Ja zacząłem od takiego z naczynia żaroodpornego.
0,5 litra letniej/ciepłej wody, nie gorącej
750g mąki, ja używam pszennej z netto, niebieskie opakowanie, czasami taką brązowa. Nie pamiętam parametrów.
25g drożdży
Łyżka stołowa cukru
Łyżka stołowa soli (tak zaczynałem, ale teraz dorzucam tak jeszcze 1/5 łyżki)
Olej/oliwa
W wodzie rozpuszczam cukier, 2 łyżki mąki (z tych 750g) i drożdże. Zostawiam w naczyniu na 20-25 min pod przykryciem (ściereczka). Resztę mąki wrzucam do większej miski.
Po tych 20-25 min wrzucam sól, mieszam chwilkę w naczyniu i wyrabiam ciasto. Jak za bardzo się lepi to dodaję troszkę mąki.
Po wyrobieniu zostawiam w misce pod przykryciem na minimum godzinę.
Pod koniec leżakowania nastawiam piekarnik na 220', naczynie żaroodporne natłuszczam i obsypuję lekko mąką. Przekładam delikatnie ciasto z miski. Przy okazji lekko zawijam do spodu ciasto jeśli się zdeformowało. Jeśli chcę, żeby skórka popękała to nie smaruję niczym, jeśli ma być cała, to oliwą/olejem.
Przykrywam naczynie, wstawiam do piekarnika, zmniejszam temperaturę do 180-190'. Po 20 minutach zdejmuję pokrywkę i zostawiam na kolejne 30 min.