Treść opublikowana przez Josh
-
Assassin's Creed: Shadows
Bez obaw, lewackie portaliki już się postarają, żeby gierka nie spadła poniżej 80 na metacritiku. Co do sprzedaży to na ten moment możesz włożyć tak optymistyczne informacje między bajki, Veilguard też podobno dobrze się sprzedawał
-
Assassin's Creed: Shadows
Splinterek, Rayman i Książulo niech trafią w dobre ręce, a reszta niech zdycha.
-
Assassin's Creed: Shadows
Moja krótka historia z tą serią: AC - opykane całe dwie godzinki w osiedlowym salonie z grami (tak, kiedyś istniało coś takiego). Wtedy jeszcze szarpałem na PS2 i chciałem zobaczyć na co stać nowy sprzęcior. Uznałem, że grafa super, ale gameplay już wtedy zajeżdżał obornikiem, więc poprosiłem ziomka od obsługi, żeby zamiast tego włączył mi Devil May Cry 4. AC2 - jedyna część przy której spędziłem więcej czasu. Nawet ok jak na tamte czasy mimo platformingu zrobionego wybitnie pod ćwierćmózgów i strasznie topornej walki. Doszedłem do Wenecji, po czym zjebał mi się save i więcej nie wróciłem. Black Fag - nabite z 4 godziny. Niby nie grało się źle, fajny piracki klimat, ale rozgrywka nudziła szybko, zwłaszcza elementy stealth strasznie mnie zawiodły. Skradanki od Ubisoftu, które istniały już wtedy od dekady miały lepszy gameplay. Poleciało z konsoli szybciej niż karzeł wystrzelony z armaty. I to by było na tyle. Po drodze jeszcze szarpnąłem w Assassyna od Sony, czyli Ghost of Tsushima, który był lepszy pod każdym względem od tego co kiedykolwiek wysrały Żabojady. Natomiast na Shadows czekam jak najbardziej, bo prawdopodobnie będzie to już ostatni gwóźdź do trumny tej pożal się boże firmy i z radością będę patrzył jak rozwalają sobie mordy o kolejny nietrafiony woke-pomysł, który ich pogrąży.
- Boomer Horror - hidden gemy & niszowe horrory
-
Metaphor: ReFantazio
Wiadomo, do SMTV totalnie nie ma co tego porównywać, ta gierka nawet na normalu potrafiła dać w kość, a hard to był prawdziwy koszmar (węża na pustyni tłukłem pół dnia). Widać wyraźnie, że z Metaphorem Atlus próbował ucelować w nieco szerszą grupę odbiorców i to serio czuć po poziomie trudności. Anyway, tak jak piszecie: poziom wyzwania można w każdej chwili zmieniać, więc nie robi większej różnicy na czym się zacznie. Ja bym mimo wszystko wybrał hard i przetestował się w ten sposób przez pierwsze dwie godziny gry - jeżeli prolog okaże się zbyt wymagający, to wtedy cyk zmiana na normal i na luzaku do napisów końcowych.
-
Metaphor: ReFantazio
Ta gra przez większość czasu przechodzi się sama na hardzie, jedyne konkret wyzwanie to niektórzy bossowie i opcjonalne dungeony (jeżeli pójdziesz do nich zbyt wcześnie, na zbyt niskim levelu). Gwarantuję, że na normalu będziesz ziewał.
-
Wiedźmin 4
Może do premiery Wiedźmina 4 jeszcze kilka takich dragonejdżów rozjebie sobie ryj, to szefowie z CDP ogarną, że obranie podobnego kierunku może niezbyt im pomóc przy sprzedaży gierki.
-
własnie ukonczyłem...
Widać, że gra była mocno inspirowana Resident Evil Gaiden: eksploracja z daleko wysuniętą kamerką, walka w FPP rozgrywająca się na osobnej planszy, kilka grywalnych postaci i sposób poruszania się nimi. Szacun jednak dla dewelopera, że postanowił wrzucić kilka nietypowych dla gatunku patentów i że zrobił tak ciekawą fabułę. Niby klasyka: oddział komandosów trafia do wielkiej posiadłości opanowanej przez zombie, ale dwa twisty (których oczywiście nie zaspoileruję) są absolutnie genialne i piękie przewracają wszystko do góry nogami. Mocne skojarzonko z jednym z moich ulubionych filmów, czyli The Cabin in the Woods. Zagrać zdecydowanie warto i to nie tylko jeżeli jest się fanem RE.
-
własnie ukonczyłem...
Wrzuciłem sobie w sygnę, żeby nigdy nie zapomnieć tych pięknych, inspirujących słów A u mnie ciąg dalszy odświeżania staroci. Teraz przyszła pora na trylogię Jak&Daxter Pierwsza część wiadomo: najlepsza. W sumie ostatnia pełnoprawna platformówka od Naughty Dog, bo kolejne odsłony to już były bardziej akcyjniaki + jakieś wyścigi, w które i tak nikt nie grał. Strasznie łatwa, krótka i bezstresowa gra, na luzaku idzie przejść ją w 6 godzin (drugie tyle, żeby wbić 100%), ale gameplayowo trzyma się solidnie do dzisiaj. Sporo skakania, trochę prostych minigierek, jest nawet jazda na śmiesznym stworku albo na skuterku. Szok jak dobrze prezentuje się grafa, nawet dzisiaj te wszystkie animacje są śliczne, lokacje ociekają kolorkami, a do tego można dodać nawet takie bajery jak zmienne pory dnia, co w 2001 roku wcale nie było żadnym standardem. Jedyny minus, że nie można grać łysą lesbą na fochu, ale przynajmniej jest śmieszna pomarańczowa łasica, z której też da się trochę pośmiać. No i cut-scenki, których nie idzie skipować, czemu?? Anyway, dla mnie jeden z najlepszych i najważniejszych platformerów epoki PS2, później był już tylko downgrade i dziwne wynalazki pokroju Jaka2 czy innego Ratcheta&Clanka, co to z platformówkowaniem zbyt dużo wspólnego już nie miały.
-
własnie ukonczyłem...
Piękne, nawet Figaro nigdy aż tak się nie zesrał
-
własnie ukonczyłem...
W Yakuzie też, dlatego je poleciłem. Ja nie mam problemu z dobrze napisanymi, sensownie przedstawionymi, atrakcyjnymi protagonistkami A Ty? Śmieciu jebany mizoginistyczny?
-
Resident Evil 2 Remake
17 minuta jak Leon zwiedza zalane korytarze RPD i leci TEN kawałek
-
Resident Evil 2 Remake
Nie zawsze idealnie udało im się wmontować konkretne utwory we właściwe miejsce, ale i tak nie wyobrażam sobie, żeby grać bez OG soundtracku. Przecież to cholernie podbija klimat tej gry.
-
Resident Evil 2 Remake
Świetny jest ten utwór jak Claire razem z Sherry wieją z laboratorium, poza tym lipa straszna. Zawsze będzie mnie bawić, że to w remaku RE3 wykorzystali zajebiście przerobione Secure Place, które POWINNO się znaleźć w RE2R.
-
własnie ukonczyłem...
Polecam Yakuzę Like a Dragon oraz Infinite Wealth. System walki jak w rasowym jRPG, ale bez stylistyki anime, za to z zajebistymi aktywnościami pobocznymi i całkiem normalną fabułą (bez ratowania świata). Natomiast jeżeli ktoś szuka typowo joterpegowego vibe'a, a odrzuca go grindowanie czy typowy dla gatunku pacing, to paradoksalnie dobre może się okazać Final Fantasy XIII. Normalnie nikomu bym nie polecił tej gry, ale tutaj dynamiczny system walki i fakt, że przez grę leci się jak przecinak może akurat idealnie siąść komuś, kto nie jest fanem klasycznych rozwiązań.
-
Intergalactic: The Heretic Prophet
Sexy lasek czy sexy lalek? A on w ogóle to nie gwałcił Ściery?
-
Intergalactic: The Heretic Prophet
Nie wiem, nie gram w gry Naughty Dog. To ja Was pytam.
-
Intergalactic: The Heretic Prophet
A były jakieś niewkurwiające kobiety w grach ND od kiedy Dumbmann przejął stery?
-
Dragon Age: Veilguard
no czasem tak mam
-
Dragon Age: Veilguard
Macie streszczenie, żeby się tak nie męczyć przy czytaniu.
-
Platinum Club
Teraz mu daj Super Meat Boy'a, żeby wbił platsa.
-
NETFLIX
Jak pedofil zostanie dobrze napisany, to też nie będziesz miał z tym problemu? Widzę, że na forumku normalizowanie chorób psychicznych oraz wszelkich innych odchyłów ma się coraz lepiej, czyli indoktrynacja działa. Smutne. Tylko mi tu nie wyskakujcie z żadnymi dobrze napisanymi gejami albo lesbijkami w innych serialach. Milion razy pisałem, że grubą krechą oddzielam LGB od pozostałych literek w HDTVPEDO+.
- NETFLIX
- NETFLIX
-
Konsolowa Tęcza
Nie mówię, że wszystko to ściema i że nie wierzę absolutnie w nic z tych deweloperskich opowieści. No, ale ten jeden konkretny cytat Barloga, do którego się doczepiłem śmierdzi bulszitem na kilometr. JEDEN boss fight klepany przez ROK albo i DWA, przez zespół liczący niemal DWADZIEŚCIA osób? A ile takich walk było w jednym GoW? Z 10? No bez przesady, nawet złotousty Peter nie odważyłby się na takie wyznanie. To brzmi tak jak napisałem wyżej albo prędzej w taki sposób, że ktoś coś źle usłyszał lub źle zrozumiał i podał dalej tę historyjkę mocno ją koloryzując. Gdyby to była prawda, to by się okazało, że największy budżet w historii gier miało Devil May Cry V, bo popatrz sobie ile tam jest walk z bossami, jak oni są animowani i ile roboty musieli włożyć w samo nakręcenie cut-scenek z nimi. Ale jakoś nie słyszałem, żeby Itsuno wymyślał brednie, że nad jedną taką walką siedziały trzy tuziny programistów klepiąc ją od 2015 do 2019 roku i to robiąc nadgodziny. Fajnie tak posłuchać ile to wysiłku nie włożyli twórcy w grę i ile hajsu na nią nie przepalili, ale gdzieś trzeba postawić kreskę między deweloperskimi fantazjami, a czystą matematyką oraz logiką. Ja stawiam ją tutaj, a Wy sobie klaunujcie.