Skocz do zawartości

Wojtq

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wojtq

  1. Wojtq odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Seriale
    Polecicie jakiś za(pipi)isty serial? Mam już za sobą: Stranger Things, Narcos, OA, Black Mirror, Bloodline i dokumentalny Abstract (polecam bardzo wszystkim choćby odrobinę artystycznym duszom).
  2. Zdzierżyć gościa nie mogę:
  3. Wojtq odpowiedział(a) na selene temat w Region Filmowy
    Mnie Manchester po osiągnięciu swojego apogeum w połowie filmu (wiecie o czym mówię) też się lekko dłużył. Nadal mi się podobał humor i relacje głównych bohaterów, ale brakowało mi jakiegoś poczucia celu, do którego to wszystko miałoby dążyć. Film się kończy w nieco rozwodniony sposób i brakuje mu silnego zakończenia. Spotkałem się z bardzo ciekawą opinią, że jest to jeden z najbardziej realistycznych filmów. I rzeczywiście sposób, w jaki napisano dialogi i w jaki odgrywają je aktorzy jest niezwykle naturalny i inny od typowej filmowej narracji.
  4. Wojtq odpowiedział(a) na czarek250885 temat w PS4
    Skończyłem wczoraj tę GRĘ i nadal jestem wstrząśnięty, jak wspaniała to była przygoda. Na każdym kroku byłem oczarowany kunsztem z jakim został wykreowany ten majestatyczny świat, z jaką precyzją i pomyślunkiem zaprojektowano kolejno pokonywane poziomy. I ten Trico, prawie jak żywy. Jego wykonanie i zachowania stale podtrzymywały mnie w iluzji, że mam do czynienia z prawdziwym stworem. Jeśli celem Uedy było stworzenie mocnej, emocjonalnej więzi między graczem i bestią, to w moim przypadku udało mu się to z naddatkiem. W czasie, kiedy musiałem go opuścić, często łapałem się na tym, że odwracałem się do niego, szukałem go czy tylko tupałem nogą, żeby przysiadł i poczekał. A już końcówka to była dla mnie istna emocjonalna masakra. Jest to jedna z tych gier, w których cutscenki (tak pięknie wplecione w rozgrywkę!) były dla mnie przeżyciem, a nie sprowadzały się do biernego oglądania obrazu. I brak mi słów, jak ta gra jest mistrzowsko zaprojektowana i wyreżyserowana: nigdy nie czułem zagubienia, ani też nie miałem wrażenia, że gra mnie oszukuje. Wszystko w niej jest takie cholera, nie wiem, naturalne. Co mnie tym bardziej cieszy, to brak jakichkolwiek znajdziek. Jedyną rzeczą, którą "zbieramy" są beczki, a i te pojawiają się w kilku wytyczonych momentach i spełniają swoją własną rolę. Chciałbym, aby więcej gier skupiało się właśnie na tym co ważne i nie rozpraszało gracza szukaniem jakiś nieistotnych pierdół. Styl rozgrywki porównałbym do wychwalanego przeze mnie Portala, który najpierw uczy gracza prostych reguł gry, by później skoncentrować go na rozwiązywaniu za jego pomocą kolejnych łamigłówek. Tak samo jest w tym przypadku: mamy Trico, kilka komend, wiemy jak reaguje w danych okolicznościach (co zawsze widzimy sami, w trakcie właściwej gry, nie szkoleniowej scenki i czy coś. To ważne!), więc później wiemy dokładnie co mamy robić, aby przejść dalej. O to mi chodziło, gdy pisałem, że gra nie oszukuje. Wiemy dokładnie co mamy robić. Gdy Trico obrywa włóczniami to wiemy co z nimi zrobić, bo w pierwszej jaskini nam pokazano (nie wspominając o tym, że sami musimy dokonać oględzin stwora po walce, żadne wskaźniki nie poinformują nas o jego ranach). Gdy ścigają nas zbroje, w pierwszej chwili szukamy Trico i znajdujemy bezpieczeństwo na jego grzbiecie. To jest niesamowite, jak dobrze przemyślano ten prosty mechanizm i jak pięknie wprowadzono go w życie. Krótko mówiąc: brać i grać. Najlepiej kupić nówkę, żeby wynagrodzić trud włożony w produkcję tego dzieła. Warto było czekać te 7 lat. Piękna gra. PS. Grałem na zwykłej PS4 i po ściągnięciu patcha 1.03 było całkiem spoko. W bardziej otwartych terenach, wypełnionych jasno oświetloną trawą gra rzeczywiście spowalniała, ale przez większość rozgrywki nie miałem na co narzekać. Kamera czasem się gubi, ale to też mi nie wadziło. A sterowanie chłopkiem mnie się podobało, co może też być spowodowane jego unikalną animacją. Nie dajcie się zwieźć narzekającym!
  5. Bo tak naprawdę, to Rogue One nie jest prawdziwym filmem. To tylko jedno wielkie "fan-service", nic więcej (choć fajnie się to ogląda, nie powiem).
  6. Tak, jestem ignorantem, bo oczekuję, że film ciekawie przedstawi jakąś postać nie posiłkując się pierdyliardem bajek, komiksów czy książek. Przepraszam.
  7. Tak jest, kiedy bohaterów z krwi i kości zastępuje się wesołą bandą składającą się z reprezentantów każdej możliwej rasy, których charaktery zastępuje się w miarę unikalnym wyglądem. Nieważne, że żaden z nich nie został wystarczająco ciekawie zarysowany, aby w finale przejąć się ich losem. Ważne, że film trafia w każdą możliwą grupę demograficzną i napędza sprzedaż klocków i figurek. SPOILERY PONIŻEJ: Sam film, pomijając nijakich bohaterów, był dla mnie wizualną ucztą. Niezwykle podobało mi się rzucanie nowego światła na znane elementy. Udział Lorda Vadera został umiejętnie wpleciony w historię i nawet dostał scenę z jakimś nowym spojrzeniem na postać (choć jego wyłonienie się z ciemności przy Krennicu przedstawia jednak podejście "na klęczkach" do tej postaci, ale sama scena była fajna, więc nie narzekam). Znana i mielona w kółko Gwiazda Śmierci miała tu szansę na nowo zabłysnąć, gdyż postarano się, aby każda scena z jej udziałem była interesująco zaaranżowana i pokazywała jej ogrom.Sam motyw przewodni z celowo wbudowaną wadą w konstrukcję i końcowe momenty filmu tworzą wspaniałe dopełnienie i idealne połączenie z Nową Nadzieją. Nie znoszę bezcelowych "mrugnięć" do widza w filmach z odnośnikami do innych filmów (dlatego też uważam, że scena ze starymi droidami powinna zostać wywalona w cholerę), ale to co dzieje się w końcówce filmu to istna poezja. Ostatnia bitwa, ślizganie się X-Wingów na polu ochronnym, zderzenie dwóch Niszczycieli, Jadha i jej wybuch - coś pięknego. I jeszcze ta scena, kiedy Jyn z tym gostkiem leżą na plaży i widzą zbliżającą się falę. Szkoda, że film nie postarał się bardziej związać widza z tymi postaciami - wtedy wrażenie byłoby jeszcze lepsze. PS. Przez większość seansu po głowie chodziła mi myśl, że Disney ostro skopał Epizod VII, wplatając do niego na siłę nową Gwiazdę Śmierci, bagatelizując ją i pozwalając rozwalić ją rebelii bez żadnych przygotowań. Tutaj cały film poświęcony jest wywiadowi i samobójczej misji dzięki której rebelia ma szansę odzyskać nadzieję, podczas gdy w Przebudzeniu wystarczył Han Solo mówiący z przekąsem, że to taka sama Gwiazda, tylko większa. Tak się nie robi. PS2. Też oczekiwaliście "krzyków" Allahu Akbar w scenach z zamachowcami na Jedha? Trochę było to nie na miejscu, zwłaszcza, że pracowali oni dla starego przyjaciela głównej bohaterki. Jeszcze tego trzeba, aby Gwiezdne Wojny popierały terrorystów.
  8. Wojtq odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    No wspaniałe, wręcz "genialne" jak to powiedział Ma_niek. A dejcie spokój. Jeśli w tak nędznym, wymuszanie zabawnym i przedramatyzowanym stylu miałby być filmowy Wiedźmin, to ja podziękuję. Już lepiej gdyby Bagiński trzymał się niemych produkcji, jak Katedra.
  9. Gdzie widziałeś? Do kin wchodzi w piątek i właśnie tam go obejrzę. Ich animacje są zbyt wartościowe, żeby je kraść (zwłaszcza, że Kubo ostro wtopił pieniężnie, co jest dość smutne).
  10. Wojtq odpowiedział(a) na Kmiot temat w Region Filmowy
    Źle to jednak nie wygląda. Gdybym się miał czepiać, to podczas walki w bajorku mogli ubrać przeciwnika w coś kolorowego, bo trudno go odróżnić od tła. Poza tym mnie się całkiem podoba.
  11. Rok 2016 a ludzie nadal myślą, że są w stanie być "obiektywni" w wyrażaniu swoich opinii. Żeby nie odbiegać od tematu: z nadchodzących filmów Marvela chyba najbardziej jestem ciekaw nowego Thora, za którego odpowiada jeden z ciekawszych komediowych reżyserów, Taika Waititi. Wprawdzie gość nie pisać scenariusza, ale i tak chcę zobaczyć, co taki charakterystyczny twórca może wnieść do filmu sterowanego przez wielkie korpo.
  12. Wojtq odpowiedział(a) na michal temat w Graczpospolita
    No tak, bo prawdziwy mężczyzna powinien iść rano do roboty, wrócić, zjeść obiad i spędzać czas z małżonką na robieniu niczego / ewentualnie rozmawianiu o przyszłości lub szukaniu dalszych możliwości awansu społecznego. Inaczej jesteś przegrywem. Trzeba jednak przyznać, że społeczeństwo stało się coraz przychylniej nastawione do grania i wśród względnie młodych osób nie budzi ono takich odruchów o jakich wspomniałeś (przynajmniej ja mam taki odbiór).
  13. Wojtq odpowiedział(a) na tk___tk temat w Region Filmowy
    Krótka animacja od dwóch gości współpracujących na co dzień z Pixarem. Byłoby fantastycznie zobaczyć coś równie poważnego pod postacią pełnometrażowego filmu. Jeśli muzyka przypomina Wam brzdęknięcia z The Last of Us, to macie dobre skojarzenia - za muzykę odpowiada Gustavo Santaolalla.
  14. Wojtq odpowiedział(a) na Kazuo temat w MANGA&ANIME
    Właśnie się o tym przekonałem. Jasna sprawa, że poczekam na lepszą wersję. A tak w ogóle, co masz na myśli mówiąc, że czekasz na premierę? Bo chyba nie myślisz o premierze w kinach. Z tego co zauważyłem anime omija nasze przybytki. Z ostatnich produkcji kojarzę jedynie, że "Zrywa się wiatr" można było zobaczyć legalnie. Silent Voice zapowiada się ciekawie, zapisane.
  15. Wojtq odpowiedział(a) na Kazuo temat w MANGA&ANIME
    Dzięki Paliodor! Będzie w czym wybierać. Widzę, że ten "Your Name" jest dostępny w internetach, więc pójdzie na pierwszy ogień. "Garden of words" od Shinkai też już widziałem, ale nie trafił do mnie tak bardzo. Był zbyt melodramatyczny, powolny i pozostający w zbytnim upojeniu do swych pięknych ujęć detalicznych. W "pięciu centymetrach..." mnie to urzekło, w kolejnych już drażniło (wiadomo jednak, że może to być kwestia aktualnego nastroju). Ale na koniec i tak się wzruszyłem, więc ogólnie doceniam film. Żeby podtrzymać temat anime godnych polecenia, przedstawię moją dotychczasową czołówkę: - Grave of the Fireflies - uwielbiam wojenne klimaty, a szczególnie jestem podatny na przedstawianie bezbronnych istnień w zetknięciu z horrorem wojny. Na taki film nie byłem przygotowany na początku mojej przygody z anime. - Tale of Princess Kaguya - wspaniała historia przedstawiona niczym baśń, legenda o niezwykle urzekającym stylu i zakończeniu dalekim od standardowego happy-endu. - Kiki's Delivery Service - widziałem już większość sztandarowych filmów Miyazakiego, ale ten trafił do mnie najbardziej. Coś było w tej opowieści o młodej czarownicy, że urzekło mniej od pierwszych chwil i trzymało do samego cudownego finału. Miyazaki spełnia marzenia o lataniu. - Perfect Blue - Kona zdążyłem już wcześniej poznać w wizualnie dopieszczonej i mistrzowsko zmontowanej Paprice, ale to tutaj zostałem uderzony i trzymany za gardło w niezwykle gęstej, onirycznej i paranoidalnej atmosferze. - 5 Centimetres Per Second - krótki film o miłości, urzeka stylem, tempem, muzyką. Powolna podróż z bohaterem w pociągu przez zimowe pustkowia to jedna z lepszych sekwencji jakie widziałem. - Wolf Children - byłem zaskoczony, jak film w którym kobieta spółkuje z wilkiem potrafił mnie przejąć losami bohaterów.
  16. Wojtq odpowiedział(a) na Kazuo temat w MANGA&ANIME
    Wprawdzie moja lista zaległości anime jest jeszcze bardzo długa (mówię o pełnometrażówkach), to chciałbym wiedzieć, czy jest czego oczekiwać w przyszłości. Niestety Studio Ghibli nic już nam nie dostarczy, ale jestem pewien, że istnieją inni interesujący twórcy, którzy tworzą ciekawe filmy. Ze współczesnych reżyserów znam chyba jedynie Mamoru Hosoda i jego "Wilcze dzieci" oraz Makoto Shinkai, który oczarował mnie "5 centymetrami na sekundę". Szukając informacji o nadchodzących filmach anime niestety natykam się wyłącznie na seriale, dlatego zwracam się do ludzi bardziej obeznanych w temacie. Dajcie znać, czy wiadomo coś o nadchodzących filmach pełnometrażowych, których warto wypatrywać, lub podajcie inne nazwiska obecnych twórców anime, których warto śledzić. Dzięki!
  17. Jasne, najlepiej skróćmy wszystko, żeby filmy miały jak najmniej dłużyzn i "zawsze się coś działo". Też uważam, że to najlepsza scena w filmie. Mnie przejęła, może dlatego, że rozumiałem tam Tomka.
  18. Wojtq odpowiedział(a) na Kmiot temat w Region Filmowy
    Prosty kadr, a jak wiele mówi o podejściu do filmu. Sama poza Scarlett wypada o wiele gorzej, mniej interesująco od luźnej pozy głównej bohaterki z anime. Wygląda na to, że ScarJo będzie grać bardzo sztywno, aby upodobnić się sztampowego humano-robota. Wciąż jestem jednak ciekaw jak wypadnie ostateczny produkt.
  19. Wojtq odpowiedział(a) na newyorkdanzig temat w Region Filmowy
    Jako fan King'a powiem, że różnie z nim bywa. Niektóre jego książki są bez polotu, zupełnie nudne i nijakie, bazujące na ogranych schematach i nie prowadzące do niczego ciekawego. Są jednak w jego dorobku książki, które sprawiły, że zapominałem o całym świecie i dawałem się pochłonąć jego wspaniałej zdolności kreowania świata, silnie przeżywając przygody i koszmary bohaterów, zachwycając się przy tym jego umiejętnościom budowania napięcia i urozmaicania akcji ciekawymi zabiegami narracyjnymi. Książki, które wywarły na mnie tak wielkie wrażenie, to właśnie TO, Cmętarz Zwieżąt, Wielki Marsz, Zielona Mila, Misery czy Christine (a tak się wzbraniałem przed tą książką, wyczuwając tandetę w motywie o demonicznym samochodzie). Stefan będąc uzależnionym od pisania czasem jednak daje się ponieść i pisze co mu ręka podyktuje, co niestety potrafi się odbić na samych historiach, a szczególnie jego zakończeniach, choć w podanych przeze mnie wyżej przykładach akurat wszystkie zakończenia były perfekto (z wyjątkiem trochę dziwacznego w TYM). Najlepiej jego wzloty i upadki obrazuje seria Mrocznej Wieży, która po mocnej początkowej trylogii i kochanej przez niektórych czwartej części trochę się rozjeżdża. Nie przeszkadzało mi to jednak przeżywać końcówki jak przy żadnej innej książce.
  20. Wojtq odpowiedział(a) na newyorkdanzig temat w Region Filmowy
    Jak dla mnie BOMBA
  21. Wojtq odpowiedział(a) na Kalel temat w Region Filmowy
    Aż trudno mi uwierzyć, że z tak fajnie zapowiadającego się filmu wyszedł taki chłam. Najlepsze słowo to opisania tej nędznej imitacji kina to "pośpiech". Pośpiech wywołany chęcią rozbudowy (tfu!) uniwersum filmowego i przedstawienia miliona postaci w dwie godziny, aby w kolejnych filmach mogły pojawić się na dziesięć sekund i pomachać do kamery ku uciesze fanów. Co z tego, że żadna z postaci nie została widzom dobrze przybliżona, a jeśli nawet się starano (Deadshot) to wychodził z tego tani melodramat z chybionymi elementami humoru. Największą bolączką tego produktu jest właśnie zarzucenie widza plejadą dziwaków już od pierwszych scen. A żeby jeszcze byli oni interesujący! Dostajemy tu niestety same pionki, z nijakim Jokerem na czele. Zamiast dawkować dramatyzm i zawiązać sensownie główną intrygę, aby stworzyć POWÓD do zebrania tych złoczyńców w jeden zespół, film od razu wykłada wszystkie karty na stół, aby później...no właśnie. Ciężko stwierdzić po co właściwie dzieje się to wszystko. Mam nadzieję, że nie zdradzę wiele, jeśli napiszę, że samo zebranie tych antybohaterów w kupę spowodowało, że stało się to, co się stało i dało im powód do istnienia. I choć filmy o superbohaterach często oparte są na głupkowatych rozwiązaniach, to przynajmniej działają wedle solidniejszych reguł (aż człowiek bardziej docenia marvelozę). Tutaj ciężko odczuć jakąkolwiek dramaturgię, bo wszystko skonstruowane jest po łebkach, bez konkretnej decyzji czym ten film właściwie ma być (pokażmy jak przełożona bezsensownie zabija swoich podwładnych, aby chwilę później ktoś rzucił jakimś dow(pipi)sem). Rzadko kiedy się to zdarza, aby film był tak naprawdę, po prostu...głupi. Nie traćcie więc swoich pieniędzy na niego - zdecydowanie nie warto. Dla tych co lubią oceny - ta może być tylko jedna: Gó.wno obes.rane / 10
  22. Wątpię, aby Disney się odważył na taki zabieg, ale chciałbym to zobaczyć.
  23. "Beyond" podobało mi się najmniej ze wszystkich trzech nowych części, choć odnajduję tu wiele dobrego. Przede wszystkim film trzymają w kupie ciekawi bohaterowie (Karl Urban chyba najlepszy) i interakcje pomiędzy nimi - scena z naszyjnikiem kradnie film, jeśli chodzi o humor. Dla miłośnika kosmicznej rozwałki i fana Mass Effect znalazło się tu dużo dobroci - wszelkie sceny kosmicznych starć to coś pięknego, a tak pomysłowego wykorzystania muzyki w epickiej bitwie chyba nigdy nie widziałem. Do tego fabuła jest w zasadzie bardzo skromna i prosta, co trzeba pochwalić mając na uwadze poprzednią, nieco chaotyczną część. Jeśli chodzi o rzeczy, które mi się nie podobały, to muszę powiedzieć, że po pierwszym akcie film nieco mi się dłużył i raczej ciężko było mi się zaangażować w obserwowane wydarzenia. Było tam dużo gadania, przeskakiwania od obozu do obozu, a wszystko to jakby za bardzo statyczne. Koniec końców brakło mi tu tego magicznego "czegoś", co wlałoby tu trochę duszy. Wpływ na mój negatywny odbiór filmu mogła mieć niestety grupka za mną, a szczególnie jeden osobnik, który chrumkał i rechotał ze śmiechu prawie na każdej scenie. I na koniec muszę powiedzieć, że sceny z Sulu bawiącym się w geja były obrzydliwe. Niech sobie będą geje w filmach o gejach, ale po co na siłę wciskać ich tam, gdzie ich nie trzeba? I do tego z propagandową treścią adopcyjną? Kończy się to tak, że oglądając walący się świat na pierwszym planie dostajemy wystraszonego geja. I jak tu nie kibicować głównemu złemu? Spoiler z Star Wars Episode VIII -
  24. Jak już jesteśmy przy odmiennościach rasowych i takich rzeczach, to mam dla Was wyzwanie: Macie 10 sekund na wypisanie chociaż jednego filmowego złego charakteru granego przez afroamerykanina. START.
  25. Wojtq odpowiedział(a) na newyorkdanzig temat w Region Filmowy
    A tutaj dzieciaki z Klubu Frajerów: