Taki tam mały "apdejcik" bo spać nie mogę
Need for Speed: Heat - kolejna część, kolejna kopia NFS z 2015. Wiem, że się z tym powtarzam, ale jeśli graliście w NFS 2015 to graliście też w każdego kolejnego (jedynie Payback jakoś starał się trochę zmienić format, ale dali dupy w wielu innych miejscach). Co do Heat, to bardzo mnie zawiódł jako NFS. Tragicznie zachowująca się policja (najpierw tępią nas jak dzieciaków), a pod koniec gry praktycznie nie istnieją, coś tutaj ewidentnie poszło nie tak z balansem. Nie podobał mi się też ten cały system rozwoju, że hajs w dzień, a XP w nocy, tym bardziej że jak nas pały złapały to na początku mogliśmy stracić cały hajs, więc kilka godzin grania mogło pójść się paść. Rozumiem rogalikową ideę, ale nijak ona nie pasuje do NFSów. Proszę mi tu zrobić następcę Hot Pursuit, ewentualnie Road Challenge (ktoś pamięta?). No i pierdyliard znajdziek... W grze samochodowej... Sama platyna prosta, jedynie czasochłonna, takie 5/10.
Uncharted: Legacy of Thieves Collection - jak ktoś ograł U4 i Lost Legacy na PS4, to wbicie platyny tutaj nie zajmie dużo czasu, ponieważ jest autopop. Jednak nie wpadają wszystkie trofea, więc bądźcie pewni jakiego save'a przywracacie. Wielu osobom nie wpadły puchary z przejście na Crushingu, trzeba też powtórzyć większość dzbanków związanych z zabijaniem w odpowiedni sposób. Na szczęście wersja PS5 chodzi jak rakieta, do tego jest tutaj świetny system checkpointów, więc bez problemu można wszystko w mig wbić. Platyna w przypadku normalnego grania zajmie trochę czasu, bo mamy tutaj 2 gry do ogrania (U4 i LL jako jeden zestaw), więc powiedziałbym, że takie 6/10.
The Last of Us Part I - nie jestem fanem serii, ale muszę przyznać z ręką na sercu, że ten remake udał się im naprawdę dobrze. Zmiany miejscami są kolosalne, a grafika wbija w fotel. Zrobiłem sporo zdjęć w trybie foto, bo co chwila coś odrywało mnie od gry. Nawet głupia struktura cegieł na budynku została zrobiona z takim napracowaniem, że żal by było to przeoczyć. W Part II nie grałem, a system walki z wersji PS3 już dawno zapomniałem, więc ciężko mi się wypowiadać na ten temat, ale wszystko działało idealnie. Wycięty multik to też kolejny plus, bo nie trzeba się z nim męczyć. O dziwo nie wrzucili też trofeów za przejście na Grounded, także platyna to po prostu ukończenie gry + znajdźki, czyli 3/10 max.
Snowrunner - podobnie jak wyżej, wbiłem sobie zestawik w wersji na PS5. Nie będę rozpisywał się o samej grze, bo jest to mokry sen fanów off-roadu. Bardzo żałuję, że nie wrzucili pucharków za dlc, tym bardziej że tyle ich jest, bo robiłbym je z uśmiechem na tworzy. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak postąpili... No, ale wróćmy do zestawu na PS5. Można zrobić autopop, ale nie wpadną Wam trofea za wszystkie ciężarówki. Na szczęście twórcy wrzucili do gry tryb Nowa Gra+, ale działa on nieco inaczej, ponieważ nie używamy poprzedniego zapisu, a ustalamy parametry gry przed jej rozpoczęciem (można ustawić, żeby wszystkie ciężarówki były za darmo, ulepszenia, itd.). Można wbijać też trofea w tym trybie, więc spokojnie można tu dobić co trzeba. Pamiętajcie tylko, żeby odpalać NG+ na zupełnie czystym zapisie gry! Najlepiej skasować poprzedni (po uprzednim zrobieniu kopii do chmury) i wtedy zacząć NG+, inaczej trofea mogą nie wpaść. Platyna w samej grze nie jest taka prosta, bo trzeba się trochę najeździć i nakombinować, ale tryb NG+ mocno ją ułatwia, więc obecnie obstawiam takie 4/10.
Fallout 76 - nie tyle platyna, co postanowiłem wrócić i dobić DLC do 100%. Ostatni raz grałem w okolicach premiery i wtedy też wbiłem platynę. Muszę przyznać, że od tamtego czasu zmieniło się praktycznie wszystko. Jest masa nowego contentu, sporo zmian na mapie oraz w naszym CAMPie, dużo nowych eventów, dzienne i tygodniowe wyzwania, plansza SCORE z nagrodami, no naprawdę jest co robić jeśli jesteście nowymi graczami. Najbardziej rozbudowanym DLC jest zdecydowanie Wastelanders, dało przede wszystkim ludzkich NPC do gry, zapełniło się sporo wcześniej pustych miejsc, no widać że pomyślano w końcu nad tym tytułem. Problemem wciąż pozostaje stabilność oraz ogólna jakość, która jest bardzo kiepska... Klatkowanie przy dużych zadymach, straszące tekstury, a postacie wyglądają jakby zostały wyciągnięcie z Obliviona. Najgorsze trofea z DLC to te związane z reputacją, bo można wbić tylko garstkę dziennie, więc przez około miesiąc (jak nie dłużej), trzeba codziennie robić dzienne questy dla danej frakcji, żeby wbijać repkę. Zrobienie 100% obecnie to zabawa na długie godziny, a poziom trudności oceniłbym na 7/10 (kilka pucharów wymaga jednak grania w grupie, bo samemu ich nie zrobimy).
God of War Ragnarök - co tu dużo pisać, "krul" jest tylko jeden. Godzik pozamiatał w tym roku równo. Wspaniały sequel, masa contentu, genialne postacie, wciągająca fabuła, pojawiło się nawet kilka twistów. No ogólnie same ochy i achy, także nie będę się rozpisywał, bo o grze też już wszystko zostało powiedziane. Co do platynki, to jest prosta, bo grę można przejść na dowolnym poziomie trudności, nawet najprostszym, co mocno ułatwia sprawę. Poza znajdźkami, których jest naprawdę dużo, największym wyzwaniem zdecydowanie są walki z Berserkerami oraz Walkirią. Trzeba naprawdę dobrze rozpracować system walki, przede wszystkim parowania, żeby sobie z nimi poradzić. Bawiłem się wyśmienicie, jest to jedna z tych gier, że jak ją ukończysz to czujesz pustkę. Platyna, jak już mówiłem, bardzo prosta 4/10.
Red Dead Redemption 2 - Rockstar jak zwykle dostarcza i gierka nawet dzisiaj robi piorunujące wrażenie. Nie tyle samą grafiką, bo tutaj już lekko czuć ząb czasu i to, że to wersja PS4 (30 klatek i niska rozdziałka), ale poziom szczegółowości otoczenia to coś, w czym R* zawsze brylował. Dorzucić do tego fantastyczną fabułę, postacie które nie są ani dobre, ani złe, są po prostu ludzkie, tak samo jak ich decyzje, cała historia Dutcha, no jest tytuł gigant i chyba nikt z tym nie będzie polemizował. Muszę jednak przyczepić się do mega mozolnego wprowadzenia. Nie chodzi już o sam prolog, ale gra tak naprawdę zaczyna nabierać tempa dopiero gdzieś w 4 rozdziale. Do tego momentu robimy jakieś bzdety, łowimy ryby, łapiemy bobry, itd. Ale to co się później zaczyna dziać pomiędzy ekipą, o jezusie... W to po prostu trzeba zagrać i poczuć samemu, ale te pierwsze kilka rozdziałów trzeba przeboleć. Platyna moloch na prawie 200 godzin. Najwięcej czasu zajęło mi znalezienie wszystkich zwierząt, co chyba nie jest niespodzianką. Mój boże, nie wiem co za algorytm wprowadzili, ale gra zawsze doskonale wiedziała czego szukam, więc nie pojawiało się na mapie. Ostatniego indyka szukałem gdy dobre kilka godzin, a wcześniej to potykałem się o nie na każdym kroku. Podobnie miałem z którymś gołębiem. Trochę tutaj przegięli, tym bardziej że każde zwierze trzeba zeskanować, zabić oraz oskórować/podnieść. Do tego masa znajdziek, typu karty z papierosów, kości dinozaurów, egzotyczne kwiaty, rośliny, legendarne zwierzęta, napady, gangi, no jest tutaj od groma zawartości i za to ogromny szacunek. Liczę, że w GTA VI zabawy dla pojedynczego gracza będzie jeszcze więcej, bo w Vice City chciałbym spędzić co najmniej z 500 godzin Platyna sama w sobie nie jest trudna, ale niektóre złote medale potrafią dać w kość, tym bardziej że wszystkie wymagania trzeba spełnić za jednym razem. Nie zapominajmy o trybie online, który powoli umiera i to czuć. Na szczęście miałem kilku znajomych z którymi wszystko w miarę sprawnie zrobiłem. Najwięcej czasu zajmuje wbicie 50 poziomu, ale wprowadzili coś w rodzaju klas postaci, więc można wybrać poszukiwacza skarbów, i wtedy XP leci bardzo szybko. Powiedziałbym, że platyna to takie 6/10, ale z ogromną liczbą godzin na liczniku.
Death Stranding - Kojimbo jak zwykle dowozi, cóż to był za wspaniały tytuł. Żałuję jedynie, że zagrałem tak późno w niego. Fabuła to pomieszanie z poplątaniem, nawet teraz nie za bardzo wszystko ogarnąłem jak tak dobrze się zastanowić... No, ale same gameplay to już top topów. Kto by pomyślał, że zabawa w chodzący paczkomat może sprawić tyle frajdy. Największym plusem są budowle innych graczy oraz to, że sami mamy wpływ na otaczający nas świat. Nie wyobrażam sobie grać w tę grę bez dostępu do sieci, bo wtedy traci ona cały urok. Nic tak nie bawi, jak wybudowanie drogi i zgarnięcie grubych tysięcy lajków następnego dnia Jednak do poprawy musi koniecznie pójść fizyka pojazdów, bo to jak one się zachowują to aż wstyd było coś takiego wypuścić w ogóle. Nikt tego nie testował czy jak? Przecież każdy pojazd to pudełko bez fizyka, odbijające się od tekstur niczym piłka ping-pongowa. Jedynie droga i równy teren, cokolwiek innego to zgrzytanie zębów i łapanie się za głowę. Walka również mogłaby być lepsza, bo jakoś ten system strzelania i AI przeciwników średnio przypadły mi do gustu. Platyna czasochłonna, ale z obecnymi budowlami graczy jest sporo udogodnień, więc myślę że max 5/10.
Tom Clancy's The Division 2 - wbiłem nie tylko platynę, ale również 100%, co jest wg mnie znacznie trudniejsze. Nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że najgorsze są trofea związane z raidami, szczególnie tym drugim. O ile ten pierwszy (Dark Hour) można jeszcze jako tako ukończyć z randomami, bo wszystko sprowadza się głównie do DPS'u, tak drugi raid (Iron Horse) wymaga już zgranej ekipy i poznania taktyk każdego bossa. Tutaj widać, że patrzyli w stronę Destiny, bo bez komunikacji nic tutaj nie ugracie. Na szczęście udało mi się znaleźć mega ogarniętą ekipę amerykańców, którzy wszystko mi pokazali, wyjaśnili, a przy tym pomogli ukończyć raid. Każdy raid wymaga 8 osób i gwarantuje, że każda jest potrzebna (stanie w kącie nie przejdzie). Co do całej reszty, to jest banalnie prosta, więc platyna to 3/10, ale 100% ze względu na raid Iron Horse to już spokojnie 9/10, albo nawet 10/10 (no chyba, że macie pro ekipę, która was przeciągnie, wtedy nie musicie martwić).
Anthem - co prawda platyny jeszcze nie wbiłem, ale jestem już blisko i został mi sam grind... O tym balasie zostało już wiele powiedziane, ale coś mnie podkusiło, żeby samemu to sprawdzić. Może po tych latach coś tam ogarnęli... Niestety, gra wciąż jest potężnym paździerzem, co czuć na każdym kroku. O ile graficznie jeszcze da się przeżyć, a sam system strzelania nawet spoko, tak cała reszta to nędza i rozpacz. System questów to jakieś nieporozumienie. Mamy kilka aktywności na krzyż, które są losowo łączone w jedno zadanie (np. bronienie miejscówki, pomoc NPC, zebrać części reliktu, itd.). Po kilku razach już Wam się ulewa od robienia w kółko tego samego, a do samej platyny trzeba jednak sporo tego zrobić. AI przeciwników praktycznie nie istnieje, ot pojawiają się w punkcie A i biegną do Was, tyle. Na wyższych poziomach trudności zaczynacie być z papieru, a oni z tytanu. Zwykły frajer stojący za drzewem może was dojechać, bo nie zauważyliście go w porę. Czasami potrafiłem walczyć z hordami na poziomie GM1 (max to GM3), a ściągał mnie jakiś leszcz z daleka, bo go nie zauważyłem. Jest to nagminne... O graniu z randomami możecie zapomnieć, bo nikt już w to nie gra, co mnie nie dziwi. Plus tego wszystkiego jest taki, że platyna do zrobienia bez problemu solo, ale trzeba nastawić się na masę grindu i powtarzanie tych debilnych questów. Platyna pod względem poziomu to 5/10, ale ostrzegam, że nie warto... Niestety jak już zacząłem to dokończę, ale wolałbym to spuścić w kiblu