triboy
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez triboy
-
Podobna scena z bonusem jest w filmie Leviathan. http://www.filmweb.pl/film/Lewiatan-1989-7312 Tylko, że tam akcja dzieje się pod wodą. -
-
Odświeżam.
-
-
-
Myślisz, że zgadłeś? Pfff.... Zgadłeś
-
-
... no dobra...
-
Szkoda, że dałeś kolejną tak szybko. Myśl, że chodziło o JC2 przyszła mi do głowy, gdy byłem poza domem. Wisielec, to było takie oczywiste Na początku zmyliło mnie to zdjęcie z rakietą, Rico raczej biegał po takiej Oki, żeby nie przeciągać, lecimy: Sorka, że banał, ale o tej godzinie kreatywność już śpi
-
A ja wiem Panzer General
-
-
To 2D to czyste 2D, czy może 2,5D? Jaki gatunek gry, bijatyka, platformówka? Cosik znajomo brzmi o tej babce co kradnie kasę, ale nie mogę sprecyzować skąd kojarzę.
-
Hehe, wpadłeś na to szukając swojej gry?
-
Pamiętasz może coś jeszcze?
-
-
http://www.nba.com/2012/news/05/07/knicks-davis/index.html?ls=iref:nbahpt2 Myślicie, że to oznacza koniec kariery Davisa?
-
Sorka za post pod postem, ale...
-
Brave Fencer Musashi.
No cóż, gdyby chodziło o inną grę, to pewnie nawet bym się tym trofikiem nie zainteresował. Jak dla mnie, to DS2 jest niesamowicie grywalny, a Hard to the Core na nowo definiuje pojęcie "survival horror". Tu naprawdę chodzi o przeżycie. Na niższych poziomach trudności można save'ować dowolną ilość razy, checkpointy nie raz ratują tyłek. Praktycznie nie ma żadnej kary. HttC to inna para kaloszy. Każdy błąd może okazać się śmiertelny w skutkach, a zgon jest odczuwalny, oj jest. Myślę, że każdy powinien chociaż spróbować zagrać na HC. Nowe pokłady funu gwarantowane @Pepe, też śledziłem Twoją walkę z NG2, gratki
Odświeżam. Mały zastój W takim razie leci podpowiedź. Gra wyszła w 1998r. zarówno na Playstation jak i na Saturna
Spokojna głowa, długi czas nie mogłem się do tego zabrać, ale teraz to już nie odpuszczę Jak wygospodaruję sobie luźne kilka godzin na grę, to uderzam dalej.
Małe uaktualnienie. W kolejnym podejściu, pierwszego save'a zrobiłem w 5ch. Następnego w 7, ciutkę wcześnie, ale musiałem przypomnieć sobie co, jak i gdzie, a nie chciałem powtarzać dużego fragmentu. Dobrze zrobiłem, bo dzisiaj zacząłem od nowa i doszedłem do 8ch. 4h 01min 53sec gry. Całkiem przyzwoicie. Teraz tylko pograć troszkę i znaleźć moment na drugiego save'a Za to wczoraj troszkę się podqrwiłem. Zaczynałem od nowa, gra uparcie zostawiała ammo do javelin gun'a, zkoda tylko, że tej broni nigdy nie używam... Ogólnie szło jak po grudzie, a w piątym chapterze gra zrobiła psikusa: Nijak nie mogłem włączyć tego urządzenia. Wyglądało jakby coś się nie dograło. Pomyślałem, że jak pobiegnę do wcześniejszych pokoi, to po powrocie wszystko będzie ok. Śmignąłem windą, wróciłem. Lipa. I jeszcze raz winda, tym razem pobiegłem dalej. Cwany plan, nie ma co. Nie przewidziałem tylko, że gra weźmie i się zawiesi! 3h gry na marne...
Myślę, że właśnie o ten zakręt chodzi Tidkowi. W sumie jest to jedyny zakręt, przy którym można rozpatrywać puszczenie "x". Czy warto? Moim zdaniem nie. Lepiej wypracować dobrą linię nawet uderzając o bandę.
Można ścinać, można wychodzić z beznadziejnych sytuacji, można również dzięki SS zrobić kilka br'ów Qstom, nie używaj SS w każdym zakręcie. Czasami lepiej przydusić hamulec, przynajmniej w pierwszej fazie wchodzenia w zakręt.
