Skocz do zawartości

MMA


Rekomendowane odpowiedzi

~Marcin Najman - użytkownik anonimowy

Witam. To ja Najman. Otóż chciałem tylko powiedzieć, że wcale tej walki nie przegrałem. Przede wszystkim Burneika uderzył mnie w tył głowy, czego robić oczywiście nie można. Pechowo dostałem dosyć mocno, co uniemożliwiło mi dalszą efektywną walkę. Mój rywal zrobił to celowo. Ale myślę, że przede ... rozwiń całośćwszystkim błąd popełnił tu sędzia, który powinien w tym momencie natychmiast przerwać walkę. Oczywiście pierwsza runda całkowicie dla mnie - to ja kontrolowałem to co się dzieje, a co więcej na plecach leżał Burneika, czego nie możemy zaprzeczyć lub zapomnieć. W drugiej rundzie niestety potknąłem się, a rywal bezczelnie to wykorzystał. Oczywiście sędzia powinien przerwać w tej chwili walkę i kontynuować od stójki, ale tego nie zrobił. Aby przybliżyć wam sytuację porównam ją do zwykłego człowieka, który się przewrócił na ulicy. Czy Wy też podbieglibyście i pobilibyście go lub skopali? Oczywiście tutaj swój intelekt pokazał Burneika, ale spodziewałem się tego po nim. Co więcej odnowiła mi się kontuzja piszczela - po prostu miałem pecha. Reasumując wcale nie czuję się przegranym. Pozdrawiam moich fanów i trzymajcie kciuki w kolejnych moich walkach.

Marcin "El Testosteron" Najman.

 

 

Jeden z komentow w necie hehe

 

 

MISTRZ :D

 

Wpisz wymaluj cały el progresteron

Odnośnik do komentarza

Ja widziałem na żywo to starcie tytanów. Generalnie nie chce mi się rozpisywać, bo nie mam czasu, ale cała oprawa gali zrobiła na mnie wrażenie. Szczególnie, że to dopiero druga impreza. Dobrze, że MMAAttack przechwycił Polsat, bo tvn sprawiał wrażenie jakby wstydził się, że pokazuje tę galę i delikatnie mówiąc zbytnio jej nie promował i nie miał na nią pomysłu.

Mijał mnie Świerszczu z jakimiś koleżkami i tak przypomniałem o sobie o starciu, które jakiś czas wisiało w powietrzu (nawet jeden buk uruchomił zakłady), a mianowicie pojedynek Świerczewski - Najman. Generalnie Świerszczu przewija się na widowni już od wczesnych gal KSW i wykazuje jakieś tam zainteresowanie sportem. Kawul z Lewym mieli pomysł na taką walkę na KSW, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło i już zapewne nie wyjdzie.

 

Tak poza tym, to polecam "Kroniki Najmana". xDD

 

marcin_najman_640x360_crop_rozmiar-niestandardowy.jpg

 

Nazywam się Marcin Najman i to jest moja historia.

Wszystko zaczęło się od pomysłu, a ten zaczął kiełkować w głowie, aż w końcu zakwitł do rozmiarów dzisiejszego sukcesu. Siedzę właśnie w szatni po walce z Robertem Burneiką i mimo przegranej, na mej twarzy maluje się lekki uśmiech. Wszystko poszło tak jak sobie to zaplanowałem...

pudzian_najman_ksw_09.jpeg

Lipiec 2009 – Era Pudzianowskiego

Czasy były ciężkie. Już wtedy wiedziałem, że z boksu nie wyżyję. Wygrywając z ogórkami nie zdobywa się pieniędzy, a walkę o najwyższe trofea wybił mi z głowy Andrzej Wawrzyk. Celebrytą też nie byłem wybitnym. Udział w Big Brotherze nie wywindował mnie na szczyt. Trzeba było kombinować. Wtedy właśnie, jak gwiazdka z nieba, spadła w moje ręce oferta Pana Kawulskiego. Szukali pożywki dla swojego nowego nabytku. Kogoś, kto pomoże zrobić nieco szumu. A co najważniejsze kogoś, kto przegra z Pudzianowskim.

Oferta była jasna i prosta. Miałem zrobić wojnę medialną przy okazji stwarzając pozory groźnego boksera, który drwił z hodowli mięśni jaką zajmował się Mariusz. Wiedziałem doskonale, że to on będzie gwiazdą organizacji KSW, że to genialny wręcz chwyt marketingowy na wypromowanie tego sportu w Polsce. Usiadłem więc w domu ze szklaneczką Old Smugglera. Lód kołysał się wolno w minimalnych falach alkoholowego morza. I wtedy to do mnie dotarło. Wiedziałem już co zrobić i jak się zabrać do tego. Szkocka w ten dzień smakowała jak nigdy w życiu.

Musiałem stać się wrogiem publicznym numer jeden. Dokładnie tak. Rąk do pracy nigdy nie miałem. Natomiast głowę do interesów już tak. Wiedziałem, że plan musi być długodystansowy. Że wiele lat minie zanim osiągnę swój ostateczny cel. Że zostanę znienawidzony przez wszystkich. Jednak z perspektywy czasu zważywszy na to gdzie się teraz znajduję – nie żałuję ani trochę!

Pudzian_Najman_Demolka_3733047.jpg

Grudzień 2009.

Dzień gali. Po ogromnej dawce trash talku w końcu nadeszła gala. Robienie z siebie błazna i awanturnika nie było trudnym zadaniem. Trudniej za to było robić na tyle realistycznie, aby wszyscy uwierzyli. Przez porażkę do sukcesu – tak to interpretuję. 60 000 zł za walkę od KSW to potężne pieniądze, co prawda nie takie jak Pudziana, ale nie o to tu chodziło. Zapłata za walkę cieszy, jednak to nie ona miała mi zapewnić wzbogacenie się. Walkę oczywiście przegrałem z kretesem. Skopany i zbity jak kundel. Jednak takie było moje zadanie. Być tym, od którego Mariusz się odbije i zaistnieje w świecie MMA. Wtedy też zakończył się pierwszy etap mojego planu, a w życie zacząłem wprowadzać etap drugi.

 

Wrzesień 2010 – Era Salety

Po wypełnieniu swojej roli poszedłem do Martina i Kawula z propozycją dalszej popularyzacji tego sportu. Dałem do zrozumienia, że jestem w stanie stworzyć kolejną medialną wojnę z innym znanym nazwiskiem, mianowicie Saletą. Zgodzili się z miejsca. Jednak to czego nie wiedzieli, to fakt, iż największą promocję otrzymywało moje nazwisko, stając się znane większości Polaków. I w tym tkwił mój sekret. Działać tak, aby zaistnieć w świadomości społeczeństwa. Wywołać wojnę nie było trudno. Wystarczyło odnowić stary konflikt z żoną Przemysława. Kilka publicznych wypowiedzi i Przemek połknął haczyk. W międzyczasie Kawulski podsunął mu do ręki kontrakt na walkę ze mną. Saleta na dodatek sam potrzebował kasy, więc podpisał bez wahania. Wojna na słowa zrodziła się na nowo. A media dodatkowo pisały o walce dwóch debiutantów z innych sportów w dyscyplinie MMA. Sport na tym zyskał i po raz kolejny moje nazwisko.

I w całej tej historii najważniejsze jest to, co powiem teraz: stawiałem pieniądze przeciw sobie... Może jest to niemoralne, może jest to przestępstwo, ale taka była moja gra. Uświadomiłem to sobie po pierwszej walce z Pudzianowskim, kiedy to musiałem przegrać odgórnie. „A co gdyby ciągnąć to dalej i na tym zarobić”? Całą wypłatę zeszłoroczną postawiłem na Przemka. W dniu walki dałem piękne show. Uderzałem, kopałem, przewróciłem nawet Saletę! Jednak nie mogłem tego wygrać! Dałem więc pretekst sędziemu do podniesienia walki do stójki, po czym w drugim obaleniu dałem się przetoczyć. Saleta podobnie jak i ja nie wiedział nic o MMA, więc gdy tylko położył mi łokieć na szyi, zacząłem klepać. Nie mam pojęcia, czy takie duszenie istnieje, sądzę jednak, że wyglądało realistycznie. Walkę przegrałem, pieniądze wygrałem...

przemyslaw_saleta_daje_najmanowi_pol_640x360_crop_rozmiar-niestandardowy.jpg

Po pojedynku, kolejny raz zacząłem szczekać, tłumacząc swoją przegraną tym, że ja tam byłem sam, a przeciwko mnie był Saleta, komentator i sędzia. Jednocześnie wszędzie gdzie tylko się dało głosiłem, że Przemek dostał największe lanie w życiu. Jednak nadal byłem odbierany po prostu jako krzykacz. Żeby mój plan zadziałał potrzebowałem czegoś więcej. I tym czymś okazało się narodzenie nowej organizacji MMA! Poczułem, że to jest moja druga szansa. Że muszę wykorzystać okazję. Stworzyłem więc sztuczny konflikt na tle Najman – KSW i odszedłem do MMA ATTACK, które tak jak dawniej KSW, poszukiwało kogoś, do swoich freak fightów. Wiedziałem, że długo tej gry nie będę mógł ciągnąć, więc podpisałem kontrakt na dwie walki. Dwie walki, które w zupełności mi wystarczą do tego, co rok temu sobie zaplanowałem ze szklanką whisky...

2696893-am051111-81.jpg

Listopad 2011.

Kolejny rok minął. A Saleta znów potrzebował pieniędzy. Kłótnia z KSW i przejście do konkurencji zrobiło swoje. Moje nazwisko znów stało się popularne. Druga walka z Przemkiem w formule K-1 nieco komplikowała sprawę. Nie chciałem dać się znokautować, ani nie mogłem już klepać. Wymyśliłem więc, że będę kopać Przemka tak, aż mi skóra pęknie, po czym udam kontuzję. Sprawa też nie była prosta. Musiałem kopać nogi Salety tak, jakbym kopał piłkę na boisku i starać się trafić piszczel o piszczel. Miało to na celu stworzyć już po raz drugi sytuację w której mógłbym po walce skarżyć się o niesprawiedliwy wynik. Stworzyć nutkę niepewności w głowach „co by było gdyby”.

Zainwestowałem w tę walkę u bukmacherów zdecydowanie więcej pieniędzy przeciwko sobie. Łącznie około 200 000zł. Zarobić mogłem około 400 000zł. To już nie były żarty. Egzekucja planu musiała być perfekcyjna. Dzień walki: poniżany i wygwizdywany. Jest to jedno z najgorszych uczuć na świecie. Kwestia bycia znienawidzonym przez świat. Jak skazaniec przemierzający drogę z celi do krzesła elektrycznego. W tym przypadku było to od szatni do oktagonu. Jedynie świadomość lepszego życia nie pozwalała mi się kompletnie załamać i pozostawać w swoim wymyślonym charakterze. Kopałem z całych sił, kopałem jak szalony. Nie po to, by zrobić krzywdę Przemkowi, lecz po to, by samemu się uszkodzić. Nikt w sportach walki nie kopie ukośnie z dołu do góry. I wie o tym każdy, kto trenował. Wiedziałem o tym i ja, w końcu w latach 90 trenowałem kickboxing w którym mam też swoje sukcesy. Jednak tamtej nocy nie było innego wyjścia. Udało się! Pęknięcie na nodze! Jak tylko to zauważyłem odwróciłem się i zacząłem kuleć. Gwizdów i wyzwisk było od groma. Nie było odwrotu. Niezdolny do dalszej walki! Poczułem ulgę. Saleta znów triumfował. Jednak prawdziwym zwycięzcą byłem ja, bo mój plan wkroczył w przedostatnią fazę...

O dziwo prześwietlenie wykazało, iż naprawdę uszkodziłem sobie poważnie nogę. Miałem kolejny pretekst do narzekań i cwaniakowania w Internecie. Nie mogłem już wykorzystać Salety. Musiałem poczekać na kolejny prezent od losu, a ten nadszedł niespodziewanie szybko.

 

Kwiecień 2012 – Era Hardkorowego Koksa.

Podobno wielu gangsterów mówi sobie „jeszcze jeden ostatni skok i kończę z tą robotą”. Tak samo ja sobie pomyślałem dostając od Pana Cholewy ofertę walki z Robertem Burneiką. Wiedziałem, że już dłużej nie wytrzymam tej ciągłej nienawiści i grania człowieka, którym nigdy nie chciałem być. Jednak nie ma się co dziwić. Poświęciłem temu wszystko! Całą moją rodzinę i wszystkich moich znajomych. Każdy uważał mnie za buca i chama. Niestety gra o duże pieniądze to duże wyrzeczenia i byłem tego świadom jak nikt inny. Robert był idealnym kandydatem na ostatni podpunkt mojego wielkiego planu. Uwielbiany przez wszystkich i kochany przez Internautów. Zapisałem się na treningi do Mirka Oknińskiego. Musiałem podbić stawki u buków. Robert jako kulturysta, który na dodatek ogłaszał, że nie będzie trenował do walki, był skazywany na porażkę – nawet ze mną. Na każdą złotówkę wydaną na niego, można było zarobić dwa złote. Treningi i wypowiedzi Mirka tylko to uwiarygodniły. I rzeczywiście ciężko u niego trenowałem, jednak swój plan na walkę już miałem - o czym nikt nie wiedział.

Czekało mnie najtrudniejsze zadanie ze wszystkich. Nie mogłem się poddać tak po prostu, lecz wiedziałem też, że jedna moja kontra znokautuje Burneikę, który nawet gardy nie potrafi trzymać. Musiałem rozplanować to tak, aby moja czwarta porażka z rzędu nie wzbudzała wątpliwości. W dniu walki skakałem obok Roberta, dając pozory „taktyki” obranej pod ten pojedynek. Bałem się go uderzyć wiedząc jak nieprzetestowana nigdy szczęka reaguje na nawet najdelikatniejszy lewy prosty. A okazji było sporo, oj sporo. W przerwie między pierwszą, a drugą rudną popatrzyłem na narożnik Roberta i się przeraziłem. Wyglądał jakby miał płuca wypluć. Oddychał ciężko i wzrok mu się plątał. Zadecydowałem, że trzeba się podłożyć już teraz. Nie uciekałem już tak bardzo, czekałem aż zacznie mnie gonić i przyszpili mnie do siatki. Udało się! Wywróciłem się i czekałem tylko na nawałnice ciosów. Robert nie zawiódł. Nie zawiodłem również ja. Odklepałem najważniejszą walkę w mojej karierze.

0001KGOK4UX5UX3M-C317-F3.jpg

Krzyków, przekleństw i skandowań imienia Roberta nie było końca. Czułem się jak w czarnej dziurze. Nie dochodziły do mnie ani dźwięki, ani obrazy. Myślałem tylko „udało mi się! Udało!”. Uciekłem od razu do szatni. Nie mogłem po sobie poznać, że to wszystko było zamierzone, że nie przeżywam tego. Zainwestowałem 700 000zł w małych sumach u większości buków. Czysty zysk to 1575000 zł. Jestem ustawiony do końca życia. Z samych odsetek mam kilka tysięcy miesięcznie. Za niedługo przyjdzie Razor z BoxingNews z prośbą o wywiad. Powiem mu, że kończę karierę definitywnie, że jestem zawiedziony. Wycofuję się z aktywnego życia w mediach i zajmę się galami bokserskimi i meczami charytatywnymi. Nigdy więcej już trash talku. Nigdy więcej szyderstwa w moją stronę. Ludzie? Ludzie zapomną. Za pięć czy za dziesięć lat. To już bez znaczenia. Najważniejsze, że nie muszę się już przejmować do końca życia z czego będę żył na starość i mam kogoś, kto mnie kocha mimo że wszyscy mnie nienawidzą. Znajdę swój własny kącik i zaszyję się tam, a portale dalej będą huczały o kompromitacji stulecia Najmana. Trzy lata od czasu pierwszej walki z Pudzianowskim i w końcu wyszedłem na swoje.

523235_10150733970602839_261521472838_9528636_609217472_n.jpg

„puk”, „puk” - rozlega się w drzwiach. Razor pyta o wywiad. Muszę przestać się uśmiechać i zagrać ostatni raz El Testosterona. Nazywam się Marcin Najman i to moja spowiedź.

 

http://cohones.mmaro...kroniki-najmana

Edytowane przez --wojtas--
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Aha, czyli w koncu sie podkladal caly czas.

 

Na ustawianie walk sportowych nie ma paragrafu? Bo on sie przeciez tutaj do tego przyznal.

W sumie nawet jesli jest to nic mu nie zrobia, a szkoda bo to co on wyprawia jest naprawde zalosne.

 

Swoja droga to moze nawet byc prawda, nie wiem czy 100% ale po czesci to na pewno. Wlasnie ogladalem walke Saleta vs Najman i te duszenie Salety bylo dosyc zabawne, a jakby tego bylo malo Najman nie probowal nawet go odepchnac od siebie, zrobic sweepa, cokolwiek. Po prostu nie robil nic.

 

@masa

Jak chcesz zarobic wiecej forsy to zagadaj do Najmana, moze sie zgodzi na walke :D Dodatkowo cala forse postawi na siebie bo wezmie ciebie za ogorka, a wtedy ty zgarniesz w opor forsy z zakladow. Epic win.

 

http://www.youtube.com/watch?v=zGL9xCV6Rpw

miliard razy lepsze od walk Najmana XD

[co prawda filmik to bardziej K1niz MMA, no ale niech bedzie]

 

Swoja droga jesli jestesmy juz przy koksach walczacych z "ogorkami" oraz przy bekowych pomyslach na nowa walke - lepsza walka od koksu + Pudzian vs Fedor bylaby walka Pudzian vs Anderson Silva. To dopiero byloby epickie. Ba, nawet walka moze by trwala kilka rund (wszak Anderson lubi sie bawic ze swoimi przeciwnikami). I zadna sila by sie dla Pudziana nie zdala.

Edytowane przez Yabollek007
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Najman to jest gość, dostaje kasę o której większość z nas może pomarzyć, za to, że szybciej schodzi z ringu niż na niego wchodzi, zanim ktokolwiek zdąży spuścić mu porządny w(pipi). Niedługo pewnie przyjdzie nam oglądać kolejną walkę stulecia z jego udziałem, tym razem z Tomaszem Kamelem w drugim narożniku, wszakże mamy do czynienia ze specjalistą od walk z "nie-zawodnikami mma". Sędziować będzie Magda Mołek, która odklepie Marcina, kiedy tylko sponsorzy puszczą oko, że czas na reklamę gładzi szpachlowej. Grunt to dobrze się ustawić i mieć wy(pipi)ane.

Odnośnik do komentarza

Odnosząc się jeszcze do tego prześwietnego opowiadania to początek powinien być inny, ponieważ Najman był zakontraktowany w KSW wcześniej od Pudziana. Miał zresztą walczyć na 11stce, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Walka miała być z jakimś kmiotkiem (nie-Polakiem), który debiutował w MMA chyba galę wcześniej i wygrał przez decyzję, chyba nawet coś tam próbując podczas tego pojedynku. Kawul z Lewym zapewne ostatecznie doszli do słusznego wniosku, że to nie do końca dobry pomysł, gdyż nawet byle jaki zawodnik poskłada Najmana jak kartkę papieru i wyrzuci na śmietnik. Pewnie mieli też w pamięci Saletę, który miał epizod na siódmej gali. KSW dało mu naprawdę doświadczonego białorusina z dobrym rekordem (aczkolwiek nie był to ktoś kto chociażby zaliczył epizody w jakichś największych federacjach, nawet nie pamiętam jego nazwiska) i raz, dwa rozmontował Saletę, który nawet nie pierdnął. No a jakim zawodnikiem był Saleta, a jakim Najman (tylko ten miał i tak dostać o wiele słabszego rywala). Tak więc mając na względzie niewypał z Saletą, którego fatalny występ na KSW z prawdziwym zawodnikiem mma w żaden sposób nie rozpromował tej federacji oraz fakt, iż Marcin to nie Saleta (zarówno jeżeli chodzi o poziom sportowy jak i o nazwisko), to panowie musieli ogarnąć coś lepszego. Być może opcja (czy raczej pomysł) starcia z Pudzianem pojawił się na horyzoncie już przed tamtą galą, więc wycofali Marcina. Zresztą pamiętam, że kiedyś Najman wystosował jakiś list otwarty, w którym napomknął, że pomysł z Pudzianem był w dużej części jego zasługą.

No ale ten wariant brzmiałby jeszcze lepiej w tym opowiadaniu: kiedy siedział w fotelu ze szklaneczką whisky i wymyślił dla KSW Pudziana, hehe.

Tam oczywiście nie było żadnego konfliktu pomiędzy dwoma panami. Kur.wa jak sobie przypomnę te ustawki dla super expressu xDD http://www.mmarocks.pl/wp-content/uploads/2009/08/pudzian_460x370.jpg

 

Specjalnie odnalazłem ten materiał promocyjny, który leciał przed KSW 11. Myślałem, że już to wy(pipi)ali.. Za Najmanem rowerek, rękawice do MMA, worek, a Najman z ręcznikiem na szyi i czerwonym ryjem... można by pomyśleć, że Marcin trenował. Poza tym na highlightcie Najmana dobry był ten fragment jak zaje.bał jakiemuś kolesiowi w tył głowy. xDD

 

.

 

No i przede wszystkim fajnie sobie przypomnieć jak to wyglądało jeszcze kilka lat temu, kiedy nie było tam takich pieniędzy i kręcili materiał promocyjny u Mietka na siłce.

Odnośnik do komentarza

Najman od zawsze byl zwyklym tepym dresiarzem jakich nie malo u nas w kraju. Jest zerem, ktoremu poszczescilo sie wykombinowac jak zarobic dobra kase, bedac zwyklym smieciem.

Jak on moze przechodzic na sportowa emeryture jak nigdy prawdziwym sportowcem nie byl?

Dobrze, ze dostal po raz trzeci (czwarty) w czape, jak zwykle jakies wymowki... ale zlej baletnicy to i rabek u spodnicy... .

A te plucie na kibicow jacy to zdrajcy i "polacy" z nich... jak sie ma takie (pipi) nie rodaka to nie dziwne, ze sie Litwinowi kibicuje - ktory swoja droga robi tanie i dobre "show".

 

Teraz tylko poczekac na dobra beke, aby w FAKCIE czy Super Expresie zamiscili zdjecia zdrowo poobijanego Najmana, bo go drechy na dyskotece na wsi sklepaly.

 

Fajnie widownia pozegnala Najmana :P.

Odnośnik do komentarza

Grabowski po przeciętnej walce pokonał na gali Bellator Dave Huchaba. Tydzień przerwy i walka na innym kontynencie dały się we znaki, bo szybko sięwypompował, ale najważniejsze jest zwycięstwo.

Dziś w nocy podczas UFC liczę na Diaza i jakąś dźwignię Palharesa.

Odnośnik do komentarza

Najman od zawsze byl zwyklym tepym dresiarzem jakich nie malo u nas w kraju. Jest zerem, ktoremu poszczescilo sie wykombinowac jak zarobic dobra kase, bedac zwyklym smieciem.

Jak on moze przechodzic na sportowa emeryture jak nigdy prawdziwym sportowcem nie byl?

Dobrze, ze dostal po raz trzeci (czwarty) w czape, jak zwykle jakies wymowki... ale zlej baletnicy to i rabek u spodnicy... .

A te plucie na kibicow jacy to zdrajcy i "polacy" z nich... jak sie ma takie (pipi) nie rodaka to nie dziwne, ze sie Litwinowi kibicuje - ktory swoja droga robi tanie i dobre "show".

 

Teraz tylko poczekac na dobra beke, aby w FAKCIE czy Super Expresie zamiscili zdjecia zdrowo poobijanego Najmana, bo go drechy na dyskotece na wsi sklepaly.

 

Fajnie widownia pozegnala Najmana :P.

Nic dodac nic ująć , mam o nim identyczne zdanie.

Co do tej bitki pod dyskoteką, nie wiem czy na dzisiejszy dzien powiedziec że "hej chłopaki wpier.doliłem najmanowi" to jakiś wielki powód do szpanu. To juz takie banalne.

A tak na serio to fajnie by było usłyszec że dostał od jakiegoś taniego bramkarza xD

Odnośnik do komentarza

O Najmanie można powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest "zwykłym tępym dresiarzem".

 

Tak poza tym to dobre było ostatnie UFC on Fox. Chyba najlepsze z dotychczasowych, a miało najgorszą oglądalność, hehe. No ale była silna konkurencja, bodajże play-offy NBA i walka Mayweather vs Cotto.

Jones vs Hendo - 1 września.

Edytowane przez --wojtas--
Odnośnik do komentarza

Jeśli Henderson nie da rady wygrać z Jonesem to nie wiem kto mógłby dać mu rade. Może Gustafsson, bo ma idealne warunki fizyczne do walki z JJ.

Maj zapowiada się niezwykle ciekawie, Marcin Held już jutro w Bellatorze, Mańkowski z Naruszczką na KSW 12 maja, Strikeforce z finałem GP wagi ciężkiej 19 maja, UFC 146 z mega rozpiską 26 maja.

Odnośnik do komentarza

No co Wy. Największe szanse na wygraną z Jonesem miał Evans, a Hendo ma może z 2-3% szans na zwycięstwo. Przecież on nawet nie jest za bardzo Light Heavyweight, tylko raczej Middleweight, a więc zawodnik wagi średniej (Hendo) będzie mierzył się z zawodnikiem wagi ciężkiej (Jones). W dodatku Hendo ma 180 cm zasięgu, co przy Jonesowych 215 cm wygląda po prostu śmiesznie. Chyba jeszcze nikt o takim zasięgu nie mierzył się z Bonesem. Nawet Ramp ma 185 cm, a przypomnijcie sobie jakie miał króciutkie rączki w walce z Jonesem. Poza tym Dan ma już 4 dychy na karku i cardio najwyżej na 3 rundy, bo w 4. i 5. rundzie z Shogunem, to już pływał. Natomiast w przypadku tej walki trzeba jeszcze mieć na względzie fakt, że będzie walczył z o wiele większym i cięższym zawodnikiem, a wtedy czuje się każdy kilogram. Nawet warto spojrzeć w jakim stanie, jeżeli chodzi o zmęczenie, był Rashad po pięciorundowym pojedynku z Davisem, a w jakim po starciu z Jonesem, gdzie wydawać by się mogło, ze to w starciu z Davisem wykonał większą pracę. Hendo jedyne co ma to H-Bomb, którego nie będzie prawdopodobnie w stanie wykorzystać. Ma zapasy (jest nawet byłym olimpijczykiem), no ale Jones też ma zaje.biste zapasy i (o ile mnie pamięć nie myli) nie został dotychczas ani razu obalony Tak więc już widzę jak malutki Hendo ciska Jonesem w octagonie.

Jedyne na co liczę w tej walce i to nawet nie w kontekście możliwej wygranej Hendo, ale w ogóle wywołania jakichś emocji, to pójście na hurra ze strony Dana. Po walkach z Machidą i Evansem widać, że Jonowi idzie najsłabiej pierwsza runda, zresztą Machida był w ją w stanie wygrać. Natomiast później Bones już się rozkręca i całkowicie narzuca swój styl i tempo. Tak więc może Hendo ze swoim sztabem dojdą do wniosku, że i tak nie ma sensu robienie jakiegoś większego gameplanu (tym bardziej, że w przypadku Dana wygrana na punkty nie wchodzi w grę) i postawi wszystko na jedną kartę. Przynajmniej byłyby jakieś większe emocje.

 

No i dzisiejsza walka Helda w Bellatorze. Zapewne wpadnie tu dzisiaj kupa ludzi, to może część osób sprawdzi ten pojedynek:

 

http://www.youtube.com/watch?v=BNGuTUvYC7s

 

Poza tym Mamed w końcu wyraźnie, czy może raczej coraz wyraźniej, mówi o UFC:

 

http://www.youtube.com/watch?v=zi3W6Z3pZLU

 

W innych wywiadach przed KSW 19 też wypowiadał się w podobnym tonie, aczkolwiek w tym chyba zrobił to najbardziej dosadnie.

Edytowane przez --wojtas--
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...