drugiego dna doszukiwać. Ważne, że DS było grą nietuzinkową to się przymknęło oczy na te głupoty i grało przepysznie - oby tu też tak było.
  23. Wredny

    Zakupy growe!

    Kolejne z listy "kiedyś trzeba będzie kupić". Disco w wersji PS5 to jakiś biały kruk, więc wziąłem hamerykańską wersję na PS4, bo ile można polować na okładkę z białym paskiem Morbid wziałem z tego względu, że niedługo wyjdzie sequel, tym razem w 3D, a teraz, gdy sobie katalogowałem ten zakup to pircecharting pokazał mi cenę zafoliowanej nówki - 175$ - tyle to ja nawet w złotówkach nie zapłaciłem, więc albo miałem farta, albo mają tam coś naebane TREPANG wygląda jak duchowy spadkobierca F.E.A.R. i trzeba wreszcie sprawdzić.
  24. Wredny

    Zakupy growe!

    Na X-a się ciężko zbiera, bo sporo gier jest tylko w cyfrze i pudełka nikt nie zamierza wydawać
  25. Wredny

    Zakupy growe!

    @iluck85 Wo-Longa niedawno na PS5 za 179zł nówkę kupiłem - coś się chyba gierka nie sprzedała i mało egzemplarzy na rynku jest. Plagę 2 brałem praktycznie premierowo (chyba tydzień poślizgu), bo miałem wątpliwości czy to znowu nie będzie taka gierka 7/10, jak część pierwsza, ale okazało się, że to ze dwie ligi wyżej i jedno z najlepszych gierkowych przeżyć ostatnich lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...