Okie from Muskogee

Ja nie mówię, że było super, bo wygrali. Wiem co widziałem i wiem o czym piszesz. Widocznie nasza reprezentacja jest taka chujowa i cienka, że takie mecze na tle całości cieszą i wypadają dobrze. Trudno.

Rodzicielstwo? W sumie spoko, kiedyś próbowałem, ale mi się znudziło. Na dłuższą metę średnie.

No moim zdaniem gdybyśmy tak grali z danią jak wczoraj, to byśmy w pizdę nie zebrali, a już na pewno nie tak. Moim zdaniem wczoraj pokazali bardzo przyzwoity futbol i, nie licząc klasycznych już chyba problemów naszej kadry, niespecjalnie bym się czegoś czepiał (milik, ty chuju). No, ale nawet gdybyśmy wygrali kolejne 100 meczów pod rząd, to i tak gralibyśmy chujowo i wszystko fuksem. Polska.

Od jakiego wyniku zaczyna się mówienie, że nie graliśmy chujowo? 10-0?

To mnie. Na razie zbieram w swoim muzgó jeszcze opinie na temat tego, co mam o tym myśleć. Ale dawno nic tak mnie nie rozjebało z naszego podwórka. https://www.youtube.com/watch?v=1zTsb7mkEQY

Ale to się wszystko pięknie czyta ;)

Marny powrót Grzesiu.

Pamiętasz jaki z tymi ogórkami był ostatnio wynik?

Pod warunkiem, że ten lód to podczas picia, pod stołem.

No z tym etapem póki co jeszcze mam starcie w najokrutniejszej fazie, ale barek z alkoholami już mi się śni, więc chyba jestem na właściwiej drodze ;P

Ja ostatnio dopiero odkryłem ojca chrzestnego, i to na weselu. Dobre whisky, amaretto i lód. Żadnej koliloli i innych pierdół. Świetnie migdały zabarwiają smak beczek, w których leży główny składnik. Zaczynam sobie coraz mnie wyobrażać picie inaczej. Tylko trzeba wkurwę piniondzów wydawać na raz, jeśli pije się dużo. No, ale...

Przecież cersei powiedziała dżejmiemu na odchodne, że to jest wszystko ustawione.

Na StarsTV leci King of my Castle od WP. Już nie leci.

Ja jebie, nawet nie wiedziałem, że gościowi coś jest.

Ile ty tego miesięcznie kupujesz? Z 50 sztuk? ;P

Miękko to dopiero będzie ;P

Może ten bożek od ognia nie daje tak sobie korzystać na byle co, albo niski poziom paliwa miał.

Ja tam nie wiem, mnie jakoś specjalnie te niektóre głupotki nie bolą. Może i rzeczywiście wcześniej było lepiej. Pewnie za mało Martina. A może ludzie tak już wypatrują końca, czy rozwiązania, że mają zbyt wysokie oczekiwania lub, o zgrozo, są zmęczeni materiałem, być może nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Może.

(pipi)enie to wymaganie od wszystkiego, niezależnie od konwencji, żelaznej logiki, trzymających się kupy faktów i twardej rzeczywistości. W każdym, obojętnie jakim filmie czy serialu, znajdziesz czasem takie bzdury, że się w głowie nie mieści. I co? Nie oglądać najlepiej, nie dotykać kijem, mijać szerokim łukiem? Ja rozumiem, że niektóre kwestie mogłyby i powinny zostać rozwiązane inaczej. Ale bez jaj.

No, z takim podejściem, to powinno się zostać wyłącznie przy filmach dokumentalnych. Choć i tam logika nie musi być oczywista.

Każde szanujące się zombie ma jedno ogniwo w plecaku.

Twoją, a nie człowieka.

No i co, wziął i umar ;(

To pułapka?

:(