Skocz do zawartości

Najtrudniejszy boss z jakim walczyłeś


spider242526

Rekomendowane odpowiedzi

  • 8 miesięcy temu...

Jak dla mnie to przedostatni lub trzeci od końca boss w Breath of fire: dragon quarter.

Nie pamiętam jak się nazywał ale te ostatnie parę bossów pod rząd na końcu gry były masakryczne.

Że już o 50. piętrowym dungeonie nie wspomnę.

 

Choć i teraz VP2 Slimeria daje mi znać o sobie.

Ale szczególlnie te skille i runy są wg mnie tragicznie rozwiązane.

Trudno jest się połapać i w ogóle

Odnośnik do komentarza
ej ludzie...fajki czy Ruby w FF VIII trudni?...ROTFL...Ozma z FF IX zjadłby was na śniadanie mimo niskiego HP...FF VIII jest na prawdę proste - wystarczy chodzić 'żółtym' Squallem - limit (w tym celowo 1-2 nietrafione) i na 99% Lionheart z tego co pamiętam...gdzie tu jakaś filozofia?

Walki HC?SO 3 - z niskim levelem i brakiem umiejętności manualnych- może być na prawdę ciężko...

Obecny poziom trudności jRPG jest żenująco niski - target to mainstream a nie gracz HC...kiedyś taka pierwsza walka w Dorter Trade City (FFT) bez wcześniejszego pakowania to było bolesne zejście na ziemię...a starcie z 8< różnokolorowymi Chocobo jest praktycznie nie do wygrania nawet na 99lv bez calca...

 

Masz troche racji,ale tez w niektorych miejscach sie nie zgodze.Ozma dla mnie byl prosty i nie mialem z nim problemow,dlatego Ruby'ego stawiam troche nad nim,bo w sumie trzeba uzyc ciut mozgu przy walce z nim.

Co do FFT,akurat z ta gra nie mialem nigdy problemow i narzekalem w niej na niski poziom trudnosci,nawet dodatkowa mapa nie okazala sie wielkim wyzwaniem...ale to poprostu indywidualne podejscie kazdego gracza do RPGow zalezne od umiejetnosci i zaangazowania.Dla jednych Ozma czy Emerald to proste walki a inni nie moga przejsc Sephirotha.Ba,moj kumpel umarl 11 razy w FF7 na pierwszej walce ze Scorpionem i odpuscil sobie ta gre mowiac ze jest za trudna...a wystarczylo pomyslec.

 

Za to bardzo sie zgodze ze obecne gry jRPG sa na bardzo niskim poziomie trudnosci,wiekszosc to tylko wciskanie guzika i jazda przed siebie...chociaz sa wyjatki,Lost Odyssey jest w miare ok,czasem sie trafia trudniejsze walki...i milo mnie zaskoczyl Enchanted Arms,srednia grafika i wszystko zrobione w miare prostacko,ale fabula wciaga a walki sa naprawde wyzywajace.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Luca był prosty. Może miałem dobrą ekipę, ale nie zwróciłem nawet uwagi na stopień trudności, kiedy przechodziłem ten moment. Właściwie to z żadnym bossem nie miałem problemów. Może na początku, gdy zaczynałem grać w FFVII, kiedy nawet Robot-skorpion był dla mnie trudny :P Ruby Weapon był dla mnie trudny na początku też i się męczyłem, ale ostatnio jak z nim walczyłem to rozwaliłem go samymi atakami fizycznymi :P (długa walka była, ale satysfakcje mam :P)

Edytowane przez Drantzell
Odnośnik do komentarza
Jecht był według mnie najłatwiejszy ze wszystkich, a to dlatego że zepsułemtroche postacie, i kazdy szedl tą samą drogą, przez co Behemoth zabierał 99999 HP i rozwalałem go 2-3 szlagami

 

Rozumiem, że mówisz o 9999? Jecht był banalny w porównaniu do Sephirotha w FF7, jeżeli szło się na żywca za 1 razem (i ta dłuuuuuuuuuuuuuga animacja jednego ataku) :P

Odnośnik do komentarza

Omega Weapon z FF8 miał chyba najwiecej hp i nie dzialał schematycznie w przeciwieństwie do Ultimy, jak miałeś pecha to po 2 turach twój team leżał.

 

Ozma z FF9 -to było wyzwanie, chociaż z questem friendly monsters już bylo łatwiej - problem w tym, że ja tego questa za pierwszym razem ne zrobiłem jak gralem. Trzea bylo pogłówkować przez spotkaniem z nim.

 

Emerald weapon z FF7 - problematyczny boss chociażby z racji czaru [nie pamietam konkretnie nazwy] który zadawał tym wiecej dmg im wiecej miałeś materii w broni/zbroi. Ale i jego się położyło w końcu, materia mime to dobro! [chociaż używanie kotra i mime jest lamerskie moim zdaniem ;p] za to reszta weaponów była banalna, mimo, że wymieniacie [tak, ruby też].

 

 

"Jecht był banalny w porównaniu do Sephirotha w FF7"

 

nie wiem jak jecht, ale sephiroth z ff7 był za prosty, jak pierwszy raz przechodziłem ff7 to byłem rozczarowany szybkim zwycięstwem

Edytowane przez Ak0nia
Odnośnik do komentarza

Ostatnio wyzwaniem dla mnie był

Mitsuo

z Persona 4. Wiem, że walka była prosta, prawie cały pojedynek prowadziłem ale w pewnym momencie ciagle albo kończył jakoś robić osłone albo walił w jednej turze evil smile i ghastly wail w jednej turze.

 

Tyle chyba starczy nie? Czy nazwy ataków też?

Edytowane przez Killabien
Odnośnik do komentarza
nie wiem jak jecht, ale sephiroth z ff7 był za prosty, jak pierwszy raz przechodziłem ff7 to byłem rozczarowany szybkim zwycięstwem

 

Jeżeli pakujesz przez całą grę postacie ponad normę to tak. Ja praktycznie jak gram w jrpgi to nie expię 'na górkę' ;)

 

 

no jak chcesz przejść grę w 100% to raczej wypadałoby ten 99lvl mieć ^^

Odnośnik do komentarza
nie wiem jak jecht, ale sephiroth z ff7 był za prosty, jak pierwszy raz przechodziłem ff7 to byłem rozczarowany szybkim zwycięstwem

 

Jeżeli pakujesz przez całą grę postacie ponad normę to tak. Ja praktycznie jak gram w jrpgi to nie expię 'na górkę' ;)

 

 

no jak chcesz przejść grę w 100% to raczej wypadałoby ten 99lvl mieć ^^

Co nie jest wymagane do pokonania fabularnych bossow.

 

JA tez na poczatku przechodze bez pakowania postaci i wtedy niektorzy potrafia zajsc za skore.

 

 

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Generalnie zwykli bossowie (czyt. fabularni) nigdy nie sprawiali mi problemów, za wyjątkiem Vagrant Story gdzie męczyłem się przy co drugim twardzielu (minimum 2-3 próby zanim któregoś u(pipi)łem), no i ostatnio w Tales of the Abyss przy starciu z trzema God-Generals na hard mode. Z bonusowych ostro za skórę zalazł mi Penance, ale nie chciało mi się już pakować i wykończyłem go Zanmato Yojimbo.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
"Najlepsze bylo pokonanie Rubiego i Emeralda bez KotR , samymi atakami fizycznymi. Walka trwa 6h " Są sposoby na parę minutek:) i to bez użycia Kotr czy lucky seven

Wiem, ale najwieksza frajde daje nieuzywanie sztuczek ;)

 

Tak i jest to bug z limitem Baretta wiem o tym ;)

 

Macie link gfyby ktos jeszcze nei wiedzial jak to wyglada :)

 

Odnośnik do komentarza

No tak, ale mimo tego będę upieral sie ze Emerald jest do pokonania w kilka minut i to bez żadnych sztuczek, ale już z dopakowanymi postaciami...np z wysokim wspolczynnikiem luck:) albo po prostu z dobrze ustawiona strategia....W Star Cceanie 2 np bossy fabularne byly na koncu dość trudne...

Odnośnik do komentarza
  • 1 rok później...

Trudny był dla mnie Tantarian w Final Fantasy IX i tego jedynego bad assa nie pokonałem ale może dlatego że miałem dość słabe postacie na tym etapie gry (a pokonanie Tantariana nie było obowiązkowe). Innym koszmarkiem w tej grze był Ozma - dodatkowy opcjonalny boss którego można było spotkać po ukończeniu questu z Chocobosami. Móżdżyłem chyba ze dwa miesiące jak go pokonać. Zadziałała technika Magic Hammer Quiny a dopiero rok później czytając opis przejścia gry zobaczyłem że można go też było pokonać za pomocą Dark Matter. Miałem zaje**stą satysfakcję że pokonałem go własnym sposobem bez solucji i opisów.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...