Blue

Dlaczego GT ssie: -One man show. Goku z idiotycznych sentymentalnych powodów został przywrócony do dziecięcej formy, autorzy najwyrażniej w (pipi)e mieli to, jak bardzo fani zżyli się z dojrzałym bohaterem, którego perypetie śledzili tyle lat. Z drugiej jednak strony, porzucono całkowicie rolę postaci drugoplanowych. Potężniejszy od SSJ3 Gohan zrobił się (nene)ką, zawsze o krok od Goku Vegeta zapuścił wąsy i nie osiągnął niczego poza SSJ2, Trunks i Goten szkoda nawet wspominać a Uub, który miał stać się kolejnym ziemskim obrońcą nie wygrał z nikim... -Fatalna fabuła: Beibe to trochę powtórka Buu sagi, Super 17 jest najgłupszą postacią jaką kiedykolwiek widziałem. No i ta końcówka, w której Goku wszystkich opuszcza bo... ja nie mogę, przecież Goku nigdy nie opuściłby swoich przyjaciół, zawsze będzie strzegł pokoju ziemi za wszelką cenę. -Design SSJ4, który zaprzecza idei Toriyamy (iluminacji) i brak badassowości. Słowo EPIC o wiele bardziej pasowało do Buu sagi, niż do GT... Jednym słowem: GT nigdy się nie zdarzyło i trzeba zakopać te anime gdzieś w północnej Dakocie.

Jakie nagle Męndrek? Nie zapominasz, że Obito jest w wieku Kakashiego? Od momentu uwolnienia jego MS do teraz, minęło ponad 16 lat. W tym czasie: - przekabacił Pain'a - założył Akatsuki - kontrolował czwartego Mizukage - przejął kontrolę nad Lisem i zaatakował nim wioskę; walczył na równi z czwartym - pomógł Itachiemu w eksterminacji klanu Uchiha - pod jego faktycznym przywództwem Akatsuki pokonało 7 Jinjuriki i zdobyło 7 bestii. (Przy czym, cały czas oszukiwał Pain'a co do ich prawdziwego zastosowania) - zdobył Rinninegan No rzeczywiście, straszny leszczu.

Mendrek, w jakim sensie niby Obito jest pierdołą? Jako dziecko geniuszem nie był, ale przecież jako nastolatek powoli stawał się jednym z najbardziej utalentowanych shinobi.

Ja pie... Lubisz coś do czego jesteś zmuszany? Myślisz, że gimbazeria nagle pokochałaby twórczość Sapkowskiego, bo znienawidzony nauczyciel każe im ją przeczytać. Bardzo przepraszam, ale ludzie którzy choć trochę lubią książki, nie oceniają ich po obecności w kanonie lektur. Jeżeli natomiast to robią, to cóż - kit z nimi, idiotów nie brakuje. Ferdydurke, Proces czy Jądro Ciemności są obowiązkowe i jakoś nikt, kto kocha książki nigdy na to nie narzekał. Co do Twojego pytania: uwielbiałem W pustyni i w Puszczy, berbeciem będąc mama postawiła mi żelazne ultimatum 20 stron dziennie, kiedy ja przeczytałem książkę w 5 dni ;D

Sapkowki przedstawiał kłamstwa historyczne?

Odpowiem wideo: http://www.youtube.com/watch?v=M_2OCLpLC1s Powyższy filmik jest kanoniczny. Były dwa Crossovery, w obu Super wygrał. Kiedy Super nie dawał Hulkowi fory, ten nie mógł przesunąć go nawet o milimetr.

Bardzo śmieszne. To fakt, że Batman zasługuje na bycie w JL oraz jest niesamowitym kozakiem. Ba - raz nawet "zabił" Darkseid'a, postać potężniejszą od Super gaci. Tylko, że cały scenariusz był grubymi nićmi szyty (Batman musiał zdobyć jeden z najrzadszych pierwiastków w Wszechświecie by zrobić specjalny nabój) a i tak Batman zginął. Po za tym, kanonicznie Batman nigdy nie pokonał Supermana - co najwyżej znokautował go na chwilę przy pomocy pierścienia z Kryptonitem. Dla Batmana nie ma fizycznej drogi do zwycięstwa, jedynie wytworzenie sytuacji w której Super musiałby by się poddać (np. zagrożenie życia Louis, co już zresztą zrobił wraz z Catwomen).

Batman vs Super Man. hehehe... Tak naprawdę, nawet z kilogram Kryptonitu nie pomógł by Brucowi, bo wkurzony Super Man rozwalał wrogów z większą jego ilością, co wiąże się z komiksowym przypuszczeniem, że wrażliwość Super Mana na kryptonit jest tylko jedną z blokad emocjonalnych, które zakładał sobie przez lata przebywania z ludźmi.

chyba? Za stary jestem na te mroczne siły zagrażające ludzkości, której na czele stają szlachetni bohaterowie szlachtujący wrogów jak Bros komary. Zwiastun tak sztywny, jakby reżyserowi ktoś w rzyć napluł kwasem. W czasach Dark Souls, Wiedźmina czy nawet Mass Effect tworzyć coś takiego... eh.

Tokar, jak idziesz do opery to oczekujesz dramatu obyczajowego, czy jak? Les Miserables to klasyczny i świetny musical z głosami charakterystycznymi, bardzo realistycznymi. I dreamed a dream w wykonaniu Anne Hathaway jest po prostu rewelacyjne i zagościło na stałe w mojej playliście... W kinie, jak i Blu Ray film jest przepiękny - urzeka wizualnie, szczególnie początkiem i montażem podczas One more day śpiewanego przez wszystkich bohaterów.

Czytasz Władcę Pierścieni. Oprócz głównego wątku prowadzonego przez Tolkiena, co jakiś czas pojawia się rozwinięcie postaci pisane przez Ziemkiewicza (np. o tym, jak to podczas gdy Gimli oddalił się od drużyny z powodu (pipi)zki zaszlachtował herszta orków i jak wpłynęło to na jego prawicowe poglądy).

No... nawet babka na końcu tego gameplayu o tym powiedziała.

Ostatnio na R* ukazała się notka z której wynikało, że RDR ukaże się na PC. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że to tylko plotka. Sorry za wprowadzenie w błąd.

Każde duże GTA wyszło na PC i nie łudźcie się, że 5 nie wyjdzie. Obecnie granie na PC jak nigdy jest zbliżone do doświadczeń z konsolą, jest relatywnie tańsze (steam nasz Bóg) i o wiele ładniejsze. Nic dziwnego, że przechodzi prawdziwy renesans. Spóźnione RDR PC tylko potwierdza, że R* nie popuści i zabierze się za konwersję po premierze na curent geny.

czytaj temat. Jaki jest sens robienia GTA V na next geny, powiedz mi? Wiesz, że wymagałoby to całkowitej przebudowy silnika? Niech Piątka będzie uwieńczeniem tej generacji, bez żadnych konwersji. A poza tym Rockstar nigdzie nie mówiło o czymś takim. Powiedz mi, wyczytałeś to z palców? Skąd ta bzdura o nowym silniku? Wystarczy, że R* zrobi to samo co z porządną konwersją PC - podbije rozdziałkę, doda tesalację i porządne oświetlenie. Na starcie otrzymujesz grę wyglądającą lepiej od COD: Ghost. Nowe konsole mają strukturę żywcem wyjętą z high endowych PC, więc żadnego kłopotu nie ma.

Obito zwariował... No, będzie ciekawie.

Chyba coś ostro przeryło po tarczy.

Nieustanny rozpierdziel: tak Nieczytelny rozpierdziel: nie Powszednieje: Odpowiedź jest współbieżna odwrotna do odpowiedzi na pytanie, czy lubiłeś Dragon Ball.

Naprawdę? Po co sobie grabić czas jakimś gównem? Po za tym, człowiek nakupuje średniaków na promocjach a potem szkoda mu czasu je ogrywać i złapie się a głowę ile na gierki wydał. Batman, zachowaj kasę na lepsze promocje.

To o czym w ogóle jest ich ten nowy film?

No i dobrze, bo Kojima nie lubi PO, szczególnie fabuły. Jest kanoniczna, ale jej zawartość ma zerowy wpływ na resztę sagi.

Ten film mówi wszystko o wyższości Sly nad Arnim. No sorry, ale Arni nigdy nie pokazał, że potrafi być dobrym aktorem jak Stallone w tej świetnej komedii pomyłek. Starczy powiedzieć, że Sywester wypowiedział więcej słów w Oscarze, niż w wszystkich filmach Terminatora razem wziętych. Scena z nauką poprawnej angielszczyzny - mistrzostwo.

<ironia>easye jest znany z bardzo rzetelnego podejścia do recenzowania filmów. Nigdy nie pokusiłby się o ironię czy sarkazm w swojej opinii na temat kolejnego filmu o niczym</ironia>

1. Minato, w odróżnieniu od większości na polu bitwy nie wiedział, że Tobi to Obi - dawno go nie widział. Podejrzewał, że może tak być... Użył więc teleportacji, która przenosi w pobliże nałożonej pieczęci. Tobi miał na sobie tą pieczęć od ostatniej walki z 4, więc dopiero gdy Jutsu zadziałało Minato przekonał się, że naprawdę ma do czynienia z Obito. 2. Obito w ostatnim zdaniu zwrócił się do Sasuke retorycznie pytając go, jako zdrajcę po fachu, czy naprawdę uważa, że to co osiągnęli wystarczy by zakończyć wojnę. Implikuje to jeden fakt i jedno przypuszczenie: Obito planował zostać Jinjuriki a Sasuke zostanie ponownie zdrajcą.

Kolejny świetny chap, gdzie ty masz tam jakieś gadanie? Cały czas akcja, zmiany ujęć, dynamika i przejrzysty jak na Kisiela. Świetny Minato i rzeczywiście, sytuacja się zagęszcza do ostatniej chwili. No, no... żeby pod koniec poziom wzrastał.