Treść opublikowana przez dominalien
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 42
-
Opony
Czyli już się wzięli. I nie za „całoroczne” tylko za „badziewne, głównie z dalekiego wschodu”. Całoroczne przyzwoite opony wcześniej też miały trzy szczyty i były i dalej są ok. Choc wystarczy popatrzeć na wyniki testów adacu jak duże różnice są miedzy różnymi producentami i modelami.
-
Steam Deck
Dużo gier po czasie się poprawia. Jak grałem w Aliens Dark Descent chodziło jak kupa, ostatnio odpaliłem i całkiem stabilne 40 klatek w trakcie misji.
-
Pomoc przy kupnie auta
A tak, też słyszałem wśród znajomych, że jakaś nowa toyota hybryda po tygodniu stania nie chciała odpalić. W serwisie powiedzieli, że trzeba częściej jeździć. Z ciekawostek, kilka lat temu koleżanka miała problem z akumulatorem, Mazda 2 2015 rok. 2 miesiące stał, potem nie chciał odpalić. Poprosiła mnie o pomoc, po doładowaniu też były fochy, akumulator z korkami (oryginalny), poodkręcałem, okazało się, że w jednej komorze prawie nie ma wody. Dolałem, naładowałem. Pytałem ostatnio jak jest, powiedziała że do dzisiaj na nim jeździ i jest ok.
-
własnie ukonczyłem...
Higurashi When They Cry 1-8 na SD Bardzo japońska VN w ośmiu częściach (plus 2 w stylu DLC). Małe miasteczko, harem nieletnich panienek, dziwne zdarzenia, trochę strasznie, trochę śmiesznie. Moja historia z tym jest taka, że kupiłem pierwsze 5 części w ramach jakiegoś bundla. Parę razy podchodziłem na laptopie i zawsze szybko odpadałem; to jednak nie jest sprzęt do czegoś takiego. Wróciłem do tematu po kupnie Boskiego Przenośniaka Gabena i jakoś poszło. Części 6-8 kupowałem już pojedynczo, raczej na wyprzedaży, bo każda jest w okolicach 30 zł i w sumie wychodzi całkiem drogo. Są jeszcze dwie, z dodatkowymi epizodami; może (bardzo może) kiedyś się skuszę. W każdym razie w części 8 historia się kończy. Każda część (wg Steam) to było ok 15 godzin czytania, dwie ostatnie trochę dłużej, w sumie grubo ponad 100. Zasadniczo każdy z epizodów dzieli się na dwie części. Najpierw jest "codzienne życie" naszych bohaterów, jakoś po połowie zaczynają się dziać ciekawe rzeczy. To codzienne życie to straszna nuda. A to szkoła, a to bejsbol, a to wycieczka do kawiarni, a to jakieś inne pierdoły. Naprawdę ciężko przez to wszystko przebrnąć, wszystko japońsko-głupawe, w stylu niektórych wątków Phoenixa Wrighta, ale rozciągnięte na wiele godzin. Najtrudniejsza była pierwsza część, ponieważ nie wiedziałem jakie fajne rzeczy się będą działy pod koniec i myślałem, że dobrnę jakoś do końca, żeby sobie wyrobić opinię i pozostałe odpuszczę. Tak się nie stało. Gdy historia zaczyna nabierać tempa, robi się naprawdę interesująco. Niezależnie od tego potrzebowałem trzech lat, żeby przebrnąć przez wszystkie odcinki (trochę mi się przy tej okazji przypomina Space for the Unbound, o którym tu pisałem niedawno). Przy bardziej męczących etapach opowieści robiłem wielotygodniowe przerwy, te ciekawsze konsumowałem jednym ciągiem. Jest to najprostsza możliwa VN, żadnych wyborów, tylko klik po kolejną linijkę tekstu i obrazek. W trakcie odblokowuje się dodatkowe krótkie epizodziki, które można oglądać w dowolnej kolejności. W ósmej części jest lekkie (mile widziane) urozmaicenie formuły, ale to tyle jeśli chodzi o interaktywność. Historia jest naprawdę dobra. Powiedziałbym, że na poziomie Steins;Gate. Intryguje już po pierwszej części, ale dopiero po kilku (50h czytania!) zaczyna się składać w całość i można zacząć robić przypuszczenia, o co naprawdę chodzi. A żeby do tego dojść, trzeba przebrnąć przez wiele godzin durnoty. Nie żałuję tego czasu, ale wolałbym, żeby autor się bardziej kontrolował. Edit: szczególnie, że wśród tej durnoty jest dużo ważnych informacji i zasadniczo trzeba to wszystko przeczytać, żeby ogarnąć całą historię. Tła to zdjęcia z nałożonym ohydnym filtrem, naprawdę fatalne. Na nich bardzo ładnie narysowane postacie (jest też tryb "klasyczny" rysunków postaci, cokolwiek to znaczy, ale traktuję go wyłącznie jako ciekawostkę), na tym wszystkim tekst, czasami od góry do dołu ekranu. Strona dźwiękowa ok (nie ma głosów, na szczęście - byłoby jeszcze dłużej), choć dźwięk cykad mocno już mi się osłuchał. Wersja angielska z niewielką ilością błędów ortograficznych i językowych, gdzieś na granicy między fanfikiem a profesjonalnym wydawnictwem. Najtrudniejsze do przebrnięcia były sceny jakiejkolwiek aktywności fizycznych, z masą entuzjazmu, przesady i wykrzykników. W szczególności ostatnia część grubo przegina z wiarygodnością akcji, sięga po rozwiązania typu deus ex machina i mocno naciągane rozwiązania. Da się przeżyć, ale o wiele gorzej się wtedy bawiłem niż w poważniejszych momentach. Całość dla absolutnych koneserów VN. Polecam, choć caveat emptor. Warto dobrze rozłożyć siły. Stosunkowo niska ocena głównie za ilość godzin, w których musiałem wyłączać myślenie. 7/10 Każdy epizod jest osobną grą, w każdym jest trochę inne sterowanie (czytaj: guzik do kolejnej linijki tekstu. Czasem R2, czasem A, totalny chaos). Chyba tylko 1 jest SD Verified, reszta Playable. Każdy epizod ma wersję natywną na Linuksa, ale (jeśli dobrze pamiętam) 5 nie działa dobrze i trzeba zmienić na wersję windowsową. Mam wrażenie, że jest tam coś zwalone z dużymi literami w nazwach plików (Linux ma system plików z rozróżnianiem wielkości liter i wielu windowsowych programistów tego nie ogarnia) i Proton to rozwiązuje.
-
NETFLIX
Wymęczyłem do końca Sweet Home. Wart oglądania jest tylko pierwszy sezon. Reszta do odstrzału. W drugim sezonie sytuacja się zmienia, pojawia się dużo nowych bohaterów, fabuła się rozrzedza i przestaje trzymać w napięciu. Jakoś w połowie przestałem wiedzieć o co chodzi i tak zostało do końca serialu. Trzeci to więcej tego samego, tylko mniej sensownie. Bleh. Ale pierwszy sezon czyste złoto. S1 9/10, S2 i 3 5/10, średnia 6/10
-
NETFLIX
Resident Alien sezon 2 Właśnie wciągnąłem jednym ciągiem chyba 4 ostatnie odcinki, bardzo dobrze się wszystko zaczyna układać pod koniec sezonu, ale niestety wcześniej nie jest tak różowo. Głównym problemem tutaj (nie pamiętam tego z pierwszego) są potwornie durne, przerysowane postaci, które chyba mają być śmieszne, ale wychodzą żenująco. Trochę mi to przypomina Friendsów, gdzie na różnych etapach każda z głównych postaci musiała pokazać się z bardzo złej strony, tyle że do 10 potęgi. Podobnie też było w Ted Lasso, gdzie w pewnym momencie pojawili się dziwaczni, jednowymiarowi bohaterowie z pojedynczym głupkowatym zachowaniem i wtedy durnota mnie przytłoczyła i odpadłem. Tutaj przede wszystkim szeryf i mer (oraz jego relacja z żoną) są karykaturami ludzi i zachowań, wyolbrzymione do granic absurdu. A że serial równolegle prowadzi wątki wszystkich mniej więcej po równo, jest tego naprawdę dużo. Na szczęście główna fabuła i postać naszego aliena są naprawdę dobre i świetnie to wynagradzają. Ale wygląda to tak, że co kilka minut, ze sceny na scenę, każdy odcinek zmienia się diametralnie o 180 stopni. Dość powiedzieć, że przez środkowe 10 odcinków brnąłem przez wiele miesięcy. Na polskim Netfliksie sezon 2 niedawno został dodany, na amerykańskim od dawna już jest również S3. Zaraz siadam oglądać dalej. Niezależnie od dużych zastrzeżeń, polecam jako naprawdę dobrą rozrywkę.
-
własnie ukonczyłem...
Lost Ruins na SD Przyjemna, niezbyt długa (15h), ładna metroidvania. Według napisów końcowych zrobiona przez dwóch gości z koreańskimi nazwiskami. Szacun. Produkcja jest zasadniczo dla spermiarzy, w grze są same panienki, a fizyka cycków rozbudowana i z rozmachem. Bardzo mi się to wszystko podobało. Najsłabszą stroną są niewątpliwie fabuła i dialogi. Ogólna historia jest niezła i nawet oryginalna, ale poszczególne rozmowy głównego wątku strasznie zagmatwane i właściwie pomijalne. Z drugiej strony spotykane po drodze postaci poboczne i ich zadania są całkiem przyjemne i stanowią miły pretekst do eksploracji całych ruin. A jest co odwiedzać, poszczególne obszary fajnie się różnią i wyglądem i przeciwnikami i nawet mechanikami. Grafika jest ładna, choć animacja nierówna. Czasem jest bardzo dużo klatek, czasem bardzo mało (w szczególności unik, aż się prosi, żeby poprawić). Walka niby mało rozbudowana, ale są fajne elementy środowiskowe i kilka żywiołów, które skutecznie urozmaicają zabawę. Nie jest prosto, na normalu łatwo zginąć, i trzeba ciągle żonglować ekwipunkiem, żeby dopasowywać się do przeciwników, w tym w trakcie walk z bosskami, które są dobrze zaprojektowane i potrafią napsuć krwi. To jest jednocześnie mocna i słaba strona gry. Z jednej strony to bardzo fajnie, że trzeba rozkminić jaki przeciwnik co robi i się dostosować, z drugiej interfejs zmiany broni/zbroi to długie listy w poszczególnych kategoriach, po których trzeba ciągle skrolować i wybierać potrzebne przedmioty. Sortowanie jest tylko alfabetycznie albo w kolejności znalezienia i aż się prosi, żeby można było ręcznie przesuwać i poustawiać sobie po swojemu. Ale to właściwie jedyny poważny przytyk do grywalności. Mocno polecam. Wysokie 7/10. Na SD wszystko chodzi super dobrze, zużycie energii grubo poniżej 10W, można grać i grać.
-
Until Dawn
Szkoda, do takich gier Move był fajny. W Heavy Rain bawiłem się lepiej jak grałem drugi raz z Movem.
-
Zdjęcia naszych aut
Mam 1 cm więcej, może kwestia proporcji i miejsca na nogi. W każdym razie pamiętam, że byłem bardzo rozczarowany.
-
Zdjęcia naszych aut
Ah, to cudo jest. Niestety nie dla mnie, jak kiedyś siedziałem, to się okazało, że nie jestem w stanie tak ustawić fotela żeby nie dotykać głową sufitu.
-
PC Extreme
Czuję, że skoro jestem teraz PUBLIKOWANYM AUTOREM to czekają mnie wielkie rzeczy. WIELKIE.
-
Steam Deck
Single player ci robi problemy? Bo online nie działa w ogóle. A dziś czytałem, że Valve dało GTAVE kategorię „playable”, czyli może spróbuj bez komend dodatkowych i z rekomendowanym Protonem?
-
Steam Deck
To są przepisy europejskie, nie tylko polskie. Zawsze można napisać do pomocy technicznej na steamie i zapytać.
-
Steam Deck
Tak, jeśli nie jest ogarnięty technicznie to nie można mu ufać że wszystko spróbował jak trzeba.
-
Rodzicielstwo
Żółwie nie żyją setki lat? Zagłodziła go gówniara.
-
Steam Deck
Czy ty jesteś ze starożytnego Egiptu? Egipcjanie nie rozumieli jak działa perspektywa i musieli rysować bardziej oddalone rzeczy w rzędzie wyżej. Jak trzymam przenośniaka przed nosem to ekran wypełnia mi pole widzenia podobnie, jak duży TV 3 metry ode mnie.
-
Steam Deck
Weszła duża aktualizacja w kanale Preview. Nowy kernel, KDE 6 w trybie desktop, dodali budzenie przez bluetooth w modelach LCD. Valve to jednak są goście.
-
Dragon Age: Veilguard
Tak, EG jest nieprawdopodobnie odjebane. A jednocześnie walą takie artykuły jak ten na temat F-19 ostatnio. Dzięki temu jeszcze odwiedzam, ale tylko w prywatnym oknie.
-
własnie ukonczyłem...
A Space for the Unbound na Steam Decku Zainteresowałem się, bo indonezyjskie, ładnie wygląda i demko zapowiadało ciekawą fabułę. Początek jest intrygujący, wprowadza kilka wątków i różne pozornie niezwiązane ze sobą sytuacje. Potem niestety na szereg kolejnych godzin wchodzi koszmarna nuda. Chodzi się w kółko po tych samych miejscach, rozmawia z tymi samymi ludźmi, wykonuje bezdennie głupie zadania, które albo rozwiązują się same na sąsiednim ekranie, albo od razu wiadomo gdzie trzeba iść i jaki wziąć przedmiot. A jak nie wiadomo, to znaczy że się jeszcze nie poszło (po raz piąty) w którąś część mapy i nie kliknęło na nowym znaku zapytania. Przejście wszystkiego zajęło mi 15 godzin (choć jestem bardzo dokładny, na pewno można ten czas skrócić o 30%), z czego spokojnie połowa to bezsensowne łażenie w kółko i czytanie głupot. Sytuację ratują trochę minigierki, które choć proste, stanowią miłą odmianę. Warto poświęcić na nie trochę czasu, bo pod koniec są obowiązkowe i robią się troszkę trudniejsze. Z jakiegoś powodu twórcy uznali, że jak się klika na rozmówcy, żeby rozpocząć rozmowę, to bohater musi zrobić parę kroków i się ustawić i gdy się chce porozmawiać ponownie, trzeba się znowu przesunąć, żeby pojawiła się ikonka interakcji. Jest tego dość dużo i strasznie irytuje. W sumie dziwne, bo wydaje się bardzo proste do poprawienia. Jeśli ktoś jest wytrwały i to wszystko przemęczy, historia wspaniale się pod koniec rozwija i pięknie rekompensuje wcześniejsze katusze. Mnie to zajęło jakieś półtora roku, odkładałem na całe miesiące i włączałem jak mi się napatoczyło pod oczy z myślą "może wreszcie przemęczę". Z kolei ostatnie kilka godzin zrobiłem na dwa posiedzenia w jeden weekend. Bardzo mocnym atutem gry jest strona wizualna, w szczególności świetne kolory i proste, ale wysmakowane kreska i animacja. Muzyka też spoko. To z pewnością pomogło mi to wszystko przetrwać. Naprawdę szkoda, że fajna opowieść jest schowana za takim mozołem. 6/10 U mnie gra z jakiegoś powodu chodziła w 45 kl/s, przez co przesuwanie ekranu prawdopodobnie szarpało o wiele bardziej, niż powinno (tak, przy ustawieniu limitu 45 kl też). Nie udało mi się tego zwalczyć.
-
NETFLIX
Ja nie oglądałem, bo zanim się zabrałem to już trafił do mejnstrimu i się zniechęciłem, ale często jest tak, że jak się podoba masie to się okazuje, że płytkie i nieciekawe. Podobnie dla mnie np Walking Dead, ja w ogóle nie wiem co się ludziom w tym podobało. Sam początek mocny, potem tak leci na pysk że szok.
-
PC Extreme
Tak, angielski trudna język jest.
-
PC Extreme
Widzisz jak masz dobrze? Nie musisz marnować kasy. A Discworld to powinien zostać wymazany z historii zachodniej cywilizacji.
-
PC Extreme
Winda.
-
PS3 Extreme
Hmmm, możnaby przygotowywać korekty, jak kiedyś były do książek załączane. Teraz po zebraniu wszystkich uwag i poprawek cyk mały pdfik, można sobie wydrukować i włożyć do gazetki
-
Persona 5
Japonia = koty, koty, wszędzie cudowne koty. Kawaiiiii ^__^ No i gadające durne stworzonko jest zawsze obowiązkowe. Gadający durny kotek for MAXIMUM IMPACT.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 42