Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Postów

    11 666
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Odpowiedzi opublikowane przez Wredny

  1. W Crysisy wszyscy grają typowo dla grafiki. Z tego słynęła ta seria i nic się w tej materii już nie zmieni. Gejmplejem seria już tak nie stoi. Oczoyebne wykonanie zżera po drodze AI, wymiany ognia nie są tak dynamiczne jak w typowych strzelankach a podchodzenie stealth na dość rozległych poziomach to w sumie patent z du.py i zostaje kampienie z camo i wybijanie z łuku - ten element przynajmniej sprawiał mi frajdę. Ale najważniejsze, że dało się w to grać.

     

    Potem zostaje niedosyt w stylu - "ale to musi wyglądać na ultra high"  -  takie serie powinny być przeznaczone tylko dla PC.

     

    Uwielbiam takie pier##lenie... Oczywiście, że Crysis 3 (w przypadku tego akurat tematu) jest śliczny graficznie (nawet na PS3), co nie oznacza automatycznie, że tylko dla tego kupuje się taki tytuł. Ja np uwielbiam tą serię za swobodę, jaką mi oferuje, a trzecią część jeszcze za ten post apokaliptyczny setting oraz charakternego głównego bohatera. Dla mnie gamepayowo Crysis 3 zjada większość współczesnych shooterów, które są praktycznie celowniczkami na szynach (dowolny CoD, ostatnie dwa BFy czy Killzone 3 np.). Uwielbiam tą zabawę mocami kombinezonu, eksplorację i kombinowanie. Fabularnie też jest to fajne i ogólnie ciekawe uniwersum udało się twórcom wykreować, więc używanie wyświechtanych sloganów o "graficznym benchmarku" uważam za bardzo krzywdzące wielce niesprawiedliwe.

  2. Tak samo jak po premierze na P4 psiaki udostępniły łatę z nowymi trybami dla ps3. Kochane szczeniaki xD

     

    Czyli teraz nawet nie mając tego "DLC" mogę doświadczyć na własnej skórze, poziomu trudności "Grounded"? Weszło to jako aktualizacja?

  3. No tak jak napisałem - "najwyższy dostępny poziom trudności", czyli HARD, bo reszta się odblokowuje (albo trzeba dokupić - karny kootas dla ND). Ja tak od razu zacząłem i było genialnie.

  4. W dzisiejszych czasach grać w gry na normal, to jak w czasach PS2 grać na very easy.

     

    Nie w każdym przypadku, ale coś w tym jest. W każdym razie TLoU powinno się od razu odpalić na najwyższym z dostępnych poziomów trudości, bo tylko wtedy jest "survival" i odpowiednia wczuwka. A jeśli chodzi o ocenę, to ja po pierwszym przejściu dawałem jej 9.5/10, ale po dwóch kolejnych, kiedy to wyłapywałem kolejne smaczki, podziwiałem kunszt grafików i aktorów, genialnie odgrywających swoje role (oryginalna obsada), doszedłem do wniosku, że "dycha" się należy jak nic - dopiero kolejne przejścia mi to uświadomiły, co tylko dobrze świadczy o grze (replayability).

  5. Tam nie dość, że jest multiplatforma to jeszcze sami wyjadacze wymieniają spostrzeżenia. Ja wolę napisać to w temacie online i poświęconym odpowiedniej konsoli, w nadziei że znajdę kogoś równie spóźnionego z tym tytułem, jak ja :)

  6. Serio? Jeden z najbardziej wyczekiwanych i głośnych tytułów ever, a tu głucha cisza? Naprawdę nie ma chętnego do wspólnego pokonywania bossów i farmienia sprzętu? Jeśli by się taki znalazł - chętnie wspólnie popykam :)

  7. Każdy profil korzysta z osobnych save'ów, więc Ty się o nic nie martw, nie musisz nic usuwać, ani obawiać się, że po synchronizacji ona dostanie Twoje trofea - różne konta, różne zestawy - to zupełnie inny użytkownik.

    • Plusik 1
  8. Ha! Jubileusz! Wredna Platyna #60. A coż innego wybrać na taką okazję, jeśli nie mega-faken-zajefajne Aliens Colonial Marines?

    No pewnie znalazłoby się sporo lepszych tytułów, ale nie planuję moich przyszłych zdobyczy pucharkowych - poczułem chęć powrotu do tej przesadnie hejtowanej produkcji, przycisnąłem kumpla, który pomógł mi w kilku wyzwaniach i... JEST! :)

     

    Moje pierwsze wrażenia z obcowania (nomen omen:)) z tym tytułem opisywałem już wieki temu, bo jestem jednym z nielicznych, którzy brali ten tytuł na premierę (tak, wybuliłem chyba 219zł w empiku:)). Tyle że u mnie nie było mowy o jakimś zawodzie, załamaniu i chęci odzyskania "wtopionych" pieniędzy. Ominęła mnie szerokim łukiem bullshotowa kampania marketingowa, a zdrowy rozsądek podpowiedział, że po siedmiu latach developingu i czterech różnych studiach, próbujących dokończyć ten projekt, to nie ma prawa być dzieło sztuki. W zamian dostałem solidnego FPSa, z lekko podstarzałą oprawą i strasznie tępym AI naszych kompanów, ale za to z niesamowitym klimatem, świetnym udźwiękowieniem, oraz długą (jak na współczesne standardy) kampanią, pełną smaczków i nawiązań do mojej ulubionej, drugiej części filmowej sagi. Co rusz podziwiałem całkiem fajnie oświetlone miejscówki, które kiedyś widziałem na filmie Jamesa Camerona, jarałem się tym, ile stref trafienia na swym ciele mają xenomorfy (można je ostro sponiewierać:)), czy dostawałem orgazmu po usłyszeniu dźwięku wydawanego przez Pulse Rifle, że o czujniku ruchu nie wspomnę. Gra padła ofiarą zbytnio nadmuchanych oczekiwań graczy (a swoją cegiełkę dołożyło Gearbox, serwując na pokazach podrasowane "gameplaye), ale polecam ją z całego serca - dla mnie to najlepszy tytuł z tego uniwersum, w jaki miałem przyjemność zagrać - ma swoje wady, ale jestem przekonany, że graliście już w swoim życiu w gorsze FPSy (Bodycount i Brink anyone?).

     

    W temacie pucharków jest średnio. Przejście kampanii na poziomie trudności Ultimate Badass jest dość wymagające, bo oprócz xenomorfów, atakują nas również uzbrojeni najemnicy korporacji Weylanda, a dysponują oni dość przegiętą celnością i sporą wytrzymałością (przypominam, że to oldschoolowy tytuł, w którym nie ma autoregeneracji zdrowia - apteczki:)). Grałem sam i w sumie nie przypominam sobie, bym zaciął się gdzieś na dłużej - dużo trudniej wydawało mi się w fabularnym DLC Stasis Interrupted, choć może to kwestia "zardzewienia" - w DLC grałem jeszcze wczoraj, a kampania "pękła" ponad półtora roku temu.

    Największym wyzwaniem są... wyzwania, czyli Challenges. To zbiór zadań, które możemy wykonywać zarówno w multi, jak i w singlu (choć czasem tylko w jednym z tych trybów), podzielonych na trzy osobne kategorie. Sęk w tym, że jakiś głąb zaprojektował to w taki sposób, że nie wszystkie wyzwania dostępne są od razu - aktywne jest tylko jedno z danej kategorii, więc nawet jeśli wykonacie coś, co pozwoliłoby Wam zaliczyć któreś z następnych, gra i tak Wam tego nie zaliczy, ponieważ najpierw musicie je uaktywnić (czyli wykonać kolejno wszystkie wcześniejsze). Strasznie głupie rozwiązanie, które jest najbardziej odstraszającym od platynki czynnikiem. Całe szczęście, że w razie konieczności można załatwić wszystko na ustawkach ze znajomym, ale konstrukcja tego badziewia spowoduje, że będziecie zawracać mu głowę dużo częściej, niż gdyby to wszystko było dostępne od razu (jeszcze raz dzięki Coody:)). A! No i wszystkim fanom polskich wersji językowych pd razu mówię "powodzenia", ponieważ za tłumaczenie niektorych wyzwań wziął się chyba ten sam koleś, który zaprojektował ten zrąbany system - często jest napisane coś zupełnie odwrotnego, niż trzeba wykonać - "wielkie brawa" dla naszego dystrybutora...

     

    Reszta pucharków raczej prosta, ubijanie obcych (2179) czy farmienie levelu dla naszego Marine to sprawa lekko czasochłonna, ale obydwie rzeczy mozna ogarnąć poprzez powtarzanie odpowiednich checkpointów, oraz ostatniego chaptera (w przypadku tego 60. levelu).

    Ja po ukończeniu kampanii na Ultimate Badass, zaliczeniu wszystkich wyzwań i kilkudziesięciu meczach w multi miałem level51., więc dużo grindu mi nie zostało.

    Oprócz platynki wbiłem również 100%, zaliczając fabularne DLC Stasis Interrupted - to całkiem fajna, cztero-rozdziałowa historyjka, ukazująca wydarzenia, mające miejsce przed rozpoczęciem gry. Miejscówki są fajne (byłem zachwycony jednym z tuneli na statku, oświetlenie, buchająca para itp - zastanawiałem się, co poszło nie tak, bo ta gra ma pełno tak klimatycznych lokacji). Od razu mówię, że żaden progres z dodatku nie jest wliczany do progresu, czy wyzwań z podstawki, więc w temacie tamtych pucharków nie przyda się on Wam do niczego.

     

    Podsumowując ten mój przydługi, jubileuszowy wywód... Gra 7/10, trudność platyny 4/10.

    • Plusik 3
  9. odpaliłem wczoraj RDR po dłuższym czasie i od razu uderzył we mnie wylewający się stamtąd westernowy klimacik, aż zachciało mi się tam zrobić platynke, i tak będzie

     

    I słusznie, bo gra jest tego ze wszech miar godna. Ja tam udokumentowałem moją miłość do RDR dwiema platynkami na różnych kontach (i 2 razy wbite 100% :)).

    Powodzenia życzę, choć nic trudnego tam raczej nie ma, więc może wytrwałości bardziej :)

  10. GTA V czy The Last Of Us?

     

    Ciężka sprawa... Zależy, co kto lubi. Ja ograłem to w kolejności wychodzenia i obydwoma tytułami byłem zachwycony.

    Muszę jednak przyznać, że po The Last of Us, fabuła w GTAV wydawała mi się taka banalna i prymitywna...

    Jak dla mnie powinieneś brać obydwie i tyle :)

  11. Hmm... Serio? Aż takie zainteresowanie tematem? :)

    Trochę mnie to dziwi, bo gierka jest naprawdę zacna i nie zasługuje na te wszystkie wiadra pomyj, które na nią wylano. Jeśli ktoś ma wątpliwości to zawsze można grę ściągnąć za darmo z PS Store i przekonać się własnoręcznie.

  12. A mnie wciągnęło Defiance. Zupełnie nie spodziewałem sie takiego obrotu spraw, bo jakoś w bani miałem sporo niepochlebnych komentarzy na temat tego tytułu.

    W każdy razie kupiłem wersję pudełkową (tak, wiem, cyfrówka jest gratis na PS Store, ale ja jestem kolekcjonerem:)), wrzuciłem do czytnika i po początkowych problemach z serwerami (kiedy strasznie żałowałem, że w ogóle to odpaliłem), wciągnęło mnie do tego stopnia, że nawalam już drugi dzień z rzędu i nie mam ochoty na nic innego. Eksploracja, looting, levelowanie, wielkie starcia z udziałem losowo napotkanych graczy - kurde, zupełnie nie brakuje mi Destiny, której nie kupiłem z powodu braku kasy. Polecam, zwłaszcza, że jak już pisałem - na PS Store jest gratis.

  13. Najlepszą polską stronką z listami trofeów oraz najlepszymi poradnikami, jest bez wątpienia http://www.ps3trophyclub.pl/forum.php

    Oprócz tego, jest to miejsce zrzeszające naprawdę zgraną grupkę użytkowników, którzy są gotowi nieśc bezinteresowną pomoc we wszelkiego rodzaju ustawkach i wyzwaniach, a atmosfera jest wręcz rodzinna. Serdecznie zapraszam, a poniżej najnowszy film z kanału YT tegoż forum:

  14. Może klimatem faktycznie trochę odstaje, ale jeśli chodzi o gameplay, rozbudowanie i ogólny feeling, to RE5 nadal jest bardzo podobne do RE4.

    Odsłona z okładką, na której "facet robi loda żyrafie" jest zdecydowanie gorsza we wszystkich aspektach.

  15. Sam żeś "paździerz" :P To więcej tego samego, co w "czwórce", tylko w innej scenerii i z możliwością co-opa. Ja nie wiem, jak można podniecać się RE4 a jednocześnie hejtować RE5 - te gry są zbyt do siebie podobne - obydwie na mocne 9/10.

  16. Jeszcze nie wbiłem, bo jak dla mnie to za dużo grindu (tak, wiem, są gry z dużo większą ilością - ja mam życie, więc nawet nie tykam takich trofeów) - aktualnie mam chyba 38 level i leci, jak krew z nosa. Wczoraj zmusiłem się do wbicia pięciu leveli i mam dość przynajmniej na miesiąc (no chyba, że dowiem się o podwójnym XP :P)

  17. Zdecydowanie Resident Evil 5 - dużo lepsza gra, niż większość ludzi stara sobie wmówić. Obok RE4 to najlepszy RE (sorry, ale te starsze są dziś niegrywalne).

    Szóstki nie tykaj choćby kijem, bo to perfidny samograj dla idiotów :)

    Jeśli chodzi o Shadows of the Damned, to kwestia gustu - ogólnie dobry tytuł, taki trochę klon RE, ale trzeba mieć dużą odporność na rynsztokowy humor i bohatera-debila. Ja niestety nie miałem i te dwa czynniki sprawiły, że nie ukończyłem tego w sumie niezłego tytułu.

    • Plusik 1
    • Minusik 1
  18. Tylko model jazdy jest tragiczny - jakby czołgiem człowiek jechał - zero kontroli, wprowadzenie w drift graniczy z cudem i ogólnie lepiej, jakby trasy nie miały wcale zakrętów. Po takich Hot Pursuit i Most Wanted od Criterion, The Run jest jak strzał mokrą szmatą w pysk :)

  19. Wredna platyna #59 - Wolfenstein The New Order. OMG, jaka to zajefajna gra. Walić hejterów, którym słabsza grafika przesłania litry miodu, wylewające się z tej produkcji - ta gra jest absolutnie genialna i od czasu ukończenia Metro Last Light, nie grałem w równie za(pipi)istego FPSa. Kapitalny główny bohater, mistrzowski design poziomów, tona kapitalnie ukrytych znajdziek (liżący ściany będą mieli co robić - zapewniam), zrożnicowanie rozgrywki, klimatyczna muza i hektolitry nazistowskiej juchy podczas najbardziej soczystych strzelanin, jakie ostatnio widziały moje oczęta - mniam!

    A  że tekstury się doczytują i ogólnie czasem trochę brzydko jest? No cóż, silnik idTech5 nie jest zbyt kompatybilny z PS3, co pokazało już RAGE, ale tak jak tam, tak i tutaj należy to olać i dać się ponieść konkretnej jeździe, zafundowanej nam przez twórców.

     

    Trofea to w sumie formalność. Część wpada za postęp w fabule, większość za odblokowanie perków, które zdobywamy poprzez wykonywanie specyficznych zadań (zabić iluś wrogów, w jakiś konkretny sposób - możliwość farmienia z użyciem checkpointów), reszta to trofki związane ze zbieractwem, którego jest tutaj sporo, ale w odróżnieniu od poprzedników, nie będę Was namawiał do jednorazowego przejścia gry z YouTube, bo zwyczajnie gardzę takim podejściem - należy się cieszyć i docenić fakt, że w dobie korytarzowych celowniczków na szynach, komuś chciało się zaprojektować rozległe poziomy, z masą poukrywanych pomieszczeń i opcjonalnych dróg - wystarczy trochę poszperać, dla mnie to zabawa sama w sobie.

    Trofki za poziom trudności można zrobić sposobem (pamiętajcie o nie instalowaniu aktualizacji - grać offline), i całe szczęście, gdyż poziom Uber jest konkretnie wymagający a loadingi po każdym zgonie tylko pogłębiałyby frustrację.

    Tak czy siak - polecam, bo jest to jeden z najlepszych shooterów odchodzącej generacji (a także jeden z najlepszych na obecnej, bo na PS4 też już zdążyłem pograć:P ). Gra 8.5/10, poziom trudności platyny 3/10.

    • Plusik 2
  20. Wredna Platyna #58 - inFamous Second Son. Pierwszy platynowy dzbanek na PS4, której zresztą jeszcze nie posiadam :P (wielkie dzięki Coody! :)).

    Gierka bardzo fajna, ale nic nadzwyczajnego - po pierwszych zachwytach oprawą "full HD", zaczyna się znużenie, gdyż wkrada się schemat znany z części poprzednich - to tak naprawdę trzeci raz to samo i chyba o jeden raz za dużo. Co prawda Delsin jest chyba fajniejszy od Cole'a (na pewno bardziej "żywy" - świetna aktorska robota Troya Bakera - zarówno głos, jak i mimika), ale sama historia bardziej urzekła mnie w inFamous 2 i to tamta gra nadal pozostaje moją ulubioną częścią. Technicznie bez zarzutu - ślicznie, płynnie, gładko... ZA gładko - przez ten cały "hiper ultra hd" otoczenie sprawia wrażenie sterylnego do bólu, a całkowicie niezniszczalne środowisko tylko dopełnia tego obrazu (zabrakło efektów cząsteczkowych w samym otoczeniu, jakiś syf itp).

    Do roboty jest sporo, fajny patent z wykorzystaniem DS4 do "szprejowania" po ścianach, trochę znajdziek, misji pobocznych i niezłych misji wątku głównego. Gra jest dość krótka, zwłaszcza jak na produkcję z otwartą strukturą świata, ale nie wiem czy to nie zaleta w przypadku tego akurat tytułu - przynajmniej kończy się, zanim zacznie konkretnie przymulać :). No i znów "ścieżka zła" wciśnięta jest na siłę i razi nienaturalnością, w przypadku niektórych cut-scenek.

     

    W temacie pucharków sprawa jest banalna - za pierwszym razem zaliczyłem grę jako dobry, na najwyższym poziomie trudności (śmiech na sali), zbierając i maxując, co się da. Drugie przejście to wręcz speedrun (Coody może polemizować, ale naprawdę starałem się zrobić to szybko:p) po "ciemnej stronie mocy" i platynka - tak po prostu - całość to jakieś 15 godzin roboty.

    Jak na jeden z pierwszych tytułów na PS4 nie było źle, ale za więcej niż 70zł nie tykać. Gra 8/10, platynka 2/10.

    • Plusik 2
  21. Po ukończeniu Castlevania Lords of Shadow (tak, wiem, dopiero:)), bez jakichś większych oczekiwań odpaliłem Wolfenstein The New Order i gra mną pozamiatała.

    Kapitalny tytuł, który może kuleje od strony technicznej (silnik idTech wyraźnie się z PS3 nie lubi), ale ma w sobie olbrzymie pokłady miodności i grywalności.

    Rozgrywka jest zróżnicowana, zalatuje tu trochę RAGE (nie tylko ze względu na te obleśnie doczytujące się tekstury:)), trochę METRO a klimatem nawet trąca o genialne Dishonored. O dziwo fabularnie jest to całkiem rozbudowany tytuł, a B.J. Blazkowicz otrzymał całkiem interesującą osobowość i historię - zupełnie się tego nie spodziewałem, ale jest to jeden z najbardziej rozbudowanych, rajcownych i, jak to mawiają Amerykanie - "Character driven" - shooterów FPP. Wielkie brawa dla Machinegames.

    • Plusik 1
  22. Zgadzam się z przedmówcami - Arkham Asylum to zdecydowanie najlepsza część. Arkham City również jest świetne, ale już nie miało takiego pierdo#nięcia.

    Poza tym, przejście na quazi-sandboxowy styl rozgrywki sprawiło, że gęsty klimat z części pierwszej uległ rozwodnieniu (nie jakoś strasznie, ale jednak).

    Arkham Origins jeszcze nie odpaliłem, ale wiem że to więcej tego samego, co w City - pierwszego wrażenia nic nie przebije, więc Asylum zawsze będzie the best :)

  23. A rozgrywką chyba najbardziej zbliżone jest do Deus Ex Human Revolution. Jak widać, czerpano z samych najlepszych wzorców - genialny tytuł, który łyknąłem w dniu premiery.

    Tak sobie przeczytałem cały ten temat i narobiliście mi smaka na powrót do Dunwall - chyba czas ograć dodatki a może później pokusić się o platynkę :)

  24. Że Ci się chciało robić takie same trofea w identycznej grze dwa razy z rzędu... Ja wiem że to GOTG ale mimo wszystko. Łap plusa :)

     

    W The Last of Us sam bym chętnie zrobił dwukrotnie - pewnie kiedyś to nastąpi, ale póki co, muszę ogarnąć DLC, zwłaszcza te cholerne multi :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...