Skocz do zawartości

Suavek

Senior Member
  • Postów

    8 723
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Suavek

  1. Suavek

    Groove Coaster

    Bardzo fajny materiał. Dużo racji co do samego "feelingu" gry. Ale podziwiam ludzi, którzy ogarniają te Experty i wyższe poziomy trudności. Ogólnie, w grach muzycznych. Dla mnie to jest nieosiągalne zarówno wzrokowo, jak i manualnie. Musi być fajne uczucie. Ale na Easy-Normal-Hard też można się dobrze pobawić. Już i tak nabawiłem się cieśń nadgarstka przez zbyt długie sesje z Project Diva. Starość nie radość.
  2. Suavek

    PERSONA 3

    Ta (anty)reklama to miał być jakiś zamierzony meme, czy inne nawiązanie do wczesnych lat 2000? Bo chyba coś komuś nie wyszło...
  3. Suavek

    własnie ukonczyłem...

    Ace Combat 4: Shattered Skies / Distant Thunder (PS2) Mobius 1, engage. Kolejny AC zaliczony. Czwóreczkę przechodziłem lata temu na PS2, ale muszę przyznać, że odsłona ta nie utkwiła mi specjalnie w pamięci. Zapamiętałem pojedyncze momenty, na czele z epicką ostatnią misją, ale będąc w miarę świeżo po AC5 nie byłem jakoś szczególnie oczarowany. Teraz po latach stwierdzam, że wiele się nie zmieniło. Nie oznacza to jednak, że gra jest w jakimkolwiek stopniu zła, czy słaba. W tamtych czasach AC4 musiał być rewolucyjny, graficznie, stylistycznie, technicznie. To świetny, mocno arcade'owy symulator myśliwca z domieszką prostej, ale nawet ciekawie przedstawionej historyjki. Na tle odsłon z PSX postęp jest ogromny, zaś wiele wprowadzonych motywów czy rozwiązań charakteryzuje serię po dziś dzień. Arcade'owe korzenie są w czwórce nadal mocne. Nie ma tu zbyt wielu urozmaiconych misji i zdecydowana większość sprowadza się do zniszczenia albo konkretnych, albo jak największej ilości celów. Czasem miejsce ma jakiś zwrot akcji, ale są to raczej wyjątki, aniżeli reguła. Dopiero późniejsze odsłony serii mocno rozbudują ten aspekt zabawy. Głównie dlatego ciężko mi w dzisiejszych czasach wyróżnić tę odsłonę ponad inne. Niemniej jednak doceniłem opcję powrotu do bazy/na lotniskowiec w trakcie misji i uzupełnienie zapasu amunicji i szybką naprawdę. Podobała mi się prosta, ale fajnie przedstawiona historia Yellow 13 - wrogiego asa lotnictwa, ale opowiedziana z punktu widzenia młodego chłopaka w okupowanym przez wroga mieście. Akcja ta rozgrywa się niezależnie od poczynań gracza i ukazuje raczej drugą stronę konfliktu. Dopiero później działania gracza i losy bohaterów miasteczka pośrednio się krzyżują. Ogółem jest to fajne urozmaicenie, zdecydowanie bardziej przyziemne, niż wałkowane w późniejszych odsłonach księżniczki i inne latające fortece... Poszczególne misje natomiast nie są jakoś szczególnie powiązane, z jednym czy dwoma wyjątkami. Raczej ukazują postęp działań wojennych, gdzie gracz jako as Mobius 1 odgrywa kluczową rolę w kolejnych zwycięstwach. Nie ma tu nawet jakiegoś większego rozwodzenia się przed, czy po misjach. Niekiedy Mission Debriefing to raptem jedno zdanie w stylu "nasze wojska zwyciężyły" i koniec. Następna misja. Dlatego właśnie uważam, że AC4 to przede wszystkim arcade'owa strzelanka, dopiero budująca fundamenty "epickości" dla kolejnych odsłon. A skoro o "epic" mowa, to jasna cholera, ten utworek muzyczny z ostatniej misji... Ogólnie OST czwórki jest bardzo dobry i stanowi mieszankę rocka, elektroniki i niekiedy orkiestry. Nie jest to co prawda moja ulubiona ścieżka dźwiękowa serii, ale z pewnością jest to mocna strona gry. Całe udźwiękowienie AC4 stoi na wysokim poziomie i bardzo podobały mi się wszelkie rozmowy i komentarze przez radio w takcie misji, zarówno ze strony sojuszników, jak i wroga. Buduje to naprawdę świetny klimat. Aż dziwne, że wydany lata później Ace Combat X na PSP tak drastycznie obniżył poziom, bowiem wystarczyło skopiować to, co było stworzone na potrzeby czwórki, zamiast nagrywać jakichś randomów z ulicy... No ale to już inny temat. Grałem na Steam Decku. W 90% gra działała dobrze, ale emulacja miała swoje problemy i parę baboli. Niemniej jednak utwierdzam się w przekonaniu, jaki to jest zajebisty sprzęt do nadrabiania takich staroci. Musiałem tylko zmienić ustawienia analoga na Relaxed, bo domyślne ustawienie było dla mnie zbyt czułe. Ogólnie zauważyłem przy tym, że inaczej steruje się myśliwcem w trybie TPP, a inaczej FPP. Nie wiem, czy tylko w tej odsłonie, czy innych również, bo nigdy nie zwróciłem na to uwagi. Ale FPP na pewno był dużo bardziej precyzyjny. Porównam, jak będę przechodził wkrótce The Belkan War. Koniec końców, bardzo fajny Ace Combat, przyjemna arcade'ówka na kilka godzin. Jak najbardziej polecam, ale nie aż tak, jak piątkę.
  4. Suavek

    Ace Combat 7

    Nic dedykowanego PS5 nie ma. FHD i stabilne 60fps. Przejdę wkrótce chyba grę ponownie, bo tak teraz przechodzę starsze odsłony AC, niektóre ponownie po latach, i mam wrażenie, że trochę siódemkę potraktowałem zbyt surowo. Zraziłem się po prostu fabułą, słabo przedstawioną, z kiepskim dubbingiem i jakimiś księżniczkami. Jednak gameplay sam w sobie prezentował bardzo przyzwoity poziom. Myślę, że jednak w Top 3 serii spokojnie bym ją wrzucił. Ale dla pewności przejdę jeszcze resztę staroci i wtedy sprawdzę grę ponownie, może właśnie na PS5 tym razem.
  5. Suavek

    Zakupy growe!

    Na pewno nie odwrotnie...?
  6. Suavek

    własnie ukonczyłem...

    Homefront: The Revolution TimeSplitters 2 Redux (PC) TimeSplitters: Future Perfect na PS2 to jedna z moich ulubionych gier tamtej generacji, a nawet i dziś. Mnóstwo godzin spędziłem grając zarówno w czteroosobowym multiplayerze z kumplami na split-screenie, jak i samemu, powtarzając wielokrotnie tryb Story, olbrzymią ilość trybów Arcade, Challenge, czy po prostu rozmaite niezobowiązujące deathmatche z botami. TimeSplitters 2 sam za czasów PS2 nie posiadałem. Grałem tylko i wyłącznie u kumpla w tryb multi, który świetnie umilił nam niejeden wieczór przy piwku. Tj. do momentu, aż zakupiłem Future Perfect i dwójka poszła w odstawkę. Trybu Story dwójki, ani nic innego dla pojedynczego gracza nigdy nie miałem okazji przejść. Przymierzałem się do nadrobienia tej zaległości dość długo, a ostatnio natrafiła się ku temu okazja za sprawą moda do gry... Homefront The Revolution, który wyciąga ukrytego easter-egga w postaci grywalnej wersji HD TimeSplitters 2 i przerabia go na pełną wersję gry. Domyślnie z poziomu Homefront dostępne są tylko dwa pierwsze epizody trybu Story, ale twórcy w rzeczywistości pozostawili pełną wersję TS2 w plikach gry. Mod umożliwia normalną zabawę we wszystkie tryby dla pojedynczego gracza, a do tego obsługuje normalnie sterowanie M+K. No i niestety rozczarowałem się mocno. To niestety przykład gry, która nie zestarzała się zbyt dobrze. Być może w tym 2002 roku odbiór był zupełnie inny, ale grając dzisiaj nie czułem specjalnej satysfakcji. A że siłą rzeczy oceniam grę przez pryzmat Future Perfect, to tym bardziej zawiedziony byłem, jak prosty na tle sequela był tryb Story. Każdy z epizodów trybu Story rozgrywa się w innym okresie czasowym i wrzuca nas w buty innej postaci. Są to totalnie wyrwane z kontekstu i praktycznie niepowiązane ze sobą mini-historyjki. Niestety oprócz krótkiej cut-scenki wprowadzającej oraz tekstu przed misją tak naprawdę fabuły nie ma tam prawie żadnej. Ot po prostu w każdej misji mamy do wykonania określone zadania, po czym ewakuujemy się przez portal, wyświetla się ekran z gratulacjami i koniec. No przyznaję, Future Perfect naprawdę mocno poprawił ten aspekt zabawy, jak i fajnie przedstawił rozmaite, pełne charakteru postacie, z Cortezem na czele. Nie wiedziałem jednak, że dwójka była AŻ tak biedna... Same epizody też prezentują różny poziom. Niektóre grało mi się naprawdę fajnie, podczas gdy inne przeklinałem ostro. Niby żaden z nich nie jest specjalnie długi, ale nie ma w ich trakcie żadnych checkpointów, ani opcji zapisu. Porażka = powtarzanie całości. Celowo nie piszę "zgon", bo niepowodzenie częściej wynika z zawalenia jakiegoś celu misji, niż faktycznego zgonu. Cele trzeba sobie sprawdzić samodzielnie po rozpoczęciu misji, gdyż jak już wspomniałem, sama gra, ani cut-scenka nie daje nam żadnego kontekstu. Świetnym tego przykładem był epizod "cyberpunkowy", którego intro przedstawia dynamiczną, matrixową walkę w wagonie metra, zaś sama misja wymaga, że przez 1/3 czasu nie zostaniemy wykryci przez wrogów... Na pewno trzeba pochwalić twórców za próbę urozmaicenia całości, nie tylko za sprawą podróży w czasie, ale właśnie różnego podejścia do rozgrywki, lecz niestety nie w każdym przypadku się to udało. Tj. nie zawsze przełożyło się to na coś zabawnego, czy satysfakcjonującego. Co by się nie rozpisywać więcej nad starociem - no nie jestem niestety zadowolony. Pograłem jeszcze oprócz tego w różne tryby Arcade i Challenge i te są jak najbardziej zabawne i zróżnicowane, ale... No jednak wolałbym już zamiast tego pograć w ich odpowiednik w FuturePerfect. W internetach wielokrotnie natrafiłem na dyskusje i teksty, jakoby dla niektórych graczy to właśnie TS2 był lepszy od FP. Totalnie tego nie rozumiem i się nie zgadzam. Może w jakichś aspektach multi coś przemawia na korzyść TS2, ale poza tym uważam, że FP to po prostu gra lepsza pod każdym względem. Nawet pograłem troszkę ostatnio w wersję XO i tylko utwierdzam się w tym przekonaniu. Gdyby ktoś jednak był zainteresowany, to tutaj pisałem i wrzucałem linki do moda. Homefront w promocji kosztuje raptem 13zł. Dla samego TS2 warto. A jaki jest sam Homefront nie wiem i raczej nie mam zamiaru tego sprawdzać.
  7. Suavek

    Steam

    Ludki robiły chargebacki na takie zakupy. Klucze pozostawały w rękach cwaniaków, a koszt transakcji koniec końców ponosił tak naprawdę wydawca/developer. Dlatego takie praktyki niejednego indyka ubiły. I stąd tekst, że lepiej piracić. Te gadki o kupowaniu kluczy/gier hurtowo to też tylko przykrywka na zakupy w innych regionach, albo innymi niejasnymi metodami. Generalnie, jeśli nie jest jasno określone, że klucze pochodzą od określonego wydawcy, to można założyć, że biznes nie jest w pełni rzetelny.
  8. Suavek

    Steam

    Na tym sztuka polega, że okazji szuka się po różnych stronach. Pytanie, czy chcesz wejść w szarą strefę i robić zakupy na tych wątpliwych. Firma, nie firma. Tu fajna lista potwierdzonych sprzedawców - https://rgamedeals.net/ Zresztą, hasło w gugle "is instant gaming legit" daje wyniki typowe dla niezweryfikowanego sprzedawcy. Ale tak jak mówię, możecie sobie tam kupować setki kluczy i prawdopodobnie nigdy przenigdy nie doświadczycie z tego tytułu żadnych nieprzyjemności, konsekwencji itp. Z takiego punktu widzenia faktycznie zaoszczędzicie. A co się dzieje faktycznie na zapleczu, to już nikogo przecież nie obchodzi, nie?
  9. Suavek

    Steam

    Dla wydawców i developerów już owszem, może być straszne. Wielu otwarcie mówiło, że czasem lepiej spiracić ich grę, niż kupować "od ruska". https://www.reddit.com/r/Steam/wiki/dangersofkeyresellers/ https://www.gamedeveloper.com/business/the-impact-of-key-resellers-on-the-game-industry Nie będę się spierał, czy to bezpieczne dla kupującego, czy nie. Tak samo, jak nie chce mi się dyskutować o tym, czy gdyby nie "rusek", to ktoś by grę w ogóle kupił, czy nie. Na forum jest pełno osób, które kupują "u turka", przez VPN i inne cebule i nie mają z tym problemu. Ja nie mam zamiaru prowadzić krucjaty. Ale jeśli jednak dla kogoś zakupy z legalnych źródeł mają znaczenie, to zwyczajnie podkreślam, że IG jest mocno wątpliwy, mówiąc delikatnie. A jak ktoś chce alternatywę, to ja kolejny raz polecę Fanatical, Green Man Gaming i Gamebillet.
  10. Suavek

    Steam

    No poniekąd nie kłamią. Klucze są kupione z takich czy innych oficjalnych źródeł. Natomiast okoliczności zakupu, czasem region, nie wspominając o wałkach itp. to już przemilczane. Jak kupię klucz od ruska kradzioną kartą płatniczą i Ci potem odsprzedam, to też będziesz miał "oficjalny klucz". Legalne strony sprzedające klucze/gry mają normalne umowy z wydawcami i dostają klucze od nich bezpośrednio. Możesz sobie porównać, co taki Fanatical, Green Man Gaming, czy Gamebillet piszą w AboutUs. Następnie porównaj to z tymi key-resellerami.
  11. Suavek

    Steam

    Jako, że była ta kwestia ostatnio na forum podejmowała, to tylko wspomnę, że Instant Gaming to kolejny wątpliwy key-reseller. Cebula na własne ryzyko.
  12. Suavek

    Ace Combat 7

    Dosłownie kilka dni temu zastanawiałem się, czemu nie wydali AC7 na Switcha. Szkoda tylko, że trochę za późno. Gra działa płynnie na Steam Decku, a tu wygląda na 30fps...
  13. Suavek

    PERSONA 3

    Zmęczenie usunęli już w P3P. Tzn. status pozostał i miał wpływ na walkę, ale drużyna nas nie opuszczała z tego powodu po powrocie na pierwsze piętro. Można było za jedną wizytą spokojnie dobić do najwyższego dostępnego w danej chwili piętra, a resztę miesiąca poświęcić na socjal. Tartarus z Reload mimo wszystko wygląda jak Mementos. Te pojedyncze dodatki i urozmaicenia w systemie walki wiele tutaj nie zmienią. To nadal jeden wielki i raczej monotonny dungeon, tym razem z większą ilością świecidełek i odskoczni. Aczkolwiek sporo może zależeć od poziomu trudności, jeśli chodzi o odbiór Tartarusa. A co do tego mam pewne obawy, czy nie będzie za niski, jak P5R. Szczególnie po dodaniu tych ataków specjalnych i jeśli faktycznie usuną wpływ zmęczenia na efektywność walki. Na plus, że podobno zaangażowanie drużyny w trakcie eksploracji ma być większe, tj. dodatkowe dialogi, komentarze itp.
  14. Suavek

    Unicorn Overlord

    Dla tych, co się czają na kolekcjonerkę:
  15. Najlepsza minigierka w FFVIIR ? Same zadania w Remaku nie były złe, nawet jeśli mechanicznie sprowadzały się do fetch-questów. Moim zdaniem bardzo fajnie rozbudowywały one zarówno świat, jak i bohaterów, także tych pobocznych. Największą bolączką gry dla mnie były segmenty chodzone. Tj. korytarze, w których po prostu gałka do przodu, nic się nie dzieje, postać idzie, nie biegnie, a my słuchamy dialogów. Liczę, że w Rebirth trochę to ograniczą na rzecz normalnych cut-scenek.
  16. Suavek

    Star Trek

    Dla formalności wrzucę, jakiś bundle z książkami i magazynami ST - https://www.humblebundle.com/books/all-i-need-to-know-i-learned-from-star-trek-books
  17. Kompletnie tego nie planowałem, ale zachęcony materiałem GmanLives o grze X-Men Wolverine Origins zdecydowałem się nabyć gierkę. Nie wiem tylko, czemu gość nie wspomniał, że wyszła ona również na PC. Odrobina modyfikacji ustawień i gra chodzi świetnie, m.in. z odblokowanym frameratem. Miałem tylko sprawdzić szybko, czy działa, ale kolejne dekapitacje wrogów i ogólny gameplay sprawiły, że godzinka zleciała szybko i przyjemnie. Nie jestem jakimś szczególnym fanem X-Menów, ale poziom brutalności i pomysłowość egzekucji z domieszką lekkiego humoru sprawiły, że kilkukrotnie głośno wybuchłem śmiechem szczerząc zęby. Szykuje się niezła zabawa, w sam raz do odreagowania. Zapomniałem już za to, jak długo potrafiły się instalować gry z płyt... Raptem 7GB, a ponad 20min czekałem. No chyba, że to wina tempa napędu zewnętrznego.
  18. Suavek

    własnie ukonczyłem...

    Żeby nie było, że gram ostatnio w same Ace Combat, to skończyłem... Inna sprawa, że to nadal "Ace Combat", od tych samych twórców, na tym samym silniku, tyle że z samolotami śmigłowymi i w klimatach anime... Tak, wiem, monotematycznie u mnie ostatnio z grami. Sky Crawlers: Innocent Aces (Wii) naprawdę mile mnie zaskoczył. Już nawet pomijając fakt, że z jakiegoś powodu nigdy wcześniej o grze nie słyszałem, to gdy już ją dorwałem, to wciągnąłem się mocno i ukończyłem wszystkie 18 misji w kilka dni. Podobnie jak w serii Ace Combat, do czynienia mamy z arcade'owym "symulatorem" myśliwców. Symulacja to za dużo powiedziane, bo liczy się tu przede wszystkim dynamiczna akcja, efektowna rozwałka, niemal nieograniczona amunicja, i często łamanie praw fizyki. Za to właśnie uwielbiam serię AC i nic dziwnego, że Sky Crawlers również przypadł mi bardzo do gustu. Choć każdy, kto grał w jakąkolwiek odsłonę AC od razu dostrzeże wszelkie podobieństwa, to Sky Crawlers dostatecznie się wyróżnia i wprowadza pewien powiew świeżości, nawet w kontekście gier wydanych lata później. Zamiast nowoczesnych myśliwców z samonaprowadzającymi się rakietami mamy alternatywną linię czasową po WWII i samoloty śmigłowe, których głównym uzbrojeniem są działka maszynowe. Jest tu więcej manualnego celowania, ale pomaga nam w tym specjalny system manewrów, który pozwala zarówno na zastosowanie błyskawicznych akcji w trakcie lotu, jak i ułatwiający usytuowanie nas na ogonie przeciwnika. Oprócz tego samoloty są bardziej podatne np. na warunki atmosferyczne, czy siły ciężkości, co również stanowi miłe urozmaicenie. Choć się powtarzam, to cała reszta gry naprawdę jest jak porządna odsłona serii Ace Combat. Kampania fabularna składa się z 18 dość zróżnicowanych misji, pełnych dialogów, cut-scenek i zwrotów akcji. Do wyboru mamy kilkanaście stopniowo odblokowywanych samolotów, których parametry można dodatkowo modyfikować, a oprócz głównego działka pokładowego przed misją możemy zamontować jedną z kilku broni specjalnych z limitowaną amunicją. Jak na "serię" przystało, w tle przygrywa naprawdę solidny soundtrack, który dodatkowo potęguje efektowność całej rozgrywki. Choć niektóre motywy się powtarzają, to kolejne aranżacje tych samych melodii wypadają świetnie, aż po finalne starcie. Poniżej w spoilerze parę przykładów: Gra wydana została na Wii i graficznie przypomina odsłony AC z ery PS2, hulając przy tym w 60fps. Nie ma tu może jakichś szczególnych fajerwerków graficznych, ale rekompensuje to efektowność walk, animacje poszczególnych manewrów oraz udźwiękowienie. Zabawa jest po prostu satysfakcjonująca i przyjemna i ani przez chwilę nie czułem znużenia. Screenshoty tego nie oddają, dlatego sugeruję zerknąć na przykładowy gameplay: Poziom trudności nie jest wygórowany, i to w sumie mogę uznać za główny mankament gry. Choć przyznam, że mogłem trochę "oszukać", gdyż grałem na emulatorze z odpowiednio skonfigurowanymi przyciskami. Na Normal rzadko kiedy obrywałem od wrogów, z kilkoma wyjątkami w późniejszych misjach. Kiedyś z pewnością jeszcze do gry wrócę na poziomie Hard, to wtedy może porównam. No i szkoda, że poza Story i Free Mission nie ma żadnych dodatkowych trybów zabawy. Fabularnie gra bazuje na anime Sky Crawlers, którego osobiście nie widziałem. Jak na animki przystało, świat i otoczka są dość dziwne, a z samej gry trochę trudno zrozumieć ogólny sens konfliktu, jak i tak kluczową kwestię, jak to, kim(czym?) jest pokaźna część postaci. Niemniej jednak nie jest to nic aż tak istotnego, tym bardziej, że historia w grze, choć fajna, przysłowiowej dupy nie urywa. Wydarzenia można przewidzieć, podobnie jak losy postaci, ale mimo tego śledziłem całość z zainteresowaniem. Tym bardziej, że pokuszono się o kilka dłuższych, w pełni animowanych cut-scenek. Voice-acting jest niczego sobie, za wyjątkiem paru kiczowatych postaci, a niektórych bohaterów nawet można polubić. Ogół na pewno wypada ciekawiej, niż niejedna główna odsłona Ace Combat. Cieszę się, że się na grę natknąłem, bo bawiłem się przy niej przednio. Nie jest to żaden megahit, ale subiektywnie na pewno będzie to dla mnie "backlogowe goty". Na tle reszty "Ace Combatów" na pewno Innocent Aces postawiłbym dość wysoko. Może nie na poziomie odsłon z PS2, ale z pewnością niedaleko w tyle za nimi. Bardzo przyjemna gra i jeśli ktoś ma możliwość, to polecam zagrać.
  19. Suavek

    Wrzuć screena

    Persona 4 life... Najlepsza ekipa.
  20. Suavek

    własnie ukonczyłem...

    Ace Combat: Joint Assault (PSP/PSV) Z tego co sprawdzałem w internetach, gra ma opinię najgorszej odsłony Ace Combat. Prawdę mówiąc nie wiem, czy się z tym stwierdzeniem zgadzam, ale w jakimś stopniu uważam, że jest ono nieco krzywdzące, bo gra sama w sobie mimo wszystko zła nie jest. Ma zarówno sporo plusów, jak i minusów, przez co ciężko mi powiedzieć, czy podobała mi się ona bardziej niż np. jej poprzednik z PSP, Ace Combat X. Sprawdziłem, że grę kupiłem na PS Store w 2015 za jakieś 16zł z zamiarem przejścia na PSTV, ale jakoś mi to wtedy nie wyszło. Dobrze jednak, że dokonałem zakupu, bo podobnie jak inne AC gra już nie jest dostępna w cyfrowej dystrybucji. Mogłem tym samym teraz grę ukończyć na PSTV z podpiętym Dual Shock 4 i sterowaniem dostosowanym do większej ilości przycisków. Wrażenia już tylko dzięki temu były na pewno lepsze, niż gdybym miał się męczyć z analogiem PSP, bez L2/R2. W ACX grało mi się dobrze, ale grę krytykowałem głównie za niski budżet, który przełożył się na okropny voice-acting, niewielką ilość muzyki, cut-scenek itp. Joint Assault w tej kwestii prezentuje się o niebo lepiej. Gra co prawda osadzona jest w 'prawdziwym' świecie, nie tym fikcyjnym Strangereal z innych odsłon AC, ale mnie osobiście to nie przeszkadzało. Fabuła jest raczej oklepana, naiwna i momentami wręcz debilna, ale bez wątpienia zaprezentowano ją dużo lepiej, niż konflikt z ACX. Voice-Acting jest znacznie lepszy, postaci jest więcej, podczas walk uświadczymy dużo rozmów przez radio, cut-scenek, zwrotów akcji. Za to lubię całą serię, bo stara się przynajmniej stworzyć pozory "epickości" i w pewnym stopniu ACJA dostarczył w tej kwestii. Albo inaczej - zapamiętałem z gry znacznie więcej "momentów", niż z ACX, który był po prostu nijaki. Nieco inaczej wygląda sprawa gameplay'u. Gra jest z jakiegoś powodu wolniejsza, chyba nawet od ACX. Szczególnie lot początkowymi samolotami był bardzo powolny i ślamazarny, jak mucha w smole, albo symulator łodzi podwodnej, czy statku kosmicznego. Nawet, gdy już odblokowałem F22, to nie mogę powiedzieć, żeby manewry stały się bardziej dynamiczne. Wszystko jakby w zwolnionym nieco tempie. Fizyka także mocno przekłamana, szczególnie na przykładzie latających fortec, które czasem wykonują totalnie nierealne manewry. Chyba głównie za to gra jest tak krytykowana, szczególnie przez fanów. Ja przyznam, że grało się inaczej, ale nie przeszkodziło mi to jakoś znacząco w zabawie. Tym bardziej, że jak już wspominałem, misje są dość zróżnicowane, czasem nieliniowe, a cele misji potrafią się zmieniać w ich trakcie. Zdarzyło się kilka irytujących przypadków, które zmusiły mnie do powtarzania, ale nic przesadnie frustrującego. Aczkolwiek gdybym nie grał na DS4, to różnie by to mogło wyglądać. Grając ciągle po głowie chodziło mi określenie "all over the place". Tj. lekki bajzel, brak konsekwencji, albo trzymania się jednego konkretnego motywu, wątku, czy stylu. Tyczy się to zarówno kolejności zadań, sterowania kolejnymi myśliwcami, poziomu trudności, a przede wszystkim muzyki. OST jest zarazem niezły, jak i dziwny, głównie za sprawą mocnego zróżnicowania utworków i pewnego braku konsekwencji w scenach, w których przygrywają. W jednej chwili w tle przygrywa typowa orkiestra symfoniczna w bardzo spokojnych i powolnych tonacjach, żeby po chwili odpalił się kiczowaty kawałek power metalowy z wokalem... Jest też rock żywcem wzięty z AC2, czy też elektronika, która bardziej by pasowała do klimatów cyberpunkowych, albo innego Ghost in the Shell. Poniżej w spoiler wrzucam kilka kawałków dla zobrazowania tego, o czym mówię. Ogólnie muzyki jest dużo i często zmienia się ona w trakcie misji kilkukrotnie. Znaczny postęp względem ACX. Graficznie bez szału, bo to jednak PSP. Nie doświadczyłem żadnych spowolnień, ale to pewnie dlatego, że grałem na PSTV, a nie na PSP. Nie wiem, czy do gry będę wracał kiedyś. Bardzo możliwe. Na tę chwilę nie będę jej stawiał w żadnym rankingu serii wyżej, czy niżej. Jest to raczej słaby, czy tam przeciętny Ace Combat, ale jako gierka arcade'owa z samolotami wydana na przenośną konsolę, to ciężko mi ją przesadnie krytykować. Mnie się grało dobrze, jestem usatysfakcjonowany, i to jest najważniejsze. Nie wiem, czy/jak można robić screeny na PSTV, więc nic swojego nie wrzucam, tylko filmik z YT dość dobrze ilustrujący powolny gameplay, sposób ukazania fabuły, poziom dialogów, czy muzykę:
  21. Chyba niezły bundel - https://www.humblebundle.com/games/awesome-games-done-quick-2024
  22. News nie świeży, ale nowy patch był. Tu notki ze screenami - https://www.gematsu.com/2023/12/metal-gear-solid-master-collection-vol-1-version-1-4-0-update-now-available-for-pc-coming-to-consoles-in-early-january-2024 Szału bez, jeśli porównać z emulatorem PSX, ale coś tam dłubią.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...