Na samym początku muszę napisać, że nie zaliczam się do wielkich fanów Bonda pomimo, że oglądałem każdą część. Dlatego nie będę pisał po raz kolejny, że mało w tym filmie Bonda w Bondzie. Mi osobiście to nie przeszkadza. Poszedłem obejrzeć dobre kino akcji i je dostałem, więc jestem zadowolony. Może i QoS nie ma tak dobrego wątku fabularnego jak Casino Royale, ale ogólnie "historyjka" nie była zła. Wiadomo, że Bond zawsze był pewnego rodzaju bajką, więc płytki wątek fabularny mi bardzo nie przeszkadza. Jednak, żeby za bardzo się nie rozpłynąć to napiszę trochę o mankamentach:
- ździebko zbyt dynamiczny montaż( czasami ciężko się połapać co się dzieje),
- praktyczny brak scen łóżkowych i olanie tego aspektu, który był pewnego rodzaju wizytówką Bonda,
- cieciowaty badass( wygląda jak niedorozwinięty).
Podsumowując, nowy Bond IMO to dobry film, idealne patrzadło akcji na nudny wieczór: 7+/10.
Ps. A wszyscy którzy twierdzą, że Kurylenko nie jest ładna bluźnią