Przeszedlem Cronosa, wbiłem w shf i po 5h jest to niesamowity zawód i poraz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że Shermac robi krzywdę branży polecając takie gry. Nie ma tu nawet jednej rzeczy dobrze zrobionej - od systemu walki, przez warstwę dźwiękowa, graficzna (mgła jak z remasterow sh na PS3), koślawej animacji, pustych przestrzeni, głupich zagadek (na najwyższym poziomie wydają się po prostu nielogiczne momentami), braku nakreślenia drogi naszej podróży, niepotrzebnego ograniczonego inventory który zmusza do latania co 5 minut do shrine'a w celu wymiany na doświadczenie czy też zniszczalnosc broni - po co, na co takie mechaniki? Etapy w tej świątyni/śnie to porażka. Jest to klon soulsow i to w najgorszym tego słowa znaczeniu i nie dajcie się przekonać w tym temacie, że jest inaczej. Zaorac, jak Silent Hill to w 2025 liczy się tylko bloober i trzeba czekać na remake 1 i 3 czy też po prostu modlić się o nową grę z serii od nich.