Muza z siódemki była spoko, ale słysząc po raz 20 Planet Dance można było dostać raka. Jedyne sceny jakie zapadły mi w pamięć to jak Basara śpiewał z jakimś kosmicznym wielorybem, oraz gdy siedział gapiąc się w dal i zjadł przelatujący liść.
Frontier jako rozrywkowa pierdółka był ok i o ile tam piosenki pop jeszcze nie wywoływały odruchów wymiotnych, tak od tych z Delty uszy krwawią (BGM było co prawda poprawne). Będę to oglądał, ale widać, że z Kawamorim chyba nie jest tak do końca w porządku, co było już widać po tym jak ocenzurował kilka scenek gore na BD DYRL.