Skocz do zawartości

MierzejX

Użytkownicy
  • Postów

    2 573
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez MierzejX

  1. 3 godziny temu, Rayos napisał:

    Jeszcze pytanko, braliście z tym wielgachnym case? Chyba sobie jutro zamówię tego gripa, ale bez case. Ostatnio miałem przymiarkę z bigbenowskim gripem, ale był tragiczny, a to widzę, że nie dość, że wygląda dużo lepiej to jeszcze ma same pozytywne opinie. dzięki za cynk! 

    Też zdecydowałem się na wersję z case'em ponieważ w podróży zawsze mam case a jak do trybu hh nie będę miał case'a na gripa to bez sensu to targać osobno :)

  2. 23 minuty temu, Rezoo7 napisał:

    Wczoraj dotarł do mnie grip skull&co , chyba nic lepszego się nie znajdzie w tej materii , jeżeli chodzi o granie w HH . Gorąco polecam.

    Ps.

    Pasuje do docka ;)

    https://skullnco.com/products/gripcase-set

    Myślałem nad tym, ale zastanawiam się, czy dodatkowa warstwa plastiku nie wpływa negatywnie na uwalnianie ciepła.

     

    Olać to. Też zamówiłem :) Dzięki.

  3. Dokładnie. O ile na początku może się to wydawać upierdliwe (choć nie przypominam sobie, żeby tak było) to później nie ma problemu z orężem i doskonale to wpływa na gameplay. Jeśli nie przygotujesz się na wyprawę to zostaniesz bez oręża w połowie drogi. Ma to sens jak dla mnie.

  4. W dniu 11.05.2020 o 22:51, Absolem napisał:

    Jakkolwiek głupio to wygląda cytuję swój post, nikogo nie namawiałem do zakupu kabla za tysiąc złotych. Jestem zwolennikiem zakupu sprzetu audio tylko i wyłącznie po uprzednim sprawdzeniu jak to gra, przestrzegam przed głupim wydawaniem pieniędzy na półśrodki bo sam tak kiedyś błądziłem i wyrzucałem pieniądze w błoto. Powiem to jeszcze raz kable tak głośnikowe jak interkonekty czy zasilające mają znaczenie dla systemu pod warunkiem że tak to określę ma on odpowiednie parametry i jakość, nie ma sensu wymagać cudów i topienia pieniędzy na kable w budżetowy sprzęt bo to i tak nic nie wniesie. 

    W skrócie: Twój sprzęt będzie grał na tyle dobrze, na ile pozwoli jego najsłabsze ogniwo. :)

  5. U6hI0uK.jpg

     

    Gwoli ścisłości jest to Front Mission 2 z EN tłumaczeniem fanowskim. Niestety w wielu miejscach w cutscenkach brakuje tłumaczenia. Nie mniej jednak pozostałe elementy interfejsu są przetłumaczone i gra się wciąż świetnie. Seria zdecydowanie mogła by skorzystać z restartu. W czasach świetności serii (FM 1, 2 i 3) fabuła była... po prostu była. Natomiast mechanika i gameplay był świetny. Śmiem twierdzić, że nawet taki BATTLETECH pod tym względem nie zachwyca tak jak Front Mission.

    • Plusik 3
    • Lubię! 1
  6. Film w którym wszystkie konwenanse są odwrócone. Ludzie załatwiają toaletę przy stole a jedzą w odosobnieniu. Lekarz gratuluję raka a morderca po ogłoszeniu wyroku wychodzi na wolność i staje się celebrytą. Mnisi grają w karty i piją alkohol. Film francuski dosyć znany.

  7. Swoją drogą przyznam, że wstępne wrażenia są mocne i mówi to ktoś, kto nie jest zupełnie fanem platformówek a szczególnie platformówek 3D. Przejechałem się mocno na tym gatunku a jedynymi grami, które zrobiły na mnie wrażenie było Spyro 1 i 2 (na premierę) a szczególnie udanego 3D i moje personal best to Sonic Adventure na Dreamcast. Ten tytuł ceniłem szczególnie za różnorodność, za historię opowiedzianą z perspektyw mocno zróżnicowanych (8?) bohaterów. Dam Marianowi więcej czasu, żeby się przekonać czy pobije ten pułap. 

    • Plusik 1
  8. Samo Sen Fortress było dla mnie trudniejszym obszarem niż gzymsy na Anor Londo.

     

    Dwa Titanite Demons na dolnym poziomie Sen Fortress są wciąż dla mnie wyzwaniem.

     

    Łucznicy na Anor Londo mają prostą metodę bo wystarczy sprintem biec do słupa i potem drugi sprint. Za drugim razem wpadłem jak dobiec do nich. Za czwartym udało mi się pokonać tego po prawej. To udowadnia, że trudność jest względna. Ja od początku gry załapałem riposte I na każdym przeciwniku to ćwiczyłem. Rozmawiałem z kumplem, który przeszedł połowę gry i z riposty nie korzystał. Zależnie od tego jak kto gra tak pewne elementy są trudniejsze dla jednego, inne dla drugiego.

     

    Four Kings był dla mnie mega wyzwaniem bo najłatwiej jest go zabić będąc tankiem. Ja wolę unikać ciosów i korzystam z najlżejszego ekwipunku. Dla tego bossa byłem na dwa strzały. A ten jego atak obszarowy jest nie do uniknięcia. Zamachy można przeskoczyć ale też zajęło mi 10 podejść zanim udało mi się przyzwyczaić kiedy stoi do mnie frontem a kiedy bokiem.

     

    Bracia i Four Kings to póki co czołówka trudnych bossów. 

  9. Godzinę temu, McDrive napisał:

    Ta gra jest "łatwa" w dwóch przypadkach:

    Przepakowanie postaci

    Korzystanie z pomocy innych i poradników

     

    I nie wierzę w magiczne teksty o pokonywaniu szefów za pierwszym razem w żadnej grze typu souls. Przy kilku fazach, małej liczbie lekarstw i nieznajomości ruchów przeciwników jest to nierealne.

    Dwóch bossów pokonałem za pierwszym razem: Moonlight Moth i Grey Wolf Sif, dlatego wydaje mi się, że są najłatwiejszym bossami w grze (z tych które spotkałem do tej pory).

  10. Oj tam, oj tam. :) Nie mówię, że to łatwa gra ale też nie wyjątkowo trudna. Z poradnika skorzystałem w trzech przypadkach. Wpisałem w Google "Dark Souls area order", sprawdziłem w którym kierunku iść na Anor Londo (chodziło tylko o to, czy warto iść przeszukiwać obszary na lewo od ogniska, gdzie i tak ostatecznie poszedłem), żeby nadrobić trochę czasu straconego w Sen Fortress i teraz na yt sprawdziłem dwa filmiki jak walczyć z Four Kings (oba zalecały tanka). Dwóch bossów ubiłem z pomocą summonów. Wszystkich pozostałych w pojedynkę.

     

    Nie będę się spierał jak się powinno grać w DS. Z pewnością mógłbym grać solo, bez ulepszania postaci, z gitarą zamiast pada żeby poczuć jak trudna jest ta gra :) Summony są w grze po to, by z nich korzystać.

  11. Skończyłem Anor Londo i Painted World of Ariamis. Samo Anor Londo nie było takie trudne. Poza momentem z łucznikami na gzymsach, które jednak udało mi się przejść za 4 podejściem. Mam tak dobry miecz, że po jednej ripoście rycerze padali. Zabiłem jednego, po drugiego nie ryzykowałem iść. 

     

    Nie powiem, że Snorlax i Pikachu byli łatwi. Miałem ogromnego farta bo dwóch graczy było dostępnych i mi pomogli. Nie ryzykowałem walki samemu i z ich pomocą udało się za pierwszym razem.

     

    Teraz mam bosa na którym zjem zęby na pewno i liczę, że znajdzie się znów wsparcie. Four Kings. Pierwsze dwa podejścia solo zakończyły się totalną porażką. Rzuciłem okiem na poradnik ale każdy doradza walkę tankiem a mój playstyle to w ogóle nie tank. Inwestowałem praktycznie w damage Uchigitany i noszę zbroję ninja dla możliwie minimalnego obciążenia.

  12. Godzinę temu, Rozi napisał:

    XD

     

    Łucznicy byli? Duet był?

    No jeszcze nie :) Przez ten stracony czas w Sen Fortress to patrzę w poradnik tylko którędy iść. Nie chcę ciągle nadrabiać kroku, wracać się i dodatkowo tracić czas. Widziałem, że czeka mnie jakaś walka z ninja na wąskich przejściach.

  13. Gram sobie spokojnie w Dark Souls Remaster. Śmigam kolejne lokacje bez większych problemów. Jeden czy dwa bossowie sprawili, że skorzystałem z pomocy innych graczy. Już zacząłem myśleć "o co to wielkie halo?". Nie powiem, że nie ginąłem, ale tych śmierci nie było tak dużo jednym ciągiem (do 5ciu na jakiś sporadycznie problematyczny moment). Sytuacja zmieniła się diametralnie od Sen Fortress. Poddałem się przy zabijaniu Titanite Demons w "piwnicy". Ubiłem dwa. Pomimo posiadania Iron Rusted Ring nie jestem w stanie ubić dwóch w jednym korytarzu. To jednak opcjonalna ścieżka, więc gram dalej ale przyznam, że spędziłem półtora godziny próbując coś na nich wymyślić i darowałem sobie kolejne podejścia. Jestem obecnie w Anor Londo i chyba nie będę miał większych problemów chociaż już dwukrotnie podchodziłem do gargulca na moście.

    • Plusik 1
  14. Niech Was szlag! Odpychałem się rękami i nogami przed Marianem, chcąc zaczekać na jakieś promo pudełek i kupić z 30% rabatem. Od zeszłego roku pudła nie chciały tanieć (ostatnia obniżka na pudełko -30% była w zeszłym roku w kwietniu). Teraz jak na złość przez kwarantannę wszyscy się nagle na Switcha rzucili i Mariany schodzą w sklepach jak dzikie. Po przeczytaniu kolejnej porcji zachwytów w temacie nie wytrzymałem i zamiast rabatu -30% dopłaciłem 13% :facepalm:

  15. 2 godziny temu, devilbot napisał:

    Nie no po co ta ideologia, cena za duża jak za 5 letnie rozmazane (pipi). Na PC za 30zl idzie wyrwać. Na konsole pewnie po 60. No ale to wasza kasa.

    Ja mówię z czysto ekonomicznego punktu widzenia. To czy cena jest zasadna to kwestia rynku a nie tego czy gra jest na Twój portfel za droga. 

     

    Fakt jest taki, że sprzedali ponad 700k szt. Jeśli myślisz, że za 1/4 tej ceny sprzedaliby 4 razy tyle to niestety to tak nie działa.

     

    Nie mówię tego złośliwe ale Ty nie jesteś w grupie docelowej bo sam wybierzesz produkt który będzie najtańszy w zakupie. Klientami wersji na Switcha są osoby które nie grały wcale, osoby które chcą mieć to w formie przenośnej, użytkownicy samego Switcha (nie mający innych platform) i oddani zapaleńcy. Wszyscy Ci którzy są skłonni zapłacić jak za nowo wydaną grę.

  16. Cena wydania Switchowego jest jak najbardziej uzasadniona i dla mnie niewiele to zmienia, że ta gra jest pięcioletnia. Ja kupiłem ją pierwszy raz na tej konsolce a później jeszcze dokupiłem na wyprzedaży wersję GOTY z GOG i normalnie to ogrywam na kompie ale jak mam jakiś wypad to w podróży nadrabiam :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...