Skocz do zawartości

Tokar

Senior Member
  • Postów

    10 417
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    48

Treść opublikowana przez Tokar

  1. Tokar

    Tekken 6 w Łodzi

    Ło kur/wa, chyba przez pomyłkę ten automat tutaj wylądował. Pewno chcieli pudło z tk3/tk4, a przez pomyłkę szóstka dojechała. Tylko jak już zepsuliście to raczej prędko tego nie naprawia. Może choidziło im o piatek za pół roku.
  2. Tokar

    Buty

    http://allegro.pl/item547093196_buty_lando..._42_8_2008.html Za(pipi)iszcze :0
  3. Odcinek zdecydowanie lepszy od dwóch poprzednich. Co do motywacji do powrotu na wyspę, to tak naprawdę pozostaje tylko wyjaśnienie co się nagle z Sayidem stało. No bo jeśli ktoś nie rozumie dlaczego Sun (Jin), Kate (Jack + Sawyer) cz Jack (cały finałowy odcinek 3 sezonu) chcą wrócić, to albo ogląda serial jednym okiem i to mocno przymkniętym, albo coś nie teges z procesami myślowymi u niego, skoro tak prostych i oczywistych motywacji nie ogarnia. Kwestia Hugo to pewno ten prawnik od Bena, który wcześniej upominał się o Aarona. Oczywiście nie powiedział prosiaczkowi, że działa na zlecenie Linusa ("a ty co tu robisz ?" Bena w samolocie można różnie odebrać). Ten hindus i jego kumple to mogą być ci ludzie, przed którymi ekipa z wyspy uciekała kajakiem. Wcześniej znaleźli na plaży jakieś rzeczy z logiem tych indyjskich linii lotniczych. Jedynce co trochę śmieszy to coraz wyraźniejsze sugerowanie analogii między Lockiem i Jezusem. No i akcja z butami była trochę krzywa, ale na szczęście potraktowana z odpowiednią dozą autoironii. EDIT: Kur/wa, ile razy trzeba pisać, żeby dotarło, że nie każdy ogląda wszystkie trailery i snejk piki, czyta wszystkie teorie i w ogóle zna już zakończenie serialu ? Ludzie, jak piszecie o czymś, czego jeszcze nie było w wyemitowanych już odcinkach, to wciskajcie to łaskawie w spoiler tagi.
  4. No dla mnie to było oczywiste, że to dymek, tylko pomyślcie jak tępa musiała być ekipa Francuzów, skoro dali się na to nabrać. Żeby chociaż w tym głosie był jakiś cień bólu, przerażenia czy czegoś, ale nie - ich kumpel, któremu przed chwilą na skutek praw fizyki oraz żelaznego uścisku kolegi-terminatora urwało rękę w okolicach łokcia i w ogóle został wciągnięty do dziury przez czarny dym, nagle nakłania ich do wejścia do świątyni głosem jakby zapraszał ich na piwo.
  5. Drugi pod rząd słaby odcinek. Początek niby dramatyczny, ale jednak trochę śmieszny. Z tą oderwaną ręką to mogli sobie darować, bo raz że to głupie, a dwa że jeszcze wyglądało, jakby się ludzikowi z klocków lego rączka urwała. Fajnie, wiemy że Cerberus pilnuje jakiejś świątyni i porywa do niej ludzi by dokonywać na nich rytualnego gwałtu. I teraz tak, jeżeli wizyta w świątyni, w domyśle kontakt z dymkiem, prowadzą do "zarażenia", to zarażony powinien być również Locke. Szczerze mówiąc miałem cichą nadzieję, że historia ekspedycji Rousseau i tajemniczej "choroby" zostanie jakoś sensownie naświetlona, a nie streszczona w 10 minut. No niestety. Jeśli chodzi o wydarzenia poza wyspą, to dobrze że było ich stosunkowo mało, bo dramat z poprzedniego odcinka trwa w najlepsze. Co tam się dzieje, mierzą do siebie z pistolecików, robią groźne miny, strzelają fochy, poziom telenoweli koreańskiej. Miałem wrażenie, że ze spotkaia z Hawking zrobili taką sensację, jakby się nikt tego nie spodziewał. No po prostu najlepszy cliffhanger w historii seriali telewizyjnych = czarownica z harry potera mierzy ekipę wzrokiem z miną "hmmmmm, chyba krem korega do protez mi puszcza". Na wyspie też niewesoło. Biegunka timeshiftów zdążyła mnie zmęczyć. Ktoś tu ostro przeholował i nie wziął pod uwagę, że ten sam motyw powtórzony tyle razy w jednym odcinku szybko przestaje robić na kimkolwiek wrażenie. Do tego jeszcze ten genialny montaż ludków wijących się w agonii przed błyskiem ; / Ciekawie robi się właściwie od momentu podróży Locke'a do wnętrza ziemi. Fajna scena, tylko Jacob mógłby wreszcie pofatygować się osobiście. Stary Jacka w roli jego sekretarki jest ok, ale mimo wszystko może pora ujawnić kto jest szefem wszystkich szefów. Ale na to można chyba liczyć, patrząc optymistycznie, najwcześniej na koniec sezonu. Tak swoją drogą to czy ja dobrze zrozumiałem, czy losowość przeskoków czasowych na wyspie wytłumaczona jest tym, że podczas "przesuwania" wyspy przez Bena "zębatka" zsunęła się z osi i teraz kiwa się bezwładnie raz w lewo (przeskok w przeszłość), raz w prawo (przeskok w przyszłość) ? o_O No i na końcu wątek biednej Charlotte. Szkoda babki, bo myślałem że potencjał jaki niosła ze sobą jej przyszłość będzie wykorzystany do wyjaśnienia wielu tajemnic. Scena dogorywania bardzo fajna, włączył jej się ten stan, w którym utrzymywana jest babka z UK, na której rzekomo eksperymentował Faraday - przeskoki świadomości do wspomnień z różnych okresów życia (taka ciekawostka - Charlotte podczas tej jazdy mówi m.in. , że świetnie zna Kartaginę. Starożytna Kartagina do obszary dzisiejszej Tunezji, w której Charlotte znalazła szczątki niedźwiedzia polarnego Dharmy i w której wylądował Ben po przeniesieniu wyspy ) Klimatyczne to było, ale dramaturgię psuły trochę głupie miny Dana, który w przedziwny sposób wyraża żal/zmartwienie/zdziwienie. Co do stałych, to komuś się coś chyba pomyliło. Znalezienie i trzymanie się "stałej" miało zapobiec objawom takim jak u Desmonda i niektórych członków załogi tankowca - podróży do wspomnień z przeszłości przy jednoczesnym utracie przytomności. "Stała" raczej nic nie pomoże na fizyczne przenoszenie się w czasie. A stałą Faradaya miał być Desmond, nie Charlotte, ani tym bardziej Eloise.
  6. Nie martw się, masz moją rekomendację. Ja znam słoika. : /
  7. Weź go nie drażnij, bo pistolet na wiadomoco na bank ma przyszykowany i odbezpieczony.
  8. Spoko, kolejne 3 warny masz jak w banku <znajomości>
  9. Slumdog Millionarie - Mam mieszane odczucia. Początek świetny, motyw dzieciaka ze slumsów bez szkoły, będącego w stanie wygrać milionerów dzięki wiedzy zyskiwanej przypadkowo w toku doświadczeń życiowych sam w sobie świetny. Retrospekcje początkowo to świetnie nakręcona i zmontowana brudna pocztówka z Indii, kontrastująca z lukrowymi widokówkami rodem z bollywood czy choćby z Benjamina Buttona. Niestety, wraz z rozwojem wydarzeń na pierwszy plan wysuwa się wątek miłosny, który jest jakby żywcem wyjęty właśnie z bollywoodzkich koszmarków i zamienia film z dobrze rozkręcającego się dramatu w tanią telenowelę. Naiwnie i banalnie przedstawiona miłość od pierwszego wejrzenia, która oczywiście przetrwa wszystkie przeciwności po prostu osłabia. Wątek współczesny próbuje trzymać fason, ale i tak przy końcowym pytaniu się rozjeżdża, serwując taką dawkę emocjonalnego kiczu, że aż człowiek się zastanawia jakim cudem to może być ten sam film, który tak intrygująco się zaczynał i rozkręcał. Nagła, niczym niewytłumaczona przemiana Salima była po prostu śmieszna, tak samo zresztą jak , wyglądająca jak parodia Scarface. Telefon do przyjaciela i miziu-miziu oraz czułe słówka na koniec tylko dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy. I jak tu ocenić taki film, do połowy świetny, później staczający się w błyskawicznym tempie po stromej równi pochyłej. Scena podczas napisów końcowych niby sugeruje, że taki ukłon w stronę bollywood był celowym zabiegiem reżysera, ale to nie jest żadne wytłumaczenie. To tak, jakby Kubrick kręcąc Lśnienie stwierdził, że będzie fajnie, jak od połowy z thrillera zrobi się musical i Nicholson ganiałby z siekierą za paszczurem jednocześnie śpiewając o pogodzie i stepując.
  10. Abdul, daruj sobie marne próby rozkręcenia epic thread. Na wywołanie forumowej awanturki trochę za cienki w uszach jesteś
  11. No Tilda zdecydowanie ukradła show i tutaj powinien być oscar za żeńską rolę drugoplanową. Nominacja dla Pitta mocno naciągana, ma na koncie o wiele ciekawsze kreacje. Tutaj zagrał po prostu poprawnie, a oscar to się raczej za charakteryzację należy.
  12. Ekipa ocenic six wierzy w to, bo Ben tak powiedział, a ekipa na wyspie, bo Locke tak powiedział, a jemu z kolei powiedział Richard :potter: Odcinek słaby z kilkoma przebłyskami, przypominający pierwszą połowę 3 sezonu. Za dużo intrygi w stylu mody na sukces (LA), za dużo miałkiego romansu i zbyt częste przeskoki w czasie (wyspa). Na plus kontynuowanie wątku krwotoków z nosa i akcja z jakąś ekipą z Indii. Na końcu ładny cliffhanger wyszedł. Jakoś tak zapomniałem o tej ekspedycji Rousseau, więc było to dla mnie miłe zaskoczenie. Odnalezienie Jina wyraźnie świadczy o tym, że to nie wyspa przenosi się w czasie, a ludzie z nią związani.
  13. No to na przyszłość spoileruj te dodatkowe informacje
  14. Z wątkiem szpitalnym koncept może i dobry był, ale rzeczywiście ten motyw drażni i za bardzo kinem familijnym disneya podjeżdża. Co do podróży życia, obmywania się w Gangesie i ostatnich scen to się zgadzam - lekkie żenua, Fincher przedobrzył trochę z tymi mądrościami ludowymi na koniec. Przy czym mimo świadomości tych i innych wad filmu, nadal twierdzę ,że jest on co najmniej dobry i w sumie po statuetkach dla Crash i Infiltracji oscar dla filmu takiego jak CCoBB powinien być.
  15. No mi też Benjamin kojarzył się z Forrestem właśnie, ale to chyba bardzo pozytywne skojarzenie
  16. Curious Case of Benjamin Button - Fincher po porażkowym Panic Romie i takim sobie Zodiacu wreszcie sobie przypomniał jak się kręci filmy. Choć niemrawy początek trochę rozczarowuje, to tak mniej więcej od momentu wizyty w burdelu zaczyna się robić coraz ciekawiej. Co prawda momentami poziom ckliwości niebezpiecznie podskakuje, trochę tu schematów w stylu "luke, i'm yor father !!1" i można czasem odnieść wrażenie, że film był tworzony według instrukcji z podręcznika "jak nakręcić film oscarowy", ale to wszystko nieważne, bo ogląda się to świetnie i 3 godziny lecą bardzo szybko. Motywy takie jak "efekt motyla" czy żywy piorunochron są bardzo fincherowskie, a Pitt chyba jest dla reżysera tym, kim Depp dla Burtona. Aktorsko jeszcze epizod Tildy Swinton bardzo mi się podobał - jak zawsze brzydka i bardzo interesująca
  17. Tokar

    Cinema news

    Pewno na limitowaną edycję Cars ze złotym resorakiem starczyło.
  18. Tak na dobrą sprawę nie jest powiedziane, że Ben spotyka się Hawking akurat w LA ;] A komizm ucieczki Hurleya z nieprzytomnym Sayidem jak najbardziej zamierzony i udany
  19. No przecie to dymek był.
  20. Raczej nie, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale dowodzącym tej grupki był chłopak Alex, którego przecież komando ćwoki z tankowca zaciukali w poprzednim sezonie. Najwyraźniej jest to okres walk pomiędzy the others i the hostiles, ale nie w jakiejś odległej przeszłości, tylko kilka lat przed katastrofą Oceanic 815, bo koleś (jak u tam było, Josh ?) nie wgląda na specjalnie młodszego. W ogóle jeszcze odnośnie Faradaya w okresie budowy Orchidei - jeżeli to nie był skok w czasie, a skok świadomości jak u Desmonda, to stawiałoby to Dana w roli drugiej po Richardzie niestarzejącej się postaci :o No i mam nadzieję, że krwotok z nosa Charlotte to nie oklepany do granic możliwości nowotwór mózgu, tylko coś ciekawszego. W 4 sezonie była taka scena, w której Dan i Charlotte przeprowadzali ćwiczenie na pamięć. Nie pamiętam czy osobą mającą zapamiętywać był Daniel czy Charlotte, ale jeśli to ona (a raczej tak, bo przecież skarżyła się, że nie może sobie przypomnieć nazwiska panieńskiego matki), to miałoby to jakiś sens.
  21. Też na początku tak myślałem, ale po zastanowieniu zachowanie i reakcja Faradaya na słowa szefa ekipy od odwiertów wskazują jednak na to, że to nie jest zwykły flashback. Więc albo była to podróż w czasie na skutek jednego z błysków na wyspie (którego jeszcze nie widzieliśmy, czyli wtedy byłby to po części flash forad ), albo jazda ala Desmond po utracie "stałej". Jeżeli to drugie, to faktycznie oznaczałoby, że Faradey był obecny na wyspie w okresie początków Dharmy. Podróże w czasie to baaardzo śliski temat i mam nadzieje, że scenarzyści się w tym nie pogubią i nie porobią głupot. Jeszcze taka mała dygresja - o ile już dawno pogodziłem się z tym, że lost to serial z pogranicza mystery/s-f i absolutnie nie mam żadnej nadziei na naukowe, wiarygodne wyjaśnienie zachodzących na wyspie zjawisk, tak motyw z zakapturzoną zakonnicą wyznaczającą w podziemiach kościoła współrzędne przy pomocy magicznego wahadełka i repliki C64 to już trochę za duży odjazd jak dla mnie.
  22. SPOILERY Hurley w roli zbiega był rewelacyjny, idealnie wpasował się w przerwę w nadawaniu prison break :> Co tu dużo gadać, serial trzyma poziom, widać że pomysł na ciągnięcie tego do przodu w sposób ciekawy i niewymuszony jak najbardziej jest. Początkowo sądziłem, że motyw podróży w czasie będzie tanim pretekstem do wskrzeszania wszystkich, którzy dali się zabić przez te 4 sezony. Niby z jednej strony za bardzo się nie pomyliłem, bo przez te 2 odcinki pojawiło się naprawdę sporo gości zza grobu, ale na szczęście Faraday jasno nakreślił, że time paradoxów choćby bardzo chcieli, to i tak nie wywołają (swoją drogą ciekawe jak to się ma do prawdziwych teorii), więc to są wszystko chwilowe występy gościnne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...