Skocz do zawartości

queen


Ölschmitz

Rekomendowane odpowiedzi

Nie lubię tego zespołu. Kawałki jak "We are the champions" albo "We will rock you" są zgrane aż do wyrzygania. Chyba żaden inny zespół nie ma aż tylu startych szlagierów w swoim repertuarze.

 

David Bowie > Queen

no fajnie, ale to nie ich wina, ze ich kawalek jest grany na kazdej sportowej imprezie. bohemian rhapsody zjada cala dyskografie bowiego.

Odnośnik do komentarza
  • Odpowiedzi 110
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

No Bowie jest ok ale nie przesadzajmy, ma z 10 dobrych utworow, z czego 2 sa popularne moze w takim stopniu jak pomniejsze hity Queen. Nie ta liga. Jedyne co ich laczy to duze natezenie pedalstwa. To zupelnie inna kategoria zreszta, Bowie robil wiecej ambitnych rzeczy, a Queen robil muzyke w miare klasycznie rockowa, tyle, ze na poziomie najwyzszym. Jak sie Queenow nie sluchalo, gdy sie bylo malym, to raczej teraz sie w nich ciezko odnalezc. Ja Queenow lubie, ale nie sluchalem ich dluzej z wlasnej woli od jakichs 7-8 lat, bo mi sie nie chce.

Odnośnik do komentarza
Gość lukasz
Nie lubię tego zespołu. Kawałki jak "We are the champions" albo "We will rock you" są zgrane aż do wyrzygania. Chyba żaden inny zespół nie ma aż tylu startych szlagierów w swoim repertuarze.

Aha, ale to wychodzi na to, ze nie lubisz zespołu, bo mają tak dużo hitów. To zle?

 

Nie lubie zespołu, którego songi są zgrane do wyrzygania. Tu nie chodzi o to czy mają dużo czy mało hitów tylko o to, że te ich kity są tak cholernie wyeksploatowane. Zresztą, nawet gdyby nie były to bym tego nie słuchał, bo po prostu takie We are the champions jest tak pretensjonalne, że głowa pęka.

 

Nie lubię tego zespołu. Kawałki jak "We are the champions" albo "We will rock you" są zgrane aż do wyrzygania. Chyba żaden inny zespół nie ma aż tylu startych szlagierów w swoim repertuarze.

 

David Bowie > Queen

no fajnie, ale to nie ich wina, ze ich kawalek jest grany na kazdej sportowej imprezie. bohemian rhapsody zjada cala dyskografie bowiego.

 

Jeden zapętlony wers Bowiego w housowym remixie David Guetta "Heroes" zjada cała dyskografię Queensów.

 

 

No Bowie jest ok ale nie przesadzajmy, ma z 10 dobrych utworow, z czego 2 sa popularne moze w takim stopniu jak pomniejsze hity Queen. Nie ta liga. jedyne co ich laczy to duze natezenie pedalstwa. No Bowie jest ok ale nie przesadzajmy, ma z 10 dobrych utworow, z czego 2 sa popularne moze w takim stopniu jak pomniejsze hity Queen. Nie ta liga. Jedyne co ich laczy to duze natezenie pedalstwa. To zupelnie inna kategoria zreszta, Bowie robil duzo ambitnych rzeczy, a Queen robil muzyke w miare klasycznie rockowa, tyle, ze na poziomie najwyzszym. Jak sie Queenow nie sluchalo, gdy sie bylo malym, to raczej teraz sie w nich ciezko odnalezc. Ja Queenow lubie, ale nie sluchalem ich dluzej z wlasnej woli od jakichs 7-8 lat, bo mi sie nie chce.

 

Ale kogo to obchodzi czy piosenki Bowiego są tak popularne jak pomniejsze hity Queensów ? Dla mnie Bowie mógłby mieć publiczność nawet w dwóch osobach a i tak byłby lepszy od zespołu Mercurego. Taki album jak "The man who sold the world" to jest zupełnie inna kategoria wagowa jeśli chodzi o poziom muzyki a to przecież i tak nie jest szczytowe osiągnięcia Davida. W jednym z czym się zgadzam to ten wątek z sentymentem z dzieciństwa. Ja ich za młodu nie słuchałem, więc może nie mam jakiś ciepłych wspomnień związanych z nimi a trudno żebym dzisiaj podniecał się "Livin on my own". Chociaż z drugiej strony Led Zeppelin poznałem późno a bardzo ich lubię.

Odnośnik do komentarza

Nie no sorry, ale Bowie nagral w swojej karierze mase kiczowatych utworow, w ostatnich latach kompromitujac sie do tego stopnia, ze musial wywolac u siebie zawal serca, zeby jakos z calej sytuacji z nagrywania takiej kupy wyjsc z twarza.

 

 

A kogo obchodzi ze Queen jest popularniejsze od Bowiego? No to jest jakis sensowny wyznacznik co jest lepsze. Na pewno lepszy niz to, ze jakis wers z jakiegos remixu jest lepszy od calej dyskografii.

 

 

Queen - masa hitow, ktore weszly do stale do historii muzyki, masa wielkich hitow, masa hitow pomniejszych.

Bowie - z jeden utwor na sile mozna wrzucic jako klasyczny, ma z 2 duze hity, z 5 pomniejszych i mase kiczowatych piosenek, ktore nie ptrzetrwaly proby czasu. Na koniec swojej kariery nagrywal popowe go wienka, podczas gdy Queen nagral "Innuendo", o ktorego potedze nie trzeba sie rozpisywac.

Odnośnik do komentarza
Gość lukasz
Nie no sorry, ale Bowie nagral w swojej karierze mase kiczowatych utworow, w ostatnich latach kompromitujac sie do tego stopnia, ze musial wywolac u siebie zawal serca, zeby jakos z calej sytuacji z nagrywania takiej kupy wyjsc z twarza.

 

 

A kogo obchodzi ze Queen jest popularniejsze od Bowiego? No to jest jakis sensowny wyznacznik co jest lepsze. Na pewno lepszy niz to, ze jakis wers z jakiegos remixu jest lepszy od calej dyskografii.

 

 

Queen - masa hitow, ktore weszly do stale do historii muzyki, masa wielkich hitow, masa hitow pomniejszych.

Bowie - z jeden utwor na sile mozna wrzucic jako klasyczny, ma z 2 duze hity, z 5 pomniejszych i mase kiczowatych piosenek, ktore nie ptrzetrwaly proby czasu. Na koniec swojej kariery nagrywal popowe go wienka, podczas gdy Queen nagral "Innuendo", o ktorego potedze nie trzeba sie rozpisywac.

Może i nagrał, ale przy okazji był multinstrumentalistą, który tworzył mody oraz do dzisiaj uważanego jest za jednego z tych muzyków, który kształtował rzeczywistość. Zresztą, odbijając pałeczkę mogę napisać, że Mercury musiał zdechnąć od AIDS, bo gdyby żył to Queen byłoby jeszcze gorsze niż było za jego życia. Mnie nie interesują schyłek kariery tylko najlepszy okres Bowiego a prawda wygląda tak, że takie "Low" to np. wg tej listy:

http://www.pitchforkmedia.com/article/feat...ms_of_the_1970s - najlepszy album lat 70.

 

Popularność wyznacznikiem klasy ? To w takim razie Red Hot Chilli Peppers jest jeszcze lepsze od Queensów, bo ma prawie 100 mln odsłuchań na last.fm :rolleyes: Polska jest specyficznym rynkiem, u nas takie Queens zna i matka i syn (przykład Bartezoo w tym temacie) a takie Velvet Underground już mało kto mimo że ich pierwszy album to jedna z powiedzmy 20 płyt wszechczasów. Sam pisałeś jak wysoko klasyfikowany przez speców jest drugi Captain Beefheart, i co ? Zapytaj ile osób go zna.

 

Tekst z wersem z remixu jest tak sensownym argumentem w dyskusji jak zdanie, że jedna piosenka Queensów zjada cała dyskografie Bowiego. Wet za wet.

 

To ciekawe, że zarzucasz komuś kiczowate piosenki broniąc Queensów, bo szczerze mówiąc kto jak kto, ale zespół Mercurego to własnie uosobienie kiczu. (pipi) czego tam nie było, od opery łączącej się z rockiem przez jakieś elektroniczne podkłady po hymn piwoszy po wygranym meczu- We are the champions. Przy Queensach to Bowie w okresie glam rocka wydaje się być specjalistą od dobrego gustu :)

Odnośnik do komentarza
Popularność wyznacznikiem klasy ? To w takim razie Red Hot Chilli Peppers jest jeszcze lepsze od Queensów, bo ma prawie 100 mln odsłuchań na last.fm

Jak Queen był popularny to nie było jeszcze Last.Fm :rolleyes:

 

Nie lubie zespołu, którego songi są zgrane do wyrzygania. Tu nie chodzi o to czy mają dużo czy mało hitów tylko o to, że te ich kity są tak cholernie wyeksploatowane

I jeszcze raz. Jasne, że ich piosenki są wyeksponowane i Queenów słychać w radio co 15 minut. To dlatego, że mało która ich piosenka nie była i nie jest hitem.

 

Zresztą, nawet gdyby nie były to bym tego nie słuchał, bo po prostu takie We are the champions jest tak pretensjonalne, że głowa pęka.
Zresztą nawet jeśli takie We are the champions jest tak pretensjonalne, że głowa pęka to należy wspomnieć o genialnym zespole. Queen to nie tylko We are the champions i Freedy w stroju kury domowej.

 

To ciekawe, że zarzucasz komuś kiczowate piosenki broniąc Queensów, bo szczerze mówiąc kto jak kto, ale zespół Mercurego to własnie uosobienie kiczu. (pipi) czego tam nie było, od opery łączącej się z rockiem przez jakieś elektroniczne podkłady po hymn piwoszy po wygranym meczu- We are the champions. Przy Queensach to Bowie w okresie glam rocka wydaje się być specjalistą od dobrego gustu smile.gif

 

Aha.

 

The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars

Odnośnik do komentarza
Może i nagrał, ale przy okazji był multinstrumentalistą

 

To nie jest wyznacznikiem tego, ze nagral lepsze piosenki.

 

, który tworzył mody

 

To nie jest wyznacznikiem tego, ze nagral lepsze piosenki.

 

oraz do dzisiaj uważanego jest za jednego z tych muzyków, który kształtował rzeczywistość.

 

xDD nie no co to za pusty frazes? Tworzyl rzeczywistosc, co to ma niby znaczyc? Potem sam sobie strzelasz w stope "po hymn piwoszy po wygranym meczu- We are the champions." Queen lepiej ksztaltowal rzeczywistosc ich piosenki staly sie hymnami, urosly do rangi tradycji, sa odgrywane na najwazniejszych imprezach. Jezeli to nie jest ksztaltowanie rzeczywistosci (bo nei wiem co to innego ma znaczyc) i Bowie robil to lepiej no to jestem ciekaw niby jak.

 

Zresztą, odbijając pałeczkę mogę napisać, że Mercury musiał zdechnąć od AIDS, bo gdyby żył to Queen byłoby jeszcze gorsze niż było za jego życia.

 

No to mialoby sens, gdyby nie to, ze Queen mial rowna forme i zakonczyl wszystko wielkim albumem, a Bowie skonczyl swoja kariere na poziomie gorszym niz Feel.

 

 

łał piczfork, najbardziej obsmiany, snobistyczny mag. internetowy, na ktory wszyscy klada lache. Stiwi Wonder nad Can, The Pop Group i 'The Wall" Floydow, rewelacyjny ranking.

 

 

To ciekawe, że zarzucasz komuś kiczowate piosenki broniąc Queensów, bo szczerze mówiąc kto jak kto, ale zespół Mercurego to własnie uosobienie kiczu. (pipi) czego tam nie było, od opery łączącej się z rockiem przez jakieś elektroniczne podkłady po hymn piwoszy po wygranym meczu- We are the champions. Przy Queensach to Bowie w okresie glam rocka wydaje się być specjalistą od dobrego gustu :)

 

Mercury przebral sie za kobiete w jednym teledysku, Bowie w praktycznie kazdym tak wyglada. Nie ma porownania. Mercury nigdy tez nie ubieral sie jak pirat z opaska na oku z rudym tapirem na lbie. Nie ma zadnego porownania.

 

 

To nie ma sensu w ogole. To jak mecz Brazylia vs San Marino, gdzie Brazylia wygrywa 10-0 a w 35 minucie kelnerowi z SM udaje sie minac jednego z zawodnikow przeciwnej druzyny i na tej podstawie ktos probuje udowodnic, ze San Marino jest lepsza druzyna od brazylii. Zbyt meczace i niedorzeczne, by kontynuowac. Bowie jest spoko, ale badzmy powazni.

Odnośnik do komentarza
Gość lukasz
Jak Queen był popularny to nie było jeszcze Last.Fm

 

Obrońcy Mercurego, zdecydujcie się na jedną wersje obrony. Najpierw popularność jest wyznacznikiem. Jak udowadniam, że to absurd, bo według tej logiki RHCP jest lepsze od Queen to nagle okazuje się, że last.fm nie jest wyznacznikiem. To co jest ? To ilu piwoszy śpiewa We are the champions po meczu ukochanej drużyny ?

 

 

 

I jeszcze raz. Jasne, że ich piosenki są wyeksponowane i Queenów słychać w radio co 15 minut. To dlatego, że mało która ich piosenka nie była i nie jest hitem.

 

Ale hit nie musi być tak cholernie pretensjonalny. "Stairway to Heaven" ma sporą rotację w takich złotych przebojach a nie jest ani tak wytarte ani nudne ani tak bezczelnie próbujące trafić w gusta mas.

 

Aha.

 

The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars

 

Zbyt szybko to Ty chyba nie łapiesz. Ten album to właśnie glam rock.

 

----------------------------

 

 

łał piczfork, najbardziej obsmiany, snobistyczny mag. internetowy, na ktory wszyscy klada lache. Stiwi Wonder nad Can, The Pop Group i 'The Wall" Floydow, rewelacyjny ranking.

 

To inaczej. Lista Rolling Stones 500 albumów wszechczasów. Queen z Nocą w Operze jest na 230 miejscu. Po drodze są dwa albumy Bowiego z Ziggym Stardust koło 30 miejsca.

 

To nie jest wyznacznikiem tego, ze nagral lepsze piosenki.

 

Jasne, że nie jest. Tylko co w takim razie jest ? Popularność wśród gospodyń domowych czy co ? Feel teraz jest też niezmiernie popularne w Polsce.

 

xDD nie no co to za pusty frazes? Tworzyl rzeczywistosc, co to ma niby znaczyc? Potem sam sobie strzelasz w stope "po hymn piwoszy po wygranym meczu- We are the champions." Queen lepiej ksztaltowal rzeczywistosc ich piosenki staly sie hymnami, urosly do rangi tradycji, sa odgrywane na najwazniejszych imprezach. Jezeli to nie jest ksztaltowanie rzeczywistosci (bo nei wiem co to innego ma znaczyc) i Bowie robil to lepiej no to jestem ciekaw niby jak.

 

Wiesz, kawałek Gary Glittera "Rock And Roll Part 2" jest puszczany podczas chyba każdego meczu NBA a ni ch.uja bym nie powiedział, że ten stary pedofil kształtuje cokolwiek. To, że tłumy podchwyciły prosty song ("We are..." to jeszcze niewiele znaczy.

 

Mercury przebral sie za kobiete w jednym teledysku, Bowie w praktycznie kazdym tak wyglada. Nie ma porownania. Mercury nigdy tez nie ubieral sie jak pirat z opaska na oku z rudym tapirem na lbie. Nie ma zadnego porownania.

 

 

To nie ma sensu w ogole. To jak mecz Brazylia vs San Marino, gdzie Brazylia wygrywa 10-0 a w 35 minucie kelnerowi z SM udaje sie minac jednego z zawodnikow przeciwnej druzyny i na tej podstawie ktos probuje udowodnic, ze San Marino jest lepsza druzyna od brazylii. Zbyt meczace i niedorzeczne, by kontynuowac. Bowie jest spoko, ale badzmy powazni.

 

1. A co mnie obchodzi wygląd Bowiego ? Wygląd to cecha nabyta i nie wiem jak przez to można determinować czy ktoś jest kiczowaty czy nie. Tak samo uczepiłeś się tego przebierania za kobiete. To może być związane nie wiem z czym, np. z seksualnością, ale (pipi) co to ma do kiczu ? Zobacz na teledyski Queen. (pipi) przecież nie można mieć gorszego gustu. Zresztą, abstrahując już od tego to wystarczy ich posłuchać. Tak jak mówiłem- opera połączona z muzyką klasyczną i elektryczne podkłady (Livin on my own kojarzy mi się z niemiecką dyskoteką z lat 80)

 

Ta twoja puenta mnie rozp.ierdoliła. Queen lepsze, bo tak. Ja wiem, że można mieć sentyment do zespołu, którego słuchało się będąc dzieckiem, ale nie przesadzajmy z tym subiektywizmem. David Bowie to jest inny poziom w muzyce rockowej. Przypominam chociażby wyprodukowane przez niego albumy jak Idiot czy Lust for life. To jest esencja.

 

Jak się nazywa piosenka Queen gdzie w teledysku byli chyba transwestyci. Nie chodzi o "I want to break free". Oba te songi to najlepsze co oni nagrali. To tak na pocieszenie ;]

Odnośnik do komentarza

Nie wiem jak mozna robic przytyk zespolowi, ze jego piosenka jest stalym elementem jakichs ludzkich zachowan, jednoczesnie chwalac Bowiego za tajemnicze "ksztaltowanie rzeczywistosci swoja muzyka". W ogole nie wyjasniles co takiego Bowie zaje bistego zrobil, ze nam rzeczywistosc wyksztaltowal, co to znaczy i ponadto nie wytlumaczyles, ze zrobil to w stopniu wiekszym niz Queen ( a co post udowadniasz nam, ze Queen zrobili to na niewyobrazalnie duza skale, piszac ze muzyka tego zespolu weszla w staly kanon ludzkiej rzeczywistosci od wielu lat i juz raczej do konca swiata sie to nie zmieni). Chyba tyle, ze jego piosenke wykorzystali filmie w Mulę Rusz, ups Queeni tez tam byli, wiec chyba jednak nie.

 

Ranking The Rolling Stones= 4 albumy Bitlesow w pierwszej 10, Bicz Bojsi na 2, najabrdziej sztampowy wybor rzekomo najlepszego albumu jazzowego. Mozemy ten ranking z zalozenia olac. Na rankinig zreszta nie ma co sie spierac ani sie na nich opierac. W kazdym razie nie an tych z Rihanna i Bicz Bojsami w czolowce.

Odnośnik do komentarza
Gość lukasz
Nie wiem jak mozna robic przytyk zespolowi, ze jego piosenka jest stalym elementem jakichs ludzkich zachowan, jednoczesnie chwalac Bowiego za tajemnicze "ksztaltowanie rzeczywistosci swoja muzyka". W ogole nie wyjasniles co takiego Bowie zaje bistego zrobil, ze nam rzeczywistosc wyksztaltowal, co to znaczy i ponadto nie wytlumaczyles, ze zrobil to w stopniu wiekszym niz Queen ( a co post udowadniasz nam, ze Queen zrobili to na niewyobrazalnie duza skale, piszac ze muzyka tego zespolu weszla w staly kanon ludzkiej rzeczywistosci od wielu lat i juz raczej do konca swiata sie to nie zmieni). Chyba tyle, ze jego piosenke wykorzystali filmie w Mulę Rusz, ups Queeni tez tam byli, wiec chyba jednak nie.

 

Ranking The Rolling Stones= 4 albumy Bitlesow w pierwszej 10, Bicz Bojsi na 2, najabrdziej sztampowy wybor rzekomo najlepszego albumu jazzowego. Mozemy ten ranking z zalozenia olac. Na rankinig zreszta nie ma co sie spierac ani sie na nich opierac. W kazdym razie nie an tych z Rihanna i Bicz Bojsami w czolowce.

Ale ludzkie zachowania mogą mieć jakieś wyższe pobudki albo niższe. Queen towarzyszy tym najniższym, bo związanych z tym jak np. drużyna piłkarska wygra mecz i kilku facetów wtedy wznosi toast z piwem. Zresztą, właśnie chyba w reklamie piwa była ta piosenka przed jakimś tam euro. Tego pedofila Glitera też puszczają często podczas meczów NBA, ale nie wiem czy dla Ciebie jest on również "stałym elementem ludzkich zachowań". Co do kształtowania rzeczywistości to zobacz np. kto wymyślił glam rock, do którego estetyki całkiem niedawno powracała taka Kylie Minouge. Zobacz jak wpływowym artystą był, począwszy od Iggy`ego Popa kończąc na NIN.

 

Co do rankingów to powiedzmy wprost. Możemy je olać, bo pozycja Queen jest dosyć zawstydzająca jak na poziom hype`u jaki tutaj tworzycie. Dla RS piszą dziennikarze muzyczni, najpewniej po jakiś studiach. Być może mają ciut bardziej skomplikowany gust i nie działa na nich magia "We are the champions". Dziwnym trafem, nawet jeśli chodzi o pojedyńcze songi to Bowie bez pierdnięcia wyprzedza grupę Mercurego : http://www.rollingstone.com/news/coverstory/500songs

 

John Lennon was quoted as saying that when making his album Double Fantasy in 1980, his ambition was to "do something as good as "Heroes"."

Odnośnik do komentarza
Być może mają ciut bardziej skomplikowany gust

 

 

No. 2 miejsce wsrod albumow, Kind of Blue jako najlepszy jazzowy album wszechczasow, Light my Fire jako najlepszy kawalek The Doors to twarde argumenty na te teorie. Po jakichs studiach sa, zapewne geodezyjnych ewentualnie lesnictwo. Te ich rankingi wygladaja tak, jakby wzieli spis najpopularniejszych kapel i ich utworow i wkleili wszystko jak leci, czyli wedlug schematu, ktory krytykujesz. No i polowa tych recenzentow to zapewne rodzina Bitlesow, sadzac po idiotycznie duzej ilosci ich piosenek/albumow w czolowce.

 

 

Pionierami glam rocka byli m. in. T. Rex, David Bowie i...pan Glitter, ten sam ktorego krytykujesz za to ze jest chu jowy i prymitywny. Tak wiec sam sie zabiles wlasnym argumentem. No i opieranie sie na tym, ze jakis tam teraz znany zespol inspirowal sie tym artysta to akurat tez niewiele znaczy. Na muzyke NIN mialo wplyw milion innych zespolow, tak samo jak Queen wywarli niesamowity wplyw na inne zespoly. Ty mowisz NIN a ja mowie Radiohead, Anthrax, Metallica, czy The Locust, W. Walter, get Hustle oraz Melt-Banana, przy ktorych NIN to popowe kure wki.

 

No i ten zapyzialy Cobain, ktory przerobil "the man who sold the world" tez inspirowal sie Queen. Swoja droga zabawnie brzmi argument prostackich utworow Queen wobec tej balladki.

 

 

A rankingi dla Queen tak zle nie wygladaja. Ile razy Bowie zepchnal beatlesow w kategoriach najlepszy artysta z wysp? No wlasnie. A Queen udalo sie to calkiem skutecznie, co zreszta jest rowniez opisane w ksiedze rekordow Guinnessa. No, ale zamiast tego mozna sie opierac na rankingach i gustach gosci lubiacych Rihanne i Beach Boys.

 

 

Queen sa artystami bardziej popularnymi, uznanymi w swiecie, z wieksza iloscia doskonalych piosenek, o wiekszym wplywie na muzyke niz Bowie. ten ostatni mial w swojej karierze jednorazowe wyskoki, gdy udawalo mu sie siegac poziomu, ktory Queen prezentowalo przez cala kariere, a przez wiekszosc czasu nagrywal chale.

 

 

A co do wplywu Bowiego na Iggy Popa, to w historii muzyki rzadko sie zdarza tak wielkie spierdo lenie komus dobrego gustu w muzie. Iggy nagral najlepsze rzeczy zanim poznal Bowiego, potem juz bylo tylko gorzej. Co zreszta udowadniaja rankingi, ktore podales. Iggy jest najwyzej z tego okresu kariery, gdy mial jeszcze szczescie nie poznac Bowiego.

 

 

 

 

 

bowie-ziggypirate.jpg

 

I MERCURY MOGL WYSTEPOWAC i NAWET Z ROZOWYM DILDOSEM W DU PIE ALE NIE PRZEBILOBY TO DAVIDA BOWIEGO, KTORY PRZEBIERAL SIE KU RWA ZA PIE RDOLONEGO JEDNOOKIEGO PIRATA Z RUDYM TAPIREM NA LBIE!!1!!1

 

tym argumentem nie do odparcia koncze jako zwyciezca ten nierowny pojedynek

Odnośnik do komentarza
Radiohead, Anthrax, Metallica, czy The Locust, W. Walter, get Hustle oraz Melt-Banana, przy ktorych NIN to popowe kure wki.

 

co ty pier,dolisz... :rolleyes:

 

opieranie się na rankingach typu rolling stone czy piczfork to jakiś idiotyzm. takie zestawienia są robione przez sztaby ludzi i idą tam najbardziej popularne albumy, w większości z zasady ch,ujowe, posegregowane w jakiś niewytłumaczalny sposób dla myślącego i mającego gust człowieka, więc jak sobie ktoś chce zrobić ranking popularnych albumów to niech to zrobi wg. ilości sprzedanych lub ukradzionych kopii. żeby zobrazować fakt, jak bezsensowna jest lista 500 najlepszych albumów RS, wystarczy zauważyć, że nie ma tam żadnej płyty aphex twina, a chyba nikt nie powie, że to jakiś zaje,biście undergroundowy wykonawca. po dobre, subiektywne rankingi jakościowe płyt proponuję się udać na profile last.fm kumatych osób. argument, że album x jest wyżej od albumu y w rankingu czasopisma, w związku z czym zespół nagrywający ten pierwszy jest lepszy to jakaś kpina, bądźmy poważni - dyskutując o panach lubiących pośmigać w damskich ciuszkach.

Edytowane przez Blok
Odnośnik do komentarza
Radiohead, Anthrax, Metallica, czy The Locust, W. Walter, get Hustle oraz Melt-Banana, przy ktorych NIN to popowe kure wki.

 

co ty pier,dolisz... :rolleyes:

 

dobrze pier.doli, słyszałeś całe dysko radioheada?

 

queen mi lata kalafiorem, ale stwierdzić, że jest gorszy od bowiego, bo nagrał we are the champions, to jakiś żart

Odnośnik do komentarza

Ja pier.dole... się uczepił "We are the champions" jakby to było grane zawsze i wszędzie. Nie wiem jak Ty, ale ja mam okazję słyszeć ten utwór po najważniejszych finałach - MŚ, ME, LM, IO, czyli średnio co rok. To dużo? Na MTV tego nie puszczają. Rzadko nawet słyszę ten utwór podczas puszczania antologii Queen'u. Poza tym hymn to hymn. Ma być prosty, łatwo wpadający w ucho, melodyjny, podnoszący na duchu, euforyczny, patetyczny. I taki jest. Nie wymagaj od tego kawałka skomplikowanej linii melodycznej i tekstu o życiu i śmierci. Ta sama sytuacja jest z "We will rock you".

 

Uczep się Bohemian Rhapsody, które co rusz wygrywa plebiscyty na najlepszy utwór radiowy/do samochodu. Uczep się Innuendo, które jest genialne. Uczep się Show must go on, Killer Queen, I want to break free, Another one bites the dust, You don't fool me...

 

A co do Davida Bowie, to wyszło mu Under Pressure ;)

Odnośnik do komentarza
dobrze pier.doli, słyszałeś całe dysko radioheada?

Bez kitu. Większość znawców wypowiadających sie na temat RH zna jedynie Creep, nie mając pojęcia o istnieniu albumów takich jak Kid A czy Amnesiac.

 

Uczep się Bohemian Rhapsody, które co rusz wygrywa plebiscyty na najlepszy utwór radiowy/do samochodu. Uczep się Innuendo, które jest genialne. Uczep się Show must go on, Killer Queen, I want to break free, Another one bites the dust, You don't fool me...

 

I jeszcze zdolności wokalnych Mercurego i kunsztowi gitarzysty.

 

niech sie uczepi. ;]

 

 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...