Skocz do zawartości

Tori

Be fit or die tryin'
  • Postów

    2 084
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Tori

  1. Canabis, ja to oczywiście też traktuję jako uzupełnienie. Czasem zjem na obiad coś słabego, więc po 1-1,5 h wypiję 2 miarki gainera z jedną białka, żeby przewalczyć trening. Ogólnie przestałem się spinać z tym twardym trzymaniem rutyny, co wychodzi na dobre. Ale na mutanta zrobiliście mi smaka, spróbuję.

  2. Aktualnie moje ulubione lody to Nigger

    Nie jadłem, ale pewnie są czekoladowe?

     

    Algidy w tych niebieskich pudełkach kosztują w biedronce chyba 6 zł. Jak taki kupię, to potrafi 2 tyg. leżeć w lodówce, nałożę sobie ze 3-4 łyżki do jakiegoś torciku, ciasta. Nie czaję wielkiego halo wokół wpieprzania lodów.

  3. Robie mase ale żeby za bardzo sie nie zalac (i dla zdrowia) postanowiłem sobie biegac 1 w tygodniu albo 2. Taki interwał by był dobry 300 trucht 100 sprint itd?

    Polecam, póki nie zdechniesz.

     

    A jeżeli masujesz, to czuję, że po 10 min będzie ciężko, ale interwały moim zdaniem mają same plusy:

    - przy spalaniu

    - przy zbijaniu

    - przy przygotowaniu pod sporty walki

     

    Biegałem często, ale zawsze traciłem parę na sparringach. Zauważyłem, że taki jogging przy przyzwyczajeniu można ciągnąc więcej niż godzinę, a i tak nie będzie efektu. Po czasie doszedłem do wniosku, że po co mam tyle biegać, skoro runda trwa 2 min i właśnie w jej trakcie potrzebuję max energii.

     

    Przy 2-3 sesjach tygodniowo 20-25 minut biegów interwałowych naprawdę mam rozłożone siły na każdą rundę tarczowania/sparringów, a brak ogromnego zmęczenia pozwala mi myśleć trzeźwo.

     

    Udało mi się też wyszczególnić brzuch, co zawsze było dla mnie problemem, bo niby miałem mięśnie, ale schowane ;)

  4. Chce zrzucić brzuch, a Kazub mu radzi więcej pakować?

     

    Jeżeli chcesz zrzucić brzuch, to ja bym się skusił na fbw, robione interwałowo (2-3x w tyg) + 2x w tyg jogging przeplatany sprintem (wystarczy 15 minut takiego biegu, żeby leżeć nieprzytomny na płocie- efekty są).

  5. A nie lepiej sobie wziąć po miarce przed i po treningu? Jakby nie patrzeć jedna miarka to już wartości całkiem przywoitego posiłku. Nie pakowałbym na raz tak dużych wartości. Albo chociaż po 1,5 miarki.

     

    Chyba kupię ten wór, bo podoba mi się cena, zawartość i ilość. Ale to dopiero na październik, bo teraz na makaronie i ryżu skoczyłem już do 82kg... trenując wciąż tajski 4x w tyg.

  6. Ale początek był naprawdę obiecujący.

     

     

    Tu ma białaczkę, chodzi do jakiś lekarzy na badania, potem okazuje się, że choroba mu przeszła. Nagle spotyka się z byłą dziewczyną, w przeciągu jednego dnia wszystko jest przedstawione tak, jakby zakochani spędzali ze sobą cały miesiąc. W momencie jak Sandler zaczyna ją posuwać w domu, gdzie pokój obok siedzą jej dzieci, bawiące się z jego kumplem już całkowicie nie wiedziałem co się dzieje.

     

     

    Także troszkę z dupy :/

  7. W lipcu zaczął z nami trenować koleś, któremu zależało na zrzuceniu brzucha.

     

    Pokazałem mu kilka sposobów na szybkie podkręcenie spalania:

     

    - Interwały nie bieżni - określić sobie, że np. w danym dniu biegnę truchtem 500m, następne 300m sprintem. Na tej zasadzie przebiec 5 km. Potem zwiększać osiągi, albo przedłużać dystans sprintu. Tortura, polecam.

     

    * ćwiczenia na boisku - propozycje na zakończenie treningu

    - Podskoki nad plecakami/barierkami obunóż (powiedzmy nad 5-6) (wysoko kolana do klatki), sprint na drugi koniec boiska, 10 pompek różnymi technikami, powrót truchtem

    Powtórzyć na początku 5 razy. Potem polepszać osiągi (np. dodawać sobie jeszcze jedno powtórzenie co 2 tygodnie).

     

    - Interwałowe ćwiczenia obwodowe, wykorzystujące ciężar ciała- 10 rund x 30 sec (powiedzmy- krokodylki, pompki, przysiady z wyskokiem, pajacyki, skakanka, brzuszki etc.)

    3 do 5 rund

     

    Chłopak już nie ma żadnego brzucha... teraz usrał się, że chce być wyrzeźbiony, apetyt rośnie, w miarę jedzenia ;)

     

    Polecam ćwiczyć ze znajomymi, jest motywacja.

  8. Odłożyłem ketla na kilka miesięcy. Od sierpnia jadę wytrzymałościowo fbw pod k-1.

     

    Stacja 45sec, przerwa 30 sec

    Przerwa między rundami: 3-4 min

     

    1. Wyciskanie sztangielek na ławce pionowej

    2. Wiosłowanie sztangielkami

    3. Przysiady ze sztangielkami

    4. Podskok do drążka- 2 podciągnięcia, opad, krokodylek- 2 pompki, podskok do drążka 2 podciągnięcia innym chwytem...

    5. Uderzanie lekarską zza głowy o materac

    6. Unoszenie sztangielek na przemian do góry, stojąc

    7. Uderzanie na przemian lewy prawy prosty ze sztangielkami

    8. Uginanie przedramion- biceps ze sztangielkami

    9. Wspięcia na palcach ze sztangielkami

    10. Wyciskanie talerza zza głowy

     

    Ciężar raczej mały 6-7kg, żeby wszystkie ćwiczenia robić przez 45sec

     

    Między rundami robię brzuch, potem jakieś 2 minuty na carbo.

     

    Jak mam dobry dzień, to jeszcze kończę wszystko ćwiczeniami bokserskimi, przeplatanymi skakanką 20 x 30sec. Wcześniej rozciąganie.

     

    Trening robię 2x w tyg, do tego dochodzi MT 4x w tyg

  9. A dla mnie ten karate kid niczym nie różnił się od never back down- chłopak w nowym miejscu zostaje skopany przez miejscowych mistrzów, by w kilka tygodni opanować do perfekcji sztukę, którą ludzie masterują długimi latami i ofkors roznieść potem wszystkich... ojej, zdradziłem wszystkim zakończenie.

  10. Jeśli chodzi o rzeczy, które nie chcę, by zostały zekranizowane, to definitywnie owym tytułem jest CELL S. Kinga. Książka naprawdę mi się podobała, ale jej przełożenie na obraz może wypaść tak samo super, jak Mgła etc.

  11. Byłem nad tym morzem, zapomniałem poopowiadać.

     

    Ogólnie cieszę się, że byłem tylko kilka dni, bo po zasmakowaniu cieplejszych terenów europy, głównie ze względu na ludzi niechętnie spędziłem te dni. W ch.uj wieśniaków w klapkach kubota i skarpetach do kolan razem ze swoimi dziećmi i grubymi żonami. Kolejki do knajp, żeby zjeść kebab. Tłumy na chodnikach, stragany z chustkami STRONGMAN i bary, gdzie kucharze wychodzą do kibla, po czym szybko wracają, żeby obrócić kotlety na płycie. Dobry jest też temat noclegów, biorąc coś za 35-40zł w odległości do 1000m od morza trzeba liczyć się z psią kupą na wersalce, drewnianym radiem z lat 80tych i robakami wybiegającymi z fotela, na którym własnie usiadłeś. Od 50zł minimum można znaleźć coś rozsądnego, ale sorry... jedziesz na tydzień z dziewczyną i bulisz 7 stów... noł koment. Wydaje mi się, że wcześniej tak nie było, ale teraz morskie miasta i miasteczka wyglądają identycznie jak miejscowości przy każdym większym jeziorku w Waszych okolicach... Następnym razem pojadę nad morze tylko na spontanie, żeby obejrzeć zachód słońca.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...