Zwyrodnialec

Wipeout 2097 - śmiganie na Phantomie nigdy mi się nie znudzi, a w tle leci FSOL :] Resident Evil 4 - kończyłem tego Resa jakieś 50 razy, znam praktycznie każdą lokację na pamięć, a mimo to zabijanie wsioków ciągle sprawia radochę Devil May Cry - najlepszy slasher, pomimo ubogiego systemu walki, jednak klimat jest świetny, no i ten zamek... Okami - perfekcyjny szpil pod każdym względem, większość obecnych gier będzie za kilka lat wyglądać słabo, Okami zachwyci zawsze, no i nie da się zapomnieć ciotowatego Susanoo, czy debeściaka Oki'ego :] Metroid Prime - najlepsza gra FPP, nie sądziłem, że zmiana perspektywy wpłynie tak korzystnie na gameplay, a jednak

Może masz rację, ale wydaje mi się, że miałem te paski dłuższe (przynajmniej staminy). Dodam tylko, że lecę obecnie przed siebie, nie zbieram żadnych kamuflaży, dodatkowych broni itd, tak samo mało żarcia zużywam, bo pasek i tak wolno spada. W sumie takie granie jest irytujące, biegnę 3 minuty, oglądam filmiki i ciągle ten sam schemat, tylko za The Endem latałem z 20 minut. Jeszcze jedno, jeśli nie zdobyłem RPG, to czy przy ucieczce na motorze będzie ta broń (jak i cała reszta)? Jeśli nie, to nie wiem jak przejdę Shagahoda. :potter:

Pamiętam, że do klonów w God Of War na God podchodziłem kilkanaście razy. Jak mnie już brała (pipi)ica, to wyłączałem konsolę i robiłem sobie przynajmniej godzinną przerwę. W końcu udało mi się to przejść, ale jak na złe zawiesiła się gra, wtedy myślałem , że sprzęt wy(pipi)ię przez okno. Po paru minutach ochłonąłem i spróbowałem przejść ten fragment jeszcze raz, udało się za pierwszym razem. Ogólnie mało która gra potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, a jeśli już to najczęściej na wyższych poziomach trudności.

Na jakiej zasadzie w tej grze wzrastają paski staminy i "życia", trzeba długo grać, czy po prostu dużo szamać? Jestem już przy walce z Volginem i kiedyś pamiętam, że oba miałem na tym etapie bardzo długie. Teraz lecę na chama, jakieś 6h (bo oglądam filmiki i słucham rozmowy) i oba są dosyć krótkie, BB po 3-4 strzałach od Volgina pada.

Prince i jego magia. http://konsolowisko.pl/?t=news&id=5931

Prince i jego magia. http://konsolowisko.pl/?t=news&id=5931

Chelsea już jutro ma zapewnione mistrzostwo po wygranej z Liverpoolem, który przegra na 99,9%. Szanse na 4 miejsce są zerowe, tym bardziej, że dzisiaj Man City i Tottenham wygrali swoje mecze. Chciałbym żeby Liverpool odebrał Chelsea mistrza, ale nie wierzę, że dadzą radę (chociaż wystarczy remis). Edit: Liverpool może zawalczyć o jubileuszową 2000 wygraną na Anfield, więc warto ukoronować dwutysięczne zwycięstwo odebraniem tytułu Chelsea.

Z jednej strony scenariusz jest słaby (wysyłają jednego typa by uratował córkę prezydenta xD), ale z drugiej i taka naiwna historyjka wystarcza by przeć naprzód, no i każdą ułomność fabularną wynagradza genialny gameplay. Poza tym takie debilizmy fabularne ma nawet MGS (choćby scena tortur w MGS3, a potem jakby się nic nie stało kontynuowanie misji). Kończyłem tą grę jakieś 50 razy i za każdym bawiłem się dobrze. RE5 jest bardzo dobry, ale czwórce do pięt nie dorasta.

Atletico strzeliło gola po jednym błędzie, poza tym byli słabi, Liverpool też w sumie niewiele pokazał. Ale z Realem wygrali w dwumeczu 5:0. :potter:

Liverpool zagrał średnio, popełnił jeden głupi błąd i odpadli. Zbyt szybko cofnęli się do obrony po strzeleniu drugiego gola. Niepotrzebnie zdjęto Aqualianiego, grał całkiem dobrze i wszędzie było go pełno. Gerrard kiedyś nie zawodził w trudnych momentach i potrafił wziąć ciężar gry na siebie, tutaj był kompletnie niewidoczny, raz tylko oddał strzał, ale nabił Benayouna. No i widać ewidentny brak zmiennika dla Torres'a, Kuyt grał jako wysunięty i próbował coś tam walczyć, ale to było za mało. Jestem pewien, że w niedzielę Chelsea ich rozpierdoli. Będą przede wszystkim zmęczeni no i z porażką w pamięci, a zmotywowana Chelsea poradzi sobie spokojnie. Finał mam nadzieję, że wygra Fulham.

Mourinho wielokrotnie powtarzał, że gdyby Ferguson odszedł na zasłużoną emeryturę, to on z miejsca zgodziłby się zostać szkoleniowcem MU.

xD Najlepszy post w tym temacie.

Za rok Real nie wyjdzie z grupy. Dopiero będzie śmiesznie.

Przecież spalony to był przy golu Pique, wcześniej wrzucałem tą akcję. Był niewielki, ale jednak. Natomiast co do ręki Yaycarza to słusznie niektórzy zauważyli, że to pojedyncza klatka i nic z tego zdjęcia nie wynika. Trzeba zobaczyć całą akcję i wtedy będzie wiadomo. Edit: http://www.youtube.com/watch?v=UMgi9-o60HY 37 sekunda, Pique nie zdążył wrócić.

http://www.youtube.com/watch?v=HdIOCVp36uQ To młody Kratos. W 44 sekundzie stoi on i jego brat.

Mourinho może trochę prowokuje, ale kurwa, miał płakać po "wygranym" meczu? W euforii różnie ludzie reagują, natomiast Barcelona nie potrafiła się pogodzić z porażką i odpierdoliła cyrk. Naprawdę myśleli, że dojdą do finału? 3 razy bronili tytułu i nigdy tego nie dokonali.

To jest ten gol Pique ze spalonego. Widac dokładnie w 37 sekundzie, że nie zdążył się cofnąć. Niewielki spalony, ale jednak. http://www.youtube.com/watch?v=UMgi9-o60HY

http://www.youtube.com/watch?v=8x71WxuEYgg Tutaj jest przybliżenie na rękę Yaycarza.

Tych tytanów 500 chyba było w mitologii. Może dlatego pozostaje niedosyt. Bogów też było więcej niż w grze. :potter:

Blablabla. Czytając między zdaniami nawet Grześ przyznaje, że Barcelona bez pomocy sędziego nie jest w stanie wygrać sama. :potter: Ja również nie przepadam za Interem, ale trzeba przyznać, że w dwumeczu byli znacznie lepsi. Kiedy trzeba było zaatakować, strzelili 3 gole, a później mądrze bronili tego wyniku. Bronić się w 10-tkę trzeba tez umieć i zrobili to perfekcyjnie. Pewnie gdyby nie czerwony kartonik mecz potoczyłby się trochę inaczej, może Inter próbowałby kontratakować, być może nie straciliby nawet tego jednego gola.

Julio Cesar powinien otrzymać premię i dyplom okolicznościowy od prezesa, gdyż jego interwencja przy strzale kurdupla uratowała futbol. A poza tym była KUNSZTOWNA. Interwencja rzeczywiście pierwsza klasa, ledwo musnął palcami. Ale trzeba przyznać, że strzał był tak precyzyjny tylko dzięki rykoszetowi, normalnie nie miałby takich problemów. Dlatego Messiemu nie należy się pochwała. Oni bronili się od 1 minuty,nie od 28. Wygrywali, więc chcieli grać z kontry, a że wpadła czerwona to chyba oczywiste, że nie ma już sensu ryzykować. Każdy by tak grał.

No tak, mieli w 10-tkę atakować kiedy mieli KORZYSTNY rezultat. Z ciekawości spytam, był jakiś zawodnik Barcelony (poza bramkarzem) nie upadający w tym meczu w teatralny sposób i tym samym wymuszający kartkę/karnego?

Ja też nie wiem za co ta kartka. Wślizg był agresywny, ale trafił w piłkę, a że zaczepił go druga noga to się nie liczy, bo ta noga już tam była. W finale Inter bez problemu powinien wygrać, przy takiej obronie Bayern nic nie strzeli, no i bez Ribery'ego.

To były prorocze słowa. Drużyna Bravo Sportu jest tak chujowa, że nie umie wygrywać z przewagą grajka. Ciekawe na kogo teraz przerzucą się sezonowcy.

Milan nie potrafił sobie poradzić z 9-oma zawodnikami interu, także wiesz. To nie jest takie hip hop. Trzeba przyznać, że w obronie zagrali kapitalnie. W 10-tkę tak się bronić. Bieg Mourinho po meczu był najlepszy. :potter: