Po 9 misjach głównych i natłuczeniu ok 30 side opsów mam już pomału dosyć. Powtarzalność rozgrywki to największa bolączka MGS V, nie mówiąc już nawet o lenistwie Konami, które sztucznie wydłuża czas gry i nie miało nawet ochoty pokusić się o zrobienie jakichś różnorodnych modeli otoczenia. Ogromna część budynków w Afganistanie jest zrobiona na zasadzie kopiuj/wklej (wygląd, układ drzwi i leżących na podłodze gratów, dziury w ścianach). Rozgrywka już po kilku godzinach zaczyna wiać sandałem i trzymają mnie jeszcze przy niej wyłącznie jakieś ciekawsze misje, które mam nadzieję w późniejszym etapie zabawy będą się pojawiać znacznie częściej. Ta gra jest po prostu świetną skradanką, ale bardzo słabym MGS-em. Nawet muzyka (gdzie do uja jest cudowny motyw serii?) leży i kwiczy, bo obok takiego MGS2 czy 3 to oprawa dźwiękowa piątki nawet nie stała.
Tylko przez sentyment daję jej na razie 7/10 - mam nadzieję, że później zmienię swoje zdanie, bo w innym przypadku MGS V będzie dla mnie największym zawodem tego roku.