Rozbiła mnie ta survivalowa wyspa bez sprzętu. Za każdym razem ginąłem w tak absurdalny sposób, że sam się z siebie śmiałem. Raz mnie koza zepchnęła w przepaść, raz dostałem błyskawicą, bo zapomniałem odrzucić żelastwo, potem utonąłem w bagnie. A jak już miałem wrzucić kulę w ten otwór schowany pod płytą to zanim zdążyłem podnieść płytę kula stoczyła się i spadła ze wzgórza. Acha, i chyba nawet oszukiwać nie umiem, bo próbowałem