Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka filmów się zebrało zacznę od najgorszych .

 

Blair Witch - Dno , tragedia , dramat. Jak można było zrobić tak (pipi)owy, nudny film. Lubię oryginał mam do niego sentyment. Film był tajemniczy i miał świetną kampanie promocyjną. Nawet pamiętam bardzo fajne gry nawiązujące do filmu. Potem był sequel mocno średni a teraz ta abominacja  1/10 . Nie marnujcie czasu na to

 

Sausage Party - lekka i przyjemna animacja dla dorosłych. Humor niskich lotów ale miło się oglądało 6/10

 

Train to Busan - polecany w horrorach więc sobie w weekend obejrzałem. Film naprawdę fajnie się ogląda. Straszny nie jest ale i tak dobry popkorniak. 6,5/10

 

Rebeliant - ciężki temat ale ogląda się bardzo dobrze. McConaghey jak zwykle w formie reszta obsady też fajnie zagrała. Film oparty na prawdziwych wydarzeniach. Opowiada historie konfederata który zmienia stronę bo nie zamierza walczyć za bogatych i ich niewolników. Temat rasizmu i wojny secesyjnej ale bez patosu obecnego chociażby w Patriocie.  7/10

 

7 minut po północy - film mi się podobał. Szczególnie wizualnie idealny do kina. Fajnie że wykorzystali gotowe rysunki które były w książce. Niestety jak to zwykle bywa książka lepsza. 8/10 i polecam książkę bardziej

 

Paterson - Jarmush wraca do formy która według mnie zatracił jakiś czas temu. Lubię wczesne kino Jarmusha czasem sobie odświeżam co lepsze pozycje Night on Earth, Kawa i Papierosy, Dead Man czy Down by law. Ostatnie jego dwa filmy Tylko kochankowie przeżyją i Limits Control mi się średnio podobały.  Paterson zaczyna się od zwykłego dnia zwykłego człowieka czyli pobudki o 6 rano do pracy. Cały film to tydzień z życia Patersona. Bez żadnych dramatów, bez zwrotów akcji - film o życiu. Adam Driver znany wam pewnie z gwiezdnych wojen pokazuje tu prawdziwy talent. To on jest bohaterem filmu to z nim są prawie wszystkie sceny i to film o jego zwyczajnym życiu. Zwykłe spotkania w autobusie, pubie, rozmowa z młodą dziewczyną lub japońskim fanem poezji  - każdy fragment filmu ma swój niepowtarzalny klimat i daje do myślenia o naszym życiu. Polecam 9/10 

Ja nie wim kto pisał scenariusz do blaira'a ,jedynkę darzę sentymentem ale to co odj@bali w tym gniocie:( Głupia akcja pogania jeszcze głubszą

Do lasu zabrać drona,wybrać się samemu po drewno,potem jeszcze ta wspinaczka po tym drzewie z gałezi jak do wspinaczki :)i ta trzęsąca kamer gdzie nic nie widać.

 

masakra jednym słowem.

Edytowane przez czesio83
Odnośnik do komentarza

Jestem podobnego zdania, odnośnie "The Boy in the Striped Pyjamas" - warto obejrzeć.


Autopsja Jane Doe

Rewelacyjny film... Świetna, budząca lęk atmosfera, tajemniczości i wielkiej niewiadomej, ciągłe poczucie strachu, mroczność, nieszablonowy scenariusz, dobra gra aktorska, idealnie dobrana klimatyczna muzyka. W zasadzie nie ma do czego się przyczepić. Jeden z lepszych horrorów ostatnich lat.

10/10



 
Odnośnik do komentarza

Podpisuje sie bo nawet w kinie dalo sie wczuc w klimat. Co prawda ma swoje slabsze momenty ale nadrabia swietnym kilmatem i motywem jak i cala akcja ktora w zasadzie zagrana z kilkoma aktorami zrobila swietne wrazenie.

 

Btw. W sumie nie sledzilem i nie spodziewalem sie a na reklamach John Wick 2. :wytrysk:

Odnośnik do komentarza

A w tym filmie to pokazują jak robią na niej autopsję, są jakieś drastyczne sceny tego typu? Bo ja za wrażliwy na takie coś jestem. Gore w Evil Dead spoko, ale jak wycinają komuś płuca na stole operacyjnym czy coś, to nie dla mnie. Nie mógłbym być lekarzem przez to. Znaczy nie tylko przez to, bo jestem tumanem. :sorcerer:

 

Jak znosiłeś odcinki The X Files kiedy Scully robiła autopsje? Przewijanie czy odwracałeś wzrok?

Odnośnik do komentarza

Man Bites Dog - zazwyczaj mam tak, że o filmach o których najdłużej myślę po obejrzeniu nie mogę napisać zbyt wiele, bo po prostu ciężko mi ubrać te wszystkie myśli w słowa. Nie inaczej będzie tym razem, dlatego napiszę tylko tyle, że główny (anty)bohater został odegrany perfekcyjnie, czarnego humoru tu nie ma, to za mało powiedziane, humor jest po prostu diaboliczny, no i chyba podczas oglądania żadnego innego filmu nie odczuwałem takiej mieszaniny różnych emocji. Polecam.

Edytowane przez c0r
Odnośnik do komentarza

Wczoraj zonka zdominowala komputer czego efektem koncowym byla trzecia Bridget Jones. I co ja, facet moze napisac? Film stworzony pod baby dlatego nie bede ocenial ale czasami klapa otwierala sie ze smiechu. Mozna obejrzec, ale seksu po filmie nie bylo co idzie na -

Edytowane przez okens
Odnośnik do komentarza

Ociągałem się nie powiem, mogłem zobaczyć przed premierowo, ale postanowiłem poczekać na znajomych. Teraz żałuję. że tak późno obejrzałem.

La La Land to arcydzieło, wizualne arcydzieło. Chazelle drugim swoim pełnym metrażem (trzecim, licząc pierwszy film bez normalnej dystrybucji) podniósł sobie i kolegom poprzeczkę tak wysoko, że nie widzę aby ktokolwiek próbował zrobić taki projekt jak ten.  Od pierwszego, genialnego mastershota po końcową klamrę, film jest cudowanie obleczony ukłonami w stronę klasyków kina, zarówno amerykańskiego jak i europejskiego (nawet do jednego znanego shorta). Przy tym reżyser nie popada ani na chwilę w epigoństwo, panuje nad filmem i bawi się nim na równi z widzami.

Musical bez dobrej muzyki nie jest sobą, więc w tej warstwie jest równie rewelacyjne (och, ukłony do tradycyjnego jazzu i jego złotej ery). Dobre utwory, świetne aranżacje.

Aktorsko bez zarzutu, z Emmą zdecydowanie na pierwszym planie.

Damn Chazelle, co teraz?

Odnośnik do komentarza

Sonatine (jap) [1993] - film o członkach Dżakuzi, którzy pewnego dnia zostają przymusowo oddelegowani na wyspę Okinawa i mają tam przygody.

 

7/10

 

Deranged (s.kor) [2013] - film o południowym Koreańczyku, który w związku z epidemią musi walczyć o życie swojej rodziny. Dodatkowo miewa przeróżne przygody.

 

7/10

Odnośnik do komentarza

Ociągałem się nie powiem, mogłem zobaczyć przed premierowo, ale postanowiłem poczekać na znajomych. Teraz żałuję. że tak późno obejrzałem.

 

La La Land to arcydzieło, wizualne arcydzieło. Chazelle drugim swoim pełnym metrażem (trzecim, licząc pierwszy film bez normalnej dystrybucji) podniósł sobie i kolegom poprzeczkę tak wysoko, że nie widzę aby ktokolwiek próbował zrobić taki projekt jak ten. Od pierwszego, genialnego mastershota po końcową klamrę, film jest cudowanie obleczony ukłonami w stronę klasyków kina, zarówno amerykańskiego jak i europejskiego (nawet do jednego znanego shorta). Przy tym reżyser nie popada ani na chwilę w epigoństwo, panuje nad filmem i bawi się nim na równi z widzami.

 

Musical bez dobrej muzyki nie jest sobą, więc w tej warstwie jest równie rewelacyjne (och, ukłony do tradycyjnego jazzu i jego złotej ery). Dobre utwory, świetne aranżacje.

 

Aktorsko bez zarzutu, z Emmą zdecydowanie na pierwszym planie.

 

Damn Chazelle, co teraz?

:banderas:

Zarezerwowalem miejsca na wtorek dla siebie i dziewczyny. Juz nie mogę się doczekać seansu.

Odnośnik do komentarza

No jeśli ktoś nie toleruje musicali, to w zasadzie po co ma to oglądać? Przecież jasne jest w jakim gatunku operuje ten film (przy okazji deklasując konkurencję).

Edit:

Przy okazji posiada też dobrze napisaną, prostą i w miarę wiarygodną historię, z dobrze nakreślonymi postaciami, to samo w sobie jest osiągnięciem w tym gatunku :v

Jeśli ktoś chce zobaczyć czym mniej więcej może być ten film, to radzę obejrzeć zawczasu dwa filmy, do których w prostej linii nawiązuje Chazelle:

F.F.Coppola - Ten od Serca (przy czym film bierze inspiracje, ale jest kilka klas wyżej od tego specyficznego, jednakże nieudanego eksperymentu Coppoli z musicalem)

Jacques Demy - Parasolki z Cherbourga (dynamika między postaciami, wykorzystanie kolorów).

Oczywiście jest nawiązań i inspiracji więcej w samym filmie,  już rewelacyjny pierwszy mastershot, to przecież hołd dla 8 i pół Felliniego.

Edytowane przez Hendrix
Odnośnik do komentarza

Pierw to odpowiedz sobie czy tolerujesz amerykańskie kino lat '50 i klasyczny jazz, jeśli tak to spodoba się na 100% - no i jest przepięknie zrobiony (warto chociażby dla absolutnie rewelacyjnie zrobionej końcówki). Film też raczej unika szufladki musicali ostatnich dwóch dekad - czyli prze-aranżowania pierwotnych broadweyowskich wersji i średniego aktorstwa.

Powiem też trochę przewrotnie, jeśli ktoś uznaje "Burton's wanking fest (Swinney Tood)" i  Nędzników za arcydzieła, ten mooocno odbije się od tego filmu.

 

Edytowane przez Hendrix
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Cieszy mnie, że Globy nie były przesadzone jeśli chodzi o ten film. Chętnie wybiorę się na niego.

 

A Monster Calls/Siedem Minut po Północy (2016) - Ech te polskie tłumaczenia. Kopiując Teke można by napisać, że "dzieciak przywołuje drzewo i razem mają przygody" ale to byłoby za proste. 

Powieści nie czytałem bo na niej jest oparty obraz więc ten wątek pozostawiam tym, którzy zaznajomili się z dziełem Nessa. Skupmy się raczej na dwóch kwestiach: fabule i warstwie audio-wizualnej. 

Historia chłopca "too old to be a kid, too young to be a man" to przede wszystkim walka z lękami, ze stratą ale też opowieść o odwadze by zmierzyć się z nieuniknionym. Pod tym względem jest dobrze. Jednak sama fabuła byłaby jak większość tanich dramatów rodzinnych gdyby nie "Monster". I tu dochodzimy do drugiej kwestii. 

Warstwa wizualna jest na bardzo dobrym poziomie. Malownicze przedmieścia ze wzgórzem i drzewem w tle. Wiatr smagający gałęzie podczas nocnej burzy jest zjawiskowy i na swój specyficzny sposób uspakajający. Ale gdy my wsłu(pipi)emy się w ten wykreowany świat budzi się Potwór. I tu mały zawód. Bo o ile przebudzenie wypada znakomicie w akompaniamencie iskier i łamanych gałęzi tak gdy ukazuje się nam cała twarz niepokój momentalnie znika. Nie taki potwór straszny jakby go twórcy chcieli zrobić. A potencjał był przecież. Same obrazy Conora czy jego mamy dają spore wyobrażenie designu w jaki mogli iść. A tak dostajemy wielkiego ale mądrego stwora, który budzi respekt ale nie przeraża. Niby tak miało być, żeby smarkacze nie walili w gacie na seansie jednak budowa filmu skłania się raczej ku większemu widzowi. Jednak "wnętrze" Potwora jest dobrze wykreowane. Liam Neeson dobrze sobie poradził. Jego spokojny głos odpowiednio spreparowany nadaje postaci głębi i wiarygodności. Nie jest to wg mnie poziom na miarę Draco i Sean'a Connery'ego z Ostatniego Smoka ale nie jest źle. Ekipa od efektów specjalnych nie przepiła funduszy i to widać w Potworze. Ruchy i mimika bez zarzutu. Również jego budowa. A czy przerażający to jak pisałem kwestia do rozważenia.

Nie samym Potworem żyje film. Aktorzy dali radę. Nawet Felicity nie drażniła choć zbyt dużo nie miała do pokazania. Weaver dobrze wypada w charakterze supportu. Nawet MacDougall świetnie wczuł się w postać. A wbrew pozorom nie miał łatwego zadania. Cały obraz leży na jego barkach. Nie wiem jak wypadł jako Nibs w tym rzekomym chłamie "Pan". No ale teoretycznie to jego pierwsza poważna rola. I moim zdaniem dał radę. 

Całość wypada dobrze. Choć skierowana raczej dla starszego widza. Zresztą J.A. Bayona ma już nieco doświadczenia w mrocznych niepokojących klimatach. Mowa oczywiście o Sierocińcu i Penny Dreadful. Mógł iść nieco głębiej z designem Potwora ale i tak miejscami klimat jest dobry. Ja tam się nie nudziłem na seansie.

 

Ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza

Film będzie zakupiony na BR, ścieżka dźwiękowa już w pre-orderze, teraz w sumie jestem ciekaw jakie opinie zbierze na forum :v

 

Mialem iść w piątek i trochę lipa samemu jak wszędzie widziałem zajęte miejsca przez parki więc zaprosiłem koleżankę i idę w poniedziałek a teraz w piątek skocze na Manchester by the Sea (bo nie miałem okazji na AFF obejrzeć) ale nie powiem narobiłeś smaka i mam trochę hype.

Odnośnik do komentarza

Arrival [2016] - cóż za pięknie zrealizowany film. Audiowizualnie to majstersztyk, jak to u Villeneuve'a ostatnio.

Mógłbym się natomiast przyczepić do tego, że

spodziewałem się trochę większej ilości informacji o Heptapodach. W tym przypadku akurat oczekiwałem trochę większej dosłowności typu skąd przybyli, czegoś więcej o nich samych.

 

Tyle czepiania się do reszta to sam miód.

 

8+/10

Odnośnik do komentarza

To jak myślisz Hendrix, na końcu

była jej wizja czy jego? Na świeżo po seansie w 100% byłem przekonany, że był to jej mokry sen o tym, że mogła zjeść ciastko i mieć ciastko, znajdując przy tym szczęście. No ale właśnie, może ona jednak była szczęśliwa? Minęło 5 lat, po jej relacjach z mężem (pokazanych szczątkowo, ale jednak) nie widać, że męczy ją ten związek, ma dziecko, które kocha i jest gwiazdą Hollywood.

 

Co innego Gosling, który jest sam, a moment, kiedy ujrzał ją ponownie uruchomił w jego głowie ten obraz pod tytułem "co by było gdyby". Hmm.

 

 

Tak czy inaczej, końcówka jest bardzo mocna. Fantastyczny film, koniecznie do obejrzenia.

Edytowane przez ragus
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...