Skocz do zawartości

szczudel

Użytkownicy
  • Postów

    907
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez szczudel

  1. Jakbyś chociaż przeczytal co napisałem. Ale po co. Internety i koniec 2-giej dekady 21 wieku.

     

    @maciucha no ale to ludzkie pojęcie przechodzi jakie tu dyrdymały się potrafią pojawić. Można oglądać dla cycków i smoków, ale jednak nie wypada zapominać, że materiał źródłowy tu jest kluczowy a ten w tym sezonie jest dobrze potraktowany. Postacie mają czas aby swoje wątki pozamykać i odcinki z bitwami raczej nie będą najważniejszymi jak w 2 poprzednich sezonach. 

  2. Ależ dzieciarnia się tu panoszy. Coś jak ten kolo recenzujący odcinki na ppe. Słabo? Słabo to chyba na umyśle ktoś się tu czuje.

    Zdaje sobie sprawę, ze GoT w memach jest postrzegany jako, cycki, smoki i krew. Jednak jeśli ktoś ogląda już 8 sezon i nie zczaił, ze jednak są to dobrze napisane postacie (przynajmniej do czasu gdy fabuła szła zgodnie z książką) to ma poważne problemy ze zrozumieniem fabuły. 

    Ten odcinek należał się Jaimiemu. Od niego się wszystko zaczęło. Jego spotkanie z Dany to coś na co czytelnicy książki (którzy prawdopodobnie nie doczekają się książkowego finału) czekali całymi latami. Nazywanie tego fanserwisem to nie jest zwykła głupota, to poziom debilizmu, rzadko widywany w całej przestrzeni internetu. Owszem było kilka niepotrzebnych scen, ale może ktoś lubi Aryę i jej posiadówa z Ogarem i Bericiem miała emocjonalny wydźwięk. Moim daniem akurat ta scena była słabo zagrana i nie dorastała scenie z Brienne do pięt. 

     

    Może i nie było rozpierdówy i smoków, ale fabularnie było mnóstwo fajerwerków. Świetny odcinek tak jak i poprzedni zresztą. W następnym będzie jatka, śmierć i smoki. Więc może malkontenci, nie podążający za fabułą wreszcie napiszą, że było coś fajnego. Jak na razie to najlepszy sezon od lat, bo w każdym odcinku naprawdę coś się dzieje i czuć, ze to wielki finał a nie przeciąganie telewizyjnego show w oczekiwaniu na akcję lub zwroty fabularne. 

     

    Zgadzam się, że można było połączyć odcinki 1&2, klika scen wywalić (Arya + Gendry, trochę mniej Mormontó), ale rozumiem też że nie chchieli robić 4/5 odcinkowego sezonu.

    • Plusik 1
    • Haha 2
    • Minusik 2
  3. Bez przesady Mario się rozpędza i nie hamuje w miejscu. Sterowało mi się nim jak pojazdem gąsienicowym na śliskiej nawierzchni, a bardzo tego nie lubię. Można założyć, ze jak ktoś tak lubi już od czasów M64 to się w tym odnajduje, mnie takie sterowanie uprzykrza grę za zwyczaj do tego stopnia, że ją odkładam i tak było w tym przypadku.

    • WTF 1
  4. Nie wiem czy dobrze rozumiem ale ta płynność/movement o której wspominacie to chyba ta bezwładność Mariana, która mnie nieeziemsko irytowała i to był główny powód dla którego zostawiłem grę i mnie do niej już nie ciągnie. Podobnie nie lubiłem LBP ale już np Tearaway mi pasował.

     

    Inna sprawa, że dostaje udaru jak mam skakać po jakiś bez sensu zawieszonych platformach. Kolumny, konary, platformy odrzutowe ale nie jakies nie wiadomo co.

     

    Był taki księżyc na pustyni za przebiegnięcie po platformach nad jeziorem. To była kwintesencja tego jak bardzo mi nie pasuje pęd i bezwładność Mariana. Nie każda gra musi być dla każdego i SMO jak i 3D Maria po prostu nie trafiaja w mój gust.

  5. 2 minuty temu, balon napisał:

     

    Delikatnie przypomnę, że w platformówkach przede wszystkim liczy się movement, responsywność, lvl design, a to w Miaro jest Top topów jeżeli chodzi o platformówki 3D. Nie wspominając już o mega oprawie oraz nowych pomysłach i patentach przez całą grę. 

    Nie jestem żadnym autorytetem w sprawach platformówek, ale to co wymieniasz mi właśnie nie podeszło w SMO. Zestawić to mogę tylko z platformowo-podobnymi grami jak Ratchet czy Sly 4 a w te gry grało mi się po prostu przyjemniej.

    • Haha 3
  6. Jako osobie  dla której SMO jest pierwszym kontaktem z Mario 3D, ta gra nic nie urywa. Ot poprawną, pozbawioną klimatu (budowanego choćby Voice Actingiem ) platformówką. Rozmawiałem z kolegą który grywał w poprzednie części i twierdzi, że jak ktoś gra od M64 to już się przyzwyczaił do takiej konwencji i dlatego tak skrajnie pozytywne opinie o tej grze się pojawiają.

    • Haha 2
    • WTF 6
  7. Wczoraj dobiliśmy z synem Green więc można uznać, że grę skończylismy. Jeszcze tylko kilka wymian z komórką i będę miał pełen Pokedex, więc czas najwyższy na wrażenia.

     

    Gra technologicznie siedzi 2 generacje temu. Rozumiem, że to remake wersji Yellow, jednak skoro poprawiono pewne aspekty, to nie rozumiem dlaczego nie inne.

    Fajnie usprawniono łapanie dzikich pokemonów. Rozwiązanie z losowymi walkami, stłuczeniem poksa i dopiero rzutem pokeballem byłoby dzisiaj zbyt monotonne. Rzut Pokeballem i łapanie pokemonów widocznych z poziomu plansz ma o wiele więcej sensu z gameplayowego punktu widzenia i nadaje grze większej dynamiki. Poza tym dla dzieciaka grającego Pokeballem Plus wrażenie jest niesamowite. NAwet pod koniec gry syn wolał patrzyć jak mu mruga kula niz na TV. 

    Fragmenty, gdzie przebijamy się przez tuzin lub więcej trenerów są mega nudne. Na GB, to jeszcze jakoś się grało, bo to było główne źródło Expa, teraz jeden dobry rzut Pokeballem potrafi dać więcej Expa niż 2,3 walki więc czuć, że ten klasyczny element nie pasuje do reszty. Aż prosi się o jakieś urozmaicenie walk, jakieś QTE, więcej umiejętności niż 3 itp. Seria powinna ewoluować w jakimś kierunku niż tylko słabość i atak na jeden strzał. Szczególnie, że prostackie nabijanie statsów cukierkami sprawia, że można niebywale szybko zrobić w tej części poke-terminatorów. No i jakiś skończony idiota nie dał opcji upchnięcia pokemonowi kilku cukierków na raz przez co trzeba czasem z 5 minut klikać i po jednym cukierku podnosić statystyki.

    Zanim ktoś zakrzyknie "tfu, QTE", to chciałbym przypomnieć, że oceniam grę z punktu widzenia rodzica grającego z 6latkiem. A QTE z np Mashowaniem guzika dzieci bawi i dodaje emocji. Konwencja kieszonkowych potworków jest świetna i to nawet dla najmłodszych dzieci, jednak chyba zbyt ostrożnie w tej części podeszli do ewentualnych zmian mogących pchnąć serię w nową erę.

     

    Podział na wersję i ekskluzywne dla nich pokemony to typowe Nintendowe świństwo, które na szczęście można obejść z pomocą Pokemona Go. Niestety pomimo obejścia pokemony ewoluujące tylko po wymianie to jakiś absurd, który mocno irytuje kogoś kto chce zebrać wszystkie stworki. Jaki jest sens robić ewolucję, która tylko działa gdy oddajemy Pokemona? Przecież nie po to chce się go ewoluować aby go oddać K. Szukając ludzi z Internetu nigdy nie mamy pewności, że ktoś jak otrzyma od nas najlepszą możliwą Kadabrę z podbitymi statsami odda ją z powrotem. Wystarczyło zrobić przedmioty, które ewoluują pokemony a można je otrzymać tylko poprzez wymianę. Problem zapewne nie istnieje jeśli mamy grupkę znajomych ze Switchem grających w Pokemona, ale raczej o to nie jest u nas łatwo. Mogli spokojnie odpuścić ewolucje z wymiany i zostawić ekskluzywność pokemonów plus synergię z GO i byłoby idealnie. To nie jest tak, że synergia z Pokemonem Go to coś co robi grę trywialną. Owszem jeśli gramy na komórce to nie ma problemu z zebraniem kompletu, ale jakby ktoś chchiał zebrać wszystko i w Go zaczynałby od zera to musiałby sie solidnie napracować aby uzupełnić sobie exclusive'y i ewolucje po wymianie.

                                                                                                                                                                  

    Z największych wad wymieniłbym jeszcze prawdopodobieństwo pojawiania się niektórych Pokemonów. Shiny niech sobie mają 0.5% - to jest dla maniaków, ale taki Scyter z 1%, który się przekłada, że przez godzinę się łazi w kółko a on może się nie pojawić to potwarz dla gracza i jego czasu wolnego.

     

    Suma summarum, syn bawił się przez połowę czasu wręcz wybornie. Tzn. aż do momentu, gdy przejście z miasta do miasta nie wiązało się z kilkudziesięcioma pojedynkami w których i tak słabości elementarne nie miały znaczenia bo pokemony były zbyt silne i liczyło się tylko przewijanie tekstu. A wcale gry nie cisnęliśmy zbytnio. Były okresy, ze graliśmy codziennie po 1,2 godziny przez 3 dni, ale były też 1,2 tygodniowe przerwy. Mimo to gra potrafiła 6/7 latka znudzić.

    Dla nas jako szajbusów Pokemonów, którzy grają i w Go i w TCG, oglądają bajki, a młody śpi z Pikachu gra to takie 8/10. Jednak jakby ktoś nowy wchodził w świat Pokemonów to może spokojnie odjąć dwa oczka i raczej nie złapałby bakcyla.

     

    Ciekawy jestem jakie wrażenie wywrą na mnie Sword/Shield. Z tego co czytałem to ten Let's Go to taka trochę właśnie hybryda tego czym są pokemony obecnie plus Go. No ni, pożyjemy zobaczymy. Najwyżej nasza, z synem, fascynacja Pokemonem zostanie na Go, bajkach i TCG.

  8. 50 minut temu, Krystyna JJanda napisał:

    Ja pierdole jakie ten dzieciak przynosi zarazki z tego złobka. ;[ Najpierw kaszlał, lała mu się ropa z oczu i katar gigant. Trochę mu przeszło po zestawie za stówę ale zaraziła się żona. 7 dni chodziła z bólem gardła i katarem aż po 2 wizytach w przychodni dostała antybiotyk i po 2 dniach jak nowa. Od 3 dni ja walczę z tym samym. Byłem u znachorki - dała jakieś na przeziębienie i steryd do nebulizacji ale wydane 7 dych i poprawy żadnej. Do tego boli mnie ucho jeszcze. Byłem dzisiaj u kontroli i lekarka mówi, że to ucho nie ma prawa boleć a gardło lekko zaczerwienione. Ze statusem symulanta wróciłem do domu, ja na l4 z dzieciakiem i nie mam siły na nic. Chłopak biega aż roznosi chatę a ja bym siedział i gapił się w ścianę. @_Red_ a jak tam u ciebie z zarazkami u synka? Lepiej trochę czy system 3 na 1 - 3 tygodnie chory i tydzień w żłobku?

    A na co chciałeś 500+ przeznaczać na raty za TV? :P

    Żłobek (lub przedszkole jeśli dziecko nie chodziło do żłobka) to wylęgarnia zarazków i to wirusów, które dorosłego też rozkładają. Dziecko więcej potrafi siedzieć w domu niż w żłobku. Trzeba zmężnieć i przetrzymać do 5 roku życia. Potem dziecko będzie zdrowsze niz ty.

     

  9. Hate Watching najczystszej formy.

    A drętwo czy nie, zgodnie z oczekiwaniami czy nie, to posprzątali dyndające wątki. Teraz mogłoby się wydawać, że powalczą, poginą i się rozejdą. A to GoT, jeszcze nami fabuła ze 3 razy zakręci.

    Przecież nie pokonają Innych i nie pójdą ot tak do Cersy, która ma nowe wojsko i 100% wątek z Górą. Tu się coś wydarzy i ten odcinek idealnie przygotował grunt pod jazdę bez trzymanki.

  10. JEżeli cytat twórców:

    Cytat

    Jesteśmy na początku długiej drogi. Prace nad pięcioletnim planem ruszyły, zanim Disney dogadał wykup Fox. Więc nie rozmawialiśmy nawet o obecności X-Menów. Miło jest mieć ich pod dachem. Wrócą, ale minie sporo czasu, zanim to się stanie.

    To dla was słabe źródło bo macie fochy na portal to nie wiem czy ma być was żal czy mam się z was śmiać. 

     

    Wrzucili Spidermana na szybko? Widać to było, że gównianie napisana postać będąca zlepkiem wątków Moralesa została wrzucona jak najszybciej do MCU. Gdyby podmienili Petera na Milesa nie byłoby żadnej różnic (no może większej zgodności z komiksowym kanonem). 

     

    Mutanci mają nie mniejsze uniwersum niż Avengers. Na szybko to można dodać FF a nie praktycznie nowy gatunek do MCU. 

  11. Poza oczywistym brakiem mutantów. Wolverine, Beast, Xmen i teraz Generation X to ignorowanie konia pociągowego Marvela jakim byli mutanci w latach 80/90tych.

    + Deadpool i Wanda ale to mało X-Menowe.

     

    A X-Factor, New Mutants, nie wspominając o Cyclopsie, Cable czy Storm olani. No ale za to był Machine Man czy Marvel Boy - prawdziwe filary Marvela.

    To mają do siebie takie kolekcje. Nie potrafią w pełni sprostać wymaganiom. Jednak na te 60 tomów obiektywnie rzecz biorąc źle dobrali X-reprezentantów. 

  12. cf55dl7ksn901.jpg

     

    Szelki w 3 wariancie to był strzał w 10. Gdybyśmy dostali na dzień dobry wariant 5ty to byłoby dokładnie to co robiono z X-Menami w filmach. 

    Te biało czerwone Pasy czynią strój kapitana. Właśnie takimi smaczkami MCU od początku urzekało. To był film o komiksowym bohaterze, a nie wariacja na temat komiksowych bohaterów. Swoją drogą Thora Czy Iron Mana łatwo było dobrze zrobić. Ale postać z tak pstrokatym strojem w komiksie jak Rogers pokazuje, że MCU od początku wiedziało jak dobrze zabrać się do rzeczy.

     

    Liczę, że jak wreszcie wprowadzą X-menów i F4 to ich stroje będą własnie niczym strój Kapitana - hołdem dla komiksu. Inna sprawa, ze Xi pewnie dostaną origin, kóry zaskutuje strojami w stylu:

    copyOfFirstPage._SX360_QL80_TTD_.jpg

    A pewnie większość fanów mutantów w wieku podobnym do mojego wolałoby wariacje stroi z czasów Jima Lee.

    Mozna o X-Men Apocalypse mówić co się chce ale strój Psylocke i, po cześci, Apocalypse'a były krokie w dobrym kierunku.

  13. Mi te filmowe X-meny nie podobały się od pierwszych filmów. Nie rozumiałem dlaczego wrzucają ich w czarne skóry. Tzn wiem, że próbowano doroślejszego, poważniejszego podejścia (w komiksach też), ale nijak mi to nie pasowało.

     

    MCU, w moim odczuciu odniosło taki sukces nie tylko dzięki rozrywkowemu podejściu do tematu, ale też dlatego, że postacie były zgodne wizualnie z pierwowzorami. Przecież pierwszy nowoczesny strój Capa, nie był lateksowo-łuskowatą piżamą znaną z komiksów, a mimo to czuć było, że to prawdziwy Kapitan A. Tego mi brakuje w ekranizacjach X-tytułów: poczucia, ze to jest to samo co w komiksie. 

     

    Te 5 lat strasznie się będzie ciagło, ale jeśli wejdzie sensowny Richards i X-meni t warto było czekać od lat 90tych.

  14. Come on.

    Pierwszy za te 15pln zawsze wchodzi :).

     

    A zmieniając trochę temat, zaczyna mi się przelewać to wciskanie brytyjskich Transformerów w kolekcję. Kupuję ze względów sentymentalnych, aby odzyskać to co miałem z TM-Semic a w tomie potrafi być 8 brytyjskich i 2 US. Gdzie te US były u nas w latach 90-tych. Najgorsze, że czuć, że te brytyjskie to takie perfidne tie-iny.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...