Treść opublikowana przez ogqozo
-
Zimne skoorwysyny
Moja ukochana też tak twierdzi, więc jak widać jest to ogólnie przyjęta opinia.
-
Poleć coś w stylu...
Sexy Beast i Trainspotting, to zawsze usłyszysz, tradycyjny tercet angielskich komedii. Co jeszcze? Hm, inne filmy Ritchiego i Boyle'a. "Przekładaniec" nakręcony przez producenta kilku filmów Ritchiego. Kilka filmów z "Job" w tytule - Italian Job, Bank Job... ...generalnie, co drugi film z Jasonem Stathamem! Jest jeszcze "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj", "Szczęśliwy numer"... i, jak to się nazywało... "As w rękawie". Kilka z filmów, które wymieniłem, uważam za beznadziejne, ale mają swoich fanów. Na pewno jest pewne podobieństwo.
-
Punk rock/Hardcore - linki
To jest punk? Taką muzykę się teraz nazywa punk? Po przesłuchaniu kilku utworów na YT prędzej użyłbym raczej określenia w stylu "neopaganfolk", "sludge emo" czy chociazby "indie".
-
Zimne skoorwysyny
To nie są żadni obrońcy tylko zwykłe palanty. Słowo "seria" jest tak samo polskie jak "sezon". Nie ma żadnego racjonalnego powodu, w każdym razie nikt mi go na razie nie podał, żeby unikać któregokolwiek z tych słów.
-
NBA
No cóż, LeBron poszedł do jednego z 2-3 możliwych klubów w całej lidze, gdzie nie będzie liderem. To trochę szok, przyznajmy. Gracz, który zdominował NBA najbardziej od czasów Shaka 2000, teraz będzie jakby... w tle. Oczywiście, będzie najlepszym graczem drużyny. Ale nie będzie w świetle reflektorów, nie ma takiej możliwości. Wade będzie rzucał więcej punktów, a to jest nadal pewien wyznacznik. W zaciętych końcówkach piłka będzie szła do Wade'a. Kibicie w Miami bardziej będą kochać Wade'a. Nie tylko w Miami. WSZYSCY lubią Wade'a, natomiast masa osób nie znosi LeBrona. Wade zawsze będzie miał o jedno mistrzostwo więcej, niż LeBron, wygrał je "sam" i przy porównaniach to ZAWSZE będzie używane. Tak naprawdę LeBron wybrał więc sobie ciężki los. Nawet jeśli mu się powiedzie, pozostanie niedosyt. Poświęcił kasę i indywidualne osiągnięcia sportowe dla osiągnięć zespołowych, przebywania w fajnym mieście i grania z ludźmi, których lubi. Do końca się wahał, a decyzję podjął ostatniego dnia. Tak więc prawdopodobnie Bosh przesądził. Może tydzień więcej na przemyślenie sprawy spowodowałby inny wybór. Chicago wydawało mi się bardziej sensowne. Nie tylko dlatego, że byłby tam liderem. Także pod względem zespołowych szans na sukcesy. Miami nie jest w tym momencie faworytem do wygrania na Wschodzie. Naprawdę będzie problem z ławką. Duży. Beasley odejdzie, żeby była kasa na Bosha i LeBrona. To zostawia nam czterech profesjonalnych graczy w drużynie: Wade, Bosh, LeBron i Mario Chalmers. Boston ma z kolei swoją "wielką trójkę", owszem, podstarzałą, ale jest nowy lider w postaci Rondo, jest Jermaine O'Neal, Rasheed, Perkins, Tony Allen... Orlando, mimo porażki, nadal jest wyrównaną, różnorodną drużyną i też może "wielkiej trójce" skopać tyłki. Bulls mają pod koszem Noaha, Taja Gibsona i Boozera. Będa najlepiej zbierającą drużyną ligi, to można założyć na pewno. Innymi słowy - LeBron ma trudno, ale z daleka wygląda to, jakby miał łatwo. Pójście do Miami jest więc, paradoksalnie, bardzo anty-wizerunkową zagrywką LeBrona. Teoretycznie - czymś zupełnie nie w jego stylu. Nie zmienia to faktu, że krytycy LeBrona krytykują go za to, że poszedł do Miami. Tak samo jak krytykowaliby za każdą inną decyzję. Cóż, taka już rola LeBrona w tej lidze. Koleś z taką ambicją jest skazany na to, że będzie zawodził.
- The Last Story
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Bardzo pro opis, nie ma co.
-
Poleć coś w stylu...
Było już kilka razy w tym temacie. Na początek: Kurosawa - eee... wszystko? Nawet nie wiem, co wymienić. "Siedmiu samurajów" jest najpopularniejszych Mizoguchi - Opowieści księżycowe (+ masa innych) Kobayashi - Harakiri (+ masa innych) Yamada - Samuraj-zmierzch (+ na pewno jakieś inne, ale nie widziałem ich) Kinugasa - Wrota piekieł Okamoto - Miecz zagłady
-
World Cup 2010
63. Urugwaj - Niemcy 3:1 64. Holandia - Hiszpania 0:4
-
NBA
Mundial Mundialem, całkiem ciekawy, ale są też prawdziwe sporty. I się w nich dzieje. Bo zaczął się lipiec, na który czekano w lidze od paru lat. Wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy: - Bosh przeszedł do Miami - Boozer do Bulls - Amar'e do Knicks ...Ale najciekawsze czeka nas dziś wieczorem, gdy LeBron na żywo ogłosi na antenie ESPN ogłosi swoją decyzję. Opcje są generalnie cztery: Cavs, Heat, Bulls i Knicks, ew. Nets. Za Cavs przemawia to, że LeBron to "chłopiec z Ohio" i chce osiągnąć coś na przekór okolicznościom. Nie chce "dezerterować", zostawiać bez pierścienia fanów, którzy od tylu lat go wielbią. Za Heat przemawia, wiadomo - niesamowity tercet z Wade'em i Boshem, który wygląda tak mocno, jak nic, co powstało wcześniej w historii NBA. Są też jednak wady takiego rozwiązania - po pierwsze, nawet jeśli to wygląda jak gwarancja wielu mistrzostw, to nie będą do końca "jego" mistrzostwa. Wade pewnie będzie rzucał więcej punktów, Bosh więcej zbierał. Kto wie, może Wade dostanie MVP zamiast LBJ-a. No i zawsze będzie powtarzanie, że LeBron miał łatwiej, bo przecież Wade i Bosh to chyba większe wsparcie niż Pippen i Rodman. Bardziej rywalizowałby z legendą Billa Russella, niż Jordana. Zwłaszcza, że wcale nie będzie tak łatwo o pokonywanie wszystkich, bo w Miami będzie bardzo mało miejsca na pozostałe kontrakty, a na razie jest tam tylko czterech podpisanych graczy. Brakuje centra itp. Jednak Pat Riley powinien sobie poradzić z ustawieniem zespołu, mając trzech tytanów. Lakers w sumie też mają słabą ławkę i ciągną na kilku zawodnikach. Trzech może wystarczyć. Zwłaszcza, że to jego kumple. Bulls to ciekawa opcja. Jako fan MJ-a, LeBron musiał kibicować Bulls w młodości. Miałby tam dobry skład, ale nie przegięty - Rose, Noah, Boozer... Nawet bez LeBrona Bulls będą w tym sezonie celować w czołowe miejsca Wschodu. Szanse na mistrzostwo byłyby dla niego duże, szanse na tytuł MVP praktycznie pewne. Mocna paka, ale zdecydowany lider w osobie LBJ. To brzmi sensownie. Knicks? Na razie mają jako argument tylko to, że są w Nowym Jorku. Mało. Amar'e to nie był super transfer, jak na tyle lat "czyszczenia" kontraktów. Nets? Będą w Nowym Jorku, mają dużo kasy i Jay'a Z. Też wydaje się, że LeBron za dużo ryzykowałby, przechodząc do tak "pustych" przestrzeni. Sporo źródeł podaje, że Heat. Na 100%. No cóż, tak miało być, od dawna się o tym mówi. Już w czerwcu źródła bliskie LeBrona o tym donosiły. Ale dowiemy się tego dzisiaj o godzinie 3.00 polskiego czasu.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
No Obso jest w(pipi)iający ale tu sie zgodze, głupie stwierdzenie Ogqozo . Wczoraj po prostu Hiszpania grała jak niemcy do tej pory, a niemcy jak hiszpania, dlatego jest wynik taki a nie inny. No ale ja się przecież przyczepiłem do czego innego, niż on odpierał. Chodzi mi o sam fakt, że Niemcy niby mieli odpaść, bo grali efektownie. Trafili na kogoś silniejszego, to odpadli i tyle. To nie ma nic wspólnego z tym, czy grali wcześniej ładnie, czy nie. Ze słabszymi od siebie wygrali, a z silniejszymi przegrali. Wielkiej filozofii tu nie ma sensu dorabiać, chyba że się chce zgrywać znawcę piłki na forach. Niemcy nie grali wczoraj inaczej niż do tej pory, Hiszpania też nie. Hiszpania zawsze bębniła w przeciwnika ciągłymi atakami, bardziej jednak nastawionymi na utrzymywanie się przy piłce, niż kopanie jej w stronę bramki. Niemcy zawsze stawiali na perfekcyjną organizację obronną, pressing i przy każdej możliwej okazji szybkie podania do ofensywnych pomocników, kiedy napastnicy ruszają do kontry. Argentyńczykom dało się zabrać piłkę i te ataki robić, no to wyglądało to efektownie. Argentyńczycy, poza napadem, są bowiem bardzo słabymi piłkarzami. W Hiszpanii każdy piłkarz jest bardzo dobry, nie dało się im zabrać piłki, no to sam fakt ofensywnego podejścia nie mógł im nic dać. Jak się dotyka piłki raz na kwadrans, to nie ma znaczenia, czy grasz efektownie, czy nie. Jesteś po prostu słabszy. Dlatego Niemcy odpadli. Nie róbmy z tego meczu jakiejś "nagłej przemiany", bo obie grużyny grały tak samo, jak zawsze. Teksty, że "dzisiaj Niemcy zagrali gorzej" zostawmy kobietom albo ludziom, którzy mają 7 lat i pierwszy raz oglądają mecze piłki nożnej.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
No tak, niestworzenie ani jednej sytuacji bramkowej przez pierwsze 85 minut meczu oraz długie okresy, gdy Niemcy stali całą drużyną na własnej połowie i wodzili tylko wzrokiem za piłką, to bardzo efektowna i efektywna gra. Cóż, gusta są różne. właśnie...co się z nimi stało? Stawiam teze, że to nie Hiszpania wygrała, to Niemcy pokonali samych siebie. To się stało, że Niemcy trafili na drużynę, która miała obronę. Nie jakichś anonimowych pionków, jak Argentyna, tylko najlepszych na świecie. Po prostu trafili na piłkarzy dużo lepszych od siebie, zostali zmiażdżeni, nie mieli ani jednej okazji, rzadko kiedy dotykali piłki... więc przegrali. Tak się zdarza. No cóż, póki mieli możliwość, grali efektownie, oddajmy im to.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
No tak, niestworzenie ani jednej sytuacji bramkowej przez pierwsze 85 minut meczu oraz długie okresy, gdy Niemcy stali całą drużyną na własnej połowie i wodzili tylko wzrokiem za piłką, to bardzo efektowna i efektywna gra. Cóż, gusta są różne.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
Hiszpania, najefektowniejsza i najlepsza drużyna Euro 2008, wygrała tę wielką imprezę. Teraz potwórzą to na Mundialu. Obso fałszywy prorok. Villa dostanie Złotego Buta i Złotą Piłkę.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
Podobno Niemcy w dzisiejszym meczu dotknęli piłki. Jeśli to prawda, to przeoczyłem ten moment. Ktoś ma foto?
-
Zimne skoorwysyny
Fonda był fajny w "Dawno temu na Zachodzie". Jak strzela do dziecka i jest ujęcie na jego zimne, niebieskie oczy... Jak u Putina. Tak, koleś robił wrażenie.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
Eee, od 2008 roku?
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
nie twierdze, ze najbardziej robben zasluzyl na zlota pilke, ale to co napisales to idiotyzm. robben praktycznie w pojedynke wprowadzil bajern do finalu LM. LOL, to akurat wiem, że był być może najlepszym piłkarzem LM w tym sezonie, zmieniając oblicze swojego klubu i ciągnąc go aż do finału. Pisałem o tym Mundialu. Bo akurat w kwestii Złotej Piłki (która od tego roku została zunifikowana z nagrodą FIFA) Mundial ma największe znaczenie. Ronaldo w sezonie 2001-02 strzelił 7 goli, później się rozkręcił w Realu, ale to nie miało takiego znaczenia jak fakt bycia najlepszym piłkarzem drużyny, która wygrała MŚ. Cannavaro w roku 2006 też nie miał aż tak dobrego okresu w klubie. Bez triumfu w MŚ nie byłby nawet w top 5 głosowania. Gdyby nie finał MŚ w 1998 r., Zidane też by nie wygrał przed Sukerem - pierwszy byłby Ronaldo. Tak że pisałem o Mundialu. A tutaj Robben nieco zawodzi. Ma przebłyski, to na pewno, ale to nie jest Robben z Bayernu. Śmiem twierdzić, że dzisiaj wszyscy zawodnicy ofensywni Holandii - Sneijder, Kuyt, Van Persie i Van der Vaart - zagrali nieco lepiej, niż Robben, a na pewno nie gorzej. Jeśli uważacie to za błędną opinię, to bardzo wam gratuluję.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
Stawiałem na remis, z szansą na zwycięstwo Holandii. To ty mówiłeś, że nikt nie ma szans z Brazylią. Urugwaj, cóż... Sędzia ich wyeliminował! Nie moja wina.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
No ja też lubię, jak Niemcy grają. I oni, i Hiszpania grają ładniej niż Holandia. Ale ci grają z kolei skutecznie i... wygrywają. Więc jeśli w finale też wygrają, to Sneijder Złota Piłka, bez dwóch zdań. Główny dyrygent drużyn, które zdobyły LM i Mundial - nie mogą mu tego nie dać. Jeśli wygra Hiszpania, to Villa. Jeśli Niemcy... tu jest trudniej, Niemcy nie mają jednego lidera. Mueller to najlepszy piłkarz Mundialu, ale w Bayernie liderem nie był. Schweinsteiger miał świetny mecz z Argentyną, ale nie w każdym spotkaniu był tak dobry. Możliwe, że Niemcy wygrają, a i tak nagrodę dostanie Sneijder.
-
TRANSFERY
A Pique i Dani Alves to nie jego transfery?
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
No raczej Sneijder. Robben ładnie biega, ale jak przychodzi co do czego, niewiele pomaga w zwycięstwach. Dzisiaj akurat strzelił na 3-1, co ostatecznie było przesądzające, ale poza tym... niewiele zrobił. Myślę jednak, że faworytem do Złotej Piłki jest obecnie David Villa. Gdyby Hiszpania nie wygrała Mundialu (a wygra), to Sneijder jest drugą opcją. Jest jeszcze ewentualność o nazwie Bastian Schweinsteiger, ale chyba nie da rady...
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
Finał Holandia-Hiszpania, mówiłem sto lat temu.
-
Zimne skoorwysyny
Min-Sik Choi z "Oldboya". Nie muszę chyba nic dodawać. Koleś siada i zjada ośmiornice, a później rozpi'erdala dwudziestu ludzi młotkiem. Miał powody, żeby się w(pipi)ić, więc się w(pipi)ił. Ale miny nie zmienia. Toni Servillo "Skutki miłości". Piękna kobieta się go pyta, czemu się do niej nie odzywa od dwóch lat, a ten powoli wstaje i wychodzi, patrząc z pogardą. Mogą się nad nim znęcać, jak chcą, a ten nawet powieką nie drgnie. Tak się jest s(pipi)ysynem w Neapolu, dziwki. Lawrence Olivier w "Maratończyku". Czy jest bezpiecznie? TAK, (pipi)A, JEST BEZPIECZNIE, ZOSTAW TĘ WIERTARKĘ! Robert de Niro, "Przylądek strachu" Scorsesego. Za ten gryz. Niezłego miałem szoka jak to zobaczyłem pierwszy raz będąc w podstawówce. Ben Stiller w "Dodgeball" i "Heavyweights" - nabijanie się z grubych ludzi i oszukiwanie w turniejach zbijaka to najbardziej zimne i s(pipi)ysyńskie czynności na tej planecie.
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
Urugwaj wygra ten Mundial, pisałem tak wieki temu.