Czworeczka miala idealny balans wszystkich elementow skladowych. Piatka to juz za duzy nacisk na akcje co przy drewnianym sterowaniu nie moglo wyjsc grze na dobre. Do tego strasznie nudne lokacje (w pamiec zapadla tylko kopalnia przez motyw z latarka), coop na sile (zero ciekawych akcji wspolnych i zerowe zaangazowanie w postac Shevy) i te kurewskie QTE za ktore mam nadzieje ktos dostal po ryju (90% zgonow w trakcie gry przez to (pipi)).
Szostka o dziwo duzo rzeczy naprawila w stosunku do poprzedniczki - w koncu postacie maja odpowiednia game ruchow do gry z takim naciskiem na akcje, partnerzy do coopa maja ladne uzasadnienie w fabule i nawet podjeto wysilek by nie byli nam tak obojetni jak Sheva. Najlepszy jest oczywiscie Jake ktorym naparzanie piachami daje niezla radoche. Dopoki sie nie spoka przeciwnikow z gnatami kiedy znowu wchodzi nuda.
To chyba najwiekszy grzech Szostki , gra jest przerazliwie, (pipi), niesamowicie nudna. Chodzi sie po tragicznie zaprojektowanych korytarzykach, przyjmuje sie na slowo honoru fabule ktora jest, mowiac bez ogrodek, (pipi)owa, pozniej jeszcze jakis bzdurny poziom jezdzony , plywany czy inne ucieczki i az chce sie zaplakac nad z(pipi)anym potencjalem ktory gdzies tam sie tli pod ta kupa (pipi).
Ale Czworeczka fantastyczna.