Skocz do zawartości

aph

Użytkownicy
  • Postów

    1 343
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez aph

  1. 24 minuty temu, ASX napisał:

    Sprzęt dobry, kierunek bardzo ambitny a ostatecznie może się okazać że największym zagrożenien dla Xboxa okaże się się nie konkurencja ale sam Microsoft

    Tak,to prawda.

    W pewnym sensie,Jim Ryan walczący o brak akwizycji acti był największym obrońcą starego Xboxa.

    • Haha 1
  2. 4 godziny temu, MaZZeo napisał:


    ale Sony nie chce gamepassa na Playstation bo to konkurencyjna dla nich usluga

    Jesli beda 3rd party, to Sony moze potraktowac GP jak EA play, ktore jest dostepne.

     

    I nie przesadzajcie z tym zagrozeniem ze strony GP, bo na PS to jest inna ekonomia skali. Tak samo jak duzi wydawcy na PC najpierw opuscili Steama i otworzyli wlasne sklepiki, a pozniej wrocili pod grubasa.

     

  3. W dniu 28.09.2023 o 06:07, Dud.ek napisał:

     

    Bzdura, pisałem do nich w zeszłym tygodniu w tej sprawie i otrzymałem info, że dostane gift card na maila. Dzisiaj widze, że mam dodatek do pobrania w store.

    To MS załatwił nie cdp.

  4. Zajebiście wyglądają w nowych ciuszkach:banderas:

    Tutaj niezły cosplay

    Benedikta from FF16 - I made this cosplay cause l've been chosen by Square  Enix to cosplay as Benedikta for a series of official launch events in  Italy - I hope you

    9 godzin temu, michu86- napisał:

    Trochę się czepiam ale zamiast nowego ubranka wolałbym aby dali Kowalowi nowy wyraz twarzy, jakiś bardziej radosny.

    Akurat brak customizacji wyglądu postaci to prawdziwa wada gry ( tak samo, jak Active Time Lore spoilerujące gre w jednej cut scence ), mam nadzieję że kolejne stroje są w drodze razem z DLC. Powinno być na premierę.

     

    A kowal? Chyba najlepszy side story, z odblokowaniem nowej lokacji, szkoda że

    Spoiler

    upgrade amuletów dopiero w NG+, powinno być po Bluesie Kowala.

     

  5. 42 minuty temu, ogqozo napisał:

    piąte miejsce w USA w lipcu, gdy gra wyszła 22 czerwca. A już w lipcu wróciła za plecy Call of Duty i za Hogwart's Legacy i nadal była za Diablo IV, tylko Remnant 2 wyszedł w lipcu. 

    I to dodajmy na platformie, która była okresowo wyprzedzana przez Xboxa dzięki Series S. Ogólnie, Ff16 ma 9 miejsce w USA na ten moment.

  6. 1 godzinę temu, ogqozo napisał:

    Jednak tutaj już było nie aż tak fajnie, bo opinie są relatywnie umiarkowane (dlaczego, to nie będę powtarzał, bo cały ten temat o tym jest) i sprzedaż w następnych tygodniach i miesiącach już nie była taka mocna jak na tytuł tej rangi.

    Dane z drugie miesiąca sprzedaży wciąż są dobre, Kanada 5te, Francja 1sze ( na PS5, nad GT7 hehe), USA 5te, lepsza sprzedaż niż Pikmin 4 itp. Najgorszy rynek to na oko... Japonia.

     

    Mam wrażenie, że ktoś trzyma kciuki żeby gra się nie sprzedawała, ale dane są inne.

  7. 1 godzinę temu, ASX napisał:

    bo ludzie wklejali tylko te informacje które potwierdzało ich narracje. 

    Informacje płynące z SE są pozytywne, np.z raportu finansowego. Gra dalej sobie radzi w rankingach sprzedaży na PS5 i będzie się sprzedawać wraz z konsolą.

     

    Analityk może utyskiwać. Przejrzałem źródło i tam głównie narzekania na segmenty mmo, bo brak dodatku do 14, gry mobilne oraz coraz dłuższe przerwy pomiędzy premierami HD gier , czy jak to nazywają wewnętrznie.

  8. 23 godziny temu, Jakim napisał:

    W sumie po przeczytaniu twojej wypowiedzi to zgadzam się w zasadzie w całości. Chociaż mi graficzka się podobała i gdzieniegdzie było nawet nextgenowo. 

    Momentami połączenie RT, fotogrametrii i PBR daje rezultaty zbliżone do CGI i wspomina o tym np. Digital Foundry - wyróżniają się zwłaszcza modele postaci i ich ubrania. Oczywiście są też słabiej wykonane elementy.

     

    23 godziny temu, Jakim napisał:

    Pusty świat, brak sensu eksplorowanie tegoż,

    Tak,  eksploracja nie wynagradza gracza, bo to jest element w założeniach projektowych pomijalny. Chodzi o to, żeby gracz który chce tylko przejść story też dostał wszystko.

     

    W dniu 28.08.2023 o 12:23, smoo napisał:

    Co do teleportów, to niby próbowali to uzasadnić tym, że tylko Clive (albo tylko dominanci, nie pamiętam dokładnie) może z nich korzystać, tym bardziej śmieszy ta akcja z kowalem :).

    To jest typowy growizm, czyli jak się o tym rozmawia to wydaje się to śmieszne, ale w trakcie gry tylko by irytowało. Albo w jedną, albo w drugą.

     

    W dniu 28.08.2023 o 11:27, smoo napisał:

    Ale żeby nie było, wypadałoby napisać coś więcej, przejdźmy zatem do konkretów. Będzie dość chaotycznie, ale chciałbym przelać myśli na gorąco po ukończeniu, także z góry sorry za strukturę posta. Wrzucę całość w spoiler, bo będzie sporo tekstu.

      Pokaż ukrytą zawartość

    Demo pokazało wycinek z najlepszej części gry, czyli jej pierwszej 1/3. Już od początku czuć tutaj mocną inspirację Grą o Tron, zadbano o szczegółowe przedstawienie tła historyczno-fabularnego dla świata Valisthei. Jest brutalnie, jest dojrzale i szokująco.

     

    Niestety, z każdą godziną gry para uchodzi. Miało być epicko, miało wyrywać z butów i zapadać w pamięci. Tymczasem jedyna epicka scena walki jest tuż po prologu (Tytan vs Shiva), a potem do końca gry nie ma nic. No, jest jeszcze krótkie CGI z Odynem i Bahamutem, które nie ma za wiele sensu ale o tym później.

     

    Historia ma kilka świetnych postaci drugoplanowych (Cid, Kupka, Benedykta), lecz co z tego skoro

      Pokaż ukrytą zawartość

    praktycznie po kilku godzinach wszyscy z nich zostają uśmierceni i ich potencjał zmarnowany?

     

    Ogólnie historia w wielu miejscach nie trzyma się kupy a niektóre motywy są wrzucane na szybko, a następnie kończone. Np cały motyw z 

      Pokaż ukrytą zawartość

    matką Rosfieldów i potem dzieciakiem - przyrodnim bratem Diona

     

    Wyraźnie chcieli tu upchnąć wątki inspirowane GoT i rozbudowujące fabułę, lecz czuć w tym wszystkim taką bylejakość, jak by zabrakło pomysłu lub czasu by to rozwinąć.

     

    Świat miał być wielki i rozbudowany, lecz jest pusty nudny. Cały kontynent to kilka korytarzyków łączących większe pola/jaskinie, gdzie z jednego końca "kontynentu" na drugi jedzie się 3 minuty. Cesarstowo Sanbreque to wielki zamek (którego nigdy tak naprawdę swobodnie nie zwiedzimy), duża łąka i parę mniejszych lokacji z paroma chatami na krzyż. Gdzie tu jest ta epickość, gdzie mieszkają ci wszyscy ludzie, gdzie są jakieś pomniejsze miasta?

     

    Waloed to samo, przez prawie całą grę mówi się o potężnym imperium na Popiele, a jak przychodzi co do czego to tylko kupa skał, mała spalona wioska i pustawe zamczysko wyjęte żywcem z Dark Souls.

    Dhalmekia? Wielka pustynia na której nie ma nic ciekawego, a na środku małe miasteczko-bazar, plus 2 osady miedzy skalnymi korytarzami.

    Za czasów FFXIII narzekano, że świat to korytarzyk i nie ma w nim miast a tutaj jest niemalże to samo.

     

    Eksploracja świata nie istnieje, nie ma żadnej zachęty by zwiedzać te lokacje, itemy które są rozsiane w skrzyniach czy iskrzące znajdźki to jakiś żart (5gil do podniesienia, gdy zwykły potion kosztuje kilkaset gil??), szkoda czasu na zbieranie tych śmieci. Randomowe walki się po prostu omija bo też szkoda na nie czasu (sprowadzają się do żmudnego napyerdalania gąbczasych wilków). W dodatku obecność obelisków teleportacji kompletnie zabija jakąkolwiek potrzebę przemierzania tych lokacji. Swoją droga, sama ich istota jest idiotyczna i jest jedną z tych rzeczy które mocno zaburzają logikę i immersję świata. Bohaterowie dosłownie teleportują się po całym świecie w mgnieniu oka na potrzeby gameplayu, ale żeby dostać się gdzieś w kontekście fabularnym to trzeba użyć statku, zrobić wielką ekspedycję albo inne cuda na kiju. No kompletnie kładzie to wiarygodność świata.

     

    No i do tego te nieszczęsne zadania poboczne. W zasadzie cała gra to symulator fetchquestów przerywanych od czasu do czasu wątkiem fabularnym. Przez całą grę ma się wrażenie, że te dwa elementy gry (sidequesty i główna oś fabularna) były robione przez 2 różne ekipy i na końcu ktoś próbował to wszystko złożyć do kupy, niestety skutek jest mizerny.

    Same sidequesty sprawiają wrażenie stworzonych według jednego szablonu w jakimś RPG-makerze. Pogadać z jakimś NPC, udać sie do lokacji X, tam bedzie walka z jakimś randomowym mobkiem. Następnie powrót do zleceniodawcy, jakaś wzniosła moralizatorska gadka i koniec. Czasami powtórz punkt 2 i 3. W nagrodę otrzymujemy jakiś bezwartościowy itemek.

    Niektóre z tych side questów opowiadają nawet ciekawą historię, niestety ich realizacja żywcem wyjęta z MMO kompletnie je rujnuje, nawet fakt że są w całości zdubbingowane nie pomaga. NPC są niejakie, szczerze nie pamiętam nawet ich imion (nawet tych "większych" jak burdelmama z Sanbreque czy ten koleś w turbanie na pustyni). Gdyby chociaż pokuszono się o jakąś sensowną reżyserię tych sidequestów, ale niestety dostajemy stojące kukły bez wyrazu z 4 animacjami na krzyż. W dodatku postaci poboczne mają chyba 3 aktorów głosowych na krzyż, którzy mimo modulacji głosu nie są w stanie pozbyć się wrażenia że wciąż gadamy z tym samym/podobnym generycznym NPC z kiepskiego MMO. No dramat.

     

    Natomiast największa bolączka gry związana z historią, to tragiczny pacing. Bezmyślnie, idiotycznie wplecione sidequesty pomiędzy wątki główne. W jednej chwili ważą się losy królestwa, Clive który przed chwilą toczył epickie starcie w postaci Ifryta z Tytanem, niszcząc przy tym pół królestwa, nagle zajmuje się problemami wieśniaków i leci na drugi koniec kontynentu po czosnek albo garść ziemi dla ogrodnika. Serio? Przywódca banitów, wielki Cid nie ma nic lepszego do roboty?
    Największy absurd jest pod koniec gry, gdy ważą się losy świata i trzeba natychmiast udać się w punkt X lub kogoś uratować, ale chwilunia piękny kawalerze! Właśnie jest 10 innych problemów do rozwiązania. Udaj się na drugi koniec kontynentu zabić wiwernę, bo inaczej cośtamcośtam. To nic, że lada chwila wydarzy się katastrofa na skale globalną, jakiś chłopek ma inne przyziemne problemy wymagające interwencji najpotężniejszego człowieka na tym świecie. Widać jak na dłoni, że te sidequesty były dorzucone trochę na siłę, żeby rozbudować bardziej lore, no ale nie pykło to od strony realizacji.

     

    Lecimy dalej, system walki. Na początku obiecuje złote góry, ale szybko staje się nudny i prostacki. Umiejętności jest mało, a ograniczenie do jedynie 3 zestawów naraz to porażka. Dużo już napisane tutaj w temacie o problemach systemu walki, więc nie ma sensu się rozpisywać. Całość ogranicza się do wybrania schematu skili i odpalaniu ich w danej kolejności, a w oczekiwaniu na cooldown robimy uniki i maszujemy kwadrat. Od pewnego momentu już nawet nie bawiłem się w ustawianie skili i zmiany eikonów, bo mi sie nie chciało, a nowe umiejętności były po prostu nieciekawe (szczególnie bahamut ssie mocno). Jedynie Odyn był w miarę spoko. FFVIIR mimo podobnych założeń, był o niebo ciekawszy, nawet klepanie trash mobków dawało radość i satysfakcję. W FFXVII cała "trudność" polega na tym, że przeciwnicy to gąbki z milionami HP, a ich bicie to nuda i katorga. Przekłada się to też na idoityzmy fabularne z wiązane z tymi nieszczęsnymi zadaniami pobocznymi. Clive, najpotężniejszy człowiek na świecie który posiadając potęgę kilku eikonów potrafi rozpyerdolić w drobny mak góry i miasta, nagle musi zająć się jakimś wilkiem czy innym chocobo, polerując go tym swoim patykiem i najpotężniejszymi skillami eikonów 10 minut, najlepiej w towarzystwie 2 innych dominantów. :facepalm: Ja pierdole, jakie to jest słabe.

     

    Kolejny grzech fabularny, to idiotyczny power-level bohaterów. Wspomniana wyżej sytuacja, gdzie potężny Clive męczy się z byle wilkiem czy innym mobkiem by obronić miasto przed atakiem, a tymczasem na drugiej flance takie same moby na luzaku odpierają jacyś wiesniacy wyposażeni w widły i zardzewiałe miecze :kekw:. No nie można brać takich momentów na poważnie, takie rzeczy masakrują immersję i obnażają nieudolność w opowiadaniu historii.

    Z innych głupotek, niby wszystkie Eiokny są równie potężne, ale taki Odyn potrafi jednym cięciem rozpierdolić dosłownie wszystko i wszystkich na świecie, to wytłumacz mi ktoś jakim cudem cios ten przeżył Clive? Po co te szopki z walką z Bahamutem czy Shivą, skoro oni nie mogli mieć żadnej szansy w tym pojedynku? Jakim cudem Barnabas nie zawładnął jeszcze całą krainą Valisthei, gdzie praktycznie nie ma siły która mogłaby się mu przeciwstawić? Głupoty, głupoty i jeszcze raz głupoty.

     

    Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to oprócz Clivea, Joshuy i Cida, reszta jest kompletnie nijaka. Najbardziej boli to w przypadku Jill, gdzie w każdym FF główna heroina była mocno narysowana i charyzmatyczna. Na ich tle nasza szarowłosa panna wypada bardzo blado. W dodatku, mamy tutaj najsłabszy wątek miłosny w historii serii. Zero chemii, zero zaangażowania, no po prostu dramat.

     

    Eikony i ich epickie starcia miały być śmietanką tej części, a w praktyce pojedynków tych jest raptem kilka, wszystkie schematyczne i prostackie gameplayowo (QTE które ogarnąłby nawet Stevie Wonder). Eikony to zmarnowany potencjał, jest ich za mało i pojawiają się zbyt rzadko. Liczyłem na realizację tego pomysłu podobnie jak w Xenogears, gdzie gramy równie dużo w postaci "małej i dużej". Nietety, zmarnowany potencjał.

     

    Graficznie jest słabo. CGI i najważniejsze wydarzenia fabularne są zrealizowane pięknie, ale 80% gry to statyczne ujęcia bez polotu, bez lip synca. Modele postaci w ważnych cutscenkach versus te podczas normalnej gry i sidequestów to różnica jak niebo a ziemia. FFVIIR tutaj masakruje szesnastkę w bezpośrednim porównaniu, a to tytuł w poprzedniej generacji. No ale to też inny silnik, inna ekipa, i pewnie innny budżet. Framerate jest tragiczny i męczący nawet w trybie 60fps. Najgorszy jest jednak ten cholerny blur i nieczytelność. W szczególności pojedynki eikonów, no kurde przez większość czasu nie wiadomo, co się dzieje na ekranie, tak to wszystko rozmazane, kolory się zlewają, kamera wariuje. No po raz kolejny - zmarnowany potencjał.

     

    Dubbing jest świetny, szczególnie główni bohaterowie i Ultima robią robotę  ale jak już wspomniałem razi mała ilość VA dla postaci pobocznych, co jest kolejnym gwoździem do trumny dla immersji.

    Muzyka jest ok, 2 może 3 motywy które są rozpoznawalne i dobre, reszta mocne meh. Nie ma nawet co porównywać do twórczości Uematsu, czy aranżacji stworzonych na potrzeby FFVIIR.

     

    Żeby nie było, że gra to mega bubel. Z plusów na pewno ogólna historia świata, system aktywnego lore, główny wątek fabularny jest ciekawy a postać Ultimy bardzo spoko. Clive, Thorgal, Joshua, Cid, świetnie napisane postaci. Fantastyczny dubbing, dobra muzyka ze smaczkami w postaci wplecienia niektórych motywów muzycznych z innych odsłon serii.

     

    Reasumując, mocny zawód i szczerze nie wiem, czy kiedyś wrócę do tej gry. Nawet platyny nie chce mi się na razie robić. Może jak połatają framerate to wrócę by zrobić NG+, ale póki co poczułem ulgę wyjmując płytę z napędu by móc w końcu zagrać w coś innego.

     

    Dla casuali gra to pewnie będzie 8/10 lub więcej, ale jak na FF to słabiutkie 7. Ciężko porównać tę grę do innego Finala, bo wychodzi ich niewiele, ale myślę że FFVII Rebirth zmiecie tę grę z powierzchni ziemi pod każdym względem.

    Interesujące, postaram się odpisać w najbliższej przyszłości.

  9. Ktoś umie w timing :obama:

     

    1 godzinę temu, [InSaNe] napisał:

    Mimo wszystko liczę, że moje nastawienie zmieni się w dalszej części gry,

    Raczej nie ma sensu się zmuszać, nic diametralnie innego od pierwszych 20 h się nie wydarzy. Tylko side- stories się rozwiążą.

  10. 2 minuty temu, madhunt3r napisał:

    Toya mam od kilku lat bardzo dobry internet z niskim pingiem i wysokimi stałymi prędkościami i najważniejsze bez problemów.

    A łączysz się z konsolą pierwszym czy drugim routerem?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...