Po udanej podróży do zacnego przybytku z komiksami zdobyłem swoją sztukę. Są 94 strony, gdzieś w środku poświęcili może ze 2-3 na reklamy. Wydane chyba w troszkę większym formacie niż w Stanach, to i pismo się wygodnie czyta. Poza czasami słabującym przekładem (jest dynamiczna scena walki, a tu tekst "Ona używa biotyki!"), zbyt dosłownym i bez polotu, można obejrzeć bez zażenowania. Nie jest to szczyt sztuki komiksiarskiej, fanowi komiksów bym nie polecił, ale jak ktoś jest spragniony uniwersum ME, chce mieć pomost między jedynką a dwójką i pragnie umilić czekanie co najmniej do przyszłej zimy na finał, to za nie znajdzie za taką śmieszną kasę większej frajdy. Jak nie możecie dorwać komiksu, to można wziąć ze sklepu wysyłkowego, np. Merlin ma komiks w ofercie.