Treść opublikowana przez Sylvan Wielki
-
Zakupy growe!
Bardzo dobra, świetnie prezentująca się gra.
-
Transformers: Devestation
Gra się przyjemnie. Taka mocno uboga, Bayo (to przez ten unik równoznaczny z spowolnieniem czasu oraz tempo rozrywki). Oprawa graficzna jest miła dla oczu, ale to głównie przez efekciarstwo i fakt, że roboty jak żywo przypominają te z znakomitej kreskówki z lat osiemdziesiątych, ponieważ tło jest ubogie i proste, ale na nim się nie skupiamy. Muzyka jakaś tam leci, nie przeszkadza. Odgłosy wydawane przez roboty vide transformacja, to piękny wspomnień czar. Rozwój postaci jest średnio intuicyjny, ale dobrze, że jest. Po niezbyt zachwycającym (delikatnie rzez ujmując) Rise of the Dark Spark raczej jest to powrót do formy (dopiero pierwszy poziom ukończyłem - 96min to zajęło). Dark of the Moon na poprzedniej generacji bardzo mi się podobało, jest szansa na powtórkę z rozgrywki o ile nie wkradnie się monotonia.
-
Street Fighter V
Doskonale sobie zdaję sprawę z wiadomego faktu, że cwane, pazerne Capcom będzie swoją nowa cyfrowa krowę doić latami, ale jak faktycznie na takie ikony każą tyle czekać....
-
Zakupy growe!
Transformatory z lat osiemdziesiątych były kapitalne. Kreskówkową grafikę lubię, podobnie jak gry Platynowych. To się nie może nie udać. A dodatkowy pad zawsze się przyda.
-
Street Fighter V
Szczerze powiedziawszy liczyłem, że Sagata i Goukiego zostawią na koniec, a tu zonk. Pozostaje liczyć, że w pierwszym rzucie jako dodatki dojdą.
-
Zakupy growe!
Pod kolor obuwia, modnie.
-
Middle-earth: Shadow of Mordor
Niestety tak, choć mnie to mierzi. Najgorzej wypadało to w Borderlands II. Jeżeli bowiem nie grało się z kimś, a nie paliłeś się do zadań pobocznych, to w ciągu 4 godzin grać się nie dało, ponieważ byle przeciwnik przewyższał cię znacznie poziomem. Akurat w Mordorze nie jest to zbyt nachalne, a gra jest jako tako wymagająca tylko na początku.
-
Mad Max
Powtarzalność, wtórność misji. Pierwsze, co robiłem po wjeździe na dany obszar to balon, później straszaki i snajperzy, rozbudowa twierdzy, wyzwalanie obozów (szukanie totemów, złomu, itp.) a na końcu "zabawa" z minami. Przy drugim już mi mina zrzedła a ostatni robiłem na siłę, żeby zagrożenie zmniejszyć i coś tam odblokować. Summa summarum - nie bawiłem się źle, taki sobie średniak i 7/10 jest imho zasłużoną oceną. Takie zarzuty można wielu pozycjom, szczególnie tym z otwartym światem, przypiąć. Nawet na ppe czytałem, że gracze mają recenzentom za złe, dlaczego psioczy się na powtarzalność w Mad Maksie, ale już nazwisko Kojimy MGS V broni, choć tam także często robimy to samo. Jedyne co mi wybitnie na pustkowiach przeszkadzało, to fakt, iż każda nową bazę rozbudowujemy od zera, przez co by mieć pas pełen amunicji i jakże przydatną wyrzutnię w gotowości na nowym obszarze, używałem szybkiej podróży do tych placówek lepiej rozbudowanych, następnie zajmowałem nowe obszary. Nad mobilnością samego bohatera mogą popracować i będzie jeszcze lepiej, a jest wg mnie i tak bardzo dobrze. Zatem zgadzam się z oceną jaka wystawił Starh.
-
Assassin's Creed Syndicate
Może graczy zamurowało z wrażenia.
-
Wiedźmin 3: Serca z Kamienia
Wiesław Trzeci jeden z najpoważniejszych kandydatów do gry roku, pomimo takiej, a nie innej optymalizacji na konsolach i faktu bycia naprawianym przez miesiące. Fantastyczna przygoda w pięknym, tak bliskim (ponieważ często swojskim) rodzimym graczom świecie. Po Sercach....spodziewałem się mimo wszytko więcej. Binarny Beckham czyli Olgierd von Everec, miał olbrzymi potencjał, który można przyrównać do Vaasa, jednak podobnie jak w Far Kraj Trzecim, pojawia się zbyt rzadko. Tutaj na pierwszy plan wychodzi zdecydowanie Lustrzany Pan poznany na początku Dzikiego Gonu. Kto czytał bardzo dobry "Bastion", bądź ciekawe "Oczy smoka", pamięta zapewne postać Jego tajemniczość i potęga budzi respekt nawet u Białego Wilka. Grało się nieźle, za 40zł nawet nie ma się co specjalnie zastawiać. Jednak mam nadzieję, że Krew i Wino będa bardziej sytym kąskiem. + Dodał MODERATOR Ale weź ogarnij tag spoiler taknie ok?
-
Assassin's Creed Syndicate
Podoba mi się ten nowy asasyn, choć brak (póki co) w nim wyraźnego efektu "łał". Problemem jest skostniała do bólu mechanika oraz odtwórczość. Taki Far Kraj 4 niezbyt od poprzednika się różni, ale po raz drugi nam takie coś przedstawiono, a premiery obu części szmat czasu dzielił. Walka zabójców z templariuszami razi częstotliwością, ale przecież przymusu grania nie ma. Mroczniejszy niż w 4 i Unity klimat, jest miła odskocznią. Podoba mi się również ścieżka dźwiękowa. Grafika robi wrażenie. To poziom zbliżony do tego co Paryż oferował. Bardzo dobrze wykonane postaci, miłe dla oka efekty, tekstury. Tła również nie sposób oczerniać. Problemem jest animacja. Ta bowiem zatrzymała się w erze Braterstwa i o ile lata temu można było napawać nia oczy, to teraz jest nieporozumieniem. Przecież wyprowadzane ataki są znacznie gorzej animowane, niż w takim God of War z PS Dwa, bądź pierwszym Uncharted. Mimo wszytko warto się skusić, choć sympatyków serii namawiać nie trzeba.
-
Co męczycie na kompie
Fabularny kopniak w szczękę i to kilkukrotny. Spec Ops the Line.
-
Mad Max
Postapokaliptyczny Mordor na kółkach. W ubiegłym roku graficznie, jak i grywalnościowo, wielu graczy w tym mnie, zachwycał Cień Mordoru. Nie była to pozycja pozbawiona wad, czasami do rozgrywki monotonia się wdarła (ale to nader częsta dolegliwość piaskownic), jednak w ogólnym rozrachunku gra ta stała się czarnym koniem 2k14. Podobnie, choć w osłabionej wersji jest z przygodami Maksa. Pozycja ta od pierwszej chwili ujmuje jakością grafiki, później jest już tylko lepiej. Pustkowia są niesłychanie plastyczne i nie nudzą się nawet po 40 godzinach spędzonych nań. Dodatkowo twórcy zapewniają co jakiś czas urozmaicenie terenu naszych działań. Wnętrza pomieszczeń są dla kontrastu bogate w najdrobniejsze detale i z tytułu zastosowanych efektów ociekają niepokojącym klimatem (szczególnie wówczas gdy skąpo jest z światłem i przemierzamy podziemne tunele sami, klimat ala wybitne TLoU udziela się i brakuje tylko dźwięku klikaczy). Od czasów GTA V nie było dane graczom cieszyć się tak kapitalnie zaprezentowanymi eksplozjami. Można zlikwidować setkę samochodów, a one nadal cieszą swoja spektakularnością. Na wysokim poziomie stoi także animacja. Walka zarówno na drodze, jak i poza nią cieszy oczy swoim dopracowaniem. W cda i pe narzekano na zwolnienia, ale podczas całej przygody może trzy razy przytrafiły się mi i to nie podczas szybkiej przejażdżki połączonej z eksplozjami i walką z kilkoma samochodami, a podczas spokojnego przemieszczania się z rewiru na rewir, zatem to zapewne wynik dogrywania się danych w locie. Audio wyraźnie odbiega od szaty graficznej, choć źle nie jest. Szczególnie w pamięci tryb furii i łamanie szczęk, które generuje głośnik DS4 zapadają w pamięci. Gra się niezwykle przyjemnie, szczególnie gdy po kilku godzinach rozwiniemy Magnum Opus. Zastrzeżenia można mieć jednak do fabuły i rozwiązań systemowych. Maks nie jest grzecznym chłopcem, dodatkowo gdy zdobywamy posterunki, to na stołach porozrzucane są ludzkie szczątki służące kanibalom jako pokarm, bądź do odstraszania przeciwników. Natomiast wszytko jest ugrzecznione, pomimo faktu, że jedna z postaci drugoplanowych bawi się w Ramsaya Boltona i lubi oskórować sobie kogoś od czasu do czasu. Graham Masterton w książce pt. "Głód" (gorąco polecam) dobitnie upadek społeczeństwa na kilka tygodni po tragedii ukazał, tutaj tego nie czuć. Można było przecież wzorem z Falloutpokusić się o większą nieliniowość w wyborach - vide ktoś da nam wskazówki dotyczące bazy, podziękujemy mu złomem, podzielimy się zdobyczą, osadzimy go w nowej fortecy, bądź też zapoznamy z naszym ostrzem i całość dla siebie pozostawimy. Nie podoba mi się też powtarzalność niektórych czynności w każdej z baz do znudzenia (w FC4 także się zdobywało się wieże, ale było to znacznie lepiej rozwiązane pomimo podobnych schematów działań bohatera). Sterowanie ospałym Maksem też intuicyjne nie jest, ale tutaj akurat można się przyzwyczaić. Szkoda też, że rozgrywka w aspekcie fabularnym zaczyna wrzucać 4ty bieg dopiero na 40min przed końcem gry. Jednak jak to się mawia "lepiej późno, niż wcale". Generalnie przygody w tym niegościnnym świecie należy uznać za niezwykle udane. Gra spokojnie wystarczy na ponad dwadzieścia godzin grania. Jeżeli chcemy sobie złożyć choć cześć Archaniołów (specjalne pojazdy w grze), zdobyć kilka fortyfikacji, to kolejne godziny będą wybijane na zegarze. Ja spędziłem w skórze Maksa niemal 40 godzin i nie był to bynajmniej czas stracony. To bardzo dobra gra, godnie ukazująca moc sprzętu na których hula. 9/10 - grafika; 7/10 - audio; 8/10 - grywalność; 8/10 - ocena końcowa;
-
Alien Isolation
Ja rozpoczynam przygodę za godzinę. Ciemność + słuchawki na uszach kombo, liczę na klimat przez wielkie K.
-
DriveClub
Dokładnie. Na cóż wydawać dodatkowe pieniądze, skoro podstawowa opcja zapewni spokojnie kilka(naście) godzin zabawy na bardzo wysokim poziomie. Ja na przepustkę się skusiłem, ponieważ zakończyłem w ubiegłym roku zabawę z grą, leżała tak na półce, a dodatków od groma dostarczono przez ten czas. Dość napisać, że włączyłem pod wieczór wczoraj konsolę i dzisiaj o 4tej zabawę przerwałem, a zaledwie liznąłem 1/4 tej jakże opasłej zawartości. Kupiłem także dodatkowo La Ferrari, jednak przez te godziny nie znalazłem dlań zastosowania, ale znajomi napisał, że prędzej, czy później go dorwę.
-
Zakupy growe!
Królem optymalizacji konsolowy Wiesław nie jest, choć momentami to piękna gra. System walki również temu z Krwistych nie jest w stanie zagrozić, ale pozostałe aspekty, to miód na serce każdego gracza (no, może nie licząc wyścigów konnych), stąd też słuszna opinia panuje, że to jeden z najpoważniejszych kandydatów do tytułu gry roku. Za DLC i cyfrowymi kopiami jakoś wybitnie nie przepadam, ale w tym wypadku binarnym grzechem byłoby nie zakupić Serca. Do tego przepustka sezonowa do DC, która nowe życie tchnęła w tę grę. Za niewiele ponad Kazimierza, zdecydowanie warto.
-
DriveClub
Dziękuję za odpowiedź, chłopaki.
-
Until Dawn
Mnie się wydaje, że chodzi mu o motyw z wyborem
-
DriveClub
Cześć, takie pytanie do szpeców DC. Czy jak kupię PS, to wszystkie avatary z ikonką koszyka z sklepiku (velocity, horsepower oraz samochody) będę miał odblokowane oO Grę kupiłem na premierę. Nieco się zawiodłem z tytułu oczekiwań, jednak generalnie całkiem dobrze przez te kilka godzin się bawiłem. Uważam, że 7/10 dlań było w pełni zasłużone. Do pokonywania kolejnych okrążeń wróciłem po ponad 4tygodniach gdy zawitały spóźnione zjawiska atmosferyczne, tak podnoszące atrakcyjność tej pozycji oraz tryb foto - dobrze spędzony czas przez dwie noce i znowu półka. Odczekałem kilka miesięcy i po raz kolejny na jakiś czas przywitałem grę i znowu została odinstalowana. Jakiś czas temu zakupiłem nowe słuchawki (s400), a także kierownicę (T300), co oczko puściło w stronę DC. Takie kombo zdecydowanie polecam. Uważam, że DC to jedna z najlepiej udźwiękowionych gier tej generacji, kółko dodaje niezwykłych wrażeń, zatem Drajw udał się jako pierwszy do paszczy konsoli. Gra się kapitalnie, ależ ta pozycja straciła (choćby na średniej), że wyszła wtedy, i że był to produkt tak niepełny. Nie jestem zwolennikiem przepustek sezonowych. To zwykłe zdzieranie z graczy ubrane w miłe słowa w deseń "hej, ale będziemy wspierać grę, którą tak lubicie przez miesiące, a wy to za darmo otrzymacie". W DC nie grałbym, jakby nie ogrom rzeczy, które się przez ostatnie miesiące nagromadziły. Doładowałem konto, zatem nie obraziłbym się, gdyby ona te wszystkie wyzwania i samochody odblokowała - to zapewne na kilka godzin przywróci DC do czytnika konsoli.
-
Star Wars: Battlefront
Biorąc pod uwagę, jaki stopień dopracowania prezentuje gro pozycji na bieżącej generacji, to całkiem rozsądne posunięcie.
-
Mad Max
Akurat w tak bestialskim świecie mogli to równie ciekawie jak w Wiedźminie rozwiązać. Nie żadne ugrzecznione wersje, tylko albo pomoc i dziękuję, albo pomoc i strzał w czerep i grabimy zasoby plus jakaś karma. Ga mi się niezwykle podoba, ale w późniejszym okresie i tak część z tych podpowiedzi pomijałem z tytułu braku różnorodności.
-
Star Wars: Battlefront
Pogromca samego Lorda Vadera
-
Star Wars: Battlefront
Gra się niezwykle przyjemnie. Pierwsze co absolutnie zachwyca to kapitalna sfera audio. Od czasu fenomenalnie udźwiękowionego DriveClub nie słyszałem nic równie wzorowego w segmencie odgłosu jako takiego (nie chodzi o muzykę, ale ta i tak jest znakomita, jak to w SW). Animacja robi wrażenie. Tak hulać powinna każda pozycja. Rozdzielczość juz mniej mi się podoba. Szkoda, że nie dało się wycisnąć 1080p. Grałem w BF4, nie przeszkadzała, ale było to pod koniec 2k13. Hardline też miał swoje momenty, ale były raczej efektowne niż ładne. Szkoda. Mimo to ostatecznie gra ciszy oko, szczególnie pieczołowitością oddania szczegółów vide iskry po strzale z blastera. W sumie kupiłbym na MR dla 4k, ale i tak większość znajomych na PS4 będzie grała. Mimo wszytko tryb dla pojedynczego gracza byłby mile widziany. Potencjał tak, czy owak jest. No i palec wędrujący w stronę kwadratu w celu przeładowania....
-
Mad Max
Przejechałem w Maksie jeden i faktycznie, masz rację w tym aspekcie. Rewelacji nie ma. Tyle dobrze, że podobnie jak w przypadku Wiesława Trzeciego całość jest opcjonalna. Gra ukończona. Jak ktoś chce się bawić w platynę niech wie, że po ukończeniu osi fabularnej otrzymujemy kilka dodatków w tym fachową kurtkę skórzaną, która nie tylko prezentuje się wprost rewelacyjnie, to jeszcze ma najlepszą ochronę. Dodatkowo dostaniemy najpotężniejsze ulepszenie strzelby. Wszytko za darmo.
-
Mad Max
Jestem przy finałowym starciu. Co ciekawe, fabularnie te post apokaliptyczne przygody są raczej przeciętne i typowe zarazem (by nie napisać - miałkie), ostatni raz tak ziewałem chyba przy FF XIII, jednak Maks pod koniec przygody (tak na 40 min przed napisami końcowymi), nie jest ospałym kierowcą i płynnie wrzuca 4ty, następie piąty bieg. Już sądziłem, że korzenie sztampowości wrosły w pustynna, mało urodzajną glebę na amen, a tu takie zaskoczenie.