Skocz do zawartości

2009 - podsumowanie


Gość Grzegosz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Grzegosz

Ja (pipi)ę, jak mogłem zapomnieć o APtBS.

 

1. Kylesa

2. Mastodon

3. A Place to Bury Strangers

 

Black Cobra też w sumie dobra.

Edytowane przez Grzegosz
Odnośnik do komentarza

Alice In Chains ? Black Gives Way To Blue

Muse - The Resistance

Gossip - Music For Men

Tortoise - Beacons of Ancestorship

Jarvis Cocker ? Complications

Archive - Controlling Crowds

Yeah Yeah Yeahs ? It?s Blitz!

Orchid ? Driving With A Hand Brake On

Tides From Nebula ? Aura

Ministry - Adios? Putas Madres (live)

John Frusciante - The Empyrean

Dark Funeral - Angelus Exuro pro Eternus

Katatonia ? Night Is The New Day

The White Lies ? To Lose My Life

Editors ? In This Light and On This Evening

Marduk - Wormwood

Paradise Lost ? Faith Divides Us - Death Unites Us

Amorphis - Skyforger

1349 ? Revelations of The Black Flame

Destroyer 666 - Defiance

Odnośnik do komentarza

Spoko płyty z 2009:

 

Mastodon - Crack the Skye

Alice in Chains - Black Gives Way to Blue

Antigama - Warning

So I Scream - 6Shooter EP

Kult - Hurra!

Behemoth - Evangelion

Converge - Axe To Fall

Megadeth - Endgame

Slayer - World Painted Blood

Maybeshewill - Sing the Word Hope in Four-Part Harmony

The Prodigy - Invaders Must Die

 

I pewnie miljon innych, o których zapomniałem. Zagraniczną płytą roku ogłaszam Converge - Axe To Fall, natomiast tytuł polskiej płyty roku otrzymuje So I Scream - 6Shooter EP.

Odnośnik do komentarza
Gość _Milan_

Kylesa - static tension płyta DOSKONAŁA

nowa Black Cobra płyta świetna

nowa 16tka płyta bardzo dobra

mastodon - crack the skye płyta świetna

nowy burnt by the sun płyta bardzo dobra

Complete failure - heal no evil płyta bardzo dobra

 

vulturesy slaba-swietna-denerwujaca- swietna- nudna - denerwujaca w takiej kolejnosci, ostatecznie moglaby nie wyjsc

 

 

poprawka, complete failure nagrał płytę świetną, jaram się nią cały czas. Converge może lizac buty.

Odnośnik do komentarza

Ułożyłem listę właśnie, dziwki. Wklejam całą. Aby podkreślać, że nie jestem Obsem i moje ulubione płyty naprawdę zostały wydane - zamieszczam okładki.

 

Wstęp: To był dla mnie baardzo dobry rok. Nowe płyty wydała trójka moich ulubionych perkusistów. Pojawiły się nowe, za(pipi)iste kapele. A część starych wzniosła się na poziom bardzo wysoki. Wybrałem 10 płyt, z żalem pomijając co najmniej 20 takich, które w zeszłym roku walczyłyby o zwycięstwo

 

Top 10:

 

200px-ThemCrookedVulturesCover.jpg

 

Jeśli Dave Grohl wraca do grania, to trudno mówić o konkurencji. Zwłaszcza, jeśli powraca też - po 30 latach - John Paul Jones. Ale nawet pomimo faktu, że oczekiwałem od Grohla cudów, ten i tak mnie zadziwił. Przede wszystkim niesamowitą różnorodnością beatów, jakie wyciąga na tej płycie. Niby większość z nich to zrzynka z Led Zeppelin, ale z polotem, fantazją, kreatywna i fantastycznie wykonana. To mogłaby być płyta roku za samą perkusję. Złe wieści są takie, że jest bardzo blisko, by faktycznie tak było. Część utworów bowiem (zwłaszcza "Bandoliere" czy "Warsaw") okazuje się przeraźliwie nudna, jeśli nie wsłu(pipi)emy się w mistrzowskie uderzenia Grohla. Josh Homme - jego gitary i wokal - to słaba strona tego albumu, ale to było do przewidzenia, kiedy ten młody człowiek założył zespół z ludźmi będącymi "na swojej pozycji" najlepsi na świecie. Kiedy czasami do tej zachwycającej sekcji rytmicznej trafi się dobry riff Homme'ego, jak w "No One Loves Me", wtedy otrzymujemy prawdziwą ekstazę - "odliczanie" przy graniu wymienionego kawałka należy do najfajniejszych, jakich zaznałem. O tej płycie można gadać godzinami. Dla mnie to już praktycznie klasyka.

 

200px-Cracktheskye.jpg

 

Mastodon to obecnie najlepsza kapela na świecie. To już ich czwarta płyta i chociaż najbliższe mojemu sercu nadal pozostaje "Remission", to każda kolejna idzie w innym kierunku, zaskakuje, niektórych rozczarowuje, ale w swojej klasie ciągle pozostaje arcydziełem. Tym razem zespół postawił na tzw. klimat. Gitary jęczą, wokale jęczą, bas plumka, a perkusja Branna Dailora przygrywa nastrojowo. Dailor bardziej przypomina tu Neila Pearta, niż Kena Owena. Od czasu do czasu przypomni, że ma w duszy metal, wsadzając między takty jakiś niesamowicie szybki roll, wyczyniając nieludzkie rzeczy na talerzach w "Last Baron", ale przez cały album dominuje spokojne dudnienie, które zanurza słuchacza w kosmiczną otchłań wywoływanej przez chłystów duszy Rasputina.

 

200px-OnlyRevolutions.jpg

 

Im więcej słucham tej płyty, tym bardziej nie mogę przestać - jestem po prostu fanem tych sympatycznych Szkotów. Niezwykle pasuje mi to, w jaki sposób Ben Johnston używa talerzy. Niby jest to proste, szybkie przydzwanianie na ride'zie, a jednak potrafi zrobić ze zwykłego utworu coś wyjątkowo energetycznego. Do tego Johnston ma świetną przygrywkę na kociołkach w "Whorses" oraz na drewnianym czymś w "Born on a Horse". Ten ostatni utwór to piękny przykład na to, jak mogą współpracować gitara, perkusja i bas, nie wchodząc sobie w ogóle w drogę. Prosta, dziecinna wręcz, urocza płyta.

 

200px-Baroness_-_Blue_Record.jpg

 

Wielki zaskoczenie. "Red Album" olałem, więc odkryłem ze zdumieniem, że Baronowa na swojej drugiej płycie poczyniła prawdziwe arcydzieło. Inspiracje Mastodonem są zbyt oczywiste i mnogie, żeby je wymieniać. Ale jest w tym też własny styl, który najlepiej widać w powalającej perkusji Allena Blickle'a. Wszystko zaczyna się od jednego z najlepszych werbli, jakie słyszałem w tej dekadzie - brutalnego, nieokrzesanego, uderzającego w uszy niczym drewniany bat w plecy niewolnika. Blickle jest niezwykle żywiołowy. Energia praktycznie wylewa się z taktów, koleś ledwo nadąża ze zmieszczeniem tego wszystkiego, ale nigdy nie przekracza granicy. Ilość beatów jest powalająca i często (np. w "Horse Called Golgotha") zmieniają się one co kilka sekund. Płyta fascynująca od początku do końca.

 

200px-AntiflagPEOPLEORTHEGUN.jpg

 

Jeśli jakiś album kojarzy mi się z "Never Mind the Bollocks", to wiadomo, że jest dobrze. I tak jest z nowym Anti-Flag. Nie wiem do końca, dlaczego akurat te melodie i te teksty wydają mi się najwybitniejszym osiągnięciem punka od wielu lat, ale tak jest. Piosenki strasznie mi się podobają, są szybkie, prostackie, można podśpiewywać. Lirycznie - klasa sama w sobie. Przykładowo, pierwszy utwór nosi tytuł "Sodoma, Gomorrah, Washington D.C." i kończy się wywrzaskiwaną parafrazą Marksa. W drugim utworze wśród melodycznych podśpiewek są takie jak "we're so fucked, lalala" czy "when the cities burn down, we'll all keep warm". Dalej jest równie dobrze. Przezabawny i za(pipi)isty anarchopunk.

 

200px-CoalesceOX.jpg

 

Dillinger się skończył na "Miss Machine"? Converge na "Kill Them All"? Na szczęście po 10 latach powróciło Coalesce i przypomniało wszystkim, kto tu jest patriarchą. Metalcore, math, noise - nawet nie wiem, co oni grają. Ale jest fajne i można mówić o "OX" jako o najlepszej płycie tego zespołu. Rozwijają się i to ich odróżnia od wyżej wymienionych.

 

200px-Thedevilyouknow-Large_%28Actual_Art_Work%29.jpg

 

W tym roku spora ilość moich faworytów powróciła z płytami genialnymi (Voivod, Sonic Youth, Trophy Scars...). Z Heaven & Hell sytuacja jest nieco inna. Oni nigdy nie byli moim faworytem. I chociaż nagrywają od 30 lat, to nigdy nie podobali mi się tak bardzo jak na "The Devil You Know". Kupa świetnych riffów i typowe dla oldschoolowego heavy metalu liryki o Szatanie.

 

200px-Gallowgreybritains.jpg

 

Kolejny punk, który przypomina mi Sex Pistols. Za sprawą tekstów, które zioną nienawiścią do Wielkiej Brytanii. Muzycznie to dość typowy hardkor punk, tyle że strasznie fajny. "Grey Britain" wkręca się w banię jak cholera. Płyta jest przepełniona agresją i rozpaczą, słuchając całej po ciemku na słuchawkach można się aż przestraszyć podczas ostatnich utworów. Gallows to następna kapela, która swoją drugą płytą potrafiła błyskawicznie wbić się do grona moich ulubionych.

 

200px-St-TPOBPAH.jpg

 

Wolę ten album shoegaze'owy od - również świetnego - nowego The Place to Bury Strangers (skąd oni biorą te nazwy?). Jak opisać muzykę The Pains of Being Pure at Heart jednym słowem? Cukierki. Słuchałem tego bardzo dużo, aż do przesłodzenia.

 

41nxc5N1%2BzL._SL500_AA240_.jpg

 

"Gin" zespołu Cobalt to "Assasins: Black Meddle" tego roku, "Massive Conspiracy" tego roku, plus nutka Toola. Ogólnie ciekawa kapela - wokalista jest żołnierzem i zabija Arabusów w Iraku, a jak przyjeżdża do domu, to odreagowuje nadmiar agresji tworząc jeden z bardziej szalonych black metali, jakie ostatnio słyszałem. Gościnnie na albumie występuje Jarboe. Mroczny szajs.

 

Wyróżnienia: Voivod, Manic Street Preachers, Kylesa, The Bronx (Mariachi El Bronx), Sonic Youth, Slayer.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
  • 2 miesiące później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym prosimy o zapoznanie się ze zaktualizowaną Polityką prywatności Polityka prywatności.