Skocz do zawartości

Renton

Użytkownicy
  • Postów

    284
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Renton

  1. Jeżeli wierzyć zachodnim serwisom, to prawdopodobnie już na początku grudnia otrzymamy pierwsze konkretne informacje na temat najnowszej odsłony serii Tomb Raider.

     

     

    W jakie zakątki świata tym razem wrzucą nas autorzy? Na czym będzie opierać się fabuła? Możemy spodziewać się jakichś większych zmian względem ostatniej pełnoprawnej części (Underworld)? Czy Lara znowu poddała się kolejnej operacji powiększania biustu? Odpowiedzi na przynajmniej niektóre z tych pytań oczekujcie dokładnie 6 grudnia

     

    http://asurvivorisborn.com/

     

     

    Edit:

    heh, właśnie się zorentowałem, można usunąć mój temat :sweat:

    http://www.psxextreme.info/topic/80487-tomb-raider-9/page__st__20

     

    btw, jaki jest sens zakładania tematu o grze tak wcześnie zanim w ogóle wypłyną jakieś konkrety?

  2. Pytanie w tym momencie powinno brzmieć - komu chciałoby się tyle czasu masterować jedną (czy dwie, nie orientuję się ile dokładnie oferowało demko) trasę? Ja bym miał dosyć maksymalnie po 5 godzinach. No, ale cóż, jak widać są maniacy. Ciekawe ile czasu łącznie spędzisz już w pełnej wersji :)

  3. To nie jest tak, że się na tym gatunku zawiodłem i przez to kompletnie go olewam, po prostu jakoś szczególnie nie kręcą mnie batalie wielgachnych konserw - ot, nie moje klimaty. Oczywiście nie znaczy to, że w ogóle nie daję szansy tego typu produkcjom - o ile nie stawiają na pierwszym miejscu walk mechów, to potrafię bawić się przy nich całkiem nieźle - vide Full Metal Panic (humor, szpiegowski smaczek), Eureka 7 (świetny przygodowy klimacik, postacie) czy Code Geass (fabuła, ciekawe pomysły). Wyjątkiem jest tu natomiast Gurren Lagann, które pomimo nastawienia w 95% na blaszaną rozwałkę, to i tak niesamowicie mnie wciągnęło (aż sam się zdziwiłem). Jeżeli znasz coś w podobnym stylu do w/w to ewentualnie możesz zarzucić.

     

     

    Razel - Kenshina OVA widziałem - genialne anime. Również obejrzałem Nodame Cantabile, ale to niespecjalnie do mnie trafiło właśnie ze względu na nadmiar muzyki klasycznej (drugą serię raczej sobie daruję). Chętnie sprawdzę za to Kaibę i Mushishi.

  4. Co do Enslaved, to chodzi mi bardziej o design świata, bajkowy klimat i postacie (oraz przedstawienie wzajemnych ich relacji) niż samą mechanikę rozgrywki. Zgodzę się, że to nie jest jakaś szczególnie rewelacyjna produkcja, ale i tak mimo wszystko zasługuje na większe uznanie graczy.

  5. W sumie skończyły mi się już pomysły co oglądać, więc prosiłbym o jakieś propozycje z Waszej strony. Gatunek w zasadzie dowolny, byle by nie było mechów i za dużo fan-service'u. Z racji, że obejrzałem już chyba wszystkie co bardziej znane serie (Naruto, Bleach, OP, Hellsing, Death Note, GTO itd.), to wolałbym coś bardziej niszowego. No i fajnie by było, gdyby rozwaliło mi dupsko na kawałki.

  6. Wkurza mnie, że takie odgrzewane schaboszczaki jak kolejne odsłony Call of Duty biją wszelkie rekordy sprzedaży, podczas gdy o dziesięć klas bardziej oryginalne i przynajmniej jedną klasę bardziej wartościowe Enslaved ledwo co może pokryć koszty własnej produkcji. Wygląda na to, że w tej branży nie ma już miejsca dla kreatywnych produkcji.

  7. No wiesz, skoro nad zwykłym demkiem przesiedziałeś tyle czasu, przez jaki ja zdążyłbym przejść dwa dowolne erpegi, no to chyba coś w tym musi być ;]

     

    no-life czy nie, w każdym razie gratsy za osiągnięcie i tak Ci się należą

  8. Jestem krótko po seansie - co by dużo mówić, ten film to bez dwóch zdań najbardziej odmóżdżające, porąbane 1,5 h tego roku. Główny bohater wychodzący cało (no, prawie) z każdej sytuacji, kuloodporny (podczas gdy wszyscy inni wokół zgarniają na klatę setki pocisków), wyskakujący z płonącego samochodu 000,1 sec przed wybuchem, zaliczający headshoty z zamkniętymi oczami i co tam sobie jeszcze scenarzysta ubzdurał. J. Alba pod prysznicem (widać nagi pośladek i kawałek cycka). Elegancko lejąca się na wszystkie strony jucha oraz masowo odpadające członki. Do tego Trejo z tą swoją kamienną gębą (w każdej sytuacji, niezależnie od tego czy właśnie dowiaduje się o śmierci kogoś bliskiego czy akurat robi sobie bandżi z czyjegoś jelita), który miażdży niesamowicie. No i debeściak Seagal, w końcu dostający wpie'rdol. Czegóż chcieć więcej?

     

    "Machete", to przede wszystkim mistrzowsko oddany hołd filmom klasy B, i - co warto zaznaczyć - ostra rozwałka nie dla każdego. Jak ktoś nie łapie konwencji, to najlepiej niech po pierwszych pięciu minutach filmu daruje sobie dalsze oglądanie.

     

    Mocne 8/10 ode mnie. W sumie byłoby wyżej, gdyby cały film trzymał poziom genialnej sceny otwierającej.

  9. Jak wszelakie Burnouty przejadły mi się już przy okazji Revenge, przy żadnym Gran Turismo nie potrafiłem usiedzieć dłużej niż 2 godziny, a takiego Motorstorma nawet nie tknąłem palcem (nie licząc dema), tak nowym NFSem.....jestem nieziemsko podjarany. Po obczajeniu demka zwyczajnie się w tej grze zakochałem - przede wszystkim ujął mnie rewelacyjny model jazdy, fizyka oraz świetnie wyważone uczucie prędkości - to już nie są gładko sunące, kartonowe pudełka z poprzednich wyścigów Criterion, które niczym gumowe piłeczki odbijają się od band, w końcu czuć ciężar samochodów, trzeba naprawdę uważać przy poślizgach, a i naprawdę nie trudno tu o dzwon. Dla mnie mega-miodzio. GT niech się jeszcze troche pokurzy na półce w sklepie ;]

  10. Nie wiem o co Wam chodzi z tymi piorunami, bo w sumie poza ilością czasu jaki trzeba było przeznaczyć na ominięcie tych wszystkich 200 szlagów, to motyw całkiem prosty, fajny i przyjemny. Osobiście wyszło mi gdzieś tak za trzecim razem, a nabiłem chyba ze 100 więcej niż trzeba było (więcej mi się nie chciało). Nawet kalecy pod względem refleksu powinni spokojnie dać sobie radę (jedna istotna rzecz - nie wolno mrugać ;] ), IMO już gorsze były te wspomniane tu motylki.

  11. Świetne pościwo Mr. Blue, więcej konkretów niż w recenzji z PE :thumbsup:

     

    Skoro system walki jest tak dobry, przełożenie scenariusza z mangi wyszło lepiej niż w samym anime, a oprawa wizualna trzyma wysoki poziom, to już nawet nie mam wahań - kiedy tylko konsola wróci z serwisu już wiem jaka gra pierwsza wyląduje w jej paszczy ;]

  12. Dobry, klimatyczny tytuł, z ładnie przedstawioną historią i najbardziej kształtnym tyłkiem w grach wideo- takie jest Heavently Sword. I nic ponad to. W porównaniu do takiej Bayonetty czy Ninja Gaiden system walki jest biedniusieńki (spokojnie można mashować przez połowę gry), często trąci monotonią, żywotność też jakoś specjalnie nie poraża. Mimo wszystko wydaje mi się jednak, że warto się z tą produkcją zapoznać, chociażby z tego względu, że posiada ona własny, unikatowy charakter i rewelacyjny design, czego niestety nie można powiedzieć o wielu dzisiejszych slasherach.

  13. Byłoby miło gdyby chociaż trochę poprawili mimikę twarzy Leona, bo ostatnio to była mała tragedia. Jednak co by nie mówić, oprawa i tak ma tu znaczenie wręcz marginalne.

     

    Ciekawi mnie ta postać na drugim planie. - czyżby Chris? :mellow:

  14. Renton, ale ile Ty sam wymienisz gier, które spełniają podane przez Ciebie kryteria? Mnie do głowy przychodzą na chwilę obecną wyłącznie produkcje Bethesdy i na upartego BioWare (aczkolwiek te są wbrew pozorom liniowe i ograniczone). Nie liczę crapów ze średnią ocen 5/10, które próbowały je naśladować. Jeśli znasz coś więcej to podaj, chętnie bym obadał. Szczególnie ta nieliniowość mnie intryguje, bo raz jeszcze po głowie chodzą mi głównie wszelkie TESy i Fallouty.

     

    Zakładam, że gdyby japońscy twórcy nie siedzieli jeszcze w epoce dinozaurów (z deko przesadzam), to takich gier byłoby więcej ;] gdyż - jak nie trudno zauważyć - elementy, które wymieniłem na taką skalę występują w zasadzie wyłącznie w zachodnich produkcjach i to...w dość niewielkiej bądź, co bądź ilości, jak słusznie zresztą Ty zauważyłeś. Lepszy jednak rydz niż nic, jak to mówią, chociaż nie ma też się co oszukiwać - potencjał tkwiący w obecnych konsolach jest ogromny, szkoda tylko, że tak niewielu developerów potrafi go wykorzystać (stąd zaledwie te rodzynki Bethesdy i BioWare'u). A z japońskich to już chyba nikt. Final Fantasy XIII? Star Ocean 4? Resonance of Fate? Wszystkie są dobre (mniej lub bardziej), ale pod względem zastosowanych rozwiązań każda tkwi w ubiegłej generacji. Osobiście nie wierzę, że nie dałoby się zrobić naprawdę dużego japońskiego projektu, łączącego powiedzmy gameplay takiego Fallouta i bajkowy klimat magicznego świata i dobrze tego nie sprzedać (tym bardziej gdyby opatrzyć taki projekt stosowną metką, np. z nazwą Final Fantasy). Dałoby się, ale do tego potrzeba by naprawdę zdolnego teamu, a te zapewne wolą tworzyć kolejne "popi'erdółowate" (cudzysłów użyty mocno nad wyraz) Dragon Questy albo SMT na DeeSa. Stąd po części moje narzekanie na kieszonsolki.

     

    No ale nie mam zamiaru też handheldów usprawiedliwiać, ani w zupełności bronić, bo raz jeszcze popadamy w skrajności. Einsteinem nie trzeba być aby stwierdzić, że im lepsza platforma, tym większe możliwości i milsze wrażenia, ale jak już wspomniałem, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. A mamy na takie PSP i NDS całkiem pokaźną bibliotekę tytułów gatunku (głównie) jRPG, które zdaniem wielu wcale nie ustępują pod względem zabawy jakoś znacząco temu, co oferują gry jRPG na konsole obecnej generacji. Niekiedy jest to wręcz to samo/coś podobnego, jak chociażby Disgaea czy Valkyria Chronicles, tudzież jakieś Blue Dragony. Przede wszystkim miłośnicy gier strategiczno-RPG powinni znaleźć coś dla siebie.

    W tym momencie skłamałbym pisząc, że przy większości z tych tytułów nie bawiłem się wyśmienicie (tym bardziej przy takim TWEWY albo Jeanne d'Arc, które w moim mniemaniu stanowią absolutną czołówkę rpg na handheldach), jednak...no właśnie - ogółem i tak nie potrafiłbym wrażeń z tych rozgrywek przyrównać do grywalności jaką dały mi obecne tuzy pokroju Fallouta (do takiego FFXIII natomiast jak najbardziej). "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma", no tak, tylko że jak już wcześniej napisałem - jestem trochę taką rozpieszczoną k*rwą i to mnie w pełni nie zadowala, po prostu chciałbym mieć więcej tego co lubię bardziej ;]

  15. Cycuchy w cosplayu są fajne, wiadomo, ale to i tak zaledwie (niepotrzebny) dodatek do całości. Pierwsze skrzypce oczywiście gra odwzorowanie ogólnego wyglądu (strój, fryzura, często też mimika twarzy) i jeżeli ten element leży, to nawet największe arbuzy nic tu nie pomogą. Nie da się też ukryć, że w wielu przypadkach atrybut ten ma za zadanie wyłącznie przyciągnięcie uwagi. Ale żeby nie było - ta Frost wyszłaby fajnie nawet i bez tego.

     

    Przy okazji, Shizuka, zważ na to, że jesteś na wybitnie samczym forum i nic nie poradzisz na to, że większość tutaj wyżej będzie sobie stawiać mocno cycate laski od najlepiej odwzorowanych postaci ;]

    • Plusik 1
  16. Wprawdzie nie grałem w FFXIII, ale wydaje mi się, że ta po prawej wcieliła się w postać Lightning - jak najbardziej kobiecej bohaterki tejże gry.

     

    A obściskujące się dwie dziewczyny? Czemu nie ;]

     

    E: No i wyjaśnione.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...