Wczoraj skończyłem najpiękniejszą gre w moim życiu. Mam już troszke latek na karku i nigdy nie myślałem, że gry mogą wzruszać. Łez nie było ale to co zobaczyłem...
Kojima to Mistrz. Finałowa walka i zakończenie to cudo. Gdy zobaczyłem
to szczena mi opadła
Macie racje, że nikt już nie robi takich "Wielkich Gier" a szkoda.
P.S. Nie będzie to chyba spojler bo była już o tym mowa dużo wcześniej. Chodzi mi o uratowanie przez Raidena Sunny z rąk Patryiotów-byłby to dobry materiał na następnego MGS-a.