Post pod postem - zmiana tematu - http://www.eurosport...908/story.shtml
Petardy, wyzwiska pod adresem piłkarzy, obrzucone szatnie i przerwany mecz. Tak wyglądało spotkanie zawodników Legii i Polonii z rocznika 2002. Działacze alarmują: kibole wyżywają się na rozgrywkach dzieci - donosi "Życie Warszawy".
Trenerzy i rodzice zawodników Polonii są w szoku. - Chłopcy pierwszy raz doświadczyli takiej sytuacji. Dwóch z nich się popłakało, reszta była wystraszona - przyznaje Bartłomiej Gołaszewski, trener młodych polonistów.
Później się kibice (zaznaczam, że chodzi o ogół, nie o tych "wyżej postawionych") dziwią, że tak ostro są traktowani na stadionach. Jak widać, ciężko tu przemówić do rozsądku. Spodziewam się też przy tym, że nie było na tej zadymie nikogo, kto jest poważnie zaangażowany w sprawy kibicowskie, tylko jakieś pionki, które lubią zadymy. Swoją drogą, dopóki na stadionach było normalnie, to nikt nie chodził na meczyki dzieciaków, żeby sobie race poodpalać. Największym problemem aktualnej sytuacji jest to, że trudno jest znaleźć wyjście. Obie strony są zbyt uparte. Chociaż imho można zastosować system ze stewardami na stadionie, policją przed stadionem, czyli tak, jak to było jeszcze niedawno. Naprawdę było bezpiecznie, a jak ktoś dostał w pysk, to znaczy, że zasłużył.