Skocz do zawartości

Inglourious Basterds


Rekomendowane odpowiedzi

Prawda jest taka, że Tarantino po prostu nakręcił bardzo dużo materiału i taki materiał normalnie się montuje przez pół roku, ale on bardzo chciał zdążyć na Cannes, więc montaż został wykonany w szaleńczym tempie. Produkcja też została nieco przyspieszona. Tarantino mówi, że część scen chętnie wykorzysta w prequelu.

 

No tak, nakręcić film raz, sprzedać dwa razy.

 

 

 

 

Oryginalne i nowatorskie pojęcie! A jaka dbałość o fanów.

Edytowane przez Blok
Odnośnik do komentarza

A lepsze wyjście, dbałe o fanów, to niby jakie? Tarantino nakręcił tyle materiału, ile chciał, zapłaciła za to wytwórnia. Fanów to w ogóle nie obchodzi. Fani płacą za jeden normalny bilet do kina i dostają dwuipółgodzinny, rewelacyjny film. Twoim zdaniem QT powinien zrobić film trwający pięć godzin? To by dbałe?

Odnośnik do komentarza

W ogóle Blok widzę, że starasz się wpisać w forumowy nurt, wyklaryfikowujący się już powoli na poprzednich stronach, który stara się zdyskredytować Tarantino w oczach jego psycho-fanów. Zapewniem Cię jednak, że się to nie uda - nawet gdyby Quentin zes.rał się na żadko i kazał mi wypić to przez z rurkę to zrobię to z wielką chęcia. Co do tego prequela to nie wiem czy to co pisze oqgozo ma pokrycie w jakichś konkretnych deklaracjach, ale z tego co pamiętam to pomiędzy sformułowaniem odzdziału, a finałową "Operacją Kino" minęło jakieś 3 lata także spokojnie można by trzasnąć jeszcze ze 2 filmy i stworzyć monumetalną trylogię Parszywej Dwunastki na sterydach.

 

W czwartej części reżyserkę oddałbym za to w wirtuozerskie ręce Eli Rotha i skoncentrował fabułę wokół straceńczej misji zabójstwa Josefa Mengele.

Edytowane przez Walter_Cronkite
Odnośnik do komentarza

W ogóle Blok widzę, że starasz się wpisać w forumowy nurt, wyklaryfikowujący się już powoli na poprzednich stronach, który stara się zdyskredytować Tarantino w oczach jego psycho-fanów. Zapewniem Cię jednak, że się to nie uda - nawet gdyby Quentin zes.rał się na żadko i kazał mi wypić to przez z rurkę to zrobię to z wielką chęcia. Co do tego prequela to nie wiem czy to co pisze oqgozo ma pokrycie w jakichś konkretnych deklaracjach, ale z tego co pamiętam to pomiędzy sformułowaniem odzdziału, a finałową "Operacją Kino" minęło jakieś 3 lata także spokojnie można by trzasnąć jeszcze ze 2 filmy i stworzyć monumetalną trylogię Parszywej Dwunastki na sterydach.

 

W czwartej części reżyserkę oddałbym za to w wirtuozerskie ręce Eli Rotha i skoncentrował fabułę wokół straceńczej misji zabójstwa Josefa Mengele.

 

 

tk, ale jak wpisać się w nurt? Mój post w tym temacie był bodaj pierwszym, w którym się lekka krytyka Tarantino pojawiła. Tak gwoli wyjaśnienia, to ja mam do niego stosunek jeszcze neutralny, nie demonizuje, ani nie gloryfikuje tego reżysera. Ma dwa świetne, wybitne filmy i później spłodził furę powielających schematy średniaków, którymi mimo wszystko nie zdołał do końca zatrzeć dobrego wrażenia po młodzieńczych latach swojej twórczości. Tylko ile można odcinać kupony? Nie dość, że zjada własny ogon w każdym kolejnym filmie, to jeszcze bezczelnie zdziera kilkukrotnie kasę za tę samą produkcję.

 

O najnowszym filmie nie mam zdania jeszcze.

Edytowane przez Blok
Odnośnik do komentarza

Również byłem dzisiaj i z seansu wyszedłem z bananem na twarzy. Cały czas oglądałem z zainteresowaniem - ani na chwilę nie wdarła mi się myśl, że jest przegadany, dłużący się, na co utyskiwało wielu recenzentów. Film pełen jest typowych dla Tarantino absurdalnych momentów, specyficznych dialogów, więc jako fan jestem szczęśliwy. Z aktorów najbardziej podobał mi się Christoph Waltz jako pułkownik niemiecki - świetna rola. Jeśli lubicie Quentina i jego zryte poczucie humoru, to nie będziecie zawiedzeni (a humorystycznych scen jest od groma). Polecam :)

 

 

"Das finden zu zweit" ;]

 

Jeszcze jedną rzeczą która mi się podobała było wkroczenie sierżanta Donny'ego Donovitza w momencie gdy miał zmiażdżyć łeb tego niemieckiego pułkownika (chyba pułkownika) i to wzrastające napięcie z każdym kolejnym krokiem Roth'a. W sumie jedynym minusem filmu była (wg. mnie) ilość scen Bękartów w filmie o Bękartach. Nie wiem czemu QT nie nazwał tego filmu np.

Przygody Shoshanny Dreyfus i Bękarty Wojny

 

 

P.S.

Brad Pitt i Eli Roth rządzą.

 

P.S. 2

Diane Kruger też.

 

P.S. 3

No i Christoph Waltz również.

Odnośnik do komentarza
Gość _Milan_

W ogóle Blok widzę, że starasz się wpisać w forumowy nurt, wyklaryfikowujący się już powoli na poprzednich stronach, który stara się zdyskredytować Tarantino w oczach jego psycho-fanów. Zapewniem Cię jednak, że się to nie uda - nawet gdyby Quentin zes.rał się na żadko i kazał mi wypić to przez z rurkę to zrobię to z wielką chęcia. Co do tego prequela to nie wiem czy to co pisze oqgozo ma pokrycie w jakichś konkretnych deklaracjach, ale z tego co pamiętam to pomiędzy sformułowaniem odzdziału, a finałową "Operacją Kino" minęło jakieś 3 lata także spokojnie można by trzasnąć jeszcze ze 2 filmy i stworzyć monumetalną trylogię Parszywej Dwunastki na sterydach.

 

W czwartej części reżyserkę oddałbym za to w wirtuozerskie ręce Eli Rotha i skoncentrował fabułę wokół straceńczej misji zabójstwa Josefa Mengele.

 

 

tk, ale jak wpisać się w nurt? Mój post w tym temacie był bodaj pierwszym, w którym się lekka krytyka Tarantino pojawiła. Tak gwoli wyjaśnienia, to ja mam do niego stosunek jeszcze neutralny, nie demonizuje, ani nie gloryfikuje tego reżysera. Ma dwa świetne, wybitne filmy i później spłodził furę powielających schematy średniaków, którymi mimo wszystko nie zdołał do końca zatrzeć dobrego wrażenia po młodzieńczych latach swojej twórczości. Tylko ile można odcinać kupony? Nie dość, że zjada własny ogon w każdym kolejnym filmie, to jeszcze bezczelnie zdziera kilkukrotnie kasę za tę samą produkcję.

 

O najnowszym filmie nie mam zdania jeszcze.

 

 

nie ogladlaem jeszcze, hccialem isc do kina moze nawet, ale to co blok napisal mnie przestraszylo.

 

blok, sugerujesz ze tarantino nakrecil na nowo ktorys ze swoich filmow, tylko wstawil innych aktorow?

czy moze po rpostu trzyma sie swojego stylu?

bo nie rozumiem.

Odnośnik do komentarza

Że się bardzo trzyma swojego stylu. Z tą kasą to chodzi np. o Kill Bill rozbitego na dwie części, albo podobny zabieg przy GH - chociaż akurat tutaj, że nie puszczali tych filmów razem, tak jak to było w założeniach, to nie jego wina - no a teraz już jakieś ploty o prequelu IB fruwają.

 

Zaraz ktoś napisze, czy chciałbym oglądać 5h Kill Billa za jednym zamachem pewnie. Jakby było ciekawe, to bym mógł oglądać.

 

Też może się do kina wybiorę, jak znajdę czas. Będę żarł popcorn i pił colę.

Odnośnik do komentarza

Przecież on go jeszcze nie widział, to jak ci odpowie. Chociaż, jak widać na przykładzie naszego warszawiaka, nie zawsze trzeba zobaczyć film, żeby mieć gotową opinię.

 

To jest film w stylu Tarantino i tyle. Nie jest bardziej wtórny niż inne, to na pewno. Jeśli jest z czegoś zerżnięty, to z "Dawno temu na Dzikim Zachodzie", sporo z niego zapożycza fabularnie i realizacyjnie, ale też bez przesady. Więc jeśli np. nie uważasz "Jackie Brown" za "Pulp Fiction" z innymi aktorami, to nie sądzę, byś tutaj mógł odnieść takie wrażenie.

Odnośnik do komentarza
Gość _Milan_

no ja sie pytam, bo lubie filmy tarantino, nie wszystkie, ale mimo ze czuc od razu ze to jego film, to nigdy nie czulem sie oszukiwany, ze sprzedawano mi dwa razy ten sam produkt. Moze nawet odwrotnie.

Odnośnik do komentarza

Ok nie bylo niczego ciekawego w kinie wczoraj, totez zaszedlem na Basterdsow. Jak juz wspominalem na tym forum, Tarantino zaczal mnie meczyc jakis czas temu, poniewaz koles kreci wciaz jeden film, w jednej konwencji, z gagami w tym samym stylu, zmieniajac tylko "swiat przedstawiony". Jak mialem 13 lat to moglo mnie to jarac, ale nie lubie ogladac tych samych i juz niesmiesznych schematow. Dlatego tez trudno bylo sie spodziewac bym poszedl do kina optymistycznie nastawiony.

 

 

No i co...film jest duzo gorszy niz sie spodziewalem. Gdyby to byl film na poziomie Tarantino to jeszcze pol biedy, ale to jest ku pa nawet jak na niego. Nuda, nuda, nuda, gdyby nie Waltz i ew. Pitt to w tym filmie nie byloby niczego ciekawego. Znowu te same tarantinowskie gagi, z tym ze o 2 poziomy nizej, sceny akcji sa beznadziejne, a film jest okruuutnie przegadany. O ile kiedys typowo tarantinowskie dialogi o niczym byly ciekawe (dialog o kelnerce w Dogsach albo o supermanie w Billu), to teraz to jest tragedia. Dzien po seansie mam jeszcze gorsze mniemanie o tym filmie, chyba najgorsze co Quentin kiedykolwiek zmontowal. Plytki, nudny shit, ot taka lalka Barbie na rzeznickim haku. Hans Landa wymiata, reszta do piachu.

Odnośnik do komentarza

jestem świeżo po seansie, wiem że potrzebuję obejrzeć ten obraz jeszcze kilka razy. Tarantino bawi się z nami kliszami, cytatami cytatów, odkrywania na kilka seansów przy piwku ze znajomymi, trzeba sobie przypomnieć całe kino szpiegowskie po 2 wojnie, szczególnie to b i c.

Tarantino kocha kino, kocha te starocie. Mam nadzieję że nakręci "Pasję" albo "Exodus" po swojemu.

Rozumiem rozczarowanych tym że nie dostali "Dumy Narodu", na pewno nie byłby przegadany i miał lepsze sceny akcji, a przesłanie było właściwe. Mnie bardzo wciągnęło, czyż pokoju w Europie nie kupiono, czy współczesna propaganda (a już szczególnie amerykańskiego przywództwa) nie opiera się na schematach które zaproponował Dr Goebbels. Warto poświęcić te 150minut.

Odnośnik do komentarza
Gość lukasz

Mialem ochote zbesztac ten film jak szmate a tutaj, o dziwo, najlepszy film Tarantino od 1994. Co prawda, ani Psom ani PF nie dorasta do piet, ale na solidne 4/6 zasluguje. Oczywiscie są wszystkie te chwyty QT przez co jego kino jest dosyc przewidywalne, ale tutaj to jets przynajmniej znosne. Jest jakis odkopany aktor (Schweiger), jest garsc odniesien do starych filmow, jest przedluzanie dialogow w nieskonczonosc, aha sa znowu damskie stopy. Czyli znowu ta sama forma nalozona na nowy scenariusz. Niestety QT po PF zapomnial, ze dialog mozna przeciagac, ale nie mozna popadac w gadulstwo, bo zaczyna sie robic nudno. Tak bylo w Death Proof. Tutaj rezyser balansuje na cienkiej linie, ale mimo wszystko chyba wyszlo na jego, ale to to glownie dzieki Waltzowi i temu aktorowi co gra majora w piwnicy. Oni wytwarzaja napiecie. Pitt niby ok, niby smieszny akcent wiesniaka z poludnia, ale ta scena z sierzantem troche mnie nudzila, jakis meczacy mi sie widal. Role Eli Rotha usunalbym, bo jest po prostu kretynska.

Troche irytuacja jest ta cala otoczka, ktora kreuje Tarantino czyli "jestem wielkim pasjonatem kina, moj film ma duzo smaczkow dla takich pasjonatow jak ja, a ostatnia scena rozgrywa sie w kinie, bo to wielki hold dla tej dziedziny sztuki". Tak wiec chyba QT udalo sie wyjsc obronna reka, ale nastepnego filmu w podobnej konwencji juz nie kupuje. Tak jak nie kupie kolejnego Almodovara w tym samym stylu. Ostania rzecz na koniec, w filmie jest pelno ladnych aktorek. Dlaczgo najbrzydsza gra pierwsze skrzypce (no poza Susaną) czyli ta cala Kruger? Ehhh

 

P.S

 

Eli Roth [`]

 

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090908/PRZEGLADPRASY/247216531

Odnośnik do komentarza

Czemu az 4/6? Piszesz o tych samych minusach co ja: potworny schemat i nuda, cos tam napominasz, ze Quentin wyszedl obronna reka ale wedlug mnie tak nie jest. Garstka aktorow ratuje ten film przed totalna katastrofa, ale jak dla mnie to za malo, by mowic, ze ten film jest "dobry". Film jest kompilacja wszystkiego tego co juz bylo u QT i po pierwsze nie dosc, ze jest to denerwujace same w sobie, to jeszcze te patenty bedace "powtorka z rozrywki" sa chyba najmniej interesujace ze wszystkich jakie do tej pory ten rezyser stworzyl.

 

 

Tak zmieniajac nieco temat, w ogole to zastanawiales sie dlaczego

postac grana przez Schweigera, czyli wielki badass, ktorego znaja cale Niemcy zostal wytypowany do tajniackiej misji, w ktorej mial sie wtopic jako niezauwazony w tlum szwabskich oficerow?

Totalny ku rwa bezsens.

Odnośnik do komentarza

W tym filmie nie ma zadnych nietypowych elementow. Chyba, ze kogos jeszcze szokuja rzeczy typu wycinanie swastyki na czole, ja to traktuje jako kolejna zagrywka Tarantino pod publiczke, malo odkrywcza zreszta. To jak kolejny sezon Jackassa gdzie koles pije wlasne siki, spada z deskorolki albo pokazuje du pe przechodniom. To sie po prostu nudzi. Oczywiscie znowu jest ku rwa podzial na rozdzialy i znowu dopiski do postaci a'la Dobry, Zly i Brzydki. nie moglo tez zabrknac naglego zejscia z glownej osi fabuly i "pseudosmiesznego" przedstawienia historii zycia jednej z postaci. Bylo, bylo, ku rwa, bylo po stokroc i rzygam juz tym. A to i tak sa te ciekawsze fragmenty, bo reszta filmu to nieustajace, nudne do bolu i czasem silace sie na bycie smiesznymi dialogi. No i jest Hans Landa. Bogu dzieki.

Odnośnik do komentarza

No, ale ja odnosiłem się do tego Schweigera co napisałeś, dlaczego go tak a nie inaczej obsadził. Jak autor pisze dalej:

 

Nigdy nie dowiemy się, czy obsadzenie w roli partyzanta Eli Rotha miało w sobie jakąś głębszą ironię, czy po prostu Tarantino dał rolę swojemu koledze, a że ten nie potrafi grać, to przypadek. Nie dowiemy się, co ma znaczyć obsadzenie Mike'a Myersa (Austin Powers) w roli brytyjskiego dowódcy. Wyśmianie się z poziomu angielskich komedii wojskowych? Przytyk do braku aktywności Brytanii w czasie wojny? Może oba? Nie wiadomo. Czy Rod Taylor z filmu Ptaki występuje jako głębsze nawiązanie do Hitchcocka, czy po prostu tak się trafiło, że zagrał? Co tu robią Samuel L. Jackson i Harvey Keitel? Dlaczego jeden z Bękartów dostał retrospekcję, gdy przeszłości pozostałych musimy się domyślać? Dlaczego napisy nie są do końca przetłumaczone?

 

:D

Odnośnik do komentarza
Gość lukasz

Ja to bardziej widze, ze ten film ciagna aktorzy. Naprawde QT powinien im podziekowac.

 

- Hitler bardzo dobry

- Goebbels niezly

- Pitt niezly (na dluzsza mete jednak by mnie irytowal)

- Waltz wybitny

- major bardzo dobry

 

itd

 

Film oceniam mimo wszystko jako dobry ze wzgledu wlasnie na te kreacje. Kiedy scenariusz zawodzi i widz jest na chwile przed ziewnieciem to taki Waltz swietnie buduje napiecie i nastroj. I tak w sumie jest caly seans , zaczyna sie jakis rozdzial tempo spada spada spada i kiedy juz chce sie zbesztac QT to jakis aktor ratuje wszystko (scena w piwnicy byla do momentu wkroczenia majora raczej nudna). Kilka scen jest tez w miare zaskakujacych

to ze ginie ta francuzka- zydowka

Muzyka tez raczej nie wypal, jedynie David Bowie daje rade <serce>. Wychodzi na to, ze mnie po prosu QT irytuje a film pociagnela obsada. Nie ma co sie oszukiwac, ale najslabiej wypadly same bekarty. Kupuje idee

rzezni na hitlerowcach i strzelanie do trupa Adolka

ale juz Eli Roth z bejsbolem wyglada i gra jak kretyn. Wlasnie jedyna scena kiey bylem juz na NIE to ta z bejsbolem. QT nie wyczul tempa i scena nieznosnie sie przeciagnela.

 

 

 

 

Haha no w sumie co do Schweigera to

widz moze poczuc sie walony w d.upe jak wie, ze Schweigera rozpoznaja cale Niemcy (slowa sierzanta zabitego w lesie) a nie rozpoznaje go bardzo blyskotliwy major w piwnicy. No, ale to w sumie tylko amerykanski film od Tarantino. Kolegi Eli Rotha. Nie mozna za wiele wymagac.

 

 

 

 

 

 

Ogqozo jak zwykle blysnal jesli chodzi o filmy. Ku jego informacji, Warhol tez krecil filmy i to calkiem sporo. Mialem kilka z nich, min. Chelsea Girls. Smiesznie sie czyta o Tarantino jako o Warholu swiata filmu biorac pod uwage, ze Warhol tez byl rezyserem. xD

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym prosimy o zapoznanie się ze zaktualizowaną Polityką prywatności Polityka prywatności.