Treść opublikowana przez ogqozo
-
Gitara elektryczna
Kupuj używki, gitara elektryczna to nie majtki. Najlepsze okazje można oczywiście znaleźć lokalnie, np. w gazetach typu Anonse. Jakiś facet po czterdziestce odda czasem gitarę za półdarmo, ogłaszając się w takich miejscach. Na Allegro jest za duży popyt, żeby coś wyrwać naprawdę tanio. Można zajrzeć na Allegro i wydać tysiąc zeta, ale po co.
-
Biffy Clyro
Dziwnym nie jest, że to single lecą w radiu.
-
Poleć coś w stylu...
Hmm, coś w stylu "Zycia świadomego", hm... No zakładam, że Fajt Klaby i Doni Darki i Giljamy i Aronowskie znasz. Z takich mniej popularnych: Jak być sobą My Dinner With Andre 2001, Mechaniczna pomarańcza One Point O praktycznie cały Bergman praktycznie cały Von Trier praktycznie cały Charlie Kaufman Nie wiem, może Bezdroża? W sumie to te filmy nie wyglądają do końca tak samo, no ale... nie wiem.
-
2009 - podsumowanie
Ułożyłem listę właśnie, dziwki. Wklejam całą. Aby podkreślać, że nie jestem Obsem i moje ulubione płyty naprawdę zostały wydane - zamieszczam okładki. Wstęp: To był dla mnie baardzo dobry rok. Nowe płyty wydała trójka moich ulubionych perkusistów. Pojawiły się nowe, za(pipi)iste kapele. A część starych wzniosła się na poziom bardzo wysoki. Wybrałem 10 płyt, z żalem pomijając co najmniej 20 takich, które w zeszłym roku walczyłyby o zwycięstwo Top 10: Jeśli Dave Grohl wraca do grania, to trudno mówić o konkurencji. Zwłaszcza, jeśli powraca też - po 30 latach - John Paul Jones. Ale nawet pomimo faktu, że oczekiwałem od Grohla cudów, ten i tak mnie zadziwił. Przede wszystkim niesamowitą różnorodnością beatów, jakie wyciąga na tej płycie. Niby większość z nich to zrzynka z Led Zeppelin, ale z polotem, fantazją, kreatywna i fantastycznie wykonana. To mogłaby być płyta roku za samą perkusję. Złe wieści są takie, że jest bardzo blisko, by faktycznie tak było. Część utworów bowiem (zwłaszcza "Bandoliere" czy "Warsaw") okazuje się przeraźliwie nudna, jeśli nie wsłu(pipi)emy się w mistrzowskie uderzenia Grohla. Josh Homme - jego gitary i wokal - to słaba strona tego albumu, ale to było do przewidzenia, kiedy ten młody człowiek założył zespół z ludźmi będącymi "na swojej pozycji" najlepsi na świecie. Kiedy czasami do tej zachwycającej sekcji rytmicznej trafi się dobry riff Homme'ego, jak w "No One Loves Me", wtedy otrzymujemy prawdziwą ekstazę - "odliczanie" przy graniu wymienionego kawałka należy do najfajniejszych, jakich zaznałem. O tej płycie można gadać godzinami. Dla mnie to już praktycznie klasyka. Mastodon to obecnie najlepsza kapela na świecie. To już ich czwarta płyta i chociaż najbliższe mojemu sercu nadal pozostaje "Remission", to każda kolejna idzie w innym kierunku, zaskakuje, niektórych rozczarowuje, ale w swojej klasie ciągle pozostaje arcydziełem. Tym razem zespół postawił na tzw. klimat. Gitary jęczą, wokale jęczą, bas plumka, a perkusja Branna Dailora przygrywa nastrojowo. Dailor bardziej przypomina tu Neila Pearta, niż Kena Owena. Od czasu do czasu przypomni, że ma w duszy metal, wsadzając między takty jakiś niesamowicie szybki roll, wyczyniając nieludzkie rzeczy na talerzach w "Last Baron", ale przez cały album dominuje spokojne dudnienie, które zanurza słuchacza w kosmiczną otchłań wywoływanej przez chłystów duszy Rasputina. Im więcej słucham tej płyty, tym bardziej nie mogę przestać - jestem po prostu fanem tych sympatycznych Szkotów. Niezwykle pasuje mi to, w jaki sposób Ben Johnston używa talerzy. Niby jest to proste, szybkie przydzwanianie na ride'zie, a jednak potrafi zrobić ze zwykłego utworu coś wyjątkowo energetycznego. Do tego Johnston ma świetną przygrywkę na kociołkach w "Whorses" oraz na drewnianym czymś w "Born on a Horse". Ten ostatni utwór to piękny przykład na to, jak mogą współpracować gitara, perkusja i bas, nie wchodząc sobie w ogóle w drogę. Prosta, dziecinna wręcz, urocza płyta. Wielki zaskoczenie. "Red Album" olałem, więc odkryłem ze zdumieniem, że Baronowa na swojej drugiej płycie poczyniła prawdziwe arcydzieło. Inspiracje Mastodonem są zbyt oczywiste i mnogie, żeby je wymieniać. Ale jest w tym też własny styl, który najlepiej widać w powalającej perkusji Allena Blickle'a. Wszystko zaczyna się od jednego z najlepszych werbli, jakie słyszałem w tej dekadzie - brutalnego, nieokrzesanego, uderzającego w uszy niczym drewniany bat w plecy niewolnika. Blickle jest niezwykle żywiołowy. Energia praktycznie wylewa się z taktów, koleś ledwo nadąża ze zmieszczeniem tego wszystkiego, ale nigdy nie przekracza granicy. Ilość beatów jest powalająca i często (np. w "Horse Called Golgotha") zmieniają się one co kilka sekund. Płyta fascynująca od początku do końca. Jeśli jakiś album kojarzy mi się z "Never Mind the Bollocks", to wiadomo, że jest dobrze. I tak jest z nowym Anti-Flag. Nie wiem do końca, dlaczego akurat te melodie i te teksty wydają mi się najwybitniejszym osiągnięciem punka od wielu lat, ale tak jest. Piosenki strasznie mi się podobają, są szybkie, prostackie, można podśpiewywać. Lirycznie - klasa sama w sobie. Przykładowo, pierwszy utwór nosi tytuł "Sodoma, Gomorrah, Washington D.C." i kończy się wywrzaskiwaną parafrazą Marksa. W drugim utworze wśród melodycznych podśpiewek są takie jak "we're so fucked, lalala" czy "when the cities burn down, we'll all keep warm". Dalej jest równie dobrze. Przezabawny i za(pipi)isty anarchopunk. Dillinger się skończył na "Miss Machine"? Converge na "Kill Them All"? Na szczęście po 10 latach powróciło Coalesce i przypomniało wszystkim, kto tu jest patriarchą. Metalcore, math, noise - nawet nie wiem, co oni grają. Ale jest fajne i można mówić o "OX" jako o najlepszej płycie tego zespołu. Rozwijają się i to ich odróżnia od wyżej wymienionych. W tym roku spora ilość moich faworytów powróciła z płytami genialnymi (Voivod, Sonic Youth, Trophy Scars...). Z Heaven & Hell sytuacja jest nieco inna. Oni nigdy nie byli moim faworytem. I chociaż nagrywają od 30 lat, to nigdy nie podobali mi się tak bardzo jak na "The Devil You Know". Kupa świetnych riffów i typowe dla oldschoolowego heavy metalu liryki o Szatanie. Kolejny punk, który przypomina mi Sex Pistols. Za sprawą tekstów, które zioną nienawiścią do Wielkiej Brytanii. Muzycznie to dość typowy hardkor punk, tyle że strasznie fajny. "Grey Britain" wkręca się w banię jak cholera. Płyta jest przepełniona agresją i rozpaczą, słuchając całej po ciemku na słuchawkach można się aż przestraszyć podczas ostatnich utworów. Gallows to następna kapela, która swoją drugą płytą potrafiła błyskawicznie wbić się do grona moich ulubionych. Wolę ten album shoegaze'owy od - również świetnego - nowego The Place to Bury Strangers (skąd oni biorą te nazwy?). Jak opisać muzykę The Pains of Being Pure at Heart jednym słowem? Cukierki. Słuchałem tego bardzo dużo, aż do przesłodzenia. "Gin" zespołu Cobalt to "Assasins: Black Meddle" tego roku, "Massive Conspiracy" tego roku, plus nutka Toola. Ogólnie ciekawa kapela - wokalista jest żołnierzem i zabija Arabusów w Iraku, a jak przyjeżdża do domu, to odreagowuje nadmiar agresji tworząc jeden z bardziej szalonych black metali, jakie ostatnio słyszałem. Gościnnie na albumie występuje Jarboe. Mroczny szajs. Wyróżnienia: Voivod, Manic Street Preachers, Kylesa, The Bronx (Mariachi El Bronx), Sonic Youth, Slayer.
-
Avatar
No przy takim zakresie porównania to większość filmów kręconych w Hollywood z budżetem pow. 25 mln jest podobna do "Avatara". A jest tego sporo.
-
Avatar
(uderza czołem w ścianę z rozpaczy)
-
NBA
Lakers i Celtics przegrali po 2 mecze z rzędu i nie ma wątpliwości, że najmocniej w lidze wyglądają na dzień dzisiejszy Cavaliers. Dopóki Mo gra tak, jak gra... to można się ich bać. Liga w dalszym ciągu cholernie wyrównana w tym sezonie. Kolejna legenda naszej młodości umiera. Tracy McGrady został wystawiony przez Rockets na listę transferową. Nie znam sprawy dogłębnie, ale wydaje mi się, że nie ma tu nic ze spraw pozasportowych - T-Mac jest po prostu słaby i niechciany. Sądzę, że Rockets powzięli tę decyzję zbyt późno, bo T-Mac jeszcze przed kontuzją miał zły wpływ na wyniki Rakiet, a 23 mln za sezon pobiera. Po tym sezonie konrakt się kończy, więc ja widzę dwie opcje: - T-Maka nikt nie chce, koleś już do końca sezonu trenuje indywidualnie, a później... Europa, emerytura albo Memphis Grizzlies. - Minnessota oddaje Rakietom Ala Jeffersona. Po tym sezonie ma łączny budżet płacowy w wysokości 11 mln dolarów. Ściąga do swojej ekipy LeBrona i D-Wade'a. Chris Bosh i Joe Johnson przychodzą grać za minimum płacowe, tłumacząc, że w takiej drużynie byliby gotowi grać nawet za darmo. Timberwolves w przyszłym sezonie zaliczają bilans 73-9 i zdobywają mistrzostwo. Ta druga opcja to moja fantazja.
-
Avatar
NO CO TY!
-
Primera Division
No przecież napisałem, że śmieszny dowc'ip.
-
Primera Division
Culos. Łohoho, jaki dow'(pipi) walnąłem.
-
Forumowy Oscar 2009
Ale to nieprawda jest i tyle. "Tajemnica Brokeback Mountain" przegrała Oscara z filmem gorszym od niej - tylko dlatego, że jest o gejach. Z kolei Hanks i Penn stworzyli po prostu wybitne kreacje i też było by po prostu absurdem, gdyby nie byli za nie nagradzani. Nie mówię, że ideologia filmu nie wpływa na żadne nagrody, ale jest ewidentne, że w przypadku homoseksualizmu nie jest to żadna pomoc pod tym względem. Tak samo "kino czarne". Spike Lee to jeden z najlepszych amerykańskich reżyserów, a od Akademii nie dostał nawet nominacji za to (tylko jedną za scenariusz). Z jakiej przyczyny? Bo jest czarny, i wszyscy to wiedzą. Dlatego takie teksty jak powyżej to zwykłe wsiowe buractwo. Małe dziecko zobaczy w filmie geja i krzyczy: "o! gej!". Jejku, no faktycznie, tam jest gej, jakie to wyjątkowe i szokujące.
-
Avatar
Podejrzewam, że żeby odpowiedzieć na to pytanie na 100%, trzeba by jednak pójść najpierw do IMAX-a, a później nie do IMAX-a. Spory wydatek. Niemniej na Zachodzie niektórzy tak robili i... Zdania są podzielone. Polecają cyfrowe 3D - argumentując to "brakującą klatką" w IMAKSIE (IMAX to normalna taśma filmowa 24 FPS), co w wielu momentach powoduje rozmycia i ogólnie beznadziejność obrazu. Inni mówią, że rozmyć nie zauważyli (może to kwestia poszczególnych projektorów?), za to IMAX, wiadomo - ogromny ekran, powalający dźwięk. Tak więc wybór należy do ciebie. Osobiście uznałem, że oszczędniej będzie iść na zwykłe 3D, no ale ja nie oglądam kina dla fajerwerków, w każdym razie to dla mnie nie priorytet. Jakbym szedł do kina głównie dla widowiska, to bym pewnie starał się znaleźć jak najlepsze kino IMAX, jakie jest w zasięgu.
-
Forumowy Oscar 2009
No takich numerów to nie ma i raczej jeszcze długo nie będzie.
-
The Dillinger Escape Plan
Zapewne przebija całe "Ire Works"... lecz cóż z tego?
-
Forumowy Oscar 2009
Wydaje mi się, że od 1982 r., kiedy to "Victor, Victoria" dostał Oscara za muzykę. Ale nie wykluczam, że jednak było coś wcześniej. P.S. Obsowe typowanie Oscarów co roku rozbawia.
-
Primera Division
Miliard euro za Real Madryt, lol. Śmieszna oferta. Chciałbym sprostować to, że Real wyrzuca setki milionów w błoto. Raczej mi się wydaje, że tak nie jest.
-
The Dillinger Escape Plan
Posłuchałem. Nie jest AŻ TAK źle. No ale mówię to jako osoba, która uwielbia "Crack the Skye". Ale szczerze mówiąc, to cieszę się, że ostatnia płyta Coalesce jest taka dobra, że praktycznie lepsza od Dillingera.
-
The Dillinger Escape Plan
Warto słuchać?
-
Avatar
No raczej każda kamera do 3D jest "specjalna", bo przecież nie ma żadnych "masowych" 3D (choć są już w planach). Każdy reżyser musi na własną rękę wykombinować sobie kamery. Zresztą, pisali o tym trochę ostatnio w "Wyborczej" nawet. Kamera Camerona jest nie tyle więc "specjalna", co po prostu lepsza niż wszystko, co do tej pory powstało. Ma np. wizjer z podglądem 3D, podczas gdy wszystkie poprzednie filmy 3D powstawały na zasadzie "najpierw nakręcimy, później na kompie dodamy trójwymiar, miejmy nadzieję, że będzie dobrze wyglądać". Przełom w każdym razie jest, ale czy kogoś ten przełom obejdzie, to się okaże dopiero z perspektywy czasu...
-
Avatar
To se wpiszcie w Wiki "IMAX" i przeczytajcie. Albo jak ktoś ma DVD "Mroczny Rycerz" (nie tylko ten film zresztą), to w materiałach dodatkowych jest co nieco mówione o tym, jak się kręci IMAX. W skrócie: większa taśma, większa rozdzielczość, większy ekran.
-
NBA
Mo w tym roku jest wielką nadzieją dla fanów Cavs. W tym sezonie Cavs rozjechali na wyjeździe obie drużyny, które w zeszłym roku były od nich lepsze. I w obu tych meczach kluczowa była postawa tego, który najbardziej zawiódł w playoffach - Mo Williamsa. Facet się zmotywował i w tych meczach praktycznie można było się zastanawiać, który zawodnik Cavaliers jest najlepszy. Shaq też trochę pomaga. W większości spotkań nieprzydatny, pomaga "przenosić ciężar" w starciach z najsilniejszymi fizycznie ekipami - czyli właśnie Lakers, Celtics, Magic. To chyba BYŁ dobry transfer - po prostu nie pod kątem sezonu regularnego, a playoffów. Przynajmniej tak to wygląda na razie. W czerwcu wszystko i tak potoczy się swoją drogą. Ciekawa jest walka na Zachodzie o 2. miejsce. Ostatnio kapitalnie gra Portland, mimo kontuzji obu swoich centrów (w tej chwili grają czterema skrzydłowymi i Brandonem Royem). Między 2. a 7. miejscem na Zachodzie są tylko trzy spotkania różnicy.
-
Breaking Bad
On takowego nie gra. Raczej nie ma tu nic do "odgadnięcia". Ot, trick, który z założenia może być interpretowany na wiele sposobów. Tzw. sztuka.
-
jedzenie studenckie - przepisy
Powiem wam, że dobry ten patent na makaron z jajkami. Samo w sobie cholernie sycące, a przy odpowiedniej kombinacji dodanych na patelnię warzyw i przypraw - potrafi być też niezwykle smaczne. Od tygodnia się zajadam. Pytanie tylko, czy w dobie jajek po 50 gr. taki posiłek można nazwać jedzeniem studenckim.
-
Sonisphere Festiwal
Ja kupiłem w Empiku.
-
Nowe filmy - co polecacie??
...że to film dla inteligentnych ludzi.