Treść opublikowana przez Farmer
-
własnie ukonczyłem...
Beyond Good and Evil HD - Tak, jestem czy może raczej byłem w tej grupie ludzi, którzy nie mieli tej wspaniałej okazji zagrać w ten jakże wyśmienity tytuł. Chociaż słowo "zagrać" to trochę za mało by wyrazić pełnię tego tytułu. W jedne gry się gra, inne ...przeżywa I właśnie Beyond Good and Evil jest taką grą. Historia z pozoru przewidywalna, ot twórcy ładują nas w świat owładnięty konfliktem z obcą rasą, która wręcz wyrywa życie z planety Hillys. Zaś specjalny oddział przydzielony do walki z najeźdźcą nie wykazuje progresu w starciach. Tylko pewna czarnowłosa reporterka, która wraz ze swoim przybranym, świńskim wujkiem przygarnęła wojenne sieroty może odkryć prawdę kryjącą się za uprowadzeniami mieszkańców planety... I w tym momencie zaczyna się przygoda. Otwarty świat, aparat, npc-ty... To są podstawy rozgrywki i obok fabuły najlepsze elementy gry. Ale fotografowanie to nie jedyne nasze zajęcie (choć całość się sprowadza do cykania fotek). By wykonać dobrą fotkę musimy niejednokrotnie wyminąć rzeszę wrogów, coś przepchać, coś włączyć, gdzieś wskoczyć. Motyw stealth jest ładnie przedstawiony. Nie stawia Jade w panteonie zimnych babek, które robią siekę z tabunu nieprzyjaciół. Co nie znaczy, że zielonooka dziewczyna nie potrafi się bronić. Dzierży kijek i potrafi nim przydzwonić ale bardziej wychodzi jej skradanie się. System walki nie jest jakiś sensacyjny. Pomashować :square: , zrobić unik :cross: , a jak czas pozwoli rzucić dyskiem. Przydałby się blok albo lepsze uniki bo przy gromadzie przeciwników potrafi być intensywnie. Głównie przez kamerę, która lubi się niekiedy zaklinować w ścianie (w małych pomieszczeniach). Ale są to sporadyczne przypadki. Otwarty świat dostarcza masę wrażeń. Możemy pstrykać fotki dzikiej faunie (i zarabiać na tym), popływać poduszkowcem, pozbierać kule, wygrać jakiś wyścig, zagrać w mini-gierki. Jest co robić. Cholernie mocnym atutem jest historia jak i postacie ją tworzące. Ekipa wiecznie wyluzowanych nosorożców z warsztatu Mamago, Byk-barman z knajpy czy tajemniczy ruch oporu. No i oczywiście Jade z świniakiem Pay'j'em, którzy tworzą ciekawy duet. Innym ważnym elementem gry jest muzyka. Świetne kawałki, które wzbogacają rozgrywkę bardzo mocno. Kawałki jak "Propaganda" czy "Mamago's" na długo zostaną Wam w pamięci. Naprawdę świetna robota Herala. I pomyśleć, że takie epokowe dzieło wypłynęło z Ubisoftu. Niepojęte. Ale artystyczny sukces Beyond Good and Evil to zasługa przede wszystkim Michela Ancela. Duża swoboda, na którą pozwolił mu Ubisoft pozwoliła stworzyć świetny tytuł. No właśnie. Doskonałe opinie graczy nie przełożyły się na sukces finansowy przez co sequel stoi pod znakiem zapytania choć gra wciąż leży w koszyku 'w produkcji'. Nie dziwię się już rzeszy graczom, że wciąż wierzą w kontynuację. Sam od dzisiaj czekam. Ocena: 9+/10
-
Animacja.
Batman: The Killing Joke oficjalnie z kategorią R
- Błąd ws-37397-9
-
DC
"Kryzys" czytałem jakiś czas temu i też polecam choć nie jest to łatwy event. Nie jest też przejrzysty (przynajmniej na początku). Wiele się dzieje. Sporo postaci płaci wysoką cenę. Ja biorę po premierze zaraz. Nie wiem ile obejmuje ten Vol.1 ale zeszyty od #1 do około #23 raczej średnie. Kreska Manapula też mi nie odpowiada. Głównie są pomniejsze historie: trochę Rogues, trochę Grodda no i potyczka z choć samo jego przedstawienie raczej słabe (jak dla mnie). Lepiej się dzieje później , a ostatnio ładne starcie z . Mocno pozamieniali originy w historiach.
-
własnie ukonczyłem...
W sumie to bym musiał wrócić do AC i do challenge'y. Najwięcej problemów sprawiali mi zawsze goście z nożami. Nigdy nie umiałem opanować uników. To plus jeszcze korzystanie z gadżetów na tzw szybkim wybieraniu.
-
Pan Złota Rączka - czyli, co dziś zmąciłeś?
Jeżeli to płot nie od trony frontu to najlepszym, najtańszym i najszybszym wyjściem będzie siatka + gotowe betoniki. Rozpieprzasz stary, zalewasz słupy, stawiasz siatkę i finito.
-
Pan Złota Rączka - czyli, co dziś zmąciłeś?
No. Ja jeszcze muszę wrzucić zdjęcie grilla przed sezonem jak już zamontuję drzwiczki
-
Marvel Cinematic Universe
Embargo zniesione i nowy Captain America zniszczył BvS zanim jeszcze w ogóle wylądował w kinie. Opinie są znakomite https://twitter.com/JonSchnepp/status/718681122041782272/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw Choć pan Balboa ma mieszane uczucia sądząc po wyrazie jego twarzy Reszta w linku: http://screenrant.com/captain-america-civil-war-reactions/
-
DC's Legends of Tomorrow - 2015 - The CW
9 odcinek kozacki. Mocne tempo, zaskakujące zwroty akcji i tagowana walka z Cronosem I ta mina
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 7: Przebudzenie Mocy
Ja czekam na Whitakera. Facet ma niemierzone pokłady talentu i widać już po tej jego krótkiej kwestii, że nie poszedł na łatwiznę i nie gra standardowego Dżeda Masta ale weterana, który z niejednego blastera robił piu-piu, piu-piu. No i oczywiście na Mikkelsena i Tudyka. Obawy mam co do babki. Mam nadzieję, że to nie skończy się podobnie jak u Noomi Rapace z Prometeusza, czyli zgrozą i rozczarowaniem.
-
Marvel Cinematic Universe
Pierwszy trailer Dr Strange'a będzie miał premierę u Jimmy'ego Kimmela w przyszłym tygodniu.
-
Cinema news
To może być najlepsza rola Harry'ego Pottera. W końcu pierwszy film gdzie wymagane jest granie ...sztywno
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 7: Przebudzenie Mocy
A propos admirała Ackbara. Dwa dni temu zmarł w wieku 93 lat zmarł Eric Bauersfeld, czyli głos ryboluda. Uczijmy aktora serią jego emotek
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Deadpool (2016) - Pierwszy debiut pana Poola nie był dobry. Był wręcz tragiczny. Postać w genezie Wolverine'a potraktowano opieszale co wywołało falę krytyki nie tylko w stronę samego Deadpoola ale i filmu. Aktor wcielający się x-mena również nie miał dobrego startu. Przed założeniem trykotu grał w średnich komediach niestety nawet po założeniu masek najpierw Deadpoola, a później Green Lanterna nie poprawiło to jego sytuacji. Z prostego powodu. Nie dorósł do roli. Wciąż był tym wygadanym wiecznym studentem czy kelnerem w barze. I kiedy wszyscy myśleli, że postać już nigdy nie powróci w blasku i chwale ktoś wpadł na pomysł. Pomysł wydawałoby się poroniony i z punktu widzenia producentów nieopłacalny. Jak przeforsować pomysł? Wrzucić do sieci test footage i sprawdzić reakcję widzów. Pierwszym i najważniejszym sukcesem okazał się pomysł by zachować literę komiksu taką jaka zawsze towarzyszyła noweli graficznej. By film się udał, musiał dostać kategorię "R", czyli zmorę producentów gdyż skreślała z listy domniemanych pieniążków do zgarnięcia spory odsetek widzów. Brutalny, dosadny i wulgarny, a przy tym cholernie zabawny. Takiego Deadpoola oczekiwali fani i takiego dostali. Były obawy czy film wciąż zachowa "R-kę". Na szczęście postawiono na dobrego konia. Po sporej ilości oryginalnych spotów, plakatów i banerów film wylądował w kinach. I pozamiatane. Sukces okazał się miażdżący. Również finansowo. Film okazał się najlepiej zarabiającym obrazem z kategorią "R" przy okazji ustanowił kilka innych rekordów. Co sprawiło, że film zrobił to czego nie udało się np. Shankarowi i jego "Dreddowi"? Na pewno świetny marketing przyczynił się do tak licznej frekwencji w kinach. Zabawne i łamiące zarazem wszelkie aspekty dobrego smaku spoty dawały fanom nadzieję na powrót legendy w wielkim stylu. Drugim ważnym czynnikiem była święta trójca Miller (nie ten od Maxa, ten drugi), Reese oraz Wernick. Pierwszy praktycznie nie miał zaplecza. Raptem kilka animacji, dwaj pozostali zrobili razem dobre Zombielandi w mojej ocenie słabe G.I. Joe Odwet. Jakim cudem udało im się zrobić tak dobry film? Szczęście nowicjuszy? Pakt z diabłem? Cóż, każdy z nich ma w sobie odrobinę szaleństwa, a trzeba być szalonym by porywać się na taki projekt z taką przeszłością w kinie. Odrobinę szaleństwa ma również Reynolds. Dla niego to była sprawa honorowa. Musiał się zrehabilitować za Deadpoola z "Genezy" jak i za Green Lanterna, którym dobił ostatnich zwolenników jego aktorstwa. Ale dobrze się stało. Dzięki temu miał motywację by dać z siebie wszystko. To i oczywiście lejce reżysera by nie poniosło go za bardzo. Jako Wade Wilson wypada poprawnie (tu widać dokładnie te lejce, które hamowały jego zapędy), zaś jako Deadpool wypada bardzo dobrze. Musiał pracować głosem i ruchami co wyszło mu na plus. Reszta obsady również wypadła dobrze. Zjawiskowa jak zawsze Morena, T.J. Miller ze swoim nieco nerdowskim podejściem do życia, animowany Colossus, Serkin mający w sobie odrobinę z von Struckera czy wreszcie Hildebrand w roli Negasonic Teenage Warhead, która właściwie debiutuje w filmie. I jak na debiut gra oszczędnie ale zarazem przekonująco i ...uroczo. Mały cyc nadrabia ładnym tyłkiem. Ruchałbym. Sama fabuła niby prosta ale jak na origin jest... oryginalna. Nie ma tu typowego przedstawiania postaci. A to dzięki zabiegowi fabularnemu. Żeby nie spoilerować za dużo w filmie jest Dzięki temu akcja może toczyć się bez zbędnych pauz. A akcja jest przednia. Jucha bucha na prawo i lewo. Kończyny latają we wszystkie strony, a język jest cięty. SEKS, PRZEMOC, NARKOTYKI! Nie ma półśrodków. A Deadpool nie (pipi)i się w tańcu (choć (pipi)i się często i mocno). Scena finałowa przy moralnej gadce Colossusa dobitnie to ukazuje. Wszystko ładnie posypane ostrym humorem i przełamywaniem czwartej ściany. Deadpool został żywcem wyjęty z kart komiksów. Bez zbędnego makijażu czy ograniczeń. Czysty i nieskazitelny. I cały ujebany krwią swoich przeciwników. Takie postacie powinny być przekładane na język filmowy. Ocena: 9+/10 Ten moment gdy wraz z całą salą jednoczysz się w bólu
-
Marvel Cinematic Universe
T. Zarpedon?
-
Pan Złota Rączka - czyli, co dziś zmąciłeś?
Milan świetna porada. Najlepiej Mevek przenieś się do iglo. Nie będziesz musiał martwić się narożnikami. Nie pytałeś. Zewnętrzne. Raz dupniesz i możesz lecieć po nowe bo te małe wypustki co trzymają listwę łamią się.
-
Animacja.
Idź ćpać gdzie indziej.
-
Pan Złota Rączka - czyli, co dziś zmąciłeś?
Jebać łączniki ale co do narożników to faktem jest, że są słabe jak cholera.
-
Supergirl (CBS) 2014
Właśnie obejrzałem crossover z Flashem Z jednym muszę się zgodzić z Masorzem: jest chemia pomiędzy Scarlet Speedsterem, a Girl of Steel ale cała reszta to jedna wielka martwica mózgu. Uciąłbym jaja reżyserowi ale podejrzewam, że takowych nie posiada. Zależności przyczynowo-skutkowe nie istnieją. Mam wrażenie, że grupka ludzi siedziała nad scenariuszem i wrzucała pierwsze myśli na papier po czym wyreżyserowali swój "twór" bez jakiejkolwiek edycji. Oglądało się to jak jakieś bazgroły pięciolatka albo jakiś wyjątkowo chory odcinek animowanej serii o Supermanie. O właśnie, mogli jeszcze Krypto super-psa wrzucić i można by było uznać, że widziało się w życiu każdy rodzaj zła. Tragiczne aktorstwo złych dziewczyn, zazdrosny czarny Olsen ale to i tak nic w porównaniu ze sceną w parku. Gdyby nie Flash to chyba bym zszedł na zawał ze zgryzoty. Ja nie wiem jakim cudem Supergirl dostanie drugi sezon. Nie życzę źle dziewczynie bo ciekawie ją zrealizowali, niektóre pomysły są fajne, technicznie bardzo dobrze ale ta cała formuła... Żeby oglądać serial na bieżąco i czerpać z tego czystą radość to trzeba nie mieć cojones ...oh, wait.
-
Cinema news
Zapomniałem całkiem o "Code 8" kuzynów Amell. Jak się okazało kuzyni nie tyle robią film co zbierają fundusze na jego produkcję Tutaj rozszerzona wersja teasera z przed kilkunastu dni Na chwilę obecną uzbierali 354,277 dolarów z wymaganych 200,000 i to w 9 dni. Pomysł na film dość ciekawy. Jak tak bliżej się przyjrzeć to taka wariacja nt. problemu imigrantów z Meksyku i ich wykorzystywaniu jako tanią siłę roboczą. Tyle, że zamiast meksykanów mamy ludzi z mocami.
-
The Flash - 2014 - The CW
O, jak tam wizyta Flasha w mieście superdziewczyny? Bo ostatni odcinek z flashbackami Marsjanina, Alex i reszty to kolokwialnie rzecz mówiąc
-
własnie ukonczyłem...
Po pierwsze nie napisałem, że gameplay był trudny wręcz przeciwnie. Ale był irytujący właśnie z powodu ciągłego siedzenia na bloku bez możliwości jakiego fajnego kontrataku. Mnie nie brakuje tego combo kwadrat, kwadrat, trójkąt. I tak w poprzednich częściach mało kiedy go używałem. Co do patchu to nie miałem pojęcia, że takowy wyszedł. Co zmienił? Klimat jedynki był super ale trzymał się konkretnego celu. We Wstąpieniu co chwilę rzuca nas wte i wewte.
-
Webkomiksy, czyli co, kto i po co rysuje w internetach
Nudzi mi się. I to tak bardzo, że założyłem ów temat. Jakie macie ulubione serie? Wolicie paski czy standardową formułę? Fabularne tasiemce czy krótkie historyjki? Dyskutujmy. Ja to ogólnie śledzę z kilka webkomiksów (głównie paski). O polskich herosach http://kops.pl/old/?tag=01 Autor obecnie zalał forme i bawi się w dom i ogólnie leci w kulki (ale do tego czasu sporo narysował. O grach też coś jest http://www.gamer9.net/index_pl.php?strip_id=0 Seria skończona bo autorowi się nie chce i robi teraz recenzje gierek w wersji video. I jak na razie ulubiony panel. Jest fajna fabuła, elegancka kreska, dow(nene) na poziomie. Dobry materiał na sitcom. Zresztą sami zobaczcie. Przychodzi Bluber do baru... http://www.konradokonski.com/KWD/comic/title-0001/ W sumie to trochę jakby Standby otwarł knajpę i za siostrę miał Selene. Ciekawe.
-
własnie ukonczyłem...
God of War Ascension - najnowsza i (miejmy nadzieję) ostatnia odsłona przygód spartiaty Kratosa, który wydawałoby się, że wybił już wszystko co było do wybicia. Otóż twórcy stwierdzili, że cosik jeszcze można zaszlachtować w antycznej Grecji. No i tu jest problem bo tak na prawdę nie ma za bardzo co ubijać. Serio już nie mieli pomysłu kogo wrzucić pod rozgrzane ostrza wiecznie wkurwionego wojownika. Furie, czyli główne przeciwniczki na drodze Kratosa do wyzwolenia się spod jarzma Aresa (bo fabularnie to prequel), nawet nie należą do mitologii greckiej tylko do rzymskiej. W mitologi greckiej ich odpowiednikami są Erynie potocznie zwane "życzliwymi" co pewnie było powodem zmiany nazwy. Jak to? Kratos będzie teraz ubijał życzliwe emerytki? W sumie to tylko takie moje czepianie się. Ale teraz serio. Rodzaje przeciwników da się policzyć na palcach obu rąk. I w większości to tylko wariacje znanych nam już minionów. Chyba tylko pierwsza walka z bossem - Hekatonchejrem dawała jakąś cząstkę epickości znanej z poprzednich odsłon. Reszta to już takie klepanie Heliosa po błyszczącej dupie. W sumie to tych bossów nie aż nazbyt. Po prostu brakło pomysłów. To może dla odmiany coś dobrego o grze. Oprawa A/V to już standardowo najwyższa półka. Obiekty są ładne, a walki płynne. Tylko filmiki wydają się mieć spadki klatek. Co jest dziwne. Nawet polski dubbing dał radę. Boguś Linda pasuje na Kratosa pod warunkiem, że nigdy nie słyszało się głosu Carsona. Prz nim Linda brzmi jak uczennica pierwszego roku jakiejś szkoły zakonnej. Teraz czas chyba na wspomniane przeze mnie irytujące motywy. Na poziomach easy i normal nie ma dużego problemu. Schody zaczynają się na hardzie. I nie dla tego, że jest trudny bo nie jest. Wkurzający jest gameplay. Zamiast dać jakiegoś wymagającego przeciwnika, którego trzeba załatwić sposobem gra wrzuca nam tabuny minionów i co gorsza na cholernie małym terenie. Kurwa, co oni zrobili z tą grą? W innych częściach mieliśmy spory kawałek do manewrowania co pozwalało rozbić grupę i wypracować combosa. We Wstąpieniu możesz zapomnieć o combosach na większej grupie. W moment zostajesz sprowadzony do bloku. A skubani mają synchronizację ataków jak jakieś (pipi)e rosyjskie łyżwiarki figurowe. Czekasz aż skończą okładać jeden za drugim i wtedy masz czas na szybki atak bo po chwili znów się zaczyna. Już pal licho jak są tylko Satyry. Ale o tym twórcy też pomyśleli. "Hej, żeby nie było za łatwo wrzućmy jakiegoś sub-bossa. Będzie śmiesznie". Nosz (pipi) mać. Pomysł iście szampański jakby powiedział Bansai. Jak się obronić przed atakiem niewrażliwym na bloki kiedy musimy się bronić przed klepiącymi nas satyrami, a uniku nie ma jak wykonać? Nie da się. Najlepiej ubić bydlaka na początku, a później zająć się resztą "przeszkadzajek". Szybko nauczysz się też które ataki możesz blokować, a przed którymi trzeba ratować się unikiem. W grze jest kilka takich momentów. Szczególnie irytująca jest walka w rozdziale Oj, leciały kurtyzany na prawo i lewo. Drugim takim momentem jest chwila potem na początku rozdziału Twórcy nie mają Allaha w sercu, że skazują nas na takie męki. W "Platinum Club" wspomiałem o trofiku "Wyzwania Archimedesa" i o tym, że nie jest on tak wymagający jakby nam to gra sugerowała. Z prostego powodu. Tutaj wystarczy wiedzieć kiedy da się blokować, kiedy robić uniki ogólnie znać przeciwników. Zapomniałem dodać, że od momentu dostania w łapy Kamienia Orkosa i Amuletu Uroborosa jest znacznie łatwiej. Polecam nadużywanie obu. Ale pomimo tych cyrków gra się przyjemnie choć mocno odczuwalny jest backtracking. Część gorsza fabularnie i trochę gameplayowo od reszty ale wciąż solidna. To już chyba ten czas by przerzucić się na inną mitologię. Zarówno nordycka jak i rzymska mitologia ma wystarczająco bóstw do by zadać im jedyne słuszne pytanie (i jednoczesną odpowiedź): "Do you bleed? You will." A może czas wybrać się do starożytnej Japonii? Ocena: 7+/10
-
Platinum Club
God of War Ascension - Platyna średniej trudności. Większość wpada przy przejściu, zbieractwa nie ma dużo ani też znajdźki nie są jakoś specjalnie poukrywane. Zirytować mogą dwa trofiki: "Lubed up/Śliskie podeszwy" oraz "Legendary Warrior/Legendarny wojownik". Pierwszy irytuje z powodu mechaniki. Polega on na zjechaniu ze stopy bez zgona i ...bez wczytywania. Jak zginiesz to trzeba powtarzać rozdział. Auto save zapisuje niby przed tą sekwencją ale nawet jak zaliczymy bez zgona trofika nie zaliczy. Niby jest to początek rozdziału ale przed zjazdem mamy jeszcze falę wrogów do ubicia. Jest to problem szczególnie na hardzie. I tutaj dochodzimy do drugiej irytującej rzeczy. Ale o tym rozpiszę się w odpowiednim dziale. Komplet piór jak i oczu da się na spokojnie pozbierać nawet na hardzie. "Fully louded/Pełen arsenał" też ale trzeba się liczyć z faktem, że otworzyć trzeba będzie prawie wszystkie czerwone skrzynie. Resztę da dozbierać poprzez wybór rozdziału. Wyjątkiem jest trofik "If ain't broke.../Pomysłowy Dobromir". Skrzynie trzeba naprawić po kolei. Nie da się wrócić do przegapionej skrzyni, naprawić i liczyć na trofik. Teoretycznie najwięcej problemów powinien sprawić "Next time use the stairs/Ukończ wyzwanie Archimedesa" ale w moim odczuciu nie stanowi wyzwania. W tym etapie gry powinieneś mieć już, drogi graczu, opanowane co i jak, kiedy stosować bloki, kiedy unik, który przeciwnik jakie stosuje ataki, itd. A czemu nie jest wyzwaniem? Z tym wiąże się właśnie ten irytujący wątek, który opisze w "Właśnie ukończyłem". Zestaw jest na pewno łatwiejszy niż w poprzednich odsłonach serii. Dodatkowo nie ma tu wyzwań na arenie po ukończeniu fabuły. Zaś multi to formalność. Nie trzeba nawet odpalać meczu, wystarczy ukończyć tutorial. Ocena: 5/10