Treść opublikowana przez Quake96
-
własnie ukonczyłem...
Nooooo. Przesiadka z GTA IV na V zabolała. W czwórce dużą część funu dawała mi zabawa z ragdollem i modelem zniszczeń, a samo prowadzenie pojazdów po opanowaniu było moim zdaniem lepsze. Piątka zeszła na ziemię, pojazdy są jak z betonu, ludzie też już tak radośnie nie latają jak się ich rozjeżdża, a i samochody prowadzą się jak karton. Jedni nazywają to "powrotem do klasyki" znanej z części przed czwórką, ja nazywam to uwstecznieniem i nie ukrywam, że to było moje największe rozczarowanie.
-
własnie ukonczyłem...
Ale ja nigdzie nie staram się wymieniać jako takich zalet produktu, tylko swoją opinię Nie negowałem tego co napisałeś, bo nie zamierzałem kontrargumentować wymienionych przez ciebie wad, tylko wytłumaczyć jak osobiście się na nie zapatruję i co kwestii tych rzeczy uważam, więc stwierdzenie "przypadła mi do gustu" pasuje mi tutaj jak ulał Nie przeczę, że technicznie fizyka może i jest słaba, ale staram się wyrazić to, że mi taki stan rzeczy mimo wszystko odpowiada i osobiście nie widze w nim problemu. Inni jak najbardziej mogą mieć inne zdanie co do tego. No tu się mogę nawet zgodzić, choć po raz kolejny wtrącę trochę prywaty Osobiście GTA V mnie tak nie urzekło. Co do tej gry miałem już chyba pewne oczekiwania, które się nie spełniły i byłem nieco zawiedziony. Fabuła to po raz kolejny wielka opowieść o władzy i pieniądzach, co w serii GTA jest już praktycznie standardem i z większych części to chyba tylko czwórka się tutaj wyróżniała. Męczą mnie już te gangsterskie klimaty i kolejny raz to samo, tylko w innym opakowaniu. Tutaj fabuła WD wychodzi mi na przeciw, bo jest to zupełnie inne podejście do głównej postaci i tego czym się kieruje przez całą grę. Podobnie miałem z GTA IV, które było dla mnie mega ciekawe i wciągające. Także z opinią jest jak z dupą, każdy ma swoją. Ja zwyczajnie należę do tego drugiego obozu, który wolał odejście od sztampy i nieco bardziej stonowaną otoczkę fabularną Aaa i tak propos fizyki w piątce, to w moim odczuciu mogę tylko stwierdzić Jeszcze na PS3/X360 zrozumiem te zubożenie silnika fizycznego względem części poprzedniej, ale na next-genie nie zmieniło się pod tym kątem nic. Grałem w piątkę na PS3 i na PS4 i za wiele dla mnie się te gry nie różniły. No dobra, na next-genach dodano jakieś pierdoły, kamerę FPP i poprawiono trochę oprawę, ale ten model zniszczeń pojazdów i fizyka postaci dalej mnie śmieszą
-
własnie ukonczyłem...
No to by w sumie wyjaśniało sprawę. Jeszcze tylko pozwolę się odnieść jak osobiście widzę te wady, co w sumie wyjaśni, dlaczego mi ta gra mogła się tak spodobać. - Scenariusz po przygodach w GTA osobiście przypadł mi do gustu. Ciężko mi tu coś więcej powiedzieć. - Fakt, Aiden szczytem charakteru nie jest, ale sam fakt, że postać jest taka poważna a nie "gangsta" mi chyba wystarczył. Ot cała ta poważna otoczka fabularna przypomina mi trochę GTA IV, które uwielbiam. - No tu mam zdecydowanie inne zdanie. Fakt, że Ubi raczej dużego doświadczenia w projektowaniu modelu jazdy nie ma, ale osobiście prowadzenie bardzo przypadło mi do gustu. Owszem, można uznać je za dość "proste" i miejscami niedopracowane, ale ja widzę to po prostu jako "luźne, arcadowe sterowanie". - No i tu może być pies pogrzebany. Ot nie miałem żadnych konkretnych oczekiwań względem tej gry, nie ogarniałem też jak Ubi ją zapowiadało, a jak wyszło w porównaniu do obietnic. Po prostu podchodziłem do gry na świeżo, bez żadnej większej wiedzy o niej. - Tu jak zawsze uważam, że ciężko mi opiniować o grafice, bo nie jestem wymagający pod tym względem. Moim zdaniem jest ładnie, gra nie wali pikselami po ryju, więc jest okej. Jeśli na poprzedniej generacji wyglądałoby to identycznie, to spoko, nie będę płakał że na PS3 miałbym to samo Ba, miałem wersję PS3, ale mało z niej pamiętam, bo praktycznie w nią nie grałem. Żeby nie było, nie neguję powyższych argumentów, bo nawet po zapoznaniu się z recenzją gry, wiele z nich zdaje się pokrywać. Ja tylko postanowiłem przedstawić różnicę między "opinią publiczną" a swoim zdaniem. A filmik kieeeeeedyś widziałem, ale dopiero teraz mi o nim przypomniałeś To zapewne między innymi z niego wzięły się moje przekonania co do bugowatości gry.
-
własnie ukonczyłem...
No to po szarakowym Darkstone przyszedł czas na skok o kilka generacji wzwyż i mój osobisty "hidden gem" w postaci Watch_Dogs. Uwaga! W poniższym tekście będę rozpływał się nad miodnością tego dzieła sztuki, więc jeśli ktoś ma z tego powodu stulejkę, bądź może go popiec tam gdzie nie powinno, polecam wziąć na luz i potraktować moje wywody jako "fanatyczne (pipi)enie". Dziękuję, a teraz do rzeczy Ta gra to absolutny kozak. Cały czas zachodzę w głowę, co ludziom w tej grze tak bardzo nie odpowiada, że w opinii publicznej uznawana jest za crap, bądź w najlepszym przypadku "mocnego średniaka". Do tej pory byłem przekonany, że ta gra słynie z bugów, ale szczęśliwie przekonałem się o tym, że albo wersja PS4 została pod tym względem poprawiona, albo ja mam tyle szczęścia, że największe zło jakie mnie tu spotkało to kilku przechodniów wtopionych w ziemię i jeden tańczący breakdance samochód. Fabuła - Tutaj jestem pod mega mocnym wrażeniem. Z początku nie przywiązywałem do niej aż tak dużej uwagi, bo skupiałem się na kilku pobocznych aktywnościach (co potem zaprocentowało, bo moja postać była zboostowana na tyle, że misje szły mi jak po maśle), ale w chwili gdy gra zaczęła się rozkręcać (czyt. od porwania siostry Aidena), przerzuciłem większość uwagi na wątek fabularny, choć dalej nie przestałem robić też niektórych rzeczy poza fabułą. Nie chcę tutaj dużo spoilerować, bo zaraz mnie ktoś zjedzie, ale powiem tylko tyle, że postacie które nam towarzyszą są bardzo charakterystyczne i moim zdaniem ciekawe. Nie brakuje tu też swojego rodzaju zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. Ogólnie fabuła wciągnęła mnie bardziej niż sztampowe historyjki z GTA, które wychodzą mi powoli bokiem. Tutaj wreszcie doznałem czegoś świeżego, innego, w dużej mierze za sprawą faktu, że cała gra obraca się wokoło świata hakerskiego, czyli czegoś czego próżno szukać u konkurencji. Gameplay - Gra i od tej strony mnie nie zawiodła. Jak pisałem, spodziewałem się pewnie tony bugów, a spotkałem się z bardzo przyjemną i przystępną grą. Nie napotkałem na większe przeszkody w czerpaniu przyjemności z gry, czemu niech dowiedzie fakt, że do gry zasiadłem wczoraj około 12-13, a skończyłem grać niedawno, jakoś około 6 rano. W międzyczasie robiłem tylko krótkie przerwy, więc nawet jakby podsumować czas faktycznej rozgrywki, to wyniósłby on kilkanaście godzin. Nie wiem co tu więcej napisać, więc przejdę do jeszcze jednego zagadnienia. Świat gry - Mapa moim zdaniem dość pokaźna, choć dzisiejsze gry raczej śmiałyby się z tego stwierdzenia. Jak dla mnie jest w zupełności wystarczająco duża. Jest tutaj co robić, bo aktywności pobocznych nie brakuje. Sam skupiłem się na kilku z nich, a kilka innych z kolei kompletnie olałem, bo akurat nie miałem chęci ich rozgrywać. Bawiłem się przednio, bo ten cały hakerski system daje całkiem fajne możliwości. Nic mnie tak nie bawiło jak uprzykrzanie życia przeciwnikom poprzez detonowanie ich granatów, sprowadzanie ich na wybuchające elementy otoczenia, czy ogólna zabawa w tajniackie akcje rodem ze Splinter Cella Podsumowując - Dawno nie spędziłem tyle czasu przy jednej grze podczas jednej sesji. To o czymś świadczy
-
W co teraz grasz..?
Watch_Dogs - Wiele osób dość wyraźnie skrytykowało ten tytuł, a dla mnie on okazuje się być czymś w rodzaju "hidden gema". Cała ta zabawa w hakowanie to czysta przyjemność, a aktywności poboczne tylko skutecznie podbierają mi czas, który powinienem poświęcić na główny wątek. Nie ma to jak zrobić tajniacką akcję rodem ze Splinter Cella i pobawić się trochę z przeciwnikami. Przy rozbudowanym wachlarzu możliwości hakowania, można się naprawdę dobrze ubawić. Może to chore, ale wysadzanie przeciwników ich własnymi granatami mnie po prostu bawi do łez A nie wspomnę już o innych możliwościach, bo jest tego sporo i w całokształcie więcej frajdy daje zabawa "po cichaczu" niż bezczelny wjazd z buta do bazy wroga
-
własnie ukonczyłem...
Klasyk z czasów małolata w końcu został ukończony Ostatnia walka to ogień w doopie, ale po obczajeniu patentu na pokonanie złego smoka, poszło gładko jak po maśle. Moje osobiste 10/10 - POLECAM!
-
Zakupy growe!
Czy ja wiem czy bieda graficznie? Jest okej, nie narzekam akurat na ten aspekt. Co do ładowania to zgdzam się w 100%, sam toczyłem bekę z kumpla, który chwalił się T7, bo żaden poprzedni Tekken nie wczytywał mi się tak długo przed walkami. Ogólnie pośmiałem się i wracałem do swojego TTT2, gdzie postaci jest znacznie więcej, za nic nie muszę płacić i gra ładuje się o wiele szybciej W drugim tagu na start jest ponad 50 postaci, a po pobraniu patcha zyskuje się jeszcze chyba 5 czy 6, w tym kochanego Doktora B. Bałem się, że asortyment postaci jest biedniejszy. Nie jest jednak źle, ale brakuje kilku klasyków. Słyszałem, że kilka postaci powraca w płatnych DLC Ja się pytam, dlaczego mam płacić za Annę czy Leia?
-
Zakupy growe!
Trochę miszmaszu z aktualnej generacji SW i WD po 20zł/sztuka, więc cena całkiem odpowiednia. Tekken już taki tani nie był, ale mieścił się w mojej tolerancji cenowej. Podtrzymuję swoje zdanie, że mesjasz to nie jest, ale nie wypada też tak źle jak sobie wcześniej myślałem.
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
Przy graniu na analogach, jeden z układów sterowania to własnie chodzenie przyciskami geometrycznymi. Jakby nie było, ja i tak uważam, że dało się to pewnie zrobić znacznie lepiej. Owszem, sterowanie jest dynamiczne, ale właśnie w tych najbardziej dynamicznych sytuacjach, wszystkie te klawisze się mieszają i łatwo o błąd. PS: Przy drugim układzie chodzenie i strafe jest na analogach, szkoda tylko że pół na pół na jednym i drugim analogu, przez co staje się to cholernie niewygodne.
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
Tu nie chodzi nawet o różnicę generacji czy platform, bo na szaraku gram też czasem na przykład w Medal of Honor i tam sterowanie jest bardzo dobre. Wiadomo, że 5 generacja kulała pod względem sterowania i pracy kamery w wielu grach, ale Quake nie cierpi na syndrom 5 gen. tylko na zwyczajnie z(pipi)ane sterowanie. Można było to zrobić lepiej, czego dowodem jest np. Medal of Honor o którym już wspomniałem. Wiele tu nie brakuje do szczęścia, bo celuje się przyzwoicie jak na d-pada, tylko model chodzenia jest totalnie do kitu. Źle przypisano niektóre klawisze/funkcje, a to chodzenie przyciskami geometrycznymi przypomina mi granie w Resistance na PSP, gdzie było to uzasadnione przez jednego "analoga".
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
Darkstone - Cudowny, niedoceniony Action RPG Jestem już bliżej niż dalej do końca Quake 2 - O ludzie... Ten kto zaprojektował to sterowanie na padzie, powinien zostać publicznie zbiczowany. Granie na analogach nie ma sensu, bo mamy wówczas chodzenie na przyciskach geometrycznych, lub w innym przypadku na gałkach, ale tak pomieszane, że nie wiem kto to zatwierdził. Sterowanie na krzyżaku z kolei przyprawia o (pipi)icę, gdy w bardziej stresowych akcjach mylą się wszystkie przyciski L i R, odpowiedzialne za strafe i patrzenie góra-dół. No nic, zacząłem na medium, to trzeba teraz dobrnąć do końca, a lekko przez to sterowanie nie jest.
-
"Zielony jak ta trawa"... pytania i odpowiedzi ;]
Działać działa. Używałem tego kiedyś, a do dziś chyba takie cuś siedzi w PSP mojej kobity. U siebie z kolei mam problem z zamiennikiem MS Pro Duo 4gb, który w niektórych grach ma niby za mało wolnego miejsca, więc i z MS Pro Duo bywa różnie
-
Wasze kolekcje gier na wszystkie platformy
Może lepiej nie. Już wtedy oszczędzali na jakości tych pudełek, a przy dzisiejszej modzie na obniżanie jakości mógłby się to skończyć jeszcze gorzej Ale fakt, stylówa tych pudełek jest wyjątkowa.
-
PSX not dead!
To jest masochizm. Sam tego próbowałem i o ile to działało to i tak do swapa wypadało mieć jakiegoś kaszalota żeby nie żałować w razie uszkodzenia płytki. No i samo podmienianie na żywca jak sam słusznie zauważyłeś mogło tylko doprowadzić do uszkodzenia konsoli. I po co to? Potem i tak musisz inwestować w nową tackę albo silniczek, do tego ciągle bawić się w to zmienianie płytek, a i jak pamiętam to nie każda gra nadwała się na "swap" dla innej gry. Serio, mówić o poczuciu czystości sprzętu przy takiej operacji to trochę beka. Już lepiej zainwestować w ten chip, albo zachipowaną konsolę, jak tak bardzo chcemy mieć też oryginalny sprzęt.
-
PSX not dead!
Bywały takie zabezpieczenia. Choćby w Dino Crisis. I owszem, są w necie łatki do wielu takich gier, ale czy do wszystkich? Poza tym, szukanie tego, patchowanie, sprawdzanie, komu by się chciało. Wystarczy na allegro zamówić nowy chip z wgranym aktualnym wkładem i zlutować na 8 kabli wg. schematu dołączonego do aukcji.
-
PSX not dead!
Swapowanie płytek to totalny masochizm w tych czasach. Z resztą kiedyś też. Jedyne słuszne wyjście to chip z wkładem bodaj. Mayumi Stealth, który przy po zlutowaniu na 8 kabli wyłącza się po odpaleniu gry, więc omija zabezpieczenia niektórych gier.
-
PSX not dead!
Z PSXem jest jak z Punkami, zawsze "Not Dead!" Szkoda tylko, że dostępność gier i ich ceny coraz bardziej rosną na naszym rodzimym rynku. Ja nie umiem w internety na tyle, żeby sprowadzać sobie gierki zza granicy, a ostatnie zakupy na allegro zamknęły się w prawie 4 stówkach za kilka gierek i to w różnym stopniu kompletności. Niemniej jednak warto było, choćby dla tej chwili jak ze starym kumplem wczoraj odpaliliśmy świeżo kupionego Tekkena 3 i przy wspólnej posiadówce powspominaliśmy jak kiedyś to kurła było Wychowaliśmy się wspólnie na tej konsoli, a w Tekkena graliśmy z osiedlowymi ziomkami niezliczone godziny. Żadna nowa gra nie daje takiej frajdy jak nostalgiczna posiadówka z którąś z gier na szaraka A Darkstone to forumy pamiętajo? Jak ja się cieszę, że miałem okazję to poznać lata temu i powrócić do niej teraz, w końcu prawilnie na oryginalnym nośniku
-
Wasze kolekcje gier na wszystkie platformy
Postanowiłem zrobić małe porządki w growych zbiorach i podsumować co tam do tej pory zebrałem. Żeby nie było, nie nazywam tego w zasadzie kolekcją, tylko moim zbiorowiskiem. I tak, wiem że wśród tego znajdzie się mnóstwo "crapu", ale u mnie i na takie badziewie jest miejsce, wszak żreć to nie woła, jak jest to już niech zostanie PSX - 40 PS2 - 158 PSP - 64 PS3 - 57 PS4 - 11 Xbox Classic - 34 Xbox 360 - 34 Łącznie - 398 sztuk PS: Prawie 400 gier i żadnego jRPGa
- PS4 - Zmiana układu chłodzenia i obudowy, wymiana pasty itd.
-
Zakupy growe!
W końcu dotarła do mnie ostatnia przesyłka z grą na szaraka Żeby nie było kolorowo, sprzedający nie przyłożył się ani do czasu wysyłki, ani do jej zabezpieczenia. Do pudełka nie włożył nic poza oryginalnymi papierami, więc płytka w transporcie wypadła z trzpienia i latała luźno po pudełku. Na szczęście nic się jej nie stało i wygląda świetnie Gra jest co prawda w wydaniu niemieckim, ale gra i tak jest po angielsku Najbardziej rozbawił mnie gratis
-
PS4 - Zmiana układu chłodzenia i obudowy, wymiana pasty itd.
Spokojnie panowie. Konsolę to ja kupiłem w lutym i wtedy też ją czyściłem Oczywiście ogarnięta elegancko i do dzisiaj śmiga bez zarzutu także nic nie oddawałem, zostawiłem. Kosztowała mnie bodaj 580zł, co wówczas było spoko ceną, a sam stan środka zobaczyłem dopiero po kilku dniach, jak się do niej dobrałem, więc tym bardziej nie było sensu zawracać sobie dupy "reklamacją". Pad wyglądał nawet "normalnie". Wiadomix, używka, więc jakieś tam brudy były, ale tego też wyczyściłem PS: Konsola raczej nie śmierdziała szlugami. Nie palę, więc wyczuwam ten zapach mocniej, a nie przypominam sobie, bym coś wtedy czuł. Jedynie zaskakujące było, że dość szybko wskakiwała na wyższe obroty, ale po zajrzeniu do środka wszystko się wyjaśniło. Cud, że to działało
- PS4 - Zmiana układu chłodzenia i obudowy, wymiana pasty itd.
- PS4 - Zmiana układu chłodzenia i obudowy, wymiana pasty itd.
-
Zakupy growe!
40zł za taki pakiet to myślę spoko cena, szczególnie że gość nawet przywiózł gry do mnie
-
Zakupy growe!
Ja z kolei w pamięci mam jedną wadę która w trinitronach zdarzała mi się niemal zawsze. Po latach używania, wyświetlany obraz zyskiwał zielone przebarwienie. Zdarzało się to nie tylko w tych telewizorach, ale w moim przypadku niemal każdy trinitron z jakim miałem styczność, miał tę wadę. Czy to kilka czy kilkanaście lat temu. Nie wiem co jest dokładnie tego powodem, ot jak słyszę "trinitron" to widzę ten "zielony kineskop" przed oczami. Pamiętam trinitrona siostry, którego potem od niej dostałem. Wielka krowa 32 jak nie więcej cali. Miał za(pipi)iste nagłośnienie jak na telewizor. Bass łupał jak ogłupiały, dźwięk był naprawdę piękny. Za jej posiadania telewizor był elegancki, wszystko cacy glancy. Potem zmienili to na plazmę, a ja dostałem go od niej za darmo, ale już wtedy miał tę wadę z zielonym obrazem. To nie był jednak największy problem. TV był już tak zmęczony, że o ile ogólnie włączał się natychmiastowo, tak sam kineskop włączał się dopiero po kilku-kilkunastu minutach, a im dłużej go używałem tym bardziej przedłużał się czas po którym ekran "zaskakiwał". Pod koniec jego żywota, obraz włączał się chyba coś po około godzinie :O