Treść opublikowana przez Mendrek
-
TEKKEN 7
Kolejny TWT i kolejna niespodzianka. Młodzik zmiata konkurencję, z tym że zamiast pokemona wybrał super-pokemona. Tak trochę ból dupy, że wygrywa postacią ze Street Fightera, no ale cóż. Pakistańczyków mi trochę szkoda, prywatnie kibicowałem Bilalowi, z którym sporo sparowałem w czasach TTT2 bodajże (zakładam, że to ten sam Bilal) i cieszę się, że znalazł się tam gdzie się znalazł (a ja mam teraz żal do siebie, że nie zaufałem swoim możliwościom i nie poszedłem w esport ). Generalnie bardzo udane TWT. Najbardziej mi szkoda Anakina, bo stał się najlepszym Jackiem w stawce (obecna forma Sainta to jakaś poracha) i ma najlepszy spacing chyba ze wszystkich, gość naprawdę widać idzie ciągle do góry, jest najlepszym reprezentantem USA i zasługuje na jakiś tytuł, choćby za całokształt
-
Konsolowa Tęcza
Nie sądzę by to przeszło. Nintendo nie wypuści swoich marek ochoczo, nawet ten skok w bok na mobilki nie wróży nic takiego, Switch sprzedaje się obłędnie, a producenci konsol pakują szmal w studia 1st party i marketing związany z ex'ami. Widocznie ta maszynka działa. Co najwyżej będzie kontynuowana dywersyfikacja, np. Sony wpuści na długo po premierze coś do PS Now, a MS będzie równolegle wypuszczał ex'y na PC i Xboxa (ale już nie na PS5 czy Switcha 2). A ja uważam, że o ile multiplatformy to chleb, tak ex'y to sól dla każdego systemu. Bez soli będzie mdło. Fajnie się czymś wyróżniać w tłumie i dodatkowo można w ten sposób się targetować
-
Najlepsze gry i aplikacje na Androida
Właśnie odkryłem bardzo przyjemną grę planszowo-pionkową (z dodatkiem kart) wytężającą umysł z cyklu "easy to learn, hard to master". Jak bowiem połączyć szachy, sztuki walki i elementy japońskiej kaligrafii? Odpowiedzią jest - Onitama. Gra jest też cyfrową adaptacją gry planszowej. W skrócie - gramy na planszy 5x5, każdy gracz ma swojego mistrza i jego czterech uczniów (razem pięć pionków). Aby wygrać należy albo pojmać mistrza drugiego gracza (tzw. Droga Kamienia) lub wejść do jego świątyni bedącej na środku pierwszego rzędu (tzw. Droga Strumienia). Pionki możemy zbijać (zbicie Mistrza oznacza Drogę Kamienia) i sami wybieramy którymi chcemy się poruszać. Z tym, że zakres ruchu definiują karty które mamy na ręku, a możemy mieć 2+karta przechodząca. Karty symbolizowane są przez zwierzęta, a zakres ruchu jest związany z tym symbolem (np. Królik przypomina nieco szachowego skoczka). Karty są widoczne dla wszystkich, stąd wiemy też czym może odpowiedzieć drugi gracz. Co więcej, używając jakiejś karty, musimy ją oddać drugiemu graczowi, który będzie mógł jej użyć nie w kolejnej swojej turze, lecz w następnej swojej. Gra ma przejrzysty tutorial. Nie jest tak wymagająca jak Go czy Szachy, ale też pozwala planować kroki do przodu w zależności od sytuacji na planszy (która nie jest duża). Partia trwa tak od 5-10 minut, jest AI, jest online, jest pass-and-play. Aplikacja nie ma chamskich mikrotransakcji, jest darmowa z możliwością dokupienia dodatku Way of the Sensei za 15,00 PLN (polecam) z bonusowymi dwiema skórkami. Gra ładnie namalowana, w tle orientalna muzyka japońska, wydana przez Asmodee, zrobiona przez LuckyHammers. Relaksująca i wspomagająca koncentrację zarazem
-
Następna generacja
Ech, coś czuję że MS chce pokazać, że ma dobrze skalibrowane celowniki na stopy Mam nadzieję, że to tylko plotki. Ktoś tu pisze - MS celuje w casualowy rynek słabszą konsolą, ale usuwa napęd. Mi się zawsze, może i mylnie, kojarzyło że casual to taki typ co idzie do sklepu nie tylko po konsole, ale także po gry - w pudełkach. Teoretycznie oczywiście można byłoby robić wersje gier na Lockhart w pudełkach z kodami w środku, ale to wprowadzi tylko chaos jeśli Anaconda będzie miała wersje pudełkowe na płytach. Jeśli zaś Lockhart będzie powodował gorszą grafikę w Anacondzie, to większa będzie presja na 1st party by dostarczali wersje gier bez kompromisów i wyciskali maksymalnie co się da. Z tym, że taka decyzja nie musi być totalnie głupia. Należy pamiętać, że to nie moc sprzedaje konsole. Owszem pomaga, ale pamiętajmy, że często wygrywały konsole technologicznie słabsze - np. PSX był na papierze słabszy od Saturna (tak!) i Nintendo 64, czy PS2 które nie było tak silne jak Xbox czy nawet GC. Gameboy rozwalał konkurencję swoim szaro-burym klockiem, podobnie jak DS wygrał z PSP. Liczy się też marketing (w tym rozpoznawalność marki), polityka rynkowa, stała baza graczy, cena i dostęp do gier. Dodatkowo może pomóc budowanie nowych trendów w oparciu o innowacje (lub pojście w obecne - jak było np. z 3d czy kontrolerami ruchu). Pytanie czy MS wyciągnął wnioski z błędów jakie popełnił w tej generacji na tych polach, a jeśli tak i umie dobrze podpatrywać kreatywną konkurencję (Switch, wink wink), to dostaniemy walkę łeb w łeb na jaką czekamy
-
własnie ukonczyłem...
Mass Effect urzekał tym, że dało się postacie transferować i nasze wybory wpływały na wersje wydarzeń w kolejnych częściach. Miło było kogoś spotkać znowu. No i zżywałeś się ze swoim Shepardem czy panią Shepard. Dwójka IMO najlepsze, misje Overlord i Suicide Mission zapadają w pamięć jak cholera
-
Konsolowa Tęcza
Mam do was niezwykle intymne pytanie: Czy zdarzyło się Wam kupić grę na konsolę poprzedniej generacji, a potem kupić jej remaster na obecnej? I czy kupiliście drugi raz grę, której nie zdążyliście przejść na poprzedniej generacji? A jeśli tak, to jak się z tym czujecie - uznajecie to za zboczenie, marnotrawienie kasy, fanaberię, czy normalną praktykę? Bo mi się parę razy zdarzyło i czuję się trochę winny tak jakby, a jednak nadal czycha z jakiś powodów pokusa by sprawić sobie remaster Ni no Kuni 1, mimo że gra gdzieś sobie leży w backlogu na PS3
-
Fast food
No ba, chociaż IMO mdły trochę ten podwójny pod koniec się robi. Wolę chyba pojedynczego, co klasyka to klasyka. Za to wege drwal to musi być herezja
-
Konsolowa Tęcza
Oczywiście, że się obawiam. Jak kiedyś rypnie, to zostanę z konsolą bez gier. Chyba, że sobie je fizycznie kupię. Dla tych co tak ochoczo gloryfikują usługę zamiast konsoli, radzę zadać sobie pytanie - czy lubicie sobie czasami szarpnąć w retro gierki? Choćby Super Mario Bros. Tak? No to teraz wyobraźcie sobie, że nie ma emulacji, nie ma działającego pod CRT pegazusa czy nawet NES-a. Nie ma nic. Nie zagracie w Super Mario Bros. Nikt nie stworzył emulatora, bo nie było nawet udostępnionej wersji cyfrowej by ją przerobić na ROM-a. Nawet jak kupiliście kiedyś tę grę w oryginale. Nie zagracie, bo usługa już nie działa. W żadną retro grę nie zagracie. W ostateczności może ktoś się zlituje i zrobi retro wersję porta za 40-80 PLN do kupienia w kolejnej usłudze
-
Konsolowa Tęcza
Raczej kwestia przesłanek, które się nie sprawdziły (info które zacytowałem było przed premierą gry). Co się czasami zdarza nawet najbardziej rzetelnym źródłom. Np. jeśli podaję info, że RDR 2 nie działa poprawnie na PC, to raczej wynika z powszechnej wiedzy, niekoniecznie muszę być tym, który je empirycznie doświadcza (na szczęście!). Eurogamer chyba jest tu ok? https://www.eurogamer.pl/articles/2019-11-14-rockstar-przeprasza-za-problemy-techniczne-red-dead-redemption-2-na-pc-i-rozdaje-nagrody
-
Konsolowa Tęcza
Jeśli pijesz do Heavy Rain, to wymagania które podałem pochodziły z artykułu bodajże Komputer Świata. Nic nie poradzę, jeśli przeszacowali
-
Konsolowa Tęcza
95 % biblioteki mam w cyfrze Siedzę w bezpieczeństwie IT. Tutaj jest od groma sprzętu, softu i usług. Zresztą tak nawiasem polski rynek do chmury jest wciąż dość oporny
-
Konsolowa Tęcza
Wam CW chyba dziś siadł na głowy. Nie moje obawy, a suche fakty. Moim zdaniem na takie rewolucje jest za wcześnie i Stadia to jest skutek tego hurraoptymizmu. To się powinno wdrażać stopniowo jak już. I tak, jestem konserwatywny jeśli chodzi o stosunek do hardware - trochę zboczenie zawodowe, trochę faktycznej oceny ryzyka i zasady ograniczonego zaufania. Zezwalam na użycie odpowiedzi: "ok, boomer"
-
Konsolowa Tęcza
https://www.forbes.com/sites/paultassi/2019/11/18/google-stadia-launch-review-a-technical-conceptual-disaster/ Jak to dobrze Kosman na FB skonkludował: "Jaka piękna katastrofa". Może przynajmniej zamiklną na jakiś czas szarlatani wciskający wizję farm serwerów i graniu na lodówkach. Sorry, try again (much) later
-
Właśnie zacząłem...
Jednak co pudełko to pudełko - ma pewną zaletę dla mnie. Czasami przychodzi mi hype na grę i jeśli w nią nie zagram szybko, to hype minie i ochota też. Zauważyłem ten syndrom często, gdy musiałem ściągać długo grę z cyfry. Wiecie, czasami coś włączy taką ochotę, jakiś utwór muzyczny, serial, nostalgia mode. Anyway, dobrze że dałem dalej szansę Borderlands 3, bo tytuł po wylocie z Pandory się rozkręca. Bawię się świetnie, bo gra wypełnia moje głody - od lootingu (a miałem brać Torchlight 2), przez humor, po bycie mięsistym fps-em. Z gier zaczętych, to Samurai Warriors 4. Grałem już co prawda na PS3, ale wolałem poczekać aż wejdzie na promocję wersja na PS4, by zobaczyć tę rzeź w pełnej krasie. Nie zawiodłem się, ta gra jest jak katharsis. Machniesz mieczem i od samego powiewu odlatują całe oddziały wrogich żołdaków. To co się dzieje na ekranie to poezja, postacie robią combosy, latają, strzelają, spuszczają deszcz zagłady, śmieją się gromko, wykonują specjale, a także komentują co chwilę w stylu: "Lord Nobunaga. Nie sądziłem, że posiada on taką moc!". Pięknie, ale trzeba lubić
-
Terminator universe
Wróćiłem z seansu. W skrócie - akcyjniak w uniwersum Terminatora. Pod kątem scen akcji, najbardziej widowiskowy Terminator. Pod kątem klimatu, kompletnie nijaki. Wszystko oklepane. Dwa plot twisty - ten z początku i ten potem: Generalnie fabuła jest chyba najsłabszym elementem. Sarah Connor gra zarozumiałą jędzę aż do porzygu, chyba zabrakło większego pomysłu na tę postać. Chyba jedynie postać Grace jako tako dobrze wypadła. Wrogi terminator - wygląda bardziej jak zwykła jednostka, niż jakiś wypaśny prototyp, bo generalnie byle kto nim pomiata. No i dużo femine power na ekranie. Powiem tak - uważam, że nie jest to najgorszy Terminator, natomiast na pewno do jedynki, dwójki nie ma startu, najbliżej mu do trójki, chociaż ta moim zdaniem i tak lepsza. No i zakończenie bez polotu. Aha, to co mi się podobało jeszcze: No i autentycznie smutno mi się zrobiło, gdy: To tak na gorąco. Nie żałuję, ale też nie ma co s*ać entuzjazmem. Bywały gorsze filmy
-
Dead Cells
Wtedy nie byłby to roguelike Istotna jest wiedza, że collector kłamie co do drzwi, w sensie można je zniszczyć bez wydawania celli na odblokowywanie rzeczy. Po każdym bossie napotykamy Legendary Forge, gdzie wkładamy celle by znajdowane przedmioty miały wyższy poziom. To ułatwia grę, zwłaszcza jak już mamy przedmioty zwiększające statsy. Co do 1 boss steam cella (nie 0-wego), to polecam wymaksować brutality i spróbować shieldless, z czymś zadającym obrażenia czasowe - najlepiej Fire Grenade, można dorzucić coś co dodaje status "oiled", to wtedy już w ogóle damage ogniowy wywala w kosmos. Ewentualnie coś wybuchowego, by niszczyć sztandary w dalszej fazie. Generalnie Handa najlepiej po prostu przytłoczyć dps-em nim ten zdąży nas ubić. Ja ubiłem go mając około 20 brutality, bo zbierałem każdy zwój, nawet ten w cursed chestach, oraz przedmioty co dawały brutality. Moja droga wtedy o ile pamiętam - prison cells (haha, gra słów, c'nie?) -> sewers -> ramparts -> black bridge -> silt village -> clock tower -> clock room -> high peak castle -> throne room. Ps. Na drugim steam cellu zjesz stopę z rozpaczy, zwłaszcza na trzecim levelu gdy dojdą latające mieczniki. Difficulty spike w tej grze to poezja
-
Konsolowa Tęcza
Dla mnie trofea są obecnie raczej miłym alertem, że zrobiłem coś mniej lub bardziej wyjątkowego w grze. Dlatego cenię sobie te, które wychodzą w trakcie gameplay'u. Nie czuję potrzeby, ani satysfakcji z platyny, jeśli miałaby wynikać z chorego grindfestu czy kosmicznych akcji. Zbyt dużo gier obecnie do wchłonięcia, by bawić się w wymuszone osiągnięcia. Dobrym przykładem mądrze rozplanowanych osiągnięć jest Dead Cells. Wbrew początkowym pozorom, są naturalnym następstwem pozyskiwania niezbędnego skilla. Wpadną one więc wraz z progresem, ale ten nie będzie łatwy i dzięki temu osiągnięcia też nie. W ogóle Dead Cells jest niezwykle w tym jak trakuje kolejne poziomy NG+ , gdzie niby gra ta sama, ale w dużej mierze kilka razy musimy się jej mocno uczyć na nowo
-
DIABLO IV
Jest trochę mroczniej, bardziej "sharp" i mięsiście. Wypadkowa między D2 i D3, chociaż przypuszczam że dałoby radę jeszcze bardziej przyciemnić klimat i byłby ciężki dark fantasy. Mimo wszystko wygląda to naprawdę dobrze i jeśli technicznie dowiezie, to będzie i mój day 1. Jeszcze niech dadzą PVP i gildie, to już w ogóle
-
Death Stranding
Mnie zastanawia czego ludzie oczekują od tej gry, że będzie strzelanko-przygodówko-skradanko-kurierówką? Geez, gra ma być przyjemna, mieć flow, posiadać miłą powtarzalną mechanikę, klimatyczne audio. I nieważne czym będzie, bo i nawet z symulatora chodzenia można stworzyć dzieło sztuki. Czy ICO albo SOTC są złe, bo nie mają tylu mechanik co GTA SA? Ano właśnie. Zluzujcie poślady i nie oczekujcie od gry "bycia wszystkim". Moim zdaniem hype strasznie szkodzi w tym przypadku, bo gra będzie pewnie miodna, ale też tak rozpasanych marzeń nie spełni...
-
własnie ukonczyłem...
Ja długi czas nie piraciłem na psxa, więc tanie wersje niemieckie to była norma. Miałem niemieckiego Resudent Evila (ale dubbing dalej angielski, niestety), Alien Trilogy (który był łatwiejszy, bo nie było ludzkich przeciwników z powodu cenzury i ergo miałeś więcej amunicji) czy Command & Conquer (gdzie z kolei jednostki piechoty dla niepoznaki nazywano cyborgami lub androidami, nie pamiętam). Najgorsze jednak były francuskie wersje, bo te zawsze były lokalizowane w całości...
-
Abonamenty - przyszłość czy zguba gierek wideo
Poza tym abonamenty typu dawny PS+ i dzisiejszy GP, są też w przypadku producentów konsol regulowane względem pozycji na rynku. PlayStation 3 musiało gonić długo Xboxa 360 i przyszedł PS+ 2.0 który był małą rewolucją. W obecnej generacji Sony dominuje, więc PS+ się mocno skurczył. MS jest w czarnej dupie w tej generacji, więc GwG jest dobrym ruchem. Przypuszczalnie jednak gdyby w kolejnej generacji Xbox zdominował konkurencję, to wydaje mi się że GP nie byłby już taki obfity...
-
Abonamenty - przyszłość czy zguba gierek wideo
@Ukukuki Ja nie pisałem o PC w kontekście, że ma się źle czy coś. Chodzi o sam fakt wyeliminowania rynku wtórnego i fizycznych nośników jako takich. Ja jednak wolę mieć wybór i wolę mieć możliwość wymiany gier, lub pożyczenia ich komuś. Dla przykładu - udało mi się w pracy namówić znajomą by zamiast Xboxa swej 7-letniej pociesze kupiła PS4 (choćby ze względu na popularność tej konsoli wśród rówieśników), a dzięku temu że kilka gier mi się kurzy na biurku, to też od razu mogę pożyczyć młodemu i sprawić mu radość, tak jak my sprawialiśmy sobie radość za młodu na osiedlu czy w szkole. Ja jako konsument patrzę na siebie, potem na developerów, a na końcu na wydawcę. Ten ostatni chce po prostu wydusić ze mnie kasę, stąd dystans co do jego strategii. Ja serio nie mam nic do abonamentów, ale też chciałbym aby zostały jedynie jako dopełnienie rynku, a nie jego jedyne źródło z którego czerpać będziemy gry. Zresztą im więcej abonamentów, tym więcej kasy odpływa co miesiąc. To nie jest do końca fajne, gdy spojrzymy na takie VoD, gdzie za chwilę będziemy mieli w trzy dupy serwisów, gdzie każda wytwórnia sobie weźmie po kawałku tortu. A to zaczyna boleć w portfelu gdy subskrypcji robi się za wiele, tym bardziej jeśli chodzi o gry - bo to jednak produkt znacznie bardziej wielorazowego użytku niż film. Jak damy się przytłoczyć i nie będzie ucieszki, to wtedy będziemy w dupie i to ostro...
-
Abonamenty - przyszłość czy zguba gierek wideo
To moje zdanie, ale tak uważam. Widzę to po sobie i swoim stosunku do gier, który został nabyty i uważam go za lekko patologiczny. Jednocześnie wydaje się naturalny, gdyż stosunek ceny do wartości gry jest niski, tj. za byle grosz nabywam coś bardzo wartościowego, więc naturalnie nie cenię tego tak bardzo, gdybym musiał wydać na to znacznie więcej. Duża ilość gier i możliwość ich taniego nabycia, sprawia że gry zaczynamy kupować hurtowo i mamy backlogi, które i tak są sztuczne, bo w większość i tak nigdy nie zagramy. Nie wiem czy kiedykolwiek przejdę Wiedźmina 3, kupiłem go chyba za 80 PLN w przecenie i zagrałem może z 15 minut bo nie spodobało mi się jak Geralt sztywno się porusza. K*rwa, serio? Sam sobie niedowierzam. Kiedyś grałem w Dreams (Into Reality) na PSX-a, bo nie miałem przeróbki i był moment że oprócz demo była to jedyna gra jaką posiadałem. Wiem, porównanie z dupy, ale mimo wszystko uważam, że im więcej gier za tanie pieniądze, tym większa klęska dobrobytu, syndrom pirata i traktowanie stosu gier jak worka z ziemniakami...
-
Abonamenty - przyszłość czy zguba gierek wideo
Poniekąd rynek PC-towy ten eksperyment już przerobił, tylko w innej formie - tanich zestawów starszych gier. Generalnie rynek PC-towy załamał handel z drugiej ręki, nie licząc wałków ze sprzedażą kont, to pudełka na PC najcześciej zawierają kod do Steam, a nie fizyczny nośnik. I dużo gier jest wtedy kupowanych tylko z zasady bo są w bundle za dolara. Z tym niestety wiąże się brutalna inflacja wartości gier jako efektu pracy. Jakiś zespół crunchował tygodniami nad jakimś tytułem, tylko po to aby ktoś kiedyś za dolca wrzucił sobie w bibliotekę i nigdy nie odpalił. Brutalne. Jeśli o nas chodzi, to mam nadzieję, że abonamenty nie wyprą sprzedaży fizycznej i cyfrowej. Choćby dla wentylu bezpieczeństwa. Po kryzysie z lat 80 nie należy w pelni ufać drugiej stronie branży, bo puszczona samopas też sobie może zrobić kuku. Zresztą sądzę, że ludzie lubią mieć gry na własność (albo przynajmniej mieć takie złudzenie, jeśli mówimy o cyfrze). Ja na przykład taką formę preferuję, bo nie chcę się ścigać z czasem, ani mieć poczucia że jak nie odpalę dziś konsoli, to w sumie jestem stratny. Ostatnim elementem jest faktyczna oferta - ostatnio spróbowałem EA Access, ale po miesiącu uznałem, że w sumie niewiele mnie tam porwało. Generalnie wielu graczy takich jak ja, ma pokaźną bibliotekę i wielki backlog, że dokładanie kolejnego mija się chyba już z celem...
-
BoJack Horseman - Netflix
Łojezu, pierwszy odcinek miazga, zapowiada się klimat ciężki. Mniej śmiania się, więcej refleksji. Będziemy chyba żałować, że to już koniec...