Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Postów

    4 151
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. Zależy, czy dawno kupione, ergo czy gwarancja już minęła. W ten Black Friday za 1300 zł latały nówki Slim 1TB bodajże. Czasy są takie, że można krzyknąć dużo i może nawet ktoś chętny się znajdzie. Mniej niż tysiaka na pewno bym nie wymagał. Zresztą na olx jakąkolwiek byś podał cenę, to zainteresowani sami się zgłoszą z propozycją "negocjacji" xD.
  2. kotlet_schabowy

    Bloodborne

    Udało mi się wbić platynę, co sprowadziło się w gruncie rzeczy do zaliczenia odpowiedniej sekwencji "wydarzeń" w lochach, bo pozostałe brakujące trofki to była już formalność. A że ta sekwencja zajęła mi jakieś dodatkowe 14h i przyprawiła za sprawą paru bossów o kilka dodatkowych siwych włosów, to inna sprawa xD. Z jednej strony powiedziałbym, że te całe jebane lochy to rysa na diamencie, jakim jest Bloodborne i zostawiły pewien niesmak (powtarzalność i monotonia otoczenia i ogólnie rozgrywki, powtórki znanych bossów i ich poziom trudności, posrane wytyczne dotyczące itemów, które musimy znaleźć/kupić, by otworzyć kolejny loch itd.), tak z drugiej strony zaoferowały mi zwyczajnie więcej grania w tytuł, którego w sumie nie chce się kończyć, co jest wartością samo w sobie. No i mogłem bardziej docenić utwór "Terror" z OST. Kiedy trofeum wpadło, poczułem pewien niedosyt i apetyt na więcej, ale DLC już czeka na swoją kolej, a kiedyś pewnie zabawię się w NG+. Tak czy siak, wspaniała przygoda. Śmiesznie było na sam koniec z palcem w dupie rozwalić (musiałem to zrobić, żeby dostać odznakę i co za tym idzie, ostatnią brakującą broń), mając jakieś ~30 leveli więcej, niż przy pierwszym spotkaniu z nim.
  3. Dokładnie ten przypadek miałem, co więcej, niektóre wersje padów mają tę taśmę "wyjmowalną" i swego czasu za parę złotych z ali można było sobie zamówić nową i wymienić bez większych problemów, no ale ja trafiłem właśnie na takiego z przylutowaną.
  4. kotlet_schabowy

    GTA VI

    W sumie meh, ale pierwsze trailery kolejnych GTA jakoś nigdy mnie nie powalały, ot sama otoczka, że TO NOWE GTA nadrabiała prezencję, zresztą ja już jestem chyba zbyt zblazowany na jaranie się czymkolwiek. Może też ta data działa studząco, bo liczyłem na 2024, nawet lekko łudząc się, że niekoniecznie końcówka roku.
  5. No to faktycznie niezła opcja pod PS3, szczególnie ta panorama. Ale taka locha musi już trochę przestrzeni zajmować xD Co ciekawe, część gier działa płynniej w niższej (czyli tej domyślnej na CRTku) rozdziałce, co czarno na białym pokazał materiał DF na temat gier na PS3 w FHD. Sam doświadczyłem tego długo przed ich filmikami, zupełnie przypadkiem, i nawet na forum pytałem, czy to nie zwidy, że GTA IV działa jakby lepiej na kineskopowcu. Normalnie performance mode zanim to było modne.
  6. Props za ogarnięcie padów, bo taka dłubanina potrafi zniechęcić. Mój oryginalny padł dawno temu, następny zaczął mieć problemy połową przycisków i końcu na "stare lata" kupiłem jakiegoś używanego w całkiem fajnym stanie, już bardziej do kolekcji, niż faktycznego używania. Kiedyś te pady padały jak muchy, zajechałem w erze PS2 ten z zestawu, dwa innych firm i jeszcze jeden OG, a nawet nie rzucałem nimi po ścianach xD. Ponoć to kwestia zastosowanej technologii. Tak, lepiej, i to zdecydowanie. Sam nie mam bardzo dużo miejsca na sprzęt, ale kineskopowiec pod retro to dla mnie kwestia obowiązkowa, w moim przypadku jest to 21 cali, który z miarką w ręku zajmuje ok. 50cm3, więc tragedii nie ma, a co dopiero mówić o mniejszych gabarytowo wyświetlaczach. Na dodatek czas na zakup takiego dziadka jest chyba jeszcze dosyć dobry, bo pomijając sprzedających, którzy odlecieli zupełnie i krzyczą sobie za byle gruza trzycyfrowe kwoty (bo to RETRO UNIKAT), to nadal na wszelkiego rodzaju olxach można wyrwać sprawny tiwik za grosze. W moim przypadku "na stałe" podpiętą mam do niego PS3, służącą obecnie również (a może nawet przede wszystkim) do gier z szaraka i PS2. Różnica w jakości wizualnej to niebo a ziemia w porównaniu do LCDków, a im ekran lepszy/mający wyższą rozdzielczość natywną, tym gorszy efekt końcowy. Niestety tak to w tym hobby jest, jeśli się chce mieć jak najlepszy i jak najbardziej wierny oryginalnym założeniom obraz, to trzeba mieć odpowiedni ekran. Oczywiście wszystko z dozą zdrowego rozsądku i odpowiednio do swoich możliwości, bo jakby się uprzeć, to nawet gry FHD, nie mówiąc o 720p, nie najlepiej prezentują się na dzisiejszych ekranach 4K i dodatkowy, stary LCD by się przydał. Sam się biję z myślami, czy nie kupić jakiegoś złoma HD Ready tylko pod PS3 xD. Żeby było śmieszniej, gry z chlebaka wyglądają naprawdę korzystnie na wspomnianym kineskopowcu. Stąd też Świętym Graalem retro pojebów (oczywiście oprócz monitorów medycznych) są telewizory HD CRT, ale upolować teraz takiego to ciężkie zadanie (a ceny wywindowało do absurdalnych poziomów). Zresztą nie były chyba zbyt popularne w Europie, a już na pewno nie w Polsce. Co do drugiego pytania, to jeśli nie rozgryziesz jakiegoś sposobu z tym czipem, to zainteresuj się tematem kart pamięci z wgranym Free McBoot, ewentualnie stosunkowo nową metodą FreeDVDBoot (osobiście nie korzystałem).
  7. Generalnie to w tej generacji nie widuję za bardzo czegoś takiego, jak "ekspozycja" w znaczeniu, że konsola jest odpalona na standzie i można sobie na niej pograć. Tu bardziej chodzi o to, że pudło stało na półce, ja to tak w każdym razie widzę. Jedyne ryzyko przy zakupie jest takie, że sprzęt może być ze zwrotu, ale to już łatwo można poznać po stanie pudełka/plomb. Oczywiście w normalnym kraju byłoby to po prostu oznajmione wprost i konsola miałaby obniżoną cenę, no ale żyjemy w Polsce.
  8. U mnie była perfidnie zerwana oryginalna taśma razem z powierzchnią kartonu, styropian w środku niedokładnie włożony, no ewidentnie otwierany xD. Za dużo przypadków, żebym uwierzył w, no właśnie, przypadek. Cóż, na kogo wypadnie, na tego bęc, gratki, że tobie się udało. Allegro moim zarzutom nawet nie zaprzeczyło, po prostu przeprosili. Chociaż ta obsługa klienta online to w ogóle sprawia wrażenie, jakby nie do końca wiedziała, o czym się rozmawia.
  9. To jest egzemplarz upolowany w czasie akcji na Black Friday ze sklepu allegro? Nie miałeś wątpliwości przyjmując sprzęt w takim opakowaniu? Ja nie odebrałem swojego OLEDa od kuriera właśnie ze względu na pudło, było otwarte i zaklejone nieudolnie taką samą chujową taśmą, jak u Ciebie xD. Z tego co czytałem na pepperze to więcej takich przypadków było (jeden gość miał nawet pękniętą matrycę), teraz widzę, że rzecz dotyczy każdego rozmiaru, także no szacun dla uczciwego sprzedawcy. Dla mnie, abstrahując już od tego, że z samym TV może wszystko jest ok, mógł nie być podłączany czy nawet wyciągnięty z pudła (w co wątpię) wpychanie "pozwrotowców" (bo co niby innego może uzasadniać masowo pootwierane pudła?) bez słowa wzmianki w opisie aukcji (a przecież cena była na tyle dobra, że i tak ludzie by przymknęli na to oko) jest po prostu brakiem szacunku do klienta, żeby nie powiedzieć oszustwem. Serce mnie bolało, bo cena była rewelacyjna, byłem już nakręcony, PS5 też już niemal kupione, a tu taka niespodzianka.
  10. No to zwyczajnie masz problemy ze zrozumieniem innej perspektywy i tyle, nic nadzwyczajnego na forum i w ogóle w społeczeństwie. Oceniam tu i teraz, odnosząc się do obecnych cen w euro, w krajach dużo bogatszych. No ale zaraz się dowiem, że przecież to Polska i czego ja śmiem oczekiwać, płać i płacz. Ja wiem, że racjonalizowanie sobie polityki dużych korporacji jest w narodzie silne (chociaż czuję lekki dysonans zestawiając to z wszędobylskim jebaniem po Sony/MS/N, po złodziejskich marketach i ich praktykach w takie dni jak BF itp.) no ale ja robiąc zakupy staram się jednak myśleć, czy coś: a) jest mi potrzebne b) jest w adekwatnej (z MOJEGO punktu widzenia) cenie i sram na to, że jakieś mityczne postacie kupują telefony za 3k (ten "argument" pojawia się na forum regularnie od premiery konsoli i jest równie ułomny teraz, jak wtedy), ja nie kupuję, bo mi to niepotrzebne i mam lepsze wydatki. Zresztą gadkę "to tylko śmieszne 2k za konsolę" można odwrócić: to tylko jebana konsola, i to nawet niespecjalnie jak dotąd porywająca generacja, czemu miałbym się rzucać na pierwszą lepszą zjadliwą okazję? Nie teraz to kiedy indziej. Z mojej strony EOT, bo już pod koniec 2020 (w sumie to chyba nawet dokładnie w tym topicu) przerabiałem klimaty, kiedy pasywno-agresywni PREORDEROWCY nie mogli wytrzymać, że ktoś nie bardzo widzi sens polowania na sprzęt z trzema grami na krzyż. tl;dr beka z patrzących innym w portfele.
  11. Odebrałem, przewertowałem, na razie pierwsze wrażenie: flashbacki z Saturn Extreme (zapach, papier, czcionka, jakość screenów i grafik), ale zestaw tekstów i LINE UP redaktorów wygląda naprawdę dobrze. Przeczytałem reckę MGS2 no i nie powiem, nawet fajny follow up do legendarnego tekstu z 2001 i mimo wszystko sensowne argumenty, choć z werdyktem się nie zgadzam tak teraz, jak i lata temu (dwójkę zaliczyłem w 2004 i dla mnie to była dyszka, a i tak pewne aspekty doceniam dopiero od niedawna). Zapowiada się pyszna lektura.
  12. Też się skusiłem na dzisiejszą "promocję", miałem rozterki i dylematy, głównie natury "moralnej", bo wiem, że jako konsumenci i po prostu Polacy jesteśmy dymani, ale ta spekulacja może trwać w nieskończoność, a ile można siedzieć na PS4 Slim? Czekać na PS5 Slim? Frajerstwo, bo droższy a niewiele lepszy, pewne aspekty nawet na minus, a fat będzie już tylko drożał. Czekać, aż Slim stanieje? A chuj wie, kiedy to będzie. Nie czekać i brać teraz fata? Frajerstwo, bo stara technologia, wypychanie zaległego syfu, zawyżona cena, pewnie stanieje przed Świętami/w styczniu/na majówkę. Kupić PS5 w 2021 za 3,5k? Frajerstwo, bo scalperzy (no dobra, to akurat prawda xD). Kupić preordera i mieć na premierę? Frajerstwo, bo i tak nie ma w co grać, awaryjność, cewki. I tak do zajebania. Golas powinien w Polsce jako OKAZJA latać po 1800zł i prawda jest taka, że to dzisiejsze 2k to żadna łaska pańska, a i tak okazało się, że trzeba na nią polować xD. To, co w ogóle odjebywały dziś sklepy, to jest dramat i żenada. Liczę tylko na to, że nie padnie mi napęd, bo już pojawiają się w necie głosy, że ten "rzut" ma jakieś problemy w tym temacie xD. Część osób już oddała sprzęt.
  13. No racja z tym transem, już widzę, jak odpalam DLC np. za pół roku i gubię się w ruchach i przyciskach xD. Teraz dodatek na promce, ale to nadal prawie 5 dyszek, niewiele mniej niż pudełkowa GOTY. Orientuje się ktoś, czy w tej pudełkowej GOTY DLC jest w formie kodu? Bo jak nie, to mam pewien pomysł Z drugiej strony, kilka razy męcząc się z czymś w czasie zaliczania podstawki mówiłem sobie, że nigdy więcej, a tu znowu na własne życzenie mam sobie robić krzywdę xD BTW posłuchałem sobie wczoraj dłużej OSTa i chyba trochę za mało go pochwaliłem. Momentami to cudo. Ogólnie abstrahując od wad czy nie do końca przekonujących mnie patentów, BB ma w sobie cząstkę geniuszu.
  14. Bloodborne Niezły tytuł jak na planowane zakończenie przygody z PS4, czyż nie? Co prawda w wyniku pewnych perturbacji chyba jednak nie przywitam "nowej" generacji tak szybko, jak się spodziewałem, ale symbolicznie zamykam tamtą erę tym właśnie dziełem. Miałem pełno refleksji i wniosków w trakcie rozgrywki, na gorąco (czasem dosłownie), ale obecnie trochę ochłonąłem z emocji (zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych) bo technicznie rzecz biorąc "fabułę" skończyłem jakiś tydzień temu, po czym wziąłem się za zrobienie pozostałych endingów (z czego jeden wymagał trochę dodatkowej zabawy), a od paru dni popycham po trochę do przodu słynne lochy, bo skusiła mnie platyna. Efektem ubocznym jest to, że ochota na spisanie wrażeń też już trochę odeszła i nawet nie wiem, od czego zacząć. Z racji tego, jakiego kalibru dziełem jest wyżej wymienione, niech będzie, że "skrobnę" parę słów czysto osobistej otoczki. Czym jest BB i jakim kultem obrósł, wie tu raczej każdy. Pewnie większość osób, które w ogóle miały zagrać, już zagrały, a kto nie zagrał ten pewnie już po niego nie sięgnie (chyba, że ktoś czeka na mityczny upgrade/remaster na PS5). Mało brakowało, a sam należałbym do tej drugiej grupy, bo jedno nieudane podejście do BB zaliczyłem, i to chyba z 5 lat temu: doszedłem do pierwszego "ogniska" i po dwóch czy trzech zgonach odpuściłem, bo na samą myśl o tym, że ten koszmarny loading będę musiał przeżywać setki razy, po prostu mi się odechciało. Tu muszę od razu zaznaczyć, że czasy ładowania wyraźnie się poprawiły, zapewne po patchach, no chyba, że zwiększyła się też moja tolerancja. Nie byłem też zachęcony całymi tymi soulsowymi korzeniami: do DS miałem podejście niewiele wcześniej i też nie pykło zupełnie (zdania zresztą nie zmieniam, wręcz poszerzając swoją wiedzę na ten temat utwierdzam się w przekonaniu, że cała trylogia plus Demony to dla mnie strefa "no go"). Chyba dopiero zaliczenie Sekiro sprawiło, że z większą tolerancją podszedłem do wcześniejszego dzieła From, choć czuć mocno, że te kilka lat rozwoju działa na wyraźną korzyść późniejszego ich hitu. No w każdym razie jakiś czas temu kupiłem sobie używkę (niestety edycję day one) ot tak dla zasady, bo może sięgnę. No i sięgnąłem. Pierwsze wrażenie już kiedyś było nie najlepsze. To aż dziwne, żeby mając tak piękną skądinąd grę, zaprezentować świeżemu graczowi na dzień dobry komiczną wręcz mordę naszego bohatera w edytorze postaci, zahaczającą jakością o czasy PS2 xD. No ale dobra, to mało znaczący szczegół w kontekście całości. Później zaczęło być coraz lepiej i wchodziła coraz lepsza wkrętka. Klimat: gęsty, tajemniczy. Panująca cisza podkręca wrażenia, wszelkie odgłosy, począwszy od stukania butów, przez wszelkie cięcia, strzały czy wreszcie mniej lub bardziej dziwaczne odgłosy przeciwników, robią świetną robotę. Zgony: są, ale nie aż tak bolesne, z racji na wspomnianą poprawę w temacie loadingów. Level design, odkrywanie skrótów: mistrzostwo, wiadomo. Szkoda tylko, że nie możemy podróżować między ogniskami, tylko zawsze wracamy do snu tropiciela, bez sensu, wydłużające czas i, co pokazały pozostałe gry From, po prostu nietrafione. Styl walki satysfakcjonujący i raczej prosty, ale patent z "rozszerzaniem" broni świetny. W zasadzie całą grę przeleciałem na podstawowym toporze, inne zabawki sprawdzałem czasem z czystej ciekawości, ale po pierwsze nic mnie jakoś mocno nie przekonało pod względem taktycznym, a po drugie rozwijając jedną broń na pewnym etapie inne stają się po prostu słabe. Do gustu przypadł mi pyszny pomysł na "parry", co prawda w ogóle nie zasygnalizowany w grze (kolejna rzecz, którą na plus zmieniono przy Sekiro: podpowiedzi dotyczące różnych zagrywek w trakcie loadingu) i trzeba trochę potrenować, co więcej, czas na zastosowanie riposty jest strasznie krótki i nie da się ukryć, że detekcja kolizji nie zawsze działa jak trzeba, także w praktyce często mi po prostu nie siadało. Ale jak już siądzie Za to stun od tyłu prawie zupełnie nie praktyczny, może poza walkami z bossami. Ogólnie gra się po prostu wybornie (oczywiście poza momentami, kiedy chce się złamać pada xD). Szczególnie miło będę wspominał momenty umiarkowanie spokojnej eksploracji, zbierania lootu, rozwalania mobów, którzy niby nie stanowią aż takiego zagrożenia, ale jeden fałszywy ruch czy rolka w złą stronę sprawiają, że możemy doznać gangbangu od kilku pozornie leszczowatych typów. Uczucie, gdy otwieramy ciężkie wrota i wkraczamy w nowy, pieczołowicie wyrzeźbiony przez twórców obszar i wręcz powoli spacerujemy chłonąć atmosferę, jest nie do podrobienia. Ogólnie było pełno momentów, kiedy wręcz chciało się na głos mówić "kurwa, jakie to dobre". Czysto growe doświadczenie, bez przesadnego pierdolenia, z masą satysfakcji, ale też oczywiście masą frustracji i innych większych czy mniejszych problemów, do których jeszcze przejdę. Oczywiście na uznanie zasługuje wspomniany już design świata i system połączeń levelów. Tutaj FS są mistrzami. Wizualnie cacko, szczególnie w pierwszej połowie. Co prawda momentami robi się trochę powtarzalnie (ile można oglądać gotyckich wieżyczek?), ale cały czas (no może poza lochami) czuć ten pierwiastek artyzmu i DUSZY. Technicznie cudów nie ma, gra ma mocny aliasing, momentami chrupiącą animację, a niektóre modele postaci czy elementów otoczenia są niezbyt ładne, ale za to efekty często potrafią zachwycić. Co nie zmienia faktu, że Lovecraft to zwyczajnie nie moje klimaty i nie będę udawał, że mnie to fascynuje. Pod tym (i w sumie pod każdym innym) względem pierwsza część gry zdecydowanie bardziej mi przypadła do gustu. Do tego oczywiście muzyka. w czasie "zwykłej" rozgrywki jest jej mało i oczywiście rozumiem taki patent, ale trochę mi brakowało czasami choćby minimalnego ambientu. Za to utwory przy starciach z grubasami bywają rewelacyjne, z moim faworytem w postaci Blood Starved Beast (poniekąd remiksowanym przy niektórych starciach) no i oczywiście melodią w tle ostatniej walki. Czysta epickość i ambiwalentne uczucia pomieszanej złości z kolejnej powtórki, napięcia przy jednym z wielu momentów "już go prawie mam" i uznania dla piękna samej muzyki. Żeby nie było tak cukierowo, muszę pojechać po pewnych soulsbornowych świętościach, więc jak ktoś należy do bezkrytycznych wyznawców kościoła From, to może zamknąć oczy/wlepiać klauna. Po pierwsze, ogólnie pojęte "bieganie do bossów" po powtórkach (czyli po prostu oddalone ogniska vel checkpointy). No kurwa, męczący, czasochłonny, nie kreujący ŻADNEJ wartości dodanej ani wyzwania pomysł. Wiem, że są ludzie, którzy nawet bezproduktywne trzymanie przez dwie minuty gałki do przodu i kółka uzasadnią jakimś wydumanym wyższym celem, kiedy mowa o grze FS (zresztą widziałem takie mądrości nawet na FPE), no ale to już problem ich bezkrytyczności. Ja po porażce chcę szybko wrócić ponownie na arenę, mam flow i chcę to wykorzystać, a nie "studzić" się biegnięciem i lawirowaniem między mobkami. Tyle dobrze, że w większości przypadków nie ma tego biegania aż tak dużo, ale still. Druga sprawa, to ten słynny poziom trudności i odwieczna dyskusja o jego "sprawiedliwości". Oczywiście, Bloodborne jest trudne, momentami bardzo, szczególnie patrząc przez pryzmat szeroko pojętej branży. Radzenia sobie z poszczególnymi przeciwnościami trzeba się po prostu nauczyć, a twórcy tego nie ułatwiają. To też kwestia dyskusyjna, bo o ile nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby, żeby wprowadzać tutorial w stylu "rusz gałką żeby się rozglądnąć", tak obecność jakiejkolwiek podpowiedzi co do mechanik i taktyk byłaby na miejscu. Tak wiem, są zwoje od innych graczy, no ale ja grałem offline, i co teraz? Tu znowu Sekiro poszło o krok do przodu (półżywy typ, na którym mogliśmy ćwiczyć ciosy). Myślę, że po starciu z Ojcem już wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi, a w okolicach 10 godziny już czułem się dosyć pewny swego (wiadomo, było to wielokrotnie weryfikowane) i do końca przygody (ok. 33h za pierwszym razem) już raczej nic nie zatrzymało mnie jakoś bardzo długo (do szczegółów jeszcze wrócę). Cóż, jako "weteran" Sekiro, na pewne rzeczy byłem raczej odporny, podszedłem do BB ze świadomością pewnych ogólnych zasad i większym chłodem (o ile w czasie przygody z Wilkiem ze dwa razy zaliczyłem potężnego rage quita, w tym raz grę po prostu usunąłem z dysku, tak w przypadku historii Tropiciela prawie każdą sesję kończyłem z satysfakcją z udanego starcia). Stricte skillowo BB jest po prostu łatwiejszy. Trudność, a raczej męczenie gracza, objawia się (oczywiście poza fundamentalną różnicą w postaci paska staminy, trochę się musiałem do tego przyzwyczajać, bo to jedna z najbardziej wkurwiających mnie rzeczy w grach, ale po jakimś czasie weszło w krew i stało się dosyć naturalne) głównie w postaci zużywalnych itemów, szczególnie odnawiających HP, które po paru nieudanych próbach walki z szefem po prostu musimy podfarmić w jednym z dostępnych w każdym momencie, lajtowych obszarów. To samo zresztą tyczy się expa, jeśli ktoś chce obrać taki styl (mi się zdarzyło może ze dwa razy, generalnie ukończyłem grę będąc jakoś koło 75 levelu). Czyli żmudne czynności, a nie prawdziwe wyzwanie. Jeszcze gorzej, gdy mówimy o rzadkich, trudno dostępnych przedmiotach. Tych lepiej po prostu nie używać xD. Zresztą tu też występuje "przypadłość" obecna później również w Sekiro: multum gadżetów, czarów i innych cudów na kiju, których w sumie i tak nie ma sensu/nie opłaca się używać w ferworze walki, bo obarczone jest to ryzykiem nieadekwatnym do korzyści. Dalej: klasyka, czyli nauka bossa. Ja wiem, że są wymiatacze, którzy walą lamusów na łeb w pierwszej próbie, ale śmiem twierdzić, że to raczej rzadkość. Większość z nas zna ten ból, kiedy dostaje się one hit killa czy inne tanie gówno, którego nie mamy prawa uniknąć na danym etapie "nauki". No to powtórka, spacerek i walka, ewentualnie parę loadingów i spacerków do Centrum Yarnham po "żyćko" xD. No ale dobra, tu trochę się czepiam i odbijam sobie te momenty wkurwu, kiedy to mając kogoś już prawie na widelcu, dostałem w ryj serią ciosów o zasięgu 20 metrów, mając w kieszeni 10 fiolek, których po prostu nie zdążyłem wykorzystać. Taki urok i jestem w stanie to zaakceptować, tym bardziej, że poza paroma wyjątkami, dużo bossów jest do ogarnięcia w parę powtórek. Tu kłania się znowu Sekiro, gdzie męczarnie, wręcz fizyczne, trwały czasem godzinami. Żeby było śmieszniej, pełno tych patentów poprawiono/wywalono w Sekiro, więc sami devi poniekąd przyznają, że nie była to żadna zaleta ani przemyślany w celu głębokiej kontemplacji świata przedstawionego game design xD. Jednego jednak nie zmienili: styl zadań od NPCów i poznawania zakończeń gry. To już kwestia love or hate i rozumiem samą ideę "samodzielnego" odkrywania świata (chociaż czy do końca samodzielnego? W końcu większość graczy i tak albo gra online i czyta podpowiedzi, albo liczy na sugestie tego słynnego COMMUNITY w necie) i poznawania wyników naszych decyzji/eksperymentów "na żywym pacjencie". Jednak nie lubię takich rozwiązań, gdzie bardzo łatwo coś przegapić/stracić na amen albo decydować o czymś, co może wpłynąć na dalszy rozwój wątku, zupełnie w ciemno. No i klasyka, czyli odbębnienie jakichś z dupy motywów, na które nie masz prawa sam wpaść, żeby zobaczyć TRU ending (ale i tak w Sekiro poszli w absurd wymagań o kilka kroków dalej xD). Oczywiście znowu najsensowniejsze jest bawienie się w kopiowanie save w odpowiednim momencie przed zakończeniem (nauczony doświadczeniem wyczułem, że zbliża się TEN moment i obyło się bez szukania w tym temacie porad). Aha no i kamera potrafi czasem nieźle dowalić. A już w połączeniu z upośledzonym momentami lockowaniem zwyczajnie utrudnia rozgrywkę. Parę słów o scenariuszu będzie w sam raz na zakończenie tego przydługiego strumienia myśli. Bo w sumie nie wiem za bardzo, co tu mogę powiedzieć xD. Po przemierzeniu Yarnham wzdłuż i wszerz tak na dobrą sprawę mało co o tym świecie wiem, a fabuła jest wręcz pretekstowa. Mówcie co chcecie, dla mnie poznawanie świata i sensu wydarzeń gry poza grą (czytając wikipedię i jakieś mniej lub bardziej sensowne wynurzenia fanów) to nie jest fajna sprawa i tutaj ode mnie minus. Ale jest o o tyle mały minus, że BB traktowałem po prostu jako mięsiste doświadczenie gameplay'owe i może tracę na tym podejściu, ale historyjka była tu po prostu tłem. Zresztą w przypadku wielokrotnie tu już przywoływanego Sekiro nie było dużo "łatwiej" i mimo, że wtedy w temat wkręciłem się dużo mocniej, to i tak ostatecznie nie miało tam za bardzo co porwać. Nie tym stoją gry From i tyle. Także już naprawdę kończąc: oceniam Bloodborne bardzo pozytywnie, bo mimo pewnych problemów zapewniło mi masę dobrej, sycącej zabawy i w sumie od zaliczenia Sekiro ponad 3 lata temu nie doświadczyłem czegoś takiego. Odstawiając złośliwości na bok, rozumiem coraz bardziej, za co ludzie pokochali gry FS, szczególnie przy obecnych trendach w branży. Nie dziwię się też tylu nagrodom i tytułom GOTY/GOTG. Dla mnie mimo wszystko Sekiro>BB. Ale BB całościowo nie wywołało we mnie aż tyle furii i można powiedzieć, że było przyjemniejszym doświadczeniem xD. No i myślę, że do platyny będę potrzebował z 20 godzin mniej. Co prawda wizja otwartego świata i setek godzin potrzebnych na jego poznanie trochę odstrasza mnie przed kolejnym dziełem From, ale faktem jest, że patrzę w kierunku Elden Ringa z dużymi nadziejami. Ale na to przyjdzie jeszcze czas. Tymczasem idę zwiedzać te cholerne lochy. A w spoilerze po "dwa słowa" o każdym bossie:
  15. Coś się ruszyło z cenami C3, 48 cali za 4k, 55 cali za 4,4k, zainteresowanych odsyłam na pepperka po szczegóły. @Dahaka wołam bo szukałeś, ale schodzą po trochę i do rana może nie być.
  16. To u mnie dokładnie na odwrót, jak nastrój nie pasuje, humor popsuty, to nawet nie tykam konsoli, bo po prostu psułoby mi to moje doświadczenie. Stąd w niedzielne wieczory praktycznie nie gram xD Jak kiedyś pracowałem w miejscu, które niemal pozbawiało mnie chęci do życia, to przez kilka miesięcy pograłem może paręnaście godzin, mimo, że czas miałem.
  17. Nie no najniższa seria z 2022 to A (dla "niedzielnych" użytkowników raczej wystarczająca), wyżej B, która w sumie ma prawie wszystko co najważniejsze, następnie najpopularniejsza wśród graczy ze względu na stosunek cena/jakość i oferowanie chyba wszystkich obecnie potrzebnych technologii seria C, później G i Z (to już kosmos). Pierwsza cyfra w numerze modelu odpowiada rocznikowi, więc C1 to 2021, C2 2022 i w końcu najnowsze C3 z obecnego roku (premiery są na wiosnę). Generalnie najbardziej opłaca się kupić model zeszłoroczny w momencie dużych obniżek cen/promocji na początku nowego roku, a później już okazyjnie (w tym roku cashbacki były chyba w marcu i w czerwcu). Może się też coś trafić na BF, sam obserwuję, ale jeśli się komuś nie spieszy, to zdecydowanie lepiej poczekać. Egzemplarze z serii C2 są już raczej słabo dostępne (w dużych sieciach niemal w ogóle), a jak już się trafi, to jest trochę podejrzany (leżak, powystawowy, zwrot etc.), a paradoksalnie wcale nie widzę, żeby były w jakichś korzystnych cenach. No także szacujesz swój budżet, swoje potrzeby w kontekście różnic między modelami i kupujesz. Najsensowniej będzie po prostu polować na jakiegoś C3. Są sporo droższe i technologicznie ponoć nie ma wielkich różnic w stosunku do poprzednika (wróciła obsługa DTS, jest chyba jaśniejszy i coś tam jeszcze), no ale mimo wszystko to zawsze nowszy model i jak wspomniałem, C2 to teraz trochę loteria (przynajmniej wśród tych rozmiarów, za którymi się rozglądam).
  18. Lollipop Chainsaw (PS3) Jedna z gier, po które w zasadzie nie do końca wiem, po co sięgam, może jakieś tam umiarkowane propsy w necie, na forumie, może mityczny Suda, którego dzieła ponoć mają ten słynny CHARAKTER. No w każdym razie wrzuciłem ten tytuł do kategorii "coś krótkiego do okazjonalnego pyknięcia w tygodniu", i słusznie, bo do takiej formy zabawy najlepiej się nadaje. Jedno jest pewne, LC jest specyficzne i nietypowe, choć w założeniach raczej prościutkie. Niby zombie slasher, wrzucony w konwencję zahaczającego mocno o absurd i kicz, komiksowego festiwalu dziwacznych i przesadzonych postaci i wydarzeń. Co by nie mówić, momentami można się uśmiechnąć słuchając dialogów czy obserwując, co się odwala na ekranie i generalnie całość działa, a bohaterów można polubić. Zresztą udział w tworzeniu scenariusza miał znany skądinąd James Gunn, więc mniej więcej możecie sobie wyobrazić, o jakie klimaty chodzi. Robotę robi też stylistyka i warstwa wizualna (mocne kolory, specyficzna "kreska", pełno efektów), OST też dokłada cegiełkę do budowania klimatu, ale potencjał (szczególnie związany z używaniem klasycznych kawałków) był większy. Sam gameplay szału niestety nie robi, dosyć szybko robi się powtarzalny, co nie byłoby takim problemem, gdyby nie to, że trzon, jakim jest ciachanie nieumarłych, jest średnio satysfakcjonujący. Owszem, wraz z progresem możemy dokupić nowe ciosy czy "rozwijać" naszą bohaterkę, ale w praktyce używałem kilku kombinacji na krzyż, a za racji na wyjątkową (poza paroma sytuacjami, typu oszołomienie) wytrzymałość przeciwników, starcia są trochę mdłe i czasami się dłużą. Ot ciachamy mobków tytułową piłą po prostu za długo, zanim padną, więc frajdy wiele w tym nie ma. Dużo tu też QTE, z gatunku tych najgorszych, karzących boleśnie za pomyłkę (szczytem była walka z ostatnim bossem, gdzie praktycznie pokonałem skurwiela, ale na samiutkim końcu pomyliłem jeden przycisk w sekwencji QTE, w rezultacie zaliczając natychmiastowy zgon i cofnięcie aż przed walkę). Tyle dobrze, że na normalu jest raczej łatwo, nie zabraknie nam lizaków odnawiających zdrowie, a całość jest dosyć krótka. Momentami drażnić mogą jeszcze jakieś poboczne sekwencje ala mini gierki, ale z drugiej strony wprowadzają jakąś odmianę do schematu. No także jako przerywnik od "typowego" gamingu, w dużej mierze bezstresowy i nie wymagający zaangażowania intelektualnego, za to ociekający dziwacznym klimatem, Lollipop Chainsaw nawet się sprawdza. Ale jeśli ktoś miałby szukać oryginału i dawać za niego 200-300 zł, no to raczej nie xD.
  19. Był okres, że czasu miałem dużo, a gier niewiele, więc każdą z nich maksowałem i wracałem do niej po parę razy. Całe szczęście teraz mogę sobie grać w co chcę, gorzej natomiast z czasem, więc mimo że nostalgiczna podróż i komfortowy powrót do czegoś, co już dobrze znam, jest kuszącą i łatwą przyjemnością, to wolę poznawać nowe rzeczy. Oczywiście co jakiś czas wracam do ultraklasyki jak stare platformówki, GTA czy MGSy, ale to w skali roku może kilka epizodów. Inna sprawa, że "młode retro" z czasów takiego PS3 jeszcze musi nabrać odpowiedniej "mocy", żebym zechciał do niego wracać i pewnie w przeciągu najbliższych paru lat to nastąpi, ale na razie CZYSZCZĘ BACKLOG i dobrze mi z tym. Z filmami mam trochę inaczej, zdecydowanie chętniej sięgam po ulubione starocie, ale to zupełnie inne, lepiej starzejące się medium.
  20. Generalnie jak ktoś ma choćby mitycznego "lapka z biedronki", to w przypadku MGS1 najlepiej po prostu nabyć wersję z GOGa, czyli działający na obecnych maszynach port na PC z 2000 roku, kiedy to w przeciwieństwie do najnowszej kolekcji, konwersję na mocniejsze sprzęty podciągało się graficznie xD
  21. @gamer123 jak na moje to każdy Sony Bravia produkowany po 2015 będzie git. Ot choćby KDL 40R550C. Używane latają w różnych cenach na olx (wiem, bo swego czasu szukałem), ale powiedzmy, że w 600-800 zł się można zmieścić. Wiadomo, to zawsze używka i pewnego rodzaju loteria (sprawdzenie u sprzedawcy to mus), ale TV do PS4 to o tyle ciężki temat, że dobrych paneli FHD już się po prostu nie produkuje (te wszystkie chińskie i tureckie cuda z marketów to lepiej sobie darować), a na matrycy 4K to niespecjalnie się będzie taka rozdziałka prezentować (ale da się przełknąć).
  22. Prawdziwy gracz ma w dupie mityczny backlog, zalicza z 5 gier rocznie, ale za to ma bardzo dużo do powiedzenia o całej branży i śmieje się z Januszy grających tylko w CoDy i Fifki.
  23. Są w ogóle jakieś popularne TV z "matowym" ekranem? Albo chociaż nie odbijającym wszystkiego jak lustro? W OLEDach, obok standardowych problemów tej technologii, to dla mnie chyba największy minus. I mówię to jako osoba, która używa TV raczej wieczorami, po ciemku, z zasuniętymi roletami (jak na gracza przystało), nawet nie wyobrażam sobie efektu w typowym polskim "salonie" za dnia. Zawsze staram się minimalizować wszelkie rozpraszacze. Światełka, ledy i inne gówna drażnią mnie niesamowicie kiedy gram/oglądam film, więc zastanawiam się poważnie nad tym problemem przed wywaleniem kilku tysi. Jakieś sugestie w temacie? Ogólnie rozwala mnie to, że rzekomo najlepsza technologia ma tyle wad, aż zaczynam się zastanawiać, czy jej kult nie jest mocno przesadzony xD. Z drugiej strony, jak nie OLED, to co? Nie chcę iść w pełną budżetowość i kupować jakiegoś strucla za 1,5-2k, TV ma być na lata, do nowych konsol i filmów/seriali (nie będzie to niedzielne oglądanie netflixa) więc jak mam dać 3k za LCD, to już wolę dołożyć i mieć tego mitycznego OLEDa. Ale nie chcę się potem wkurwiać, że mam gadżet, do którego używania muszę czekać na listopadowe wieczory albo przemeblować pomieszczenie xD.
  24. Jak dla mnie zapach elegancki i nie odczułem, żeby był jakoś intensywniejszy, niż zazwyczaj. Co do samej zawartości, to właściwie przeczytałem już wszystko, co mnie interesowało, z uwagi na parę dodatkowych dni wolnego poszło szybciej, niż zwykle, ale też w tym miesiącu było naprawdę sporo treści, które od początku mnie zaciekawiły. Ogólnie jeden z lepszych numerów w ostatnim czasie. Wyróżnię choćby całkiem przyjemnie napisaną relację z TGS (widać, że gościnny autor ma mocną zajawkę, choć może nawet momentami entuzjazm był aż zbyt duży, przy notce na temat kolekcji MGS choćby, gdzie część rzekomych usprawnień wcale nie występuje w produkcie końcowym) czy "Śladami Godzilli" Komodo (uniwersum od wielu lat mnie nie interesuje, ale podjarka autora się udziela). Na pochwałę zasługuje też tradycyjnie Adamus. Fanem omawianych seriali nigdy specjalnym nie byłem (ot leciały sobie gdzieś tam w tle), ale tutaj robotę robi sam styl i lekkość pióra. Za to art o DBZ taki trochę nijaki, może trochę za krótki, jak na tak duży fenomen i zbyt ogólny, żeby wynieść z niego coś więcej. No i oprawiony tak sobie. Ale przyznam, że w skali całego numeru nie znalazłem jakichś baboli w temacie strony graficznej, więc o ile to nie kwestia losowa, tylko tendencja, to bardzo fajnie.
  25. Trek to Yomi Całkowicie w ciemno (no, poza ogólnym rozeznaniem, że "o samurajach"), z braku laku, bo było w Plusie. No i całkiem dobrze mi siadło. Rzut okiem choćby na screeny i widzimy, że gra stylizowana jest na dzieła Kurosawy: czarno-biała, lekko podniszczona taśma filmowa (efekt do wyłączenia w opcjach, moim zdaniem warto zostawić), specyficzna gra światła i cienia i inne smaczki, co do których nie będę się mądrzył, bo w sumie z jego twórczości znam tylko jeden film. Generalnie: klimat jest bardzo specyficzny, sporo tu japońskiej mitologii i oczywiście etosu samurajskiego, także gratka dla fanów tych tematów. Co do gameplay'u, to upraszczając można by go podsumować jako "chodzoną siekaninę w 2D". Oczywiście całość jest trochę bardziej urozmaicona ("eksploracja" i "zagadki" w grubym cudzysłowie, bo są wręcz śladowe, no ale są), a całą robotę robi całkiem niezły system walki, oparty oczywiście na szermierce kataną i okazjonalnym wykorzystaniu broni "strzelanych" (w ferworze walki można o nich zapomnieć). Jest on dosyć skillowy, choć dużo zależy od wybranego poziomu trudności (a przynajmniej tak się domyślam, bo grałem na typowym "normalu" i poza ostatnią walką czy kilkoma momentami z niezbyt sensownie ustawionymi checkpointami, było raczej łatwo). Fundamentem jest sprawne parowanie i dobry timing własnych cięć mieczem. Co ważne, mamy tu pasek staminy, więc dochodzi element taktyczny i trzeba przyznać, że faktycznie dosyć szybko można wyczerpać kondychę naszego bohatera, co skutkuje byciem praktycznie bezbronnym przez kilka dobrych sekund. W trakcie rozgrywki nabywamy nowe umiejętności (standardowo: po obcykaniu kilku najbardziej efektywnych pozostałe idą w odstawkę) i polepszamy podstawowe, a w zasadzie to jedyne, staty (hp i wspomniana stamina), przy czym jedno i drugie wymaga podniesienia odpowiedniej znajdźki, co wymaga minimalnego chociaż rozejrzenia się po kątach. Problem sprawia momentami kamera, a właściwie to, że czasem jakiś element zasłania nam naszego samuraja/przeciwników, a skutek takiej sytuacji łatwo przewidzieć. Są też momenty, kiedy to nie możemy kogoś trafić, bo znajduje się na innej "płaszczyźnie" planszy, niż my, a nasze ciosy trafiają tylko i wyłącznie w dwuwymiarowym zakresie (inaczej mówiąc, przeciwnik może być trochę za bardzo w tle i wtedy go nie trafimy). Sterowanie nie jest do końca precyzyjne i nieraz można pomylić planowaną kombinację albo trochę się zakręcić w tym "balecie" (tu patrzę na obracanie się tyłem do wroga). Generalnie kiedy walczymy przeciwko kilku złoczyńcom, może się wkraść lekki chaos, natomiast starcia 1 na 1 są świetne, tylko z drugiej strony trochę zbyt łatwe. Brakowało mi nieco większej liczby pojedynków z kimś mocniejszym, niekoniecznie przegiętym bossem z jakimiś dziwnymi, nietypowymi atakami, ale takiej stricte szermierki, gdzie przeciwnik faktycznie umie się obronić i nie jest na kilka strzałów. Całość wg źródeł internetowych zajmuje około 5 godzin i prawdopodobnie mniej więcej tak było i w moim przypadku. Odpowiedni czas, żeby się nie znudzić i nie przejeść formułą, bo mimo wszystko zabawa jest raczej na jedno kopyto. Grę polecam, bo jest satysfakcjonująca, skondensowana i "mięsna" pod względem rozgrywki, jednocześnie oferując wyjątkową atmosferę i naprawdę dobrą (za sprawą konwencji, bo same obiekty są dosyć proste) oprawę wizualną, a może nawet bardziej "stronę artystyczną".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...